Trubadur.txt

(30 KB) Pobierz
00:02:29:Uwaga! Bacznoć!
00:02:47:Czujni bšdżcie|i hrabiego wyczekujcie.
00:02:53:On za pod baIkonem swej ukochanej
00:03:03:noce całe spaceruje.
00:03:09:Zazdroć dršży jego serce|niczym jadowity wšż.
00:03:14:W trubadurze,
00:03:17:który w ogrodach pień nocnš snuje,
00:03:23:słusznie obawia się rywaIa.
00:03:33:By odpędzić sen|z ciężkich powiek naszych,
00:03:39:opowiedz, panie,|prawdziwe dzieje Garcii,
00:03:44:brata naszego hrabiego.
00:03:49:Opowiem.|Zgromadżcie się wokół mnie.
00:03:54:My także.
00:03:56:Słuchajcie, słuchajcie...
00:04:04:Był sobie dwóch synów|ojciec szczęIiwy,
00:04:10:zacny hrabia di Luna.
00:04:15:Wierna mamka młodszego syna
00:04:21:obok kołyski jego spała.
00:04:27:Pewnego ranka,|gdy wzeszła jutrzenka,
00:04:33:mamka otworzyła oczy
00:04:36:i kogóż ujrzała przy dziecku?
00:04:41:Kogo, mów.
00:04:44:Kogóż to?
00:04:47:Paskudnš Cygankę|o grożnym spojrzeniu.
00:04:53:Miała na sobie|czarodziejskie amuIety.
00:04:59:I na chłopca, z ponurš minš,
00:05:05:okiem krwiš nabiegłym|okrutnie łypała.
00:05:11:Strachem przejęta mamka
00:05:17:krzyk z siebie dobyła.
00:05:24:I po krótkiej chwiIi
00:05:30:słudzy stanęIi już w progu.
00:05:37:Poród gróżb, krzyków i ciosów
00:05:45:wypchnęIi wiedżmę,|która wedrzeć tam się miała.
00:05:57:Słuszny był gniew,|który ta jędza w nich wzbudziła.
00:06:05:Ona za zapewniała,|iż jedynie chłopcu
00:06:11:horoskop przepowiedzieć chciała.
00:06:16:Kłamczucha!
00:06:19:PowoIi goršczka|ogarniała drobne ciałko.
00:06:29:Cały bIady, słaby, wycieńczony
00:06:35:drżał przez noc.
00:06:38:Za dnia|żałosnym płaczem się zanosił.
00:06:45:Padł na niego urok!
00:06:57:Czarownicę wytropiono,
00:07:02:pojmano i na stos skazano.
00:07:08:Lecz pozostała po niej|przekIęta córka,
00:07:15:władczyni okrutnej zemsty.
00:07:20:Nikczemna dopuciła się|czynu straszIiwego.
00:07:26:Chłopiec zniknšł, Iecz odnaIeziono
00:07:33:poród przygasajšcego żaru|w miejscu,
00:07:39:gdzie jędza ta zgorzała,
00:07:46:dziecięcia koci na wpół spaIone,|wcišż jeszcze dymišce.
00:08:05:Podła, nikczemna!|Odrazę i strach słowa te budzš!
00:08:24:A ojciec?
00:08:27:Krótko i w smutku pożył jeszcze.
00:08:33:Lecz jaki nieznany w sercu głos
00:08:40:mówił mu, iż syn jego żyje.
00:08:46:BIiski mierci będšc,
00:08:50:kazał naszemu panu przysišc,
00:08:57:iż ten nie ustanie|w poszukiwaniach.
00:09:02:Na próżno!
00:09:05:A o wiedżmie nic już nie słyszano?
00:09:09:Nic a nic.
00:09:12:Ach, gdybym to ja|mógł jš kiedy odnaIeżć!
00:09:18:Rozpoznałby jš?
00:09:21:Bioršc pod uwagę minione Iata...
00:09:25:rozpoznałbym.
00:09:28:Czas jš już wysłać do piekieł,|gdzie matka jej!
00:09:33:Do piekieł?
00:09:46:Ponoć wcišż po wiecie błška się
00:09:53:zatracona dusza|tej nikczemnej wiedżmy.
00:10:01:Gdy niebo pociemnieje,
00:10:07:pod różnymi postaciami|ona się pojawia.
00:10:15:To prawda.
00:10:18:To prawda.
00:10:36:- Kto na dachu jš widział!|- W dudka Iub puchacza się zmienia.
00:10:42:W kruka, często w pójdżkę,|co witem umyka jak błyskawica.
00:10:48:Ze strachu zmarł sługa hrabiego,|który Cygankę w czoło uderzył!
00:11:00:Pod postaciš sowy ukazała się|w zaciszu jego izby.
00:11:06:Wzrokiem go przeszyła,|wrzeszczšc przerażIiwie.
00:11:12:Północ włanie wybiła...
00:11:18:PrzekIęta niechaj będzie|jędza z piekła rodem!
00:12:21:Cóż cię tu trzyma?|Póżno już, chodż.
00:12:31:Słyszała,|że króIowa pragnie cię widzieć.
00:12:36:KoIejna noc|i znów go nie widziałam.
00:12:43:Grożny płomień rozniecasz.
00:12:47:Jak i gdzie po raz pierwszy|ta iskra w tobie się wznieciła?
00:12:55:Podczas turnieju.
00:13:00:Ukazał mi się|w ciemnej zbroi i hełmie,
00:13:06:z tarczš ciemnš, bez herbu,|rycerz nieznany,
00:13:13:który zdobył Iaury w szrankach.
00:13:20:Na skroń zwycięzcy|nałożyłam wieniec.
00:13:30:Potem wojna domowa wybuchła.
00:13:36:Więcej go już nie widziałam.
00:13:44:Zniknšł jako sen złoty
00:13:53:obraz jego.
00:14:00:Sporo czasu upłynęło...
00:14:08:A potem...
00:14:12:Cóż się stało?
00:14:18:Posłuchaj.
00:14:36:Cicha, spokojna noc to była.
00:14:41:A na pogodnym, pięknym niebie
00:14:46:Iico księżyca w pełni
00:14:51:wieciło srebrzycie.
00:14:56:Aż nagIe w powietrzu,
00:15:01:dotychczas niemym,
00:15:11:rozIegły się słodkie i rzewne
00:15:21:dżwięki Iutni.
00:15:31:I pień meIanchoIijnš
00:15:39:trubadur piewał.
00:16:06:Była to pień|niczym modIitwa pokorna
00:16:12:jak te, które do Boga wznosimy.
00:16:17:A w pieni tej wracało wcišż imię,|moje imię!
00:16:28:Szybko na baIkon wybiegłam.
00:16:33:A on stał tam!
00:16:43:Radoć poczułam takš,|co aniołom
00:16:54:tyIko jest dostępnš.
00:17:04:Sercu memu, oczom zachwyconym
00:17:12:ziemia wydała się niebem.
00:18:17:Gdy to mówiła,|niepokój ogarnšł mš duszę.
00:18:26:Na próżno.
00:18:27:Wštpię, Iecz smutne przeczucie
00:18:33:budzi we mnie|ten tajemniczy człowiek.
00:18:38:- Zapomnij o nim.|- Co mówisz!
00:18:42:Posłuchaj przyjacieIskiej rady.
00:18:47:Posłuchaj!
00:18:49:Zapomnieć o nim!
00:18:53:Użyła wyrazów,|których serce moje nie pojmuje.
00:19:26:Miłociš, o której słowa złego|rzec nie umiem,
00:19:34:miłociš, którš tyIko ja rozumiem,
00:19:38:upaja się moje serce.
00:19:43:Jedynie przy jego boku|mój Ios się wypełni.
00:19:54:JeIi dIa niego żyć nie mogę,|to dIa niego umrzeć chcę.
00:21:34:Noc cicha.
00:21:44:Pogršżona zapewne|we nie jest króIowa.
00:21:54:Lecz czuwa dama jej.
00:22:07:O, Leonoro, ty nie pisz.
00:22:14:Mówi mi o tym z baIkonu
00:22:17:pełgajšce nocne wiatło.
00:22:25:Miłosny płomień
00:22:33:rozpaIa mnie całego!
00:22:43:Pragnę cię zaraz zobaczyć,|aby mnie wysłuchała.
00:22:48:Przybywam!|DIa nas to chwiIa uniesienia.
00:23:04:Trubadur!
00:23:08:Drżę!
00:23:12:Samotny na tym wiecie,
00:23:18:waIczšcy z Iosem okrutnym.
00:23:25:Jedna tyIko nadzieja...
00:23:37:pozostała trubadurowi!
00:23:42:Te słowa...
00:23:48:Drżę!
00:23:52:Lecz jeIi ma on serce
00:23:59:szIachetnej i czystej wiary...
00:24:06:Te słowa!
00:24:09:Zazdroć!
00:24:11:...to potężniejszy niżIi każdy króI
00:24:20:jest trubadur!
00:24:25:Nie myIiłem się, ona tu idzie!
00:24:30:Ukochany mój!
00:24:33:Pora już póżna.
00:24:36:Czas odmierzało serca bicie.
00:24:40:I wreszcie przywiodła cię
00:24:43:w me ramiona Iitociwa miłoć.
00:24:51:Wiarołomna!
00:24:54:Ten głos!
00:24:59:Ciemnoci w błšd mnie wprowadziły.
00:25:03:Słowa te do ciebie kierowałam,|nie do niego.
00:25:08:Do ciebie,|którego tyIko dusza ma pożšda.
00:25:12:Przysięgam, że cię kocham|bezbrzeżnš, wiecznš miłociš.
00:25:18:- Kto tu?|- Nie wštpię już.
00:25:20:- Płonę gniewem!|- Kocham cię!
00:25:25:Ujawnij się!
00:25:28:Biada!
00:25:30:- Wyjaw imię!|- Miejże Iitoć!
00:25:33:Spójrz zatem. Manrico to ja!
00:25:37:Ty? Jak to?|SzaIeńcze nierozważny!
00:25:42:Stronnik UrgeIa na mierć skazany!
00:25:46:I miesz stawać|w króIewskich tych progach?!
00:25:51:Na co czekasz?|Wezwij straże chyżo!
00:25:55:I rywaIa pod katowski wydaj topór!
00:26:01:SzaIeńcze,|wkrótce wybije twa godzina!
00:26:05:Stawaj!
00:26:06:Padniesz ofiarš mego gniewu!
00:26:10:- Powstrzymaj się!|- Za mnš!
00:26:12:Co mam czynić?
00:26:15:Mój krzyk zgubić go może.
00:26:19:Posłuchaj mnie!
00:26:24:Nie!
00:26:26:Zazdrosnej miłoci|straszIiwy ogień we mnie płonie!
00:26:33:Krew twa, nikczemniku,|Iedwie go ugasić zdoła.
00:26:39:miała mu rzec: Kocham cię!
00:26:42:I on już dłużej żył nie będzie.
00:26:49:Powiedziała jedno słowo,
00:26:52:co skazało go na mierć!
00:27:07:Próżny gniew jest jego,
00:27:09:padnie rękš mš ugodzon.
00:27:13:mierteIny, którego kochasz,
00:27:16:przez twš miłoć|stał się niezwyciężony.
00:27:20:Los twój przesšdzony już,|wybiła godzina twa ostatnia.
00:27:26:Serce jej i życie twoje|Ios przekazał w ręce me!
00:29:36:Oto niebiańskie przestworza|zrzucajš swój czarny strój.
00:29:44:Niczym wdowa,|co żałobne szaty nosić musiała.
00:29:54:Do dzieła!
00:29:57:Dawaj! Młot!
00:30:01:Kto Cyganowi osładza jego dni?
00:30:26:Cyganka!
00:30:35:NaIej koIejkę.
00:30:39:Ciało i dusza|z napitku siłę czerpiš.
00:30:59:Popatrz, słońca promień bardziej|janieje w twojej szkIanicy.
00:31:10:Do dzieła!
00:31:50:Skwierczy już żar,
00:31:55:tłum nieokiełznany
00:32:00:do ognia pędzi pełen radoci.
00:32:10:Wesołe krzyki słychać zewszšd.
00:32:21:Prowadzona przez straże|zbIiża się kobieta.
00:32:33:Złowrogo odbija się
00:32:38:w ohydnych obIiczach
00:32:43:posępny płomień,
00:32:49:co wznosi się ku niebu.
00:33:19:Skwierczy już żar,
00:33:24:nadchodzi ofiara
00:33:29:w czerń odziana,|rozchełstana i bosa.
00:33:39:PrzerażIiwy okrzyk mierci|rozIega się.
00:33:50:Echo go powtarza,|niosšc głos poród skał.
00:34:01:Złowrogo odbija się
00:34:07:w ohydnych obIiczach
00:34:12:posępny płomień,
00:34:17:co wznosi się ku niebu.
00:34:33:Ponura jest twa pień.
00:34:39:Tak ponura|jak ta historia tragiczna,
00:34:47:z której wszystko się wywodzi.
00:34:59:Pomcij mnie!
00:35:15:Znów tajemne słowa.
00:35:19:Dzień nadchodzi.|Pora ruszyć za chIebem.
00:35:23:Chodżmy więc|do najbIiższego miasta.
00:35:29:Chodżmy!
00:36:27:Sami jestemy.
00:36:30:Zatem opowiedz|tę tragicznš historię.
00:36:34:Ty także jej nie znasz!
00:36:38:Młodziutki byłe,
00:36:41:gdy ambicja|wyprowadziła cię daIeko stšd.
00:36:50:O potwornym końcu twej babki|jest to opowieć.
00:37:02:WieIki hrabia oskarżył jš o czary,
00:37:05:twierdzšc,|iż urok na jego syna rzuciła.
00:37:11:To włanie ona|spłonęła w tym ogniu.
00:37:21:O, nieszczęsna!
00:37:35:W kajdanach jš prowadziIi
00:37:41:na straszne miejsce przeznaczenia.
00:37:47:Z synem mym na ręku
00:37:53:szłam za niš, płaczšc.
00:37:59:W końcu spróbowałam się|do niej przebić.
00:38:06:Lecz na próżno.
00:38:10:Na próżno też biedaczka stanšć|chciał...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin