Śpiewnik 63.pdf

(231 KB) Pobierz
130347963 UNPDF
4
część główna
5
Ale też ciężkoś nas doświadczał, Panie:
Nie oszczędzałeś nam wysokiej fali,
Za którą mnogim przyszło w oceanie
Zakończyć żywot; innym dziąsła zgniły,
Wypadły zęby, rozgorzały wrzody...
Więc znaczą nasz zielony szlak mogiły
Szkorbutu, szału, francuskiej choroby.
A my nie chcemy
Jacek Wójcicki
Stanął w ogniu nasz wielki dom
e
Dym w korytarzach kręci sznury
Jest głęboka, naprawdę czarna noc
Z piwnic płonące uciekają szczury
Nikt nie odnajdzie w ruchomych otchłaniach
Ciał nieszczęśników – oprócz Ciebie, Boże.
Ich żywot grzeszny epitaiów wzbrania,
Lecz - ukarani. Więc wystarczy może,
Żeś się posłużył straszliwym przykładem:
Oni naprawdę dotarli do piekieł,
A umierając nie wierzył z nich żaden,
Że w swym cierpieniu umiera – człowiekiem.
Krzyczę przez okno, czoło w szybę wgniatam
E F
Haustem powietrza robię w żarze wyłom
G a
Ten co mnie widzi ma mnie za wariata
E F
Woła: Co jeszcze świrze ci się śniło
G a
Więc chwytam kraty rozgrzane do białości
a B
Twarz swoją widzę - twarz przekleństwa
G a
Ląd nam się wydał niegościnny, dziki;
Łotr bez honoru, kobieta sprzedajna
Z dnia na dzień - jak się ma stać osadnikiem
Nieznanych światów? Bo rozpoznać Raj nam
Nie było łatwo; znaleźć w sobie siłę,
Wbrew przeciwnościom, bez słowa zachęty
By mimo wszystko żyć – nim nam odkryłeś
Kraj szczodry w zboże, złoto i diamenty.
A obok sąsiad patrzy z ciekawością
a B
Jak płonie na nim kaan bezpieczeństwa
G a
Dym w dziurce od klucza, a drzwi bez klamek
E F
Pękają tynki wzdłuż spoconej ściany
G a
Wsuwam swój język w rozpalony zamek
E F
Śmieje się za mną ktoś jak obłąkany...
G a
Łajdacki pomiot, łotrowskie nasienie
Czerpiąc ze spichrza Twoich dóbr wszelakich -
Choć tyle wiemy własnym doświadczeniem:
W nas jest Raj, Piekło -
I do obu – szlaki.
Lecz większość śpi, przez sen już się uśmiecha
A kto się zbudzi nie wierzy w przebudzenie
Krzyk w wytłumionych salach nie zna echa
Na rusztach łóżek milczy przerażenie
Ci przywiązani dymem materaców
130347963.003.png
6
część główna
Przepowiadają życia swego słowa
Nam pod nogami zarżą się posadzki
Deszcz iskier czerwonych osiada na głowach
Dym coraz gęstrzy, obcy ktoś się wdziera
a my wciśnięci w najdalszy sali kąt
„Tedy - wrzeszczy - a niech was jasna cholera”
A my nie chcemy uciekać stąd
1788
Jacek Kaczmarski
Ta pierwsza morska podróż do Australii!
F B
Łotry przy burtach, prostytutki w kojach –
F C
Wszyscy się bali, łkali i rzygali
F B
W drodze do raju. Przewrotności Twoja
F C
Panie, coś w jeszcze nam nieznanych planach
d g
Miał czarne diabły strzegące wybrzeży
d a
A my nie chcemy uciekać stąd
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych
Edenu, który przeznaczyłeś dla nas,
B C F
A w który nikt, prawdę mówiąc, nie wierzył!
B C d
Czym żeśmy, marni, zasłużyli na to?
Ten, co zawisnąć miał za kradzież płaszcza -
Płakał nad swoją niechybną zatratą;
Nie widział Ciebie w robaczywych masztach
Statku, co tylko był więzieniem nowym;
Tej co kupczyła ciałami swych dziatek -
Ani przez mgnienie nie przyszło do głowy,
Że to nadziei - nie rozpaczy statek.
Alleluja
Tajemny akord kiedyś brzmiał
C a
Pan cieszył się, gdy Dawid grał
C a
Ale muzyki dziś tak nikt nie czuje
F G C G
Kwarta i kwinta tak to szło
C F E
Raz wyżej w dur, raz niżej w moll
a F
Niejeden żołnierz z ponurej eskorty
(Bo czym się ich los od naszego różnił?)
Wiedział, że nigdy już nie ujrzy portu,
Gdzie go podejmą karczmarze usłużni
I płatne dziewki; że zabraknie rumu
Zanim do celu przygnasz okręt szparki.
Z marynarzami pili więc na umór
I - wbrew zakazom - grali o więźniarki.
Prawda, nie wszyscy próby Twe przetrwali,
Nieszczęsny król ułożył – alleluja
G E a
Alleluja, alleluja
F a
Alleluja, alleluja
F C G C G
Na wiarę nic nie chciałeś brać
Lecz sprawił to księżyca blask
Że piękność jej na zawsze Cię podbiła
130347963.004.png
8
część główna
śpiewniczek beczkowy
9
Z gryfu został wiór, grałem milion różnych bzdur
I poznałem co to seks,
Pocztówkowy szał, każdy z nas ich pięćset miał
Zamiast nowej pary dżins,
A w sobotnią noc był Luksemburg, chata, szkło,
Jakże się chciało żyć!
Słuchaj mnie, tam, pokonałem się sam,
Oto wyśnił się wielki mój sen,
Tysięczny tłum spija słowa z mych ust, kochają mnie.
W hotelu fan mówi: „Na taśmie mam
To, jak w gardłach im rodzi się śpiew!”
Otwieram drzwi i nie mówię już nic do czterech ścian.
Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, C D
Ale jeden przyświecał nam cel, G C
Za kilka lat mieć u stóp cały świat, wszystkiego w bród, a F C
Ballada majowa
Stare Dobre Małżeństwo
Alpagi łyk i dyskusje po świt. C D
Niecierpliwy w nas ciskał się duch, G C
Ktoś dostał w nos, to popłakał się ktoś, coś działo się, a F C
Brnąłem do ciebie maju
D A
Przez mrozy i biele
G7 h
Poróżniła nas, za jej Poli Raksy twarz
Każdy by się zabić dał.
W pewną letnią noc, gdzieś na dach wyniosłem koc
I dostałem to, com chciał,
Powiedziała mi, że kłopoty mogą być,
Ja jej, że egzamin mam,
Odkręciła gaz, nie zapukał nikt na czas,
Znów jak pies byłem sam.
Przez śnieżyce i zaspy
G is
I lute zawieje
G A
Przez bezbarwne szpitalne
Korytarze stycznia
W tych korytarzach słońce
Gasło ustawicznie
A teraz maj dokoła maj
D A
Wyświęca ogrody
G7 h
Stu różnych ról, czym ugasić mój ból,
Nauczyło mnie życie jak nikt,
W wyrku na wznak przechlapałem swój czas, najlepszy czas.
W knajpie dla braw klezmer kazał mi grać
Takie rzeczy, że jeszcze mi wstyd,
Pewnego dnia zrozumiałem, że ja nie umiem nic.
I cały ja i cały ja
G D
Zanurzony w jordanie pogody
G A
A teraz maj i maj i maj
Dokoła się święci
Od wonnych bzów szalonych bzów
Wprost w głowie się kręci
130347963.005.png 130347963.006.png
10
część główna
śpiewniczek beczkowy
7
I płyną przeze mnie dmuchawce
Jak dzieciństwa echa
I wielka jest majowa noc
Kiedy niebo się do ziemi uśmiecha
Śpi w twoim wnętrzu chłopiec
W chłopcu pierwszy zachwyt poznaję
Z twoich ziaren wyrosną sady
Strudzonemu pielgrzymką ulżyj dodaj wiary
Kuchenne krzesło tronem Twym
Ostrzygła Cię, już nie masz sił
I z gardła Ci wydarła – alleluja
Dlaczego mi zarzucasz wciąż
Że nadaremno wzywam Go
Ja przecież nawet nie znam Go z imienia
Jest w każdym słowie światła błysk
Nieważne, czy usłyszysz dziś
Najświętsze, czy przeklęte – alleluja
A teraz maj dokoła maj ...
Tak się starałem, ale cóż
Dotykam tylko, zamiast czuć
Lecz mówię prawdę, nie chcę was oszukać
I chociaż wszystko poszło źle
Przed Panem Pieśni stawię się
Na ustach mając tylko – alleluja
Ballada pozytywna
Jacek Kaczmarski
Położymy płasko uszy,
E H E A
Pysk na kłódkę, ogon w ruch!
E H E H
Skowyt niech się tłucze w duszy,
E H E A
Autobiograia
Perfekt
Kasza niech napełnia brzuch.
E H E
Przecież tylko o to chodzi,
Żeby hołdów było dość.
Ta dłoń skarci, co nagrodzi -
Jeden kształt ma kij i kość.
Miałem dziesięć lat, gdy usłyszał o nim świat,
e
W mej piwnicy był nasz klub,
a D
Kumpel radio zniósł, usłyszałem „Blues Sued Shoes”
e
I nie mogłem w nocy spać.
a D
Wiatr odnowy wiał, darowano reszty kar,
e
Nikt mi nigdy tego nie da, co mi moja buda da! E A E
Znów się można było śmiać,
a D
W kawiarniany gwar jak tornado jazz się wdarł,
e
Buda moja! Buda moja! Buda moja! Buda ma! H E
I ja też chciałem grać.
a D e
Zapomnimy dawne razy,
Ojciec, Bóg wie gdzie, martenowski stawiał piec,
Mnie paznokieć z palca zszedł,
130347963.001.png 130347963.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin