Tuwim Julian.doc

(35 KB) Pobierz
Julian Tuwim

Julian Tuwim

 

Do prostego człowieka

 

Gdy znów do murów klajstrem świeżym

Przylepiać zaczną obwieszczenia,

Gdy "do ludności", "do żołnierzy"

Na alarm czarny druk uderzy

I byle drab, i byle szczeniak

W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,

Że trzeba iść i z armat walić,

Mordować, grabić, truć i palić;

Gdy zaczną na tysięczną modłę

Ojczyznę szarpać deklinacją

I łudzić kolorowym godłem,

I judzić "historyczną racją",

O piędzi, chwale i rubieży,

O ojcach, dziadach i sztandarach,

O bohaterach i ofiarach;

Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin

Pobłogosławić twój karabin,

Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,

Że za ojczyznę - bić się trzeba;

Kiedy rozścierwi się, rozchami

Wrzask liter pierwszych stron dzienników,

A stado dzikich bab – kwiatami

Obrzucać zacznie "żołnierzyków". -

- O, przyjacielu nieuczony,

Mój bliźni z tej czy innej ziemi!

Wiedz, że na trwogę biją w dzwony

Króle z pannami brzuchatemi;

Wiedz, że to bujda, granda zwykła,

Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",

Że im gdzieś nafta z ziemi sikła

I obrodziła dolarami;

Że coś im w bankach nie sztymuje,

Że gdzieś zwęszyli kasy pełne

Lub upatrzyły tłuste szuje

Cło jakieś grubsze na bawełnę.

Rżnij karabinem w bruk ulicy!

Twoja jest krew, a ich jest nafta!

I od stolicy do stolicy

Zawołaj broniąc swej krwawicy:

"Bujać - to my, panowie szlachta!"

 

 

Julian Tuwim - Nauka

 

Nauczali mnie mnóstwa mądrości,

Logarytmów, wzorów formułek,

Z kwadracików, trójkącików i kółek

Nauczali mnie - nieskończoności.

 

Rozprawiali o cudach przyrody,

Poznawałem różne tajemnice:

W jednym szkiełku - życie w kropli wody,

W drugim zaś - kanały na księżycu.

 

Mam tej wiedzy zapas nieskończony:

2(pi)r, H2SO4,

Jabłka, lampy Crookesy, Newtony,

Azot, wodór, zmiany atmosfery...

 

Wiem o kuli napełnionej lodem,

O bursztynie, gdy się go pociera,

Wiem, że cialo zanurzone w wodzie

Traci tyle, ile ... et cethera.

 

Ach, wiem jeszcze, że na drugiej półkuli

Słońce świeci, gdy u nas jest ciemno.

Różne rzeczy do głowy mi wkuli,

Tumanili nauką daremną.

 

I nic nie wiem, i nic nie rozumiem,

I wciąż wierzę biednymi zmysłami,

Że ci ludzie na drugiej półkuli

Muszą chodzić do góry nogami.

 

I do dziś mam taką szkolną trwogę.

Bóg mnie wyrwie, a stanę bez słowa.

Panie Boże - odpowiadać nie mogę,

Ja - wymawiam się, mnie boli głowa.

 

Trudna lekcja, nie mogłem od razu,

Lecz nauczę się, po pewnym czasie.

Proszę, zostaw mnie na drugie życie,

Jak na drugi rok w tej samej klasie.

 

 

Julian Tuwim - Sen złotowłosej dziewczynki

 

1

Pani pachnie jak tuberozy

To nastraja i to podnieca

A ja lubię zapach narkozy

A najbardziej - gdy jest kobieca

 

Mówię ładnie? I melodyjnie?

Zdania perlę jak z pereł kolię?

pani patrzy - melancholijnie...

Skąd ma pani tę melancholię?

 

Sen? Doprawdy? Jak dymu kółka?

Sen zmysłowy bladej dziewczynki?

Hebanowa lśniąca szkatułka:

Pomarańcze i mandarynki.

 

2

Pani usta wtula w swe futro...

Pewno... miękkie jest to futerko...

Przeczulenie? Cóż będzie jutro?

Ach, cóż powie srebrne lusterko?

 

Podkrążone po balu oczy

I matowość pachnącej twarzy,

I sen zwiewny panią omroczy,

I o wczoraj pani zamarzy.

 

Pani pyta, czy walca tańczę?

Ach, zatańczę... jak sen dziewczynki!

Mandarynki i pomarańcze,

pomarańcze i mandarynki.

 

3

O, dziewczynko! O, złotowłosa!

O, zmysłowa dziewczynko blada!

Sen się iskrzy, jak z papierosa

Dym, gdy w słońca złocistość wpada.

 

A tymczasem - po pustej sali

Pierrot szuka zgubionej róży

Z Leonelią tańczy Allali

Leonelia oczęta mruży.

 

Gdy się bajka roztopi w mroku

Przyjdą cudne, smutne dziewczynki:

Na obciętym położą loku

Pomarańcze i mandarynki.

 

 

Wieczorny wiersz

 

Czasem u szczytu ulic zachód żółtym blaskiem

Mury niebios rozwala na złomy płomienne.

Wtedy listopadowe wieczory warszawskie

Wieją wiosną i płyną, młodością wiosenne.

 

Ile łez we mnie było i ile miłości,

Ile westchnień i szczęścia w majowej ulewie,

I moich słów dla ciebie, i wielkiej czułości:

Wszystko z nieba powraca w dawnym, ciepłym wiewie.

 

I znowu idę lekki i nocą wezbrany,

Jakbym niósł liść wilgotny na sercu otwartem,

Wtedy w twoim miasteczku ciemniały kasztany,

Pachniał groszek pachnący na sercu pod paltem.

 

Płakać, jedyna moja, mogę tylko Tobie.

Ty zrozumiesz. Rozgrzeszysz spojrzeniem pokornym.

I wiosnę zakochanych znajdziesz w skromnym słowie,

I ciężką gorycz moją w tym wierszu wieczornym.

 

 

Modlitwa

 

Modlę się Panie, ale się nie korzę:

Twarde są słowa modlitwą zrodzone.

Daj mi wytrwania i sił wiele, Boże,

W życiu, co będzie twórcze i szalone.

 

Daj mi, o Panie, poczynań płomienność

I nieugiętą daj ku Sobie wolę.

Niech życie moje zwie się: wieczna zmienność

W wiecznej jedności na duszy cokole.

 

Ale pamiętaj: gdy padnę, nieszczęście

Moje olbrzymie w twarz cisnę Ci, Boże.

Wiedz: w górę wzniosę dwie żelazne pięście,

Oczy spłomienię, spojrzę i - zagrożę !

 

 

Julian Tuwim - Do krytyków

 

A w maju

Zwykłem jeździć, szanowni panowie,

Na przedniej platformie tramwaju!

Miasto na wskroś mnie przeszywa!

Co się tam dzieje w mej głowie:

Pędy, zapędy, ognie, ogniwa,

Wesoło w czubie i w piętach,

A najweselej na skrętach!

Na skrętach – koliście

Zagarniam zachwytem ramienia,

A drzewa w porywie natchnienia

Szaleją wiosenną wonią,

Z radości pęka pąkowie,

Ulice na alarm dzwonią,

Maju, maju! – –

Tak to jadę na przedniej platformie tramwaju,

Wielce szanowni panowie!...

 

Sokrates tańczący 1920

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin