MIĘDZY MIŁOŚCIĄ A ŻALEM
AINZFERN
Miesiąc po zakończeniu wydarzeń z poprzedniej części mieszkańcy Tangury dowiadują się o facynującym odkryciu w pobliżu ruin Dana Bahn. Jednak w czasie, kiedy odbywa się coroczna Konferencja Handlowa dochodzi do serii tragicznych wydarzeń zagrażających tym, którzy są najcenniejsi dla Elit.
Czuję to, kiedy najbardziej doskwiera mi smutek
Lepiej kochać i utracić wszystko, niż nie kochać wcale
Alfred Tennyson
PROLOG
W małym, słabo oświetlonym hotelowym pokoju Mistrz usiadł na wąskim łóżku i oparł się plecami o ścianę. Obok niego płacząc cichutko, zwinięty w kłębek jego Zwierzaczek - Jedyneczka, drżąc usiłował przyjść do siebie po "pieszczotach" pana.
Mistrz ...to nie było jego imię, nazwisko, a nawet tytuł. Ale Jedyneczka został starannie wyedukowany, żeby tak o nim myśleć.
Po prostu wiedział to.
Czuł to w ciemnych odchłaniach swojego umysłu.
O tak ... bardzo szybko mógł to znaleźć.
Złowrogo płonące wąskie oczy skierowały się na starannie ustawione obok drzwi bagaże. Przygotowane i starannie zabezpieczone do podróży w przeszłość i zawierające coś więcej niż tylko ubrania.
Silny dreszcz przebiegł przez ciało Mistrza, nagły wzrost pożądania, ciepło w dole brzucha, pomimo tego, że przed chwilą bawił się ciałem swojego małego Numeru Jeden. Wystarczyła sama myśl o tym co miał w bagażach ...o tych wielu przedmiotach, z których będzie korzystał na Amoi.
Amoi ...hedonistyczny świat, w którym spełni swoje fantazje.
Marzył o tym miejscu przez całe lata. Jedynym miejscu, w którym mógł naprawdę zaspokoić ... swoje potrzeby.
Miejscu, gdzie bezkarnie mógł polować. Gdzie podziały kastowe dawały mu szansę na tak cudowną rozrywkę.
Bo tam ... nikt tego nie zauważy, bo nikt o to nie będzie dbał.
Już wkrótce ... już wkrótce. Wyjedzie dzisiaj, ze swoim małym Numerem Jeden w roli służącego, w idealnym przebraniu ... jako delegat miał prawo podróżować do dekadenckiego świata Elit.
Zacisnął wargi i niespokojnie przesunął się pocierając potężną erekcję. Nie ... upomniał się. Teraz musiał się skupić. Był już tak blisko. Teraz, kiedy miał szansę zrealizować swoje najmroczniejsze pragnienia nie mógł się zdekoncentrować.
Oderwał wzrok od bagaży i odwrócił wzrok w kierunku pokrytego bliznami, bladego ciała Jedyneczki. Wyciągnął rękę i pogłaskał go po plecach wyczuwając żebra pod zimną i spoconą skórą. Jego spojrzenie niemal klinicznie oceniło nagie ciało malucha, od głowy przez spuchnięte pośladki, aż do nóg między którymi widać było w półmroku ciemne ślady krwi.
Przez chwilę poczuł żal, który natychmiast zastąpiła beztroska. Być może dzisiaj rano był dla niego troszeczkę szorstki, ale przecież to nie była jego wina. To z powodu ekscytacji. Króciutki brak kontroli nie mógł być powodem do smutku. Poza tym Jedyneczka wyzdrowieje. Jak zawsze.
Pod wpływem pieszczot jego Numer Jeden ponownie zapiszczał i skulił się. Mistrz uśmiechnął się pogodnie, skinął głową i sięgnął do nocnej szafki po swoje ulubione narzędzie ... zakrzywiony, sześciocalowy nóż. Wyciągnął go z namaszczeniem i w słabym świetle podziwiał jego idealnie ostre krawędzie.
Tak ...to prawda, że jego Jedyneczka mógł mu dać to, czego tak bardzo potrzebował. Ale niestety tylko raz, a on nie był jeszcze gotowy, żeby się z nim rozstać.
Nie gdy tak pięknie dla niego cierpiał.
Leżący obok niego Numer Jeden zapiszczał, trząsł się, płakał i łkał.
Mistrz ponownie pogłaskał go, uśmiechnął się szeroko i popatrzył głodnym wzrokiem. Był dumny patrząc na to stworzenie. Biorąc pod uwagę jak długo do niego należało. Dostał tą doskonałą rzecz wiele lat temu i robił z nią co chciał.
Miał go na własność.
Przycisnął ostrze do wrażliwego ciała tuż pod kością ogonową. Starannie i powoli przycisnął, westchnął z satysfakcją, kiedy z rany zaczęła wypływać krew. Cudowne strumyki na idealnie białej skórze. Krzyk bólu był prawdziwą muzyką dla jego uszu.
Tylko troszeczkę, na razie wystarczy, podniósł nóż do ust, żeby poczuć słono- metaliczny smak krwi.
Życie Zabawki było jego własnością.
Wystarczy jedno cięcie. Otrząsnął się.
No może dwa...
Rozdział II
Łagodne słoneczne światło poranka wpadało przez lekko rozsunięte zasłony do sypialni w dużej, ale skromnej rezydencji na przedmieściach Elldaren. Chey Neeson-Lam budząc się powoli westchnął cicho, niemal z żalem wyplątał się z ciepłych objęć śpiącego obok małżonka i wysunął się łóżka. W ciągu ostatnich kilku lat odkrył, że coraz trudniej wstawało mu się rano. Było to trochę dziwne, bo jak większość członków swojej rodziny należał do rannych ptaszków. Tym z czym zmagał się Chey było pozostawienie w łóżku cudownie ciepłego ciała współmałżonka. Pierwszą rzeczą jaką zauważał po przebudzeniu dostojny mąż stanu była ... jedwabista skóra i oszałamiająco atrakcyjny zapach, który zawsze niesamowicie go pobudzał. Zwinięty w kłębek i śpiący Tahna był przepięknym stworzeniem. A budzić się obok niego? Blondie, którego miało się obok siebie każdego poranka?
To było idealne.
Chey pocałował go delikatnie i uśmiechnął się, kiedy Tahna poruszył rzęsami. - Dzień dobry - szepnął dotykając mu twarzy.
Senny półuśmiech - Mmm
Chey wstał chichocząc, założył szlafrok i poszedł do łazienki załatwić najpilniejszą poranną potrzebę, potem umył ręce, przeczesał palcami włosy i wrócił do małżonka nadal drzemiącego w miękkiej pościeli.
- Filiżankę herbaty? - zapytał uśmiechając się lekko.
Tahna przewrócił się na bok, jego piękne fiołkowe oczy ponownie otwarły się na chwilę - Mmm, hmm.
Chey czule potrząsnął głową, wzruszył ramionami i udał się do kuchni. Dzisiaj mógł pozwolić Tahnie na leniuchowanie w łóżku. Chociaż jak każdy Elita miał większą odporność fizyczną to jego tempo życia w Elldaren Prime sprawiło, że długi sen ... stał się dla niego luksusem. Poprzedniego dnia pracował do późna z Charlie Whitmore kończąc wszystkie swoje sprawy przed urlopem. Nawet taka kobieta jak Charlie, doświadczony historyk i nauczyciel, która miała przejąć obowiązki Blondie musiała się do tego przygotować. Chey bardzo dobrze wiedział jak obsesyjną miłością jego partner kocha wszystkie szczegóły ... to była przecież nieodłączna cecha wszystkich Elit.
...
Kattze