Rozdział 6. Alice i Jasper.doc

(24 KB) Pobierz

- To co, gotowy na polowanie? - spytała dziewczyna entuzjastycznie.

        Jasper popatrzył na nią uważnie i po chwili skinął głową.

        - Zobaczysz, że krew zwierząt może nam wystarczyć do życia. Zobaczysz, będzie dobrze - Alice uśmiechnęła się do chłopaka promiennie.

        - Przepraszam, że jestem taki markotny - wyszeptał.

        - Nie szkodzi i tak cię lubię - powiedziałą z rozbrajającą szczerością.

        Opuścili plażę i razem wyruszyli na polowanie. Alice skakała radośnie z gałęzi na gałąź, szukając wzrokiem ofiary. Jasper zaś czaił się spokojnie na ziemi. Kiedy dziewczyna upolowała młodą sarnę, zaczął jej się przyglądać. Piłą łapczywie jej krew, przytrzymując zwierzę rękami.

         - O co chodzi? - spytała nagle, czując na sobie jego wzrok.

         - O nic, tak tylko... Nieważne - oddalił się, zostawiając ją samą.

         - Jasper... - zawołała za nim smutno. Nagle zamarła.

         Jasnowłosy chłopak spotkał w lesie człowieka. Mężczyznę. Upadł i zadrapanie na jego ręku zaczęło krwawić. Młodzieniec rzucił się na niego, owładniony szaleństwem.

         - Jasper nie! - krzyknęła Alice, gdy wizja się rozmyła.

         Puściła się biegiem za swym towarzyszem, modląc się w duchu, by chłopak jeszcze nie spotkał tamtego człowieka.

          - Jazz - powiedziała z ulgą, widząc stojącego w miejscu chłopaka. Podeszła do niego, a on tylko zawarczał. Wyczuł krew, zaraz tam będzie...

          - NIE!!! - Alice podbiegła do niego i zagrodziła mu drogę. - Nie zrobisz tego! Nie możesz! - powiedziała rozpaczliwie.

          - Zostaw mnie - z jego gardła dobył sięcichy warkot. Dziewczyna spojrzała mu w oczy i zobaczyła w nich morderczy błysk.

          - Nie zrobisz tego! - powtórzyła i rzuciła się na niego. Razem wylądowali na ziemi. Objkęła go nogami w pasie, a swoje ręce zacisnęła na jego nadgarstkach. - Opanuj się! Wiem, że możesz!

          Chłopaka zdziwiła jej siła. Moze i była drobna, ale nie bezsilna. Początkowo z nią walczył, jednak później się poddał. Skupił się na jej smutnych oczach i łzach, płynących po policzkach.

          - Czuję to, co t. Mnie też nie jest łatwo, ale damy radę! Oboje! Zrób to dla mnie i nie poddawaj się, proszę...

          Jasper nie odpowiedział, tylko odwrócił wzrok.

          - Przepraszam - wyszeptał. Dziewczyna jednak nie zwolniła jeszcze uścisku. Nie chciała. Bała się, że mimo wszystko coś się stanie. Że on odejdzie, a wszystkie jej plany i nadzieje runą jak domek z kart...

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin