Jak uciekać.doc

(34 KB) Pobierz
Jak uciekać

Jak uciekać?

Głupie pytania są jedną z plag naszego świata. Właściwie nie tyle same pytania ile stojąca za nimi niewypowiedziana i pozostająca w domyśle głupota. Głupota w jakimś sensie ponad osobowa i ponad jednostkowa. System głupoty, będący jakimś rodzajem sztucznej inteligencji. Taki zidiociały matriks.

 

Człowiek zadający głupie pytanie niekoniecznie sam jest głupi. Musi natomiast realizować wskazania Matriksa, bo funkcjonuje w obrębie kalek, formatów, uproszczeń i wyników badań. Taki los.

Wszystko to przemknęło mi przez głowę na widok wyciągniętego do mnie mikrofonu w pomarańczowej, gąbkowej osłonce, kiedy już padło nieuniknione: proszę pana, dlaczego młodzi ludzie uciekają w fantastykę?

Pytający miał takie jakieś niebieskie oczka, zza których wyzierał matriks, operator żuł gumę, a kamera patrzyła na moją zmęczoną gębę.

Nie jestem gwiazdą mediów. Jestem literatem.

Jednak jak każdy pisarz SF uczestniczę w konwentach jako punkt programu. Przyjeżdżają czasem lokalne telewizje, bo konwent to jednak jakieś wydarzenie kulturalne. Kręcą salę gier figurkowych, robią zbliżenia na stoiska chcąc pokazać ociekające przemocą i seksem okładki, a potem muszą zrobić miniwywiad. Z kimkolwiek kto nie jest uczestnikiem i można go podpisać. Organizator łapie wtedy człowieka w barze konwentowym i prosi: pogadasz z telewizją? Autor jest tu niejako zawodowo i powinien pozostawać do dyspozycji organizatorów. Staje więc przed kamerą i wtedy pada nieuniknione: Dlaczego młodzi ludzie uciekają w fantastykę?

To zdarza się zbyt często, żeby można było obwiniać zwykły przypadek. To system. Głupie pytanie łatwo rozpoznać. Odznacza się tym, że można na nie odpowiedzieć tylko zgodnie ze wzorcem. Gdzieś w podtekście znajduje się mianowicie przekonanie, że każdy kto nie zajmuje się tym, co oczywiste i pospolite i osiąga wysokie wyniki w sondażach popularności, z całą pewnością ucieka i jest to naganne. A jeśli nie naganne, to w jakiś sposób patologiczne. Kto nie ogląda seriali, ucieka przed życiem. Co tam: życiem – Życiem! Wiadomo. Życie polega na tym, że Jolanta spotyka Iwonę i pyta ją czy słyszała, o czym rozmawiał Błażej z Justyną, podczas gdy Roman opowiada Babci że Ilona widziała jak Bożena wygląda przez okno. Tymczasem Stefa martwi się podagrą Pawła, o której mówiła jej Zuzanna. To jest życie. A nie Pierścienie Władzy, space marines, albo nieumarli.

Zgodnie ze wzorcem powinienem odpowiedzieć mniej więcej tak: Proszę pana (pani), według mnie młodzi ludzie uciekają w fantastykę, ponieważ nie są w stanie sprostać Życiu i jego rozlicznym wymaganiom, które w dobie globalizacji wymagają stałego dostosowywania się do nowych wyzwań. Uciekają także dla tego, że nie widzą dla siebie perspektyw i są zmęczeni dokonywaniem wyborów mniejszego zła. Dlatego tęsknią do sztucznego świata, w którym zło i dobro są łatwo rozpoznawalne i wolą chować się w bajkowej rzeczywistości czarno-białych wyborów.

Wtedy pod dziennikarką ugięłyby się ze szczęścia kolana i mogłaby zadać następne pytanie: Ale czy to nie jest eskapizm? I znowu mikrofon z pomarańczową osłonką pod nos. I tak byśmy sobie gawędzili, od sztampy do sztampy, wygłaszając zgodnie coraz bardziej nieznośne kocopały, operator wodziłby polem widzenia po sali gimnastycznej zastawionej dioramami planszówek, robiąc zbliżenia na brodatych, dorosłych ludzi, którzy mierzą odległość od Dreadnaughta Space Marines, do oddziału Tau, oraz wydobywając mroczne ornamenty na ich koszulkach. Aż dziennikarka odeszłaby do swojej lokalnej telewizji, a mnie poraziłby piorun z jasnego nieba za dokładanie kolejnej łopaty parujących bzdur, do przytłaczającej nas i tak piramidy głupoty.

Dlaczego nikt nie zada pytania: Proszę pana, dlaczego młodzi ludzie uciekają w politykę? Przecież mógłby pan się wziąć do jakiejś pracy. Musi pan być ministrem?. Albo dlaczego młodzi ludzie uciekają w taniec towarzyski? A dlaczego uciekają w żeglarstwo, grilla, muzykę, karty, jazdę na motocyklu, żeglarstwo, capoeirę? Czy to nie jest czasem eskapizm?

Nie, proszę pani. To jest życie.

W “Dworcu Perdido” albo “Chłopakach Anansiego” jest więcej życia, niż „Na Wspólnej”. Łatwiej znaleźć uniwersalne prawdy we „Władcy Pierścieni”, niż w reality show. Tylko że nie można tego wytłumaczyć komuś, kto przyszedł prosto z ulicy z głową wypchaną sztampą. Nie z salą gier figurkowych, jako wyrwanym z kontekstu „żywym tłem” za plecami i z podetkniętym prowokacyjnie pomarańczowym mikrofonem pod nos.

Istnieje obecnie taka modna maniera nienawiści do fabuły. Do literatury, filmu, komiksu. Do opowieści. Jest to ignorancja sprytnie przebrana za snobizm. Szkoda mi czasu na wymyślone historie – powiada taki. Życie jest o wiele ciekawsze. Jeżeli już coś czytam, to biografie. I wierzy święcie, biedny nieszczęśnik, że literatura faktu wiernie portretuje rzeczywistość.

Drażni mnie to, bo dostrzegam w tym ślady “451 stopni Fahrenheita”. Bradbury’ego, oczywiście, a nie lewackiego propagandysty, który przywłaszczył sobie tytuł. Tam, w świecie strażaka Guya Montage, również zaczęło się od niszczenia „szkodliwego eskapizmu” w postaci wszelkich elementów fantastycznych. Od bajek, po SF. Mydlane opery o Życiu, wszakże miały się w tym świecie jak najlepiej. To prawda, zawarta paradoksalnie w zmyśleniu, była tam niebezpieczna.

Nie pamiętam, co wtedy odpowiedziałem. Ale to ja powinienem był zadać pytanie poparte dźgnięciem mikrofonem. 

Dlaczego niektórzy ludzie uciekają przed fantastyką?

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin