Lechoń Jan.doc

(36 KB) Pobierz
Jan Lechoń

Jan Lechoń

 

ZAZDROŚĆ

 

Jest mi dzisiaj źle bardzo, jest mi bardzo smutno,

Myśli mam zwiędłe, chore, jak kwiaty na grobie.

Za oknem wisi niebo niby szare płótno,

Nie mogę cię dziś kochać i myśleć o tobie.

 

Między nami jest przepaść, przepaść niezgłębiona,

I choćbyśmy wykochać po brzeg duszę chcieli,

To wszystko, co nas łączy, jest miłość szalona,

A wszystko co jest prawdą, na wieki nas dzieli.

 

Wiem teraz: to jest jasne jak słońce na niebie,

I musi skonać serce pod ciężką żałobą,

Bo nigdy cię nie wezmę na wieczność dla siebie,

Ty nigdy mną nie będziesz, a ja nigdy tobą.

 

(1924)

Srebrne i czarne, 1924

 

 

NA NIEBO WYPŁYWAJĄ BIAŁYCH CHMUREK ŻAGLE...

 

Na niebo wypływają białych chmurek żagle,

Od twojej płynie strony niebieska fregata

Nie do mnie, nie od ciebie. I poczułem nagle,

Że już nigdy nie będzie, jak zeszłego lata.

 

Noc przyjdzie księżycowa i w twoim ogrodzie

Na srebrnej trawie cienie ułoży ogromne.

A później będzie koła rysować na wodzie,

Gdy będziesz szła ogrodem nie za mną, nie do mnie.

 

Srebrne i czarne, 1924

 

 

APOKRYF

 

Twych ust przeciągła słodycz, smak nie do nazwania,

Twych oczu głąb bezdenna, smutek przeraźliwy,

I głos Twój monotonny, głęboki a tkliwy,

To wszystko mnie ku tobie, zwątpiałego, skłania.

 

I kiedy twoje usta ustami otwieram,

Czuję, jakbym mej duszy znów otwierał blizny,

I piję z nich te słodkie, duszące trucizny,

Z których moc mam do życia, od których umieram.

 

Lecz czego chcę najwięcej, umykasz mi zdradnie

I kiedy jestem z tobą o szarym wieczorze,

Całuję twoje oczy i widzę w nich morze.

Serce twe jest jak perła. Leży w morzu na dnie.

 

(1923)

Z wierszy rozproszonych

 

 

SPOWIEDŹ WIELKANOCNA

 

Czyż nie cud to, czyś jeszcze nie zdał sobie sprawy,

Że to Bóg ciebie wybrał, że On cię ocalił,

Żeś jak tylu nie zginął na murach Warszawy,

Nie rozerwał cię granat i mur nie przywalił?

 

Żeś później nie utonął we krwi polskiej rzece,

Żeś nie szedł przez Europę o żebranym chlebie

I że cię ominęły Oświęcimia piece,

Choć tylu w nich spłonęło. I lepszych od ciebie.

 

Żeś własnymi rękami dzieci swych nie chował,

I ciała ci moskiewskie nie szarpały kleszcze?

Jak to? I za to wszystko Bogu-ś nie dziękował?

Jakże musisz weń wierzyć, że Go prosisz jeszcze!

 

(1951)

Poezje, Aneks, 1990

 

 

BIOGRAFIA

 

Z mych marzeń niespełnionych, z mej dumy dziecięcej,

Z łez wylanych ukradkiem, o których nikt nie wie,

Ze wszystkiego, com kochał - zostanie nie więcej

Niż imię, scyzorykiem wyryte na drzewie.

Więc czegom nie powiedział - niech będzie ukryte,

Mych listów i pamiątek niech spłonie stos cały!

I tylko jeszcze wytnę me serce przebite

I przy moim imieniu - twoje inicjały.

 

(1955)

Z wierszy rozproszonych

 

 

OSTATNIA MIŁOŚĆ

 

Dawno zmarli mych marzeń wierni towarzysze:

Poeci romantyczni, zapatrzeni w ciemnie,

Egerie w czarnych lokach - teraz nocą słyszę,

Bez zbytecznych pożegnań odchodzą ode mnie.

 

Już wczoraj mnie opuścił Wajdelota stary,

Ostatnim dyliżansem odjechał Fantazy,

Na dziedzińcu ułani zwijają sztandary,

Książę Józef już wydał odmarszu rozkazy.

 

Księżycowa poezji niech Was noc pochłania!

Za wszystko Wam dziękuję, lecz na nic tu płacze,

Choć z nową mą Marylą nie będzie spotkania,

Bo teraz kocham przyszłość, której nie zobaczę.

 

(1955)

Z wierszy rozproszonych

 

 

POETA NIEMODNY

 

Mówią mi: "Nic nie wskrzesi czasu co przeżyty,

Wkrótce o nim i pamięć wśród młodych się zatrze.

Zabieraj sobie swoje stare rekwizyty,

Bo nową będą grali sztukę na teatrze".

 

Cóż robić? Trzeba upić ambrozji się flachą,

Co jeszcze mi została z młodzieńczych bankietów.

Wychodzę z różą w ręku, z księżycem pod pachą.

A resztę pozostawiam dla nowych poetów.

 

(1955)

Z Wierszy rozproszonych

 

TO, W CO TAK TRUDNO NAM UWIERZYĆ...

 

To, w co tak trudno nam uwierzyć,

Kiedyś się przecież stanie jawą.

Więc pomyślałem: chciałbym leżeć

Tam gdzie mój ojciec - pod Warszawą.

 

Niech ci ta myśl się nie wydaje

Ani małością, ni znużeniem,

Z największym kocha upojeniem,

Kto się z miłością swą rozstaje.

 

I nagle widzisz: jest noc chmurna

I niebo polskie ponad nami,

I stary ogród. A w nim urna

Z naszego życia popiołami.

 

(1941)

Lutnia po Bekwarku, 1942

 

PYTASZ, CO W MOIM ŻYCIU Z WSZYSTKICH RZECZĄ GŁÓWNĄ...

 

Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczy główną,

Powiem ci: śmierć i miłość - obydwie zarówno.

Jednej oczu się czarnych, drugiej - modrych boję.

Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.

 

Przez niebo rozgwieżdżone, wpośród nocy czarnej,

To one pędzą wicher międzyplanetarny,

Ten wicher, co dął w ziemię, aż ludzkość wydała,

Na wieczny smutek duszy, wieczną rozkosz ciała.

 

Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci,

By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia -

I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia.

Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.

 

(1923)

Srebrne i czarne, 1924

 

 

Jan Lechoń - WIERSZ DLA WARSZAWY

 

Kiedy śnieg cicho prószył zimową pogodą

I smutnie nad dachami gasło słońce krwawe,

Z pomnika, wzniesionego za najeźdzcy zgodą,

Mickiewicz zamyślony patrzał na Warszawę.

 

Owiany zimnym wiatrem, wiejącym od Wisły,

Wonią liści zeschniętych i trupiego gnicia,

Przenikał wszystkich ludzi najskrytsze zamysły

I mury, których nigdy nie widział za życia.

 

Patrząc w Zamku królewską, potrzaskaną głowę,

W kościotrupy kościołów jak potworne sztolnie,

Mierzył to, co zrobiło Herculanum nowe,

Które na śmierć męczeńską poszło dobrowolnie.

 

Ujrzał łunę nad miastem i więzienne kraty,

Okrucieństwa nie znane ludzkiej wyobraźni

I slyszał, kiedy cichły moskiewskie armaty,

Ażeby swym milczeniem dopomóc tej kaźni.

 

I jako Bóg w dzień Sądu mieczem Archanioła,

Wodząc wieszczą swą ręką na lewo i prawo,

Oddzielił tych, co milcząc nie ugięli czoła,

Od tych, co są narodu skorupą plugawą.

 

I wtedy w sercu z brązu zadrgał wielki temat,

Którego nikt poza nim godnie nie wypowie

I w tym wichrze od Wisły rozpoczął poemat:

"Warszawo wiecznie wolna, Ty jesteś jak zdrowie".

 

(1951)

Poezje, 1990, Aneks

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin