Harry Potter i Dziedzictwo Druida 52 rozdziały całość 6 tom 2008-04-10.doc

(1318 KB) Pobierz
ROZDZIAŁ I

http://marinka.blog.onet.pl


ROZDZIAŁ I

                     Niespodziewane listy

To lato było wyjątkowo upalne. Ludzie siedzieli przy elektrycznych wiatraczkach i chłodzili się. Tak również działo się Prive Drive 4. Jedynym wyjątkiem był czarnowłosy chłopak o zielonych oczach. Był to Harry Potter- chłopiec, który przeżył. W tej chwili ten młody mężczyzna leżał na łóżku i rozmyślał o swym ojcu chrzestnym Syriuszu Blacku. Haryy obwiniał się o jego śmierć. Nawet nie zauważył szeregu sów siedzących na poręczy jego łóżka. Gotowe były rzucić się na niego, gdy ten zwróci swe oczy ku nim. Dopiero po chwili je dostrzegł i wtedy przypomniał sobie, że właśnie dzisiaj ma swe szesnaste urodziny. Powoli podniósł się i po kolei zaczął rozwiązywać listy przyczepione do sów. Pierwszy listy był od jego przyjaciela Ronalda Wealeya i brzmiał:

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Myślę, że mój prezent spodoba ci się. Dzisiaj o szesnastej przybędzie ktoś z Zakonu, aby Cię zabraniać. Bądź spakowany. Czeka cie miła niespodzianka. Sorty, że list jest krótki, ale reszte ci powiem jak się już spotkamy.

Twój przyjaciel Ron

Harry wziął do ręki paczuszke i rozwinął. Na łóżko potoczyła się najprawdziwsza myślodsiewnia. WOW! Ron- pomyślał Harry. Następny list był od Hermiony. Jak można było się spodziewać przysłała mu ogromne tomy Obrony przed Czarną Magią, oraz dwie książki o eliksirach. Młody Potter zastanawiał się od, kogo może być reszta sów. Na jednej rozpoznał pieczeć Ministerstwa Magii. No tak wyniki sumów- myślał. Otworzył z koperty wyleciały dwa liściki. Harry wziął pierwszy do ręki i zaczął czytać:

 Szanowny Panie Porter!

Oto wyniki pańskich Standardowych Umiejętności Magicznych. Ocena łączna z teorii i praktyki:

Transmutacja Wybitny

Opieka nad magicznymi  Stworzeniam  Wybitny

 Obrona przeciw Ciemnym mocą Wybitny

 Zaklęcia Wybitny

Eliksiry Wybitny

Historia magii Powyżej oczekiwań

Wróżbiarstwo Powyżej oczekiwań

Astronomia Powyżej oczekiwań

Zielarstwo Wybitny

Zdawał pan z 9 przedmiotów na 12 możliwych. Zaliczył pan wszystkie przedmioty z których zdawał.

 Z wyrazami szacunku Komisja Egzaminacyjna

 Harry był bardzo szczęśliwy, że zdał. Zastanawiał się jak poszło jego przyjaciołom? Spojrzał i ujrzał jeszcze 3 sowy czekające, aż ktoś odwiąże im paczuszki od nóżek. Potter podszedł do sowy i rozpoznał w niej jedną ze szkolnych płomykówek. Odczepił list i zaczął czytać

 Drogi Harry!

 Wszystkiego najlepszego okazji urodzin. To jest jajo feniksa. Wykluje się on za dwa tygodnie. Aha przybędę dziś po ciebie o 16 bądź gotowy. Jeszcze raz wszystkiego dobrego Albus Dumbledore Chłopak nie mógł uwierzyć w to co właśnie przeczytał. Dostał najprawdziwszego feniksa. Dopiero po chwili przypomniał sobie o dwóch sowach. Jedna siedziała bardzo spokojnie jakby specjalnie chciała być ostatnią. Harry dostrzegł nieprawdopodobne podobieństwo do jego własnej Hedwigi. Odwiązał list i zaczął powoli go czytać.

Szanowny Panie Potter!

A może powinnam napisać drogi Harry. Niestety nie znasz mnie, ale już wkrótce poznasz. Nazywam się Dafne I na razie tyle musisz o mnie wiedzieć. Może wyda ci się to dziwne ale już wkrótce się poznamy. Mój prezent powinien być CI bardzo pomocny. Jak będziesz rozwiązywał paczuszkę to uważaj!

 Harry odwiązał sowie paczuszkę, ale nie odfrunęła, jakby czekała, aż Harry ją otworzy. To zdziwiło chłopca niezmiernie. Odwiązał różową wstążeczkę i jego oczom ukazał się śmieszny widok. W środku znalazł piękne zwierzątko. Był to mały piesek, który ku zdziwieniu Harrego przemówił ludzkim głosem:

- nazwij mnie! Na co czekasz! Jesteś strasznie smutny…

- t..y.. Ty, mówisz- Harry miał nie małe kłopoty z wymówieniem czegokolwiek.

 - Oczywiście! Jesteś czarodziejem a nie wiesz, że są zwierzęta, które mówią- psina odparła Harremu

- No i na co czekasz daj mi imię!- Ponaglił piesek. Młody Potter myślał jak by tu nazwać to zwierzę. Gdy nagle przez myśl przeszło mu imię dopiero co poznane.

- Dafne…-szepnął i wtedy jak na zawołanie piesek zaczął dziwnie szczekać i merdać ogonem a Harremu nagle zrobiło się lekko na sercu.

ROZDZIAŁ II

 

     Harry wpatrywał się w psinkę gdy z dołu rozległo się wołanie ciotki Petuni:

- Schodź szybko na dół!- wołała. Chłopak westchnął nie lubił przebywać z Dursleyami. Powoli podniósł się i zaczął schodzić w dół. Kiedy był na końcu schodów ujrzał niesamowity widok. Na dole bowiem stał nie kto inny  nież Albus Dumbledore, a zza niego wyglądał śliczna dziewczyna.

- Dzień dobry Harry! Mam nadzieję że jesteś już spakowany- powiedział dyrektor

- Ja eee... kto to jest?- wypalił młody Potter

- To jest ktoś do kogo w tym roku pojedziesz na wakacje- odpowiedział Albus. Harrego zdziwiła ta odpowiedź dyrektora wzruszyłtylko ramiona i poszedł na górę spakować się.

Chłopak szybko wrucił do kufra swe rzeczy różdżkę włożył za pasek a psinkę... No właśnie jak on ma zapradziać dafne ze sobą? Wziął ją pod pachę i zszedł na dół. Na widok zwierzaka ciotka Petunia wrzasnęła. Tymczasem towarzyszka dyrektora Hogwartu wychyliła się i spojrzała na maleństwo

- Jak nazwałeś tę psinkę?-zapytała- Już wiem Dafne!

-Skąd wiedziałaś?!- Harry był zdziwoiony zachowaniem tej dziewczyny

- Potrafię rozmawiać ze zwięrzętami ale nie ze wszystkimi- odpowiedziała poczym zwróciła się do Dumbledore'a: Chodźmy już! 

-dobrze. Harry pożegnaj się z wujostwem zobaczysz ich dopiero w przyszłe wakacje- powiedział Dumbledore

- No to cześć-powiedział Harry-A jak dostaniemy się na miejsce

- PPolecimy na miotłach. Chyba umiesz latać?-odpowiedziała mu Dafne. Harry nie odpowiedział. Ta dziewczyna coraz bardziej go interesowała. Nigdy nie spotkał się z kimś kto by umiał rozmawiać ze zwierzętami a do tego o nim nie słyszał.Młody Potter dosiadł swojej miotły. Szybko jednak okazało się że będzie miał towarzyszkę. Dumbledore stwierdził że najlepiej tak będzie.

 

Droga mijała im spokojnie. Lecieli właśnie nad gęstym lasem, gdy Dafne poprosiła o zniżenie lotu.

-Po co zniżać lot?- Harry nie krył swego zdziwienia

- Nie możemy wiecznie być na miotłach a poza tym już dolatujemy. Wtej chwili oczom wszystkich pokazał się ogromny zamek jeszcze raz taki jak Hogwart. Wszyscy wylądowali. Przed drzwiami stały trzy skraty domowe

- Witamy panienko Dafne! Dzień dobry panie Dumbledore! Witamy panie Potter- skrzaty równocześnie przywitały się ze wszystkimi.

- Prowadźcie do środka- nakazał dyrektor Hagwartu.

-Gdzie my jesteśmy?- zapytał Złoty Chłopiec. Na to pytanie odpowiedziała mu Dafne:

-W domu moim i Albusa Dumbledora....

Rozdział III

 

Harry nie mógł w uwierzyć jeśli to jest dom dyrektora...

- to nie do końca mój dom Harry. Ta posiadłość należy do Dafne ale ja się nią opiekuje. Tutaj Tom napewno nas nie dopadnie mam rację Dafne?- powiedział Dumbledore

- Tak wujku.- odpowedziała dziewczyna- Chodź pokażę Ci twój pokój

Harremu zdawało się że wszystkie anioły nieba do niego mówią.

-Ruszysz się wreszcie!- powiedziała nieźle wkurzona dziewczyna.

- Oczywiście- wyjąkał. Szli przez ogromny korytarz. Mijali powoli wiele sal i pokoji ale żaden nie był tak piękny jak ten który zobaczył Harry. Ściany mieniły się barwą czerwono- złotą. Ogromny żyrandol w kształcie feniksa nucił kojącą pieśń. Stojące w kącie ogromne łóżko miało wyszyty herb Griffindora a do tego szafy z wyrzeźbionymi magicznymi zwierzętami. Wszystko to zrobiło na Harrym niewiarygodne wrażenie.

- I co podoba Ci się- zapytała Dafne

- To jest przecudne - odparł zdumiony Harry

- To dobrze jeśli czegoś będziesz potrzebować zawołaj poprostu Eju a przybędzie przydzielony Ci skrzat domowy. Radzę Ci teraz dobrze wypocząć- po tym krótkim monologu dziewczyna wyszła. Tymczasem Harry postanowił położyć się spać nie przeczuwając że ten odpoczynek przyniesie kolejne wizje

Rozdział IV

                      -Masz się dowiedzieć gdzie przebywa!Inaczej cię ukażę ale nie śmiercią o nie to byłaby za łagodna kara dla ciebie!  Zabiję pokoleji wszystkich twoich bliskich! - zimny głos mówił z fotela.

- Tak panie! Zrobię wszystko tylko błagam nie krzywdź ich...-załamujący się męski głos odpowidział- Już wyruszam Panie zdobędę dla Ciebie te informacje tylko błagam

- Idź już!- przerwał mu lodowaty głos. Odwrócił się w stronę lustra a w nim pokazało się odbicie białej jak kreda twarzy i czerwonych oczu.

Harry obudził się zlany potem. O co mogło chodzić tym razem Voldemortowi kim jest ta osoba? Grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo... Nagle usłyszał trzask aportacji. Rozejrzał się i dostrzegł małego skrzata domowego.

- Dzień Dobry paniczu!- zapiszczał skrzat- Panienka Dafne prosiła aby panicz zszedł na śniadanie a potem poszedł do sali pojedynków

- Ty jesteś Eju?- zapytał zaciekawiony Potter

- Tak paniczu- odparł skrzat

- A więc Eju nie mów do mnie "paniczu" tylko Harry dobrze?- zaproponował chłopak

- Raczy panicz wybaczyć ale w tym domu tylko jedna osoba może zmienić obyczaj mówienia do czarodzieji pan, ppani panicz, panienka, ale ona niegdy tego nie zrobi chyba że... Za dużo już i tak powiedziałem proszę zejść na śniadanie- trzask i Eja już nie było. Harry poszedł do łazienki. Kiedy skończył poranną toaletę otworzył szafę. To co zobaczył zamurowało go. Nie było bowiem jego zwykłych rzeczy ale odświętne stroje. Harry wybrał najskromniejszy i zszedł na śniadanie. Na dole czekała na niego Dafne. Gdy zobaczyła powiedziała

- Długo każesz na siebie czekać Potter- Harry pomyślał że mówi zupełnie jak Snape gdyby nie ten głos. Jej ton był słodki i piękny

- Przepraszam najmocniej- odparł Harry

- Śnił Ci się Tom. Mam rację?- dziewczyna zapytał chłopaka jakby to było czymś naturalnym że każdy wie co mu się śni.

- Tak męczył jakiegoś mężczyznę ale nie widziałem dobrzetwarzy- odpowiedział młody Potter

- Dobrze jedz a potem pójdziemy do sali pojedynków i zobaczymy jaki jesteś dobry. Wuj mówił że nie masz sobie równych- Dafne powiedziała co chciała dodała tylko krótkie- Smacznego.- i zaczęli wcinać. Harry nie mógł oderwać od niej oczu.Była wręcz piękna. Czarne włosy ładnie splecione w warkocz sięgały jej do pasa błękitne oczy takie piękne jak u nikogo. Chłopak nie wiedział co czuje to nie było zwykłe zauroczenie jak w przypadku Cho ale nie była to też miłość a więc co? Skończył jeść i udał się za Dafne so sali pojedynków. Gdy weszli usłaszał

- Dretwota!- Chłopak zrobił zgrabny unik rozejrzał się i zobaczył że to Dafne rzuciłą w niego oszałamiaczem

- Nie patrz tak na mnie Potter w prwdziwej walce nikt nie będzie czekać aż łaskawie będziesz gotów do pojedynku!- dziewczyna stwarzała w jego głowie coraz większy mętlik. Co chwilę czymś go zaskakiwała. Jednak Harry postanowił walczyć ze swoją przeciwniczką i wygrać. Nie da się pokonać dziewczynie! Nagle wpadła na genialny pomysł

- Silenco- krzyknął al e Dafne wyczarowała zgrabną tarczę i odpowiedziała kontratakiem

- Animalus Eco Lufitis!- krzyknąła. Młodego Pottera zatkała na chwilę wiedział co to za zaklęcie ale uważane było za zaginione i że nikt nie może go użyć w dzisiejszych czasach. Było to zaklęcie przywołania. Chłopak miał rację. Teraz wprost na niego galopowały dwa jednorożce. Jeden zwyczjny a drugi posiadał złoty róg i ogon. Chłopak starał się uciec przed nimi ale nie zdążył te magiczne stworzenia chwyciły go rogami i przywarły do ściany. Harry zrozumiał że przegrał.

- Myślałam że jesteś lepszy w walce no cóż myliłam się. Przywołałam jednorożce a ty się ich wystraszyłeś- Dafne wyraźnie naśmiewała się z niego. Jednorożce zniknęły Harry stanął na ziemi popatrzył na dziewczynę. Nie wiedział dlaczego ale nogi same niosły go coraz bliżej dziewczyny. Nie zauważył nawet że lewituje kilka cali nad ziemią włosy zachowywały się tak jakby wiał wiatr a strój jego zmienił się jakby był księciem z bajki. Dafne przeraziła się nie nażarty wiedziała że jeśli chłopak się przemieni to będzie z nią krucho. Nigdy jednak nie przypuszczała że Harry przybierze właśnie taki wygląd

- Nie nie zbliżaj się do mnie- prosiła- zaczęła rzucać w nim zaklęciami które tylko znała ale te odbiła się młodego Pottera lub poprostu wsiąkały w niego. Harry zbliżył się do niej. Dafne bezwładnie zaczęła unosić na wysokości Harrego. Chłopak objął ją w pasie mocniej przytulił i pocałował w usta....

Rozdział V

            W tej chwili ziemia zaczęła się trząść, wiatr zawył jeszcze głośniej. Wygląd Harrego zaczął się zmieniać: włosy zmieniły barwę na złotą ciało umięśniło się a we wnętrzu poczuł dziwną potęgę. Również Dafne zmieniała się. Jej włosy jednak nie zmieniły koloru jedynie wiatr w nich zaczął szaleć natomiast wokół nich utworzyła się aura mocy. Chwilę to wszystko trwało. Dziewczyna odsunęła swe usta od jego a niespodziewający się niczego młody Potter zarobił prosto w twarz.

- Jak śmiesz Harry Potterze! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz! Nie chcę cię widzieć do końca wakacji! Zejdź mi z oczu bo napatrosze cie zaklęciami!- dafne była wyraźnie zła. Wykrzykiwała jeszcze wiele innych rzeczy

- Przecię ja nic nie zrobiłem. To tylko niewinny pocałunek- Harry próbował się wytłumaczyć- ciągle mnie przestawiałaś więc to była taka mała zemsta.

- Jest tak jak myślałam wuj  nie powiedział Ci dlaczego znalazłeś się tu a nie z przyjaciółmi. Teraz ja sprawię że ciekawość Cię będzie zżerać. Nie powiem dlaczego...- Dziewczyna uspokiła się i zaczęła się mścić

- powiedz mi proszę... Dafne...- Harry próbował coś od niej wyciągnąć ale ta była zbyt wkurzona na niego by proste prosze coś pomogło.

                                                 *********************

Od tamtego czasu minął tydzień. Harry cały czas zastanawiał się czemu tutaj jest. Dręczony przez swe przeczucia zszedł na dół i podsłuchał urywek rozmowy

- Ja dłużej z nim nie wytrzymam! Mówiłeś że jest na tyle wychowany że nie zrobi mi nic złego a tymczasem co! Gdyby był bardziej spostrzegawczy zobaczyłby....- dziewczyna urwała, zamknęła oczy poczym je otworzyła a wnich grały iskierki

- Dafne kochanie uspokój się cóż mam zrobić aby Cię rozweselić?- głos profesora Dumbledore'a był opanowany ale można byłó wyczuć nutkę troski

- Cicho! Mamy tutaj nieproszonego podsłuchiwacza!  Potter! Jak śmiesz podsłuchiwać!- na dźwięk tych słów Harrego zamurawało nie był w stanie się ruszać, więc stał i wpatrywał się w dziewczynę. "Dopiero wtedy dostrzegł drobne szczegóły których nie zauważył po pocałunku. A mianowicie chodziło o kolor jej oczu. Wcześniej był błekitne a teraz są zielone. Ponadto na końcach jej włosów pojawiły się złoto- czerwone pasemka.

- No dobrze skoro już jesteś to możesz zostać dowiesz się wielu ciekwych rzeczy.- to zbiło z tropu Harrego. Spodziewał się że na niego nawrzeszczy a tymczasem mówiła do niego spokojnie- Chodź

- Dzień dobry Harry!- tym razem przywtał go dyrektor

- Dzień dobry profesorze- odparł Harry

- No więc tak. Jak zapewne zauważyłeś Dafne jest strasznie dobra w pojedynkach.- chłopak tylko przytaknął.- Chciałbym abyś zaczął się uczyć magii starożytnej. Polega ona na rzucaniu zaklęć bez różdżki a także zdobędziesz wiedzę z zapomnianych już czarów. Nasza gospodyni będzie uczyła się razem z tobą.

- Dobrze. Ale chciałbym dowiedzieć się co jest przede mną  ukrywane.- odparł Harry

- Czy ty zawsze jesteś taki wścibski Potter? Juz dosyć narozrabiałeś, więc bądź teraz grzeczny i nie zadawał zbędnych pytań. Ajeśli już chcesz się czegoś dowiedzieć to zajrzyj do książek. Aha jeszcze jedno dzisiaj  przyjeżdżają twoi przyjaciele- tym razem to Dafne powiedziała chłopakaowi. Harry czuł, że jest dla niego złośliwa ale nie znał przyczyny. Może ma rację i należy poszperać w książkach. Pożegnał się ze zgromadzonymi i poszedł na górę a tam czekała na niego psinka o imieniu Dafne.

Rozdział VI

                Chłopak wszedł do pokoju i ujrzał nie codzienny widok. Zamiast swojej małej psinki zobaczył najprawdziwszego w świecie feniksa a obok niego Dafne z której grzbietu wyrastały małe skrzydełka.

- Cześć Harry!- krzyknęła

- A co tobie się stało- młody Potter nie krył swego zdumienia

- Przeszła metamorfozę.- odpowiedział mu słodki głosik. Na jego dźwięk Harry odwrócił się gwałotownie i zimnym głosem odparł

- Po co tu przyszłaś? Chcesz znów się na mnie wyżyć- był zły nie on był w furri

- Nie. Przyszłam przeprosić Cię za moje zachowanie ale ty nie wiesz jak to jest...-  Z oczu Dafne popłynęły łzy. Chłopak mógłby przysiąc że już gdzieś takie widział ale nie mógł sobie przypomnieć u kogo- Kiedyś niebyłam taka nie ufna wobec ludzi. Byłam kochana to znaczy tak mi się zdawało aż dowiedziałam się o swoim losie. To było ja piorun z nieba kilka słów zmieniło całe moje życia a ja niczemu nie byłam winnna. Zostały wypowiedziane zanim się narodziłam...

- Mi to mówisz ja dobrze wiem jak to jest!- chłopak żachnął się

- Wcale nie wiesz! Chodźmy do ogrodu- zaproponowała

- Zgoda ale nie wiem w czym zwykły ogród może pomóc- Harry odrzekł obojętnym tonem. Szli długimi korytarzami. W końcu doszli do olbrzymich drzwi dopiero wtedy Dafne zaczęła mówić. Chłopak wiedział że nie będzie nic rozumieć ale jak bardzo się zdziwił kiedy stwierdził iż się mylił

- Kwiaty ognia i wody, kwiaty czarne i białe, kwiatyt dobra i zła, wszystkiego rodzaju otwórzcie mi drzwi do tego raju. Odcienie kolorów wszystkich. Wiatry ze wszystkich stron świata nie dajcie się prosić dziewczynie z was zrodzonej- W odpowiedzi usłyszli dziwny śpiew:

- Kimże jesteś iż nas budzić?

  Wyjaw imię swe nam

  Jeśli godna jesteś tego to wejdziesz pośród nas

 Lecz widzimy że nie sama jesteś pod tymi drzwiami

 Niech zaśpiewa twój towarzysz

 A my zastanowimy się!

- Harry znasz jakąś piosenkę lub rymowankę gdzie jest mowa o kwiatach?- dziewczyna zapytała swego towarzysza

- No,eee... znam tylko głupią rymowankę- odpowiedział

- No to ją zaśpiewaj- Dafne zachęcał go swym głosem

- U góry róże na dole fiołki a my się kochamy jak dwa aniołki!- Wtedy stało się coś dziwnego zobaczył jak drzwi otwierają się z łaskotem. Rozbłysło złoto czerwone światło i wessało ich do środka. Kiedy się ocknął stwierdził, iż jest sam. Nie wiedział gdzie jest. Zewsząd otoczony był kwiatami różnego rodzaju. Wtem usłyszał cudny śpiew rozchodzący się po polanie. Potter wstał i podążył z a dźwiękami. Doszedło do fontanny, która miała u góry wyrzeźbione dwa serca z kwiatów a tam zobaczył dziewczynę w pięknej i długiej białej sukni. Siedziała na krawędzi i cicho śpiewało. Jej pieśń brzmiała smutno chłopak nie mógł zrobić kroku naprzód pragnął słuchać tej opowieści a brzmiała ona mniej więcej tak:  Kiedyś pośród nocy z tysiąc lat temu była księżniczka piękna, miała ona wszystko lecz brakło jej miłości. Pewnego razu opuściła swój dom udała się w świat szeroki, spotkała wielkiego maga i zakochała się w nim. On odwzajemnił uczucie. Kochał i szanował ją, lecz gdy dowiedział się kim jest zostawił ją. Ta zdjęta ogromnym smutkiem rzuciła z rozpaczy klątwy ród Gryffindora przeklnęła i powróciła do domu. Jednak i tam nie zaznała spokoju i szczęścia. Poddani wyrzekli się jej a rodzicew wyrzucili. Minęły wieki całe i przepowiednia powstała. Kapłanka narodzi się znowu i będzie musiała wybierać.

- Harry Potterze! CZy ty zawsze musisz wtykać nos w nie swoje sprawy- piękna dziewczyna przemienila się  w Dafne. Harry patrzył na nią jakby zopbaczył boginię

- To ty śpiewałaś- zapytał

- Tak. To historia mojego rodu. Zapewne wiele ci to nie mówi. Zaraz ci wszystko wyjaśnię. Nie lubię kiedy ktoś owija w bawełnę- odpowiedziała mu

- Ja też za tym nie przepadam. Szczególnie kiedy dotyczy to mnie lub moich przyjaciół- odpowiedział chłopak

- Wierz mi, to ma ogromny związek zx Tobą i z .... Voldemortem- odparła

Rozdział VII

- O Voldemorcie i o mnie?!- chłopak zdziwił się i to bardzo kiedy usłyszał słowa dziewczyny- Ale ja już słyszałem przepowiednię!

- Słyszałeś jedną z dwóch. Wuj Ci o niej nie powiedział, gdyż nie mógł bo sam jej nie słyszał do końca. A teraz bądź tak dobry i mi nie przerywaj opowieści bo trochę potrwa a i bez tego ciężko mi ją opowiadać- Dafne dokończyła zdanie. Chłopak przytaknął i pozwoli jej kontynuować- Tak więc zaczniemy od początku. Wszystko zaczęło się wtedy kiedy czwórka wielkich magów postanowiła założyć szkołę Magii i Czarodziejstwa Hogwart byli wtedy jeszcze przyjaciółmi. Dopiero gdy powstały domyokazało się że Slytherin nie popiera naboru osób nie czystej krwi. W tym samym czasie w Świętych gajach druidów odbywało się zebranie. Dotyczyło ono ucieczki księżniczki Glori. Wszyscy dziwili się dlaczego zniknęła przecież posiadała wszystko. Rodziców, bogactwo a w przyszłości króleswtwo. Nie potrafiono zrozumieć czemu postanowiła narazić się na gniew kapłanów druidzkich. Nadążasz?- niespodziewanie zapytała dziewczyna

- Tak. Mów dalej- gdy Dafne otzymała potwierdzenie zaczęła kontynuować swą opowieść

- W rzeczywistości Gloria nie mogła znieść jednego. A mianowicie braku wolności. Nie wolno jej było opuszczać granic świętego gaju. Głęboko w swym sercu zazdrościła kapłankom które opowiadały jej o świecie poza granicami. Tak więc pewnego razu kiedy najwyżsi kapłani musieli udać się na ważną misję. Dziewczyna uciekła. Wędrowała przez wiele dlugich dni, aż dotarła do olbrzymiego zamku. Zapukała do drzwi. Zdążyła tyle spojrzeć na mężczyznę który jej otworzył i powiedzieć: "Błagam Cię wpuśc mnie do zamku i nie otwieraj go nikomu aż do następnego dnia."

Poczym zemdlała. Chłopak wziął ją i przeniósł do swego pokoju. Opiekował się nią w każdej wolnej chwili. Niestety nic nie popmagało. Próbował leczyć ją zaklęciam  i niektórymi eliksirami. Kiedy to nie pomogało postanowił udać się do swojego przyjaciela aby ten orzekł co jest nieznajomej. Mężczyzna sprowadził towarzysza. Jedno spojrzenie i już wiedział, że jest coraz gorzej. Dziewczyna była blada jak ściana jednak jeszcze żyła. Owym mężczyzną był Godryk Gryffindore a jego przyjacielem Salazar Slytherin. Salazar zaaplikował księżniczce bardzo rzadki eliksir, który potrafili sporządzić nieliczni poczym wyszedł bez słowa. Godryk pozostał przy Glori. Dziewczyna powoli odzyskiwała przytomność. Otworzyła oczy i zobaczyła twarz pochylającą się nad nią. "Gdzie jestem?- zapytała" "W szkole magii i czarodziejstwa Hogwart a ja jestem Godryk Gryffindore ale niestety nie wiem z kim mam przyjemność- odparł mężczyzna."  Zwą mnie Gloria- dziewczyna odpowiedziała. Od tamtej pory minęły dwa lata. Gryffindore zakochał się w niej a ona odwzajemniła uczuccie. Jednak nic nie może trwać wiecznie. Druidzi nie poprzestali na poszukiwaniu swej księżniczki. Dostali anonimowy list który mówił gdzie jest ich ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin