Nagroda(1).pdf

(625 KB) Pobierz
Nagroda
N_epmb_
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Wzrok Belli powędrował w stronę drezdeńskiego zegara na toaletce. Po raz setny w ciągu ostatnich
dwóch godzin zapragnęła zatrzymać czas. Z każdą sekundą malały jej nadzieje na zmianę decyzji
Edwarda w sprawie dzisiejszego przyjęcia. Rosło natomiast jej rozczarowanie i gniew.
Jeszcze niedawno, w pierwszym okresie małżeństwa, Edward uprzedziłby ją, że się spóźni. Teraz
robił jej tę uprzejmość tylko wtedy, gdy jego powrót do domu odwlekał się w nieskończoność.
Spóźnienie o godzinę czy dwie w ogóle się nie liczyło. Uważał za zupełnie naturalne, że ona na niego
czeka. W końcu była jego żoną!
W oczach poczuła piekące łzy.
Kiedy popełnili błąd?
Roześmiała się drwiąco. Żałosne pytanie! W ich małżeństwie zawsze tkwił jakiś błąd, od samego
początku. Tylko że ona była zbyt zaślepiona i zakochana, by to zrozumieć. Zaślepiona, młoda i naiwna.
Teraz nie była ani zaślepiona, ani młoda, przynajmniej w sensie psychicznym. I z pewnością nie była
już naiwna.
Otarła łzy i zabrała się za malowanie paznokci. Lakier był jaskrawoczerwony. Czerwony jak jej
gniew, jak trawiący ją ogień, jak łuna pożaru, który może z łatwością zniszczyć dzisiejszego wieczoru
ich małżeństwo.
Wiedziała, rzecz jasna, dlaczego Edward ożenił się z nią, zamiast po prostu zrobić z niej swą
kochankę. Ich związek nie miał nic wspólnego z miłością.
Chodziło o posiadanie.
Zaskoczyło go to, że była niewinna. W dzisiejszych czasach dwudziestojednoletnie dziewice są
zjawiskiem rzadko spotykanym. Ale większość dziewcząt nie jest wychowywana przez babcie, które
swe zasady moralne czerpią żywcem z epoki wiktoriańskiej.
Babcia nie szczędziła wysiłków, by wpoić we wszystkich kolejnych wielbicieli Belli przekonanie, że
są odpowiedzialni przed starą, groźną kobietą za szczęście jej wnuczki. Nie uchroniło to Belli przed
zakusami mężczyzn, ale jej niechęć do „miłości nie usankcjonowanej” była zbyt silna, by któremuś z
nich udało się ją przełamać. Być może rezygnowali zbyt szybko? Żaden nie miał ochoty odpowiadać
przed babcią za cokolwiek, nie mówiąc już o szczęściu jej wnuczki.
Tak było, dopóki nie zjawił się Edward.
Tyle że Edward nie był chłopcem.
I dążył do zdobycia tego, czego pragnął, z bezwzględną stanowczością.
374418339.001.png
Pragnął Belli od chwili, kiedy ją po raz pierwszy zobaczył, a ona nie potrafiła mu się oprzeć. Jedno
spojrzenie i już była jego. Po zabraniu jej dziewictwa zdecydował, że zatrzyma ją sobie na własność. Na
teraz i na później. I żaden inny mężczyzna nie będzie miał prawa zbliżyć się do niej, wolno ją będzie
jedynie podziwiać z przyzwoitej odległości. Edward i babcia mieli ze sobą wiele wspólnego. Żadne z
nich nie wiedziało, co to znaczy przegrywać.
Edward dążył do małżeństwa z taką niecierpliwością, że było to wręcz zastanawiające, ale babcia
nalegała na dwumiesięczny okres narzeczeństwa, niezbędny dla dokonania stosownych przygotowań.
Bella uświadomiła sobie teraz, że te dwa miesiące były jedynym okresem, w którym Edward z nią
rozmawiał. Mówił o swojej pracy, o tym, co czuje. Dopóki nie włożył jej na palec obrączki i nie dostał
jej tym samym na własność. Prawnie, moralnie, fizycznie i uczuciowo - całkowicie. Kupione i
zapłacone.
Wtedy nie wiedziała jeszcze nic o jego psychice i sposobie myślenia. Była z nim szaleńczo
szczęśliwa, tak szczęśliwa, że bez wahania zgodziła się rzucić pracę, kiedy o to poprosił. Przecież po
ślubie i tak nie będzie miała na to czasu, powiedział.
Edward kupił jej piękny dom w Potts Point, jednej z najbardziej ekskluzywnych dzielnic Sydney,
dom - marzenie, z widokiem na port. Na piętrze mieściło się pięć sypialni i osobisty salon Belli, na
wypadek, gdyby miała ochotę z niego skorzystać. Pokoje na dole były szczytem luksusu: gabinet
muzyczny, bilardowy, jadalnia i salon z wyjściem na basen.
Edward dał jej wolną rękę w urządzaniu willi. Wynajęła dekoratorkę wnętrz i bawiła się doskonale,
zamieniając pusty apartament w dom swoich marzeń. Teraz dopiero rozumiała, jakimi pobudkami
kierował się Edward, pozwalając jej na tę zabawę. Dom miał dostarczyć jej zajęcia, przyjemnie
wypełnić czas i trzymać z dala od kłopotów. Gdyby była młodsza, dostałaby w tym celu pudło
czekoladek.
W tych pierwszych miesiącach po ślubie ani przez chwilę nie wątpiła w miłość męża. Wychodzili
rzadko, nie przyjmowali także gości u siebie ze względu na prace dekoratorskie. No i Edward powtarzał
ciągle, że chce ją mieć tylko dla siebie. Nie zgłaszała sprzeciwów. Nic nie mogło być bardziej
ekscytujące niż kochanie się z mężem.
Nie wiedziała, że Edward prowadzi ożywione życie towarzysko - zawodowe poza domem, a pomaga
mu w tym niejaka Tanya Denali. W czasie tych cudownych miodowych miesięcy Bella nie miała
pojęcia o roli, jaką Tanya spełnia w życiu jej męża.
Dopóki była zajęta urządzaniem domu, nie zdawała sobie sprawy, że Edward odsunął ją od udziału
w swym życiu zawodowym. Nie zauważyła nawet, że nie odpowiada na jej pytania o pracę. Chciał za to
wiedzieć, jak ona spędziła dzień, co robiła, co zaplanowała na dzień następny. Ględziła więc bez końca
374418339.002.png
o swoich głupiutkich sprawach, dopóki nie zabrał jej do łóżka, a tam żadne z nich nie miało już ochoty
na rozmowę.
Spełniał wszystkie jej życzenia dotyczące domu i większość pozostałych, ale odmówił pomocy w
wyborze mebli.
- To twój dom, Bello. Chcę, żebyś miała wszystko, czego zapragniesz.
- Twój także - zaprotestowała. - Ty też musisz być zadowolony.
Jego uśmiech rozczulił ją.
- Przecież i tak widzę tylko ciebie. Jestem szczęśliwy, gdy ty jesteś szczęśliwa.
Przyjęła to jak najpiękniejszy komplement. Nie miała pojęcia, co się za nim kryje. Sądziła, że
Edward pozwala jej na wszystko, ponieważ tak bardzo ją kocha. Ale miłość nie miała z tym nic
wspólnego. Chciał tylko, aby stworzyła sobie takie otoczenie, w którym będzie szczęśliwa. Szczęśliwa,
czekając na niego, aż wróci do domu, żeby nacieszyć się swoją własnością.
Prawdziwe znaczenie wielu jego zachowań odkryła dopiero później. Swego czasu nie mogła
zrozumieć, dlaczego dziwi go jej miłość do antyków i dyskretna elegancja, z jaką urządziła dom.
- Sądziłem, że będziesz wolała coś bardziej egzotycznego - zauważył. Nie było w tym stwierdzeniu
żadnej krytyki, jedynie zdziwienie.
- Nie wiedziałeś, że jestem staroświecka? - zaśmiała się.
- Oczywiście - zgodził się szybko, z nutą głębokiej satysfakcji w głosie. - Jak mogłoby być inaczej?
Była przecież dziewicą o staroświeckich poglądach. Myślał z przyjemnością o wpojonych jej
starych, dobrych zasadach moralnych. Dawały gwarancję, że będzie mu wierna... bez względu na
okoliczności. Ale nie uważał, że jest staroświecka. Myślał o niej w zupełnie innych kategoriach.
Bella obrzuciła sypialnię ironicznym spojrzeniem. Wszystko tu było delikatne, nastrojowe i
eleganckie. Głęboki beż dywanu harmonizował z obudową łóżka w stylu królowej Anny. Na kremowej
pikowanej narzucie rysował się subtelny różowy wzorek. Lambrekin nad oknem i mocno udrapowane
zasłony stanowiły doskonałe tło dla orgii beżu w pozostałej części pokoju. Bladozielone fotele,
mahoniowa szyfonierka i piękna toaletka, przy której teraz siedziała, dopełniały umeblowania.
Sypialnia damy.
Powinna była urządzić ją na wzór buduaru dziwki. Czerwone dywany, lustra na suficie, skóry
dzikich zwierząt. Przynajmniej byłoby wiadomo, co tu się naprawdę dzieje.
Pokój nie nosił żadnych śladów obecności mężczyzny. Swoją osobowość Edward uzewnętrzniał
gdzie indziej. Tutaj sypiał i uprawiał miłość z żoną. Wystrój wnętrza był mu zupełnie obojętny. Całe
zainteresowanie, jakie okazywał dla jej zapędów dekoratorskich, było pozą. Interesowała go tylko z
jednego powodu.
374418339.003.png
No, może z dwóch. Lubił także zabierać ją na przyjęcia. Była bardzo dekoracyjnym dodatkiem u
jego boku i pokazywanie się z nią sprawiało mu przyjemność.
Wreszcie dom został wykończony i Edward uznał, że nie mogą już dłużej ukrywać się przed
światem. Przyjęcia, premiery teatralne, imprezy dobroczynne pochłonęły Bellę bez reszty, uwalniając
Edwarda od konieczności rozmów z żoną. Z nią chciał jedynie sypiać, o zaspokojenie jego potrzeb
intelektualnych dbała z powodzeniem urocza sekretarka.
Był zupełnie bezkrytyczny w stosunku do tej, zdaniem Belli, podstępnej kobiety. Wypowiedzi żony
na jej temat pomijał milczeniem. Zaczęli się kłócić, z początku o drobiazgi, potem, w miarę jak rosło
rozczarowanie Belli, o sprawy coraz poważniejsze. Edward zawsze jej ustępował, dopóki chodziło o
błahostki. Jeżeli rzecz była ważna, robił się chłodny i niewzruszony jak szczyty Himalajów. Trochę
dobrego seksu rozwiązywało wszystkie jego kłopoty, także kłopoty związane z żoną.
Tak jak wczoraj wieczorem, po telefonie od Tanyi Denali.
Nie wystarczało tamtej, że ma Edwarda dla siebie przez cały dzień w biurze. Zaczęła niepokoić ich
także w domu. Bella była wściekła. Ten impertynencki głos proszący do telefonu jej męża! Oświadczyła
pannie Denali, że na rozmowę z Edwardem będzie musiała poczekać do jutra, po czym odłożyła
słuchawkę. Awantura, która wybuchła potem, nie różniła się niczym od poprzednich. Edward
potraktował zarzuty żony z gniewnym lekceważeniem i zabrał ją do łóżka, ucinając w ten sposób dalszą
dyskusję. Jednak Bella nie zapomniała urazy. Dzisiejszego wieczoru tamta kobieta nie odegra
pierwszoplanowej roli u boku jej męża. Jeszcze miała w tej sprawie coś do powiedzenia.
Potrzebowała wiele czasu, żeby zrozumieć, co się dzieje, ale w końcu zrozumiała. I na dzisiaj
właśnie zaplanowała ostateczną rozgrywkę.
Jeżeli mąż nie okaże jej choć odrobiny zrozumienia, będzie musiała pogodzić się z faktem, że doszli
do kresu wspólnej drogi. Ona także miała pewne prawa. Miała prawo do realizowania się w innych
dziedzinach niż prowadzenie domu i gromadzenie ciuchów. Miała prawo do dziecka. Prawo do wielu
rzeczy, które dla Edwarda w ogóle nie istniały.
Nie odpowiadała jej rola papużki trzymanej w złotej klatce dla przyjemności właściciela. Miała tego
dość, zarówno roli, jak i klatki. Jeżeli Edward nie zechce dzielić z nią swego życia, nie zrozumie, że ona
także ma prawo do bycia sobą, to czeka go ciężki szok.
Muszą zmienić swoje życie. Edward nie może dłużej zamykać oczu na fakt, że ich małżeństwo stało
się parodią... Potrząsnęła głową w przypływie rozpaczy.
Nie chciała od niego odchodzić.
Kochała go. Bezgranicznie.
374418339.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin