Trupia główka.pdf

(1960 KB) Pobierz
LAURELL K. HAMILTON
TRUPIA GŁÓWKA
PODZIĘKOWANIA
Jak zawsze dla mojego męża, Gary’ego,
kochanego jeszcze bardziej niż kiedykolwiek.
Dla mojego wydawcy, Ginjer Buchanan, której
uwagi usprawniły postać Serephiny. Dla Paty
Cockrum, której zawdzięczacie scenę w wannie.
Dla Marelli Sands, która miała rację co do
naszych reakcji na Stirlmga. Dla Marka Sumnera
za szybką lekturę i pytania. Do kogo innego
mogłabym zadzwonić o północy bez obawy, że
go obudzę? Jak zawsze dla Deborah Millitello za
nagłe telefony i wsparcie. Dla Retta
MacPhersona, któremu czytałam fragmenty tej
książki przez telefon. Dla Toma Drennana i N.
L. Drew, nowych talentów w grupie. Alternate
Historians na zawsze. Jean - Claude, nareszcie
rozejm. Dla sierż. St. Clair z policji drogowej
stanu Missouri za odpowiedzi na liczne złożone
pytania. Dla Bryndy Mitchell, dzięki za pin-
gwinka. I dziękuję wszystkim, którzy do nas
napisali.
1
Był Dzień Świętego Patryka, a jedyną
zieloną rzeczą, jaką miałam na sobie, byt
znaczek z napisem „Tknij mnie, a będzie po
tobie”. Wczoraj w nocy zaczęłam pracę w
zielonej bluzce, ale upaćkała się krwią
zdekapitowanego kurczaka. Larry Kirkland, mój
protegowany, upuścił bezgłowego ptaka. Ten za-
czął biegać w tę i z powrotem, zachlapując krwią
nas oboje. W końcu go złapałam, ale bluzkę już
miałam z głowy.
Musiałam wrócić do domu i przebrać się.
Jedyne, co jeszcze nadawało się do założenia, to
grafitowy żakiet, który miałam w samochodzie.
Nałożyłam go, a do tego czarną bluzkę, czarną
spódnicę, czarne rajstopy i czarne botki. Bert,
mój szef, nie lubił, gdy nosiliśmy się w pracy na
czarno, skoro jednak miałam stawić się w biurze
o siódmej rano, nie zmrużywszy nawet oka,
będzie musiał jakoś to wytrzymać.
Nachyliłam się nad kubkiem z kawą;
zrobiłam sobie prawdziwą siekierę. Niewiele
pomogła. Wlepiłam wzrok w rozrzucone na
blacie biurka błyszczące fotografie. Pierwsza
ukazywała wzgórze, które zostało brutalnie
rozkopane, zapewne z pomocą buldożera. Z
gleby wyłaniała się koścista ręka. Następne
zdjęcie przedstawiało kogoś, kto skrupulatnie
starał się odgarnąć ziemię, odsłaniając
roztrzaskaną trumnę i znajdujące się w niej
kości. Nowe ciało. Znów posłużono się
buldożerem. Lemiesz wgryzł się w rdzawą
ziemię i odkrył cmentarzysko. Kości wyłaniały
się z ziemi niczym upiorne kwiaty.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin