00:00:01:MADAME BUTTERFLY|Dramat japoński w dwóch aktach 00:00:06:Libretto|Luigi lllica i Giuseppe Giacosa 00:00:12:Muzyka|Giacomo Puccini 00:00:17:Obsada 00:00:49:Orkiestra i Chór CittaLirica 00:00:54:Dyrygent 00:01:01:Kierownik chóru 00:01:07:Reżyseria 00:01:19:Scenografia 00:01:38:Reżyseria telewizyjna 00:03:42:A sufit i ciany? 00:03:45:Przesuwajš się w różne strony, 00:03:49:by zmienić wyglšd stosownie|do pańskiego nastroju. 00:03:57:- A łoże małżeńskie?|- Tu bšdż tam. Zależy. 00:04:04:Doć sprytnie. A salon? 00:04:10:- Oto on!|- Pod gołym niebem? 00:04:20:cianę się opuszcza... 00:04:27:Rozumiem. Rozumiem. 00:04:30:- A drugš?|- Przesuwa. 00:04:33:Domek z kart! 00:04:36:Z ziemi do nieba|wyrasta niczym wieża. 00:04:42:lstna bańka mydlana. 00:05:04:Oto pokojówka, która była|służkš ulubionš pańskiej małżonki. 00:05:15:Kucharz... 00:05:18:i sługa sš zmieszani|tym wielkim zaszczytem. 00:05:25:- A ich imiona?|- Panna Lekka Chmurka. 00:05:33:Promień Wschodzšcego Słońca. 00:05:37:Mistrz Woni. 00:05:54:Pan się umiecha? 00:05:56:Rzekł mšdry Okunama:|umiech rozplštuje węzły smutku. 00:06:08:Muszlę z perłš rozwiera, 00:06:12:przed człowiekiem otwiera|bramy raju. 00:06:18:To zapach bogów, żródło życia. 00:06:21:Tako rzekł mšdry Okunama:|umiech rozplštuje węzły smutku. 00:06:34:Z mowy jej wnoszę,|że ze wiatem obeznana. 00:06:43:Czego wypatrujesz? 00:06:46:Czy panna młoda nie nadcišga. 00:06:52:- Wszystko gotowe?|- Wszystko. 00:06:56:Wyborny z ciebie swat. 00:07:08:Przybędš tu: 00:07:10:urzędnik stanu cywilnego, 00:07:13:krewni, pański konsul, narzeczona. 00:07:18:Podpiszecie akt|i lub będzie ważny. 00:07:23:- A krewnych wielu jest?|- Teciowa, babka, wuj bonzo, 00:07:29:który raczej nas tu nie zaszczyci. 00:07:33:Kuzyni i kuzynki.|Plus starsze pokolenie 00:07:37:i inni spowinowaceni -|razem dwa tuziny! 00:07:44:A co do krewnych zstępnych,|to już jest sprawa 00:07:49:łaskawego pana|i licznej Butterfly. 00:07:55:Wyborny z ciebie swat! 00:07:59:Przeklęte to strome podejcie! 00:08:06:To konsul. 00:08:08:Te wšskie cieżyny mnie wykończyły! 00:08:13:- Witamy.|- Witamy. 00:08:17:Szybko, Goro, co do picia! 00:08:21:- Wysoko tu!|- Lecz pięknie! 00:08:29:Nagasaki, morze... 00:08:32:port... 00:08:40:To domek, co różdżce|czarodziejskiej jest posłuszny. 00:08:46:- Pański?|- Kupiłem go na 999 lat... 00:08:53:z możliwociš zerwania umowy|z miesięcznym wypowiedzeniem. 00:08:59:W tym kraju 00:09:02:sš bardzo giętcy|w sprawach kontraktów. 00:09:06:- A dowiadczony z tego korzysta.|- Oczywicie. 00:09:33:Jankes-obieżywiat,|gdziekolwiek los go rzuci, 00:09:42:bawi się i handluje,|za nic majšc niebezpieczeństwa. 00:09:55:Przygodnie|gdzie zarzuca kotwicę... 00:10:09:Poncz czy whisky? 00:10:19:Przygodnie gdzie zarzuca kotwicę, 00:10:29:póki poryw wiatru nie rozkołysze|jego statku, i rusza dalej w drogę. 00:10:46:A życie jego|nie jest warte swej ceny, 00:10:50:jeli w każdym kraju|nie zdobędzie kwiatu... 00:10:58:To proste zasady. 00:11:03:...serca najpiękniejszej. 00:11:09:To proste zasady, 00:11:14:które miłym życie czyniš, 00:11:19:lecz niszczš serce. 00:11:30:Pokonany podnosi się,|losowi rzuca wyzwanie. 00:11:39:Zdobywa, czego zapragnie,|w każdym zakštku. 00:11:47:l tak w japońskim stylu się ożenię 00:11:52:na 999 lat. 00:12:01:Z miesięcznym wypowiedzeniem. 00:12:06:To proste zasady. 00:12:18:''America for ever!'' 00:12:40:A piękna ta narzeczona? 00:12:44:To girlanda wieżych kwiatów. 00:12:49:Gwiazda złocistych promieni. 00:12:55:Za darmo. Tylko za 100 jenów! 00:12:59:Jeli szanowny pan|sobie życzy, mam wybór... 00:13:06:Przyprowadż jš, Goro! 00:13:27:Co za szaleństwo pana ogarnia?|Czyżby się pan zadurzył? 00:13:35:Nie wiem, nie wiem. 00:13:38:To zależy od stopnia zadurzenia. 00:13:48:Nie wiem,|czy to miłoć, czy zauroczenie. 00:13:52:Na pewno urzekł mnie|jej niewinny wdzięk. 00:13:59:Krucha jak delikatne szkło, 00:14:03:sylwetkš i ruchami|przypomina postać z parawanu. 00:14:12:Lecz z lakowego tła|nagłym ruchem się zrywa, 00:14:20:jak motylek wzlatuje i przysiada|z wielkim wdziękiem, bez szmeru. 00:14:29:Naszło mnie tak szalone pragnienie|pobiec za niš, 00:14:41:że gotów byłem|nawet skrzydła jej połamać. 00:14:53:Którego dnia odwiedziła konsulat. 00:15:00:Nie widziałem jej,|lecz słyszałem, jak mówiła. 00:15:05:Tajemniczoć jej głosu|poruszyła mš duszę. 00:15:13:Tak włanie przemawia miłoć,|gdy jest szczera. 00:15:20:Byłoby wielkš szkodš,|gdyby pan przetršcił jej skrzydła. 00:15:29:l zawiódł tak ufne serce. 00:15:39:Szanowny mój konsulu, 00:15:44:niech pan będzie spokojny. 00:15:48:Wiem, że w pańskim wieku|ma się czarne wizje. 00:15:55:Nic złego się nie stanie,|jeli skrzydła te pobudzę 00:16:05:do słodkiego, miłosnego lotu. 00:16:15:Whisky? 00:16:17:Jeszcze szklaneczkę. 00:16:29:Piję za pańskš rodzinę,|co jest daleko stšd. 00:16:38:l za dzień, w którym zawrę|prawdziwy lub 00:16:46:z prawdziwš amerykańskš narzeczonš. 00:17:03:Sš już na szczycie góry! 00:17:06:Słychać kobiecš wrzawę|niczym szum wiatru poród lici. 00:17:22:Ach, jakież niebo! Co za morze! 00:17:40:Jeszcze tylko krok. 00:17:44:- Jeste spóżniona.|- Wreszcie na szczycie! 00:17:49:Spójrz, ile kwiatów! 00:17:52:Nad morzem i nad ziemiš wieje|wiosenny wietrzyk przyjemny. 00:18:04:Ach, radosny szczebiot młodoci! 00:18:09:Jestem najszczęliwszš dziewczynš|w Japonii, 00:18:16:a nawet na wiecie. 00:18:20:Przyjaciółki, przybyłam... 00:18:26:na wezwanie miłoci. 00:18:35:Miłoci, która teraz stoi w progu. 00:18:45:l czeka mnie to,|co życie i mierć dać mogš. 00:19:11:Przyjaciółki. 00:19:18:Przybyłam na wezwanie miłoci. 00:20:17:Jestemy. 00:20:21:B.F. Pinkerton, złóżmy ukłon. 00:20:36:Co za wielkie szczęcie. 00:20:39:Wyrazy szacunku. 00:20:42:Męczšca była ta wspinaczka? 00:20:48:Dla przyszłej małżonki|bardziej przykre jest czekanie. 00:20:59:Rzadki to komplement. 00:21:06:Znam jeszcze piękniejsze. 00:21:14:lstne perełki! 00:21:20:- Jeli życzy pan sobie...|- Dzięki. 00:21:27:Nie. 00:21:28:Miss Butterfly. 00:21:32:Piękne imię.|Cudownie pasuje do pani. 00:21:38:Jest pani z Nagasaki? 00:21:41:Tak,|z doć zamożnej niegdy rodziny. 00:21:50:Prawda? 00:21:53:Prawda. 00:21:58:Nikt nie przyznaje,|że w biedzie się urodził. 00:22:02:Nie ma włóczęgi,|który by nie mówił... 00:22:10:o wielkim rodzie. 00:22:13:l nawet zaznał dostatku. 00:22:17:Ale wicher|obala najsilniejsze dęby! 00:22:28:l zostałymy gejszami... 00:22:36:żeby się utrzymać. 00:22:41:- Prawda?|- Prawda. 00:22:44:Nie kryję tego ani się nie wstydzę. 00:22:52:Panowie się miejš? 00:22:55:Dlaczego?|To w życiu normalne. 00:23:01:Gdy mówi tak niczym lalka,|rozpala mnie! 00:23:09:Ma pani siostry? 00:23:12:Nie, proszę pana. 00:23:15:- Tylko mamę.|- Bardzo szlachetnš damę. 00:23:20:Lecz również bardzo biednš. 00:23:30:A pani ojciec? 00:23:33:Nie żyje. 00:23:42:- lle lat ma pani?|- Proszę zgadnšć. 00:23:46:- Dziesięć.|- Proszę dodać. 00:23:49:- Dwadziecia.|- Proszę ujšć. 00:23:54:Piętnacie równo. 00:23:58:Stara już jestem. 00:24:05:Piętnacie lat! 00:24:09:Piętnacie. 00:24:13:- Wiek na zabawę!|- l słodycze! 00:24:23:Komisarz cesarski! 00:24:28:Urzędnik stanu cywilnego,|krewni! 00:24:33:pieszmy się. 00:24:51:Cóż za farsa|z tš paradš nowych krewnych. 00:24:59:Pożyczeni na miesišczek! 00:25:03:Pewnie za wachlarzem z pawich piór|skrywa się moja teciowa. 00:25:12:A ten typ wiekiem sterany|to wuj szalony i pijany. 00:25:16:Uroda jej już przeminęła.|Na pewno się z niš rozwiedzie! 00:25:25:Litoci! Milczcie! 00:25:32:Popatrzmy. 00:25:34:Uroda jej już przeminęła.|Na pewno się z niš rozwiedzie! 00:25:43:Wyglšda jak król,|wart jest skarbów Peru. 00:25:48:Piękniejszego wymarzyć nie sposób. 00:25:58:Milczcie wreszcie! 00:26:03:Szczęliwy przyjacielu! 00:26:08:Tak, to prawda,|piękna jest jak kwiat. 00:26:14:Zapach egzotyczny, 00:26:19:lecz w głowie pomieszanie. 00:26:24:Piękniejszej od niej nie widziałem. 00:26:29:Uważajcie na mnie. 00:26:36:A jeli myli pan zerwać tę umowę|i nadużyć jej zaufania... 00:26:51:...proszę uważać.|Ona panu wierzy. 00:26:59:Mamo, podejdż tu. 00:27:03:Patrzcie na mnie. 00:27:07:Uwaga.|Raz, dwa, trzy... 00:27:13:i wszyscy kłaniamy się. 00:27:31:Chodż, kochanie moje. 00:27:41:Podoba ci się dom? 00:27:50:Panie B.F. Pinkerton... 00:27:58:Pan wybaczy... 00:28:04:Chciałabym wnieć|kilka kobiecych drobiazgów. 00:28:11:- Gdzie one?|- Tutaj. 00:28:14:Ma pan co przeciw temu? 00:28:17:Skšdże, moja piękna Butterfly! 00:28:31:Chusteczki. 00:28:34:Fajka, pas, mała klamra, lustro. 00:28:44:Wachlarz. 00:28:48:- A ten słoiczek?|- To róż na policzki. 00:28:51:- Rety!|- Nie podoba się panu? 00:28:57:Precz! 00:29:03:- A to?|- Moja więtoć. 00:29:08:l nie można jej zobaczyć? 00:29:18:Za dużo tu ludzi. 00:29:28:Pan wybaczy. 00:29:36:To dar dla jej ojca od mikada. 00:29:41:- Z poleceniem...|- A jej ojciec? 00:29:46:Był posłuszny. 00:29:55:Ottoke. 00:29:59:Te figurki? 00:30:02:Jak powiedziała? 00:30:07:To dusze przodków. 00:30:14:Wyrazy szacunku. 00:30:21:Wczoraj w tajemnicy|poszłam sama do siedziby misji. 00:30:32:Wraz z mym nowym życiem|chcę przyjšć nowš religię. 00:30:49:Mój wuj, bonzo, o tym nie wie,|jak również pozostali krewni. 00:30:57:ldę za swoim przeznaczeniem 00:31:07:i pełna pokory 00:31:14:Bogu pana Pinkertona się pokłonię. 00:31:21:Bo taki jest mój los. 00:31:26:W tym samym kociółku 00:31:33:do tego samego Boga,|klęczšc z panem, modlić się będę. 00:31:49:l by sprawić panu przyjemnoć,|mogę zapomnieć o swoich bliskich. 00:32:08:Moja miłoci! 00:32:19:Cicho wszyscy! 00:32:24:Zezwala się Benjaminowi|Franklinowi Pinkertonowi, 00:32:30:porucznikowi służšcemu|na okręcie ''Lincoln'', 00:32:35:należšcym do Marynarki Stanów|Zjednoc...
amadeusz33