6005.txt

(12 KB) Pobierz
Harry Harrison

I kto to m�wi.. 

O zmar�ym profesorze Ephraimie Hakachiniku napisano miliony s��w 
pe�nych nienawi�ci i jadu, oczerniaj�c go i obra�aj�c na papierze. Papier 
jest cierpliwy, wi�c wszystko przyj��. Mnie ju� nie starczy�o 
cierpliwo�ci, tote� zdecydowa�em si� wreszcie skorygowa� pewne opinie i 
wyja�ni� sporne kwestie. Zdaj� sobie spraw�, �e ryzykuj� �ci�gni�cie na 
siebie gniewu tak zwanych autorytet�w, ale nie zmusi mnie to do milczenia 
- nie zabiera�em g�osu ju� zbyt d�ugo. Nadszed� czas prawdy, gdy� tylko 
prawda, oboj�tne jak zwariowana by si� wydawa�a, mo�e ukaza� zmar�ego we 
w�a�ciwym �wietle, na co bezwzgl�dnie zas�u�y�. 
Uczciwie przyznaj�, �e na pocz�tku naszej znajomo�ci by�em przekonany, 
i� profesor jest - eufemistycznie rzecz ujmuj�c - ekscentrykiem 
przekraczaj�cym nawet normy przyj�te na zapyzia�ych uczelniach po�o�onych 
tam, gdzie bociany nie dolatuj�. Z wygl�du robi� wra�enie wielkiej klasy 
niechluja ukrytego za bujn� brod�, z zasady nie czesan�. Nie goli� si� z 
dw�ch powod�w - po pierwsze oszcz�dza� na �yletkach, po drugie nie znosi� 
krawat�w. Notabene prawie ka�dym jego zachowaniem kierowa�a ch�� 
osi�gni�cia podw�jnego celu, o czym dobitnie �wiadczy to, �e by� 
profesorem tak nauk humanistycznych, jak i �cis�ych. Na Uniwersytecie 
Miskatonic prowadzi� dwa przedmioty - fizyk� kwantow� i konwersatorium 
indoeuropejskie. Takie w�a�nie, pozornie nie zwi�zane ze sob� umiej�tno�ci 
umo�liwi�y mu dokonanie odkrycia, o kt�rym chc� opowiedzie�, oraz 
pozwoli�y teori� po��czy� z praktyk�, czyli zbudowa� urz�dzenie, bez 
kt�rego ca�a teoria by�aby kolejn� naukow� mrzonk�. 
Jako magistrant by�em blisko profesora i prawd� m�wi�c by�em przy tym, 
gdy wpad� na pomys�, kt�ry zaowocowa� s�ynnym odkryciem. Gdyby zosta�o ono 
w�a�ciwie wykorzystane, znacznie zwi�kszy�oby sum� ludzkiej wiedzy, ale 
c�... By�o s�oneczne czerwcowe popo�udnie i przyznaj�, �e drzema�em nad 
kolejnym zwojem z Morza Martwego, kt�rego lektura by�a wybitnie 
usypiaj�ca. Obudzi� mnie chrapliwy wrzask odbijaj�cy si� echem nawet od 
os�oni�tych rega�ami �cian biblioteki. 
-Neobican! - Profesor w stanie podniecenia mia� sk�onno�ci do 
serbsko-chorwackiego. - Neobican! 
- Co jest tak wspania�e, panie profesorze? - zdziwi�em si� uprzejmie. 
- Pos�uchaj no tego cytatu z Edwarda Gibbona, jest zaiste inspiruj�cy. 
Zwiedza� w�a�nie ruiny Kapitolu, gdy by� �askaw zapisa�, co nast�puje: 
"Gdy tak siedzia�em w�r�d ruin Kapitolu, s�uchaj�c �piewu modlitw bosych 
kap�an�w w �wi�tyni Jupitera... przyszed� mi do g�owy pomys� opisania 
zmierzchu i upadku tego miasta." Czy� to nie wspania�e, m�j ch�opcze? To� 
to dech zapiera, prawd� m�wi�c: oto mamy historyczny pocz�tek znanego i 
wielkiego przedsi�wzi�cia. Po dwunastu latach i napisaniu pi�ciuset 
tysi�cy s��w Gibbon uko�czy� Zmierzch cesarstwa rzymskiego. Nadzwyczaj 
inspiruj�ce. 
- Inspiruj�ce? - spyta�em t�po, czuj�c, �e ponownie ogarnia mnie 
senno��. 
- Osie�! - o�wiadczy� dobitnie profesor, po czym doda� kwiecist� 
wi�zank� babilo�sk�, zdecydowanie nie nadaj�c� si� ani do przek�adu, ani 
do publikacji. - Nie masz poczucia perspektywy? Nie rozumiesz, �e ka�de 
wielkie wydarzenie w naszej historii musia�o mie� jaki� pocz�tek? �e kto� 
kiedy� musia� powiedzie� co�, co jego albo innych natchn�o pomys�em? 
- To raczej oczywiste - zauwa�y�em skromnie. 
- Imbecyl! Nie rozumiesz nawet najog�lniejszego zarysu pomys�u?! 
Pomy�l, niemoto: pot�na sekwoja o pniu tak szerokim, �e przebito przeze� 
tunel, aby samochody mog�y tam przeje�d�a�, kiedy� by�a drobiazgiem, na 
kt�ry �aden szanuj�cy si� pies nie zwr�ci�by uwagi! Czy to ci� nie 
fascynuje? 
Wymamrota�em co� niewyra�nie, �e niespecjalnie, i ledwie profesor si� 
odwr�ci�, ponownie przysn��em. 
Przyznaj�, �e o ca�ej sprawie nie pami�ta�em, dop�ki po jakich� dw�ch 
tygodniach nie dosta�em zaproszenia do gabinetu profesora. 
- Przypatrz no si� temu - zagai� z dum� profesor, pokazuj�c na zwyk�e 
radio, tyle �e z p�kni�t� obudow� i ze znacznie wi�ksz� ni� zwykle liczb� 
pokr�te� i skal. 
- Fajnie! To fina��w pos�uchamy sobie razem! 
-Stumpfsinnig Schwein! -warkn��, gdy odzyska� g�os. To nie jest jakie� 
tam g�upie radio, ty techniczny analfabeto! To ca�kowicie nowe urz�dzenie, 
kt�re najpierw wymy�li�em, a teraz w�a�nie sko�czy�em konstruowa�. To jest 
Temporalny Akustyczny Psychoenergetyczny Odbiornik, w skr�cie TAPO. Teorii 
i techniki nie b�d� ci t�umaczy�, bo i tak s�owa nie pojmiesz. Praktycznie 
urz�dzenie to wychwytuje i wzmacnia g�osy z przesz�o�ci, dzi�ki czemu 
mo�na je zapisywa�. S�uchaj i podziwiaj! 
Profesor w��czy� owo cudo techniki i przez dobr� chwil� dostraja� je, 
a� w ko�cu uzyska� co�, co do z�udzenia przypomina�o faceta z katarem, 
usi�uj�cego udawa� �wini� z czkawk�. 
- I kto to m�wi? - zaciekawi�em si�. 
- Protojapo�ski, przecie� s�ycha� - mrukn��, nie odrywaj�c r�k od 
pokr�te�. - Mniej wi�cej osiemnasty wiek przed nasz� er�. Co� gadaj� o 
zbo�ach i barbarzy�cach. Widzisz, ch�opcze, najwi�kszym problemem jest to, 
�e musz� s�ucha� wszystkich tego typu bzdur, zanim trafi si� okazja na 
pocz�tek czego� naprawd� wa�nego. Ale musz� przyzna�, �e sporo ciekawostek 
ju� zapisa�em: ta sterta papieru, kt�r� tu widzisz, to moje pierwsze 
sukcesy. Jeszcze nieco fragmentaryczne, ale wiadomo: najtrudniejszy 
pierwszy krok. Uda�o mi si� dotrze� do pocz�tk�w kilku naprawd� wa�nych 
wydarze� i dok�adnie spisa�, co, kto i kiedy powiedzia�. Naturalnie 
przek�ady s� do poprawienia i wyg�adzenia j�zykowego i historycznego, ale 
tym mo�emy si� zaj�� p�niej. Nareszcie badam co� naprawd� istotnego. 
Obawiam si�, �e dobrowolnie w�wczas zrezygnowa�em z jego towarzystwa i 
wybra�em mecze fina�owe. To w�a�nie wtedy ostatni raz widzia�em go �ywego. 
Podobnie zreszt� jak reszta ludzko�ci. Kartki, kt�re mi pokaza�, uznano za 
bazgro�y ob��ka�ca, nie rozumiej�c ich prawdziwej warto�ci, i wyrzucono. 
Cz�� z nich uda�o mi si� uratowa� i teraz przedstawiam je po raz pierwszy 
szerszej publiczno�ci, aby oceni�a ich rzeczywist� warto��. Cho� bowiem s� 
fragmentaryczne, jednak ich tre�� rzuca nowe �wiat�o na wiele dot�d 
mrocznych zakamark�w naszej historii. 
"...nawet je�li ten pa�ac jest moim domem, to i tak jest za ma�y, odk�d 
pojawi�a si� tu moja nowa macocha, kt�ra jest okropnym babsztylem. Mia�em 
nadziej� spokojnie kontynuowa� studia filozoficzne, ale co� mi si� zdaje, 
�e to zdecydowanie niemo�liwe. Chyba lepiej b�dzie zebra� wojsko i da� 
wycisk s�siadom, mo�e mi cholera przejdzie." 
Aleksander, Macedonia, 336 r. p.n.e. 
"...�gor�co� nie jest w�a�ciwym s�owem: ca�a Wirginia przypomina tego 
lata jeden wielki piekarnik. Kiedy nadarzy si� okazja, �eby troch� 
zarobi�, jak b�d� mierzyli te wzg�rza, musz� si� tym zaj��, zanim 
Ministerstwo Finans�w zmieni zdanie. W ten spos�b dzi� spotka�em w 
gospodzie tego, jak mu by�o... cholera, zapomnia�em, b�d� musia� go jutro 
spyta�! Wypili�my po piwku, narzekaj�c na upa�. Od s�owa do s�owa, i po 
paru nast�pnych piwkach nabra� do mnie zaufania. Jest cz�onkiem jakiego� 
tajnego klubu, je�li dobrze pami�tam, Synowie Wolno�ci czy jako� tak..." 
George Washington, 1765 r. 
"...Francja straci�a wielko��, skoro uczciwy wynalazca nie jest w 
stanie czerpa� korzy�ci ze swej pomys�owo�ci. Przez miesi�ce doskonali�em 
Maszynk� Do Ci�cia Salami, co powinno mi przynie�� fortun�: ka�dy rze�nik 
w kraju powinien zabija� si� o przeno�ny egzemplarz. I co mam? G�wno 
Konwent u�ywa modelu stacjonarnego, nie p�ac�c mi ani sou. A po tym, jak 
j� zacz�li wykorzystywa�, nie dziwi� si�, �e �aden uczciwy rze�nik nie ma 
ochoty jej kupi�". 
dr n. med. J. I. Guillotine, 1791 r. 
"Jezu, ale mnie g�owa boli! Niech no ja dorw� tego skurwysyna, kt�ry na 
Fetter Lane wyrzuci� wczoraj nocnik! Nogi z ty�ka mu powyrywam albo �eb 
rozwal� tym g�wnianym naczyniem... Ju� si� zd��y�em nauczy�, �e w tym 
zawszonym Londynie trzeba ci�gle uwa�a� i szybko si� rusza�, je�li si� 
chce unikn�� zawarto�ci nocnik�w wylewanych bez �adu, sk�adu i porz�dku z 
g�rnych pi�ter. Niech ju� b�dzie; co kraj to obyczaj. Ale zawarto�ci, nie 
pojemnik�w! Swoj� drog� trzeba mie� pecha, �eby cz�owieka trafi� akurat 
jedyny spadaj�cy nocnik w okolicy... Gdy mi �eb przestanie p�ka�, musz� 
si� dok�adniej zastanowi�, jak to jest z tym spadaniem..." 
sir Isaak Newton, 1682 r 
"...I. boi si�, �e F. wie! A je�li faktycznie wie, to marny m�j los. 
Gdyby I. nie by�a tak poci�gaj�ca, mo�e bym znalaz� drog� do innej 
�o�nicy, a tak sama mnie do niej zaprosi�a. Powiedzia�a, �e sprzeda troch� 
bi�uterii i kupi mi te trzy statki, o kt�rych niedawno rozmawiali�my. 
Ostatnim miejscem, gdzie chcia�bym si� znale�� w pe�ni madryckiego sezonu, 
s� te zapowietrzone Wyspy Korzenne, ale to F. tu rz�dzi. A jak kr�l si� 
dowie, to lepiej by� jak najdalej st�d..." 
Cristoforo Colombo z Genui, 1492 r. 
[prawdopodobnie, bo by�y niesamowite zak��cenia] 
"Na szcz�cie kupi�em Pierre'owi tego Ma�ego Budowniczego! Jak tylko 
za�nie, musz� mu zabra� t� �mieszn� wie��, kt�r� w�a�nie sko�czy�. Na nic 
si� nie przyda organizatorom Wystawy, ale przynajmniej dadz� mi �wi�ty 
spok�j!" 
Alexandre Gustave Eiffel, 1888 r. 
"Biada Chinom! Kolejny rok nieurodzaju i coraz gorszego kryzysu. 
Miliony bezrobotnych, a jedyny plan wydaj�cy si� mie� szanse odrodzenia to 
projekt budowlany Wah-Ping-Aha. Ten zapaleniec twierdzi, �e ta budowa 
rozbudzi ekonomi� i ponownie spowoduje cyrkulacj� pieni�dza. Mo�e i 
prawda, ale pomys� zupe�nie ob��kany - budowa� mur d�ugo�ci tysi�ca 
pi�ciuset mil! I jeszcze chce, �eby go nazywa� budow� WPA! Jeszcze czego! 
Trzeba to jako� sensownie nazwa� i wm�wi� ludziom, �e to powstrzyma 
barbarzy�c�w. Wszystkie wydatki na zbrojenia da si� przepchn��, byle 
ludno�� by�a wystarczaj�co nastraszona." 
Cesarz Shih Hwang-ti, 252 r. p.n.e. 
"Dzi� b�dzie pe�nia, to spokojnie znajd� drog� na w�a�ciwy balkon. 
Wola�bym co pra...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin