Po co PiS.doc

(24 KB) Pobierz
Krzysztof Kłopotowski

Krzysztof Kłopotowski

 

2.11.2010 12:29 153

 

Po co PiS?

   Co mam wspólnego z PiS-em przy poglądach liberalnych i kosmopolitycznych? - spytał mnie bloger Ras-Fufu Lew Salonowy. Oto co: pragnienie merytokracji. Walka z korupcją i o praworządność zdecydują, czy Polak będzie mógł w pełni realizować swój potencjał ludzki a kraj rozwijać się. Trzeba stworzyć równe warunki dla wszystkich uczestników gry gospodarczej, żeby mogli wyłonić się najlepsi i pociągnąć  innych.

   Polit-anegdotka: Od powrotu (częściowego) do kraju dziesięć lat temu tylko raz wziąłem udział w politycznej demonstracji. Była zima, pod Kancelarią Premiera zebrał się tłumek kilkunastu osób zwołanych przez Gazetę Polską, pod transparentami w obronie Mariusza Kamińskiego. Jego odwołanie z CBA zapowiadało koniec  walki  z korupcją władzy. W takich sytuacjach obywatele tracą część swego państwa. Wpada w łapy koterii przy jawnym pogwałceniu prawa - premier nawet nie czekał z dymisją Kamińskiego na opinię prezydenta. Nie lubię tłumnych zgromadzeń, ale wtedy musiałem zaprotestować z innymi obywatelami, ktorych rejestrowały kamery tajniaków - jako przeciwników naszego "państwa prawa".

  Trzeba więc zapewnić uczciwość, równość reguł i przestrzeganie umów przez uczestników gry; a w tym celu należy przeprowadzić reformę sądownictwa. Potrzebujemy też silnego państwa, żeby walczyło o dobrą pozycję dla siebie w Unii Europejskiej i korzystne warunki na rynku globalnym dla względnie zacofanych cywilizacyjnie Polaków. 

   Zależy mi także na polityce historycznej przywracającej narodowi poczucie godności, bo stan pogardy dla samego siebie jest chory. I mówi to autor  "Programu dla P", który wywołał ostatnio burzę na Salonie? A owszem. Przywracanie poczucia godności nie jest sprzeczne z radykalną krytyką polskości. Taka krytyka  ma na celu zbadanie, co spróchniało w polskich wartościach a co nadaje się do życia. Nie wyklucza dyskusji a pobudza obronę rzeczy cennych. 
 

   Należy też docenić i uszanować lud... Kilka dni temu przechodziłem obok pałacu prezydenckiego. W kącie przy Kordegardzie stał starszy, wąsaty mężczyzna trzymajac przed sobą drewniany krzyż swojej wysokości. Przed nim stał na chodniku drugi obrońca krzyża, ten był wysoki, miał około 40 lat, trochę zniszczony życiem, spokojny. Uderzyło mnie jego piękno: wewnętrznej siły, dumnej postawy, czystości błękitu oczu. Po prostu na Krakowskim Przedmieściu spotkałem najprawdziwszego Polaka, jakiego znamy z obrazów Grottgera, a który czasem się objawia w chwilach historyczych. Tacy ludzie chodzili do kolejnych powstań. Broniąc krzyża przed pałacem prezydenckim bronią Polski najlepiej, jak potrafią. Czują, że państwo musi być śmiertelnie zagrożone, skoro zginęła elita patriotyczna, więc bronią jak broni się zmarłych - modlitwą.

  Obrońcy krzyża, czy słuchacze Radia Maryja, to są ludzie jak chleb. Dzięki nim, tacy jak ja mogą uprawiać swe eksperymenty z wartościami mając pewność, że świat się nie zawali. Ktoś czuwa, by wstały ranne zorze.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin