brui Plotka wsrod tlumu.doc

(29 KB) Pobierz
- NIE

- NIE!!! *Dobiegający z jednego z prywatnych domów wrzask zakłócił względny spokój panujący dotychczas na ulicach Minas Tirith. Z szarej kamieniczki tuż za murami miasta wypadła na zewnątrz niska kobieta w czarnej sukni. Czerwony płaszcz łopotał za nią, gdy biegła wołając* Lekarza.... Sprowadźcie cyrulika *Przechodnie przystawali zaciekawieni. Wolna przestrzeń pomału zapełniała się ludźmi i nieludźmi. Tłum zafalował zbierając się wokoło. Jakaś postać wystąpiła na przód*

- Co się stało?

- Jesteś lekarzem? *Kiwnięcie głową* Pomóż jej *Złapała go za rękę i zaciągnęła do kamienicy, z której wybiegła. Oboje, kobieta i mężczyzna, zniknęli we wnętrzu domostwa a niespokojna i żądna wiedzy ciżba zaszemrała*

- … Co tam się mogło stać?...

- Tu mieszka Sile…

- Wróżbitka?

- Tak mówią…

*Po kilku minutach wyszedł spięty i blady lekarz* Ty, ty, ty i ty… *wskazał najbliższych mężczyzn* Potrzebna mi wasza pomoc. Chodźcie ze mną *ponownie zniknęli za drzwiami. Kolejne kilka minut niepewności i oto wyszli dźwigając prowizoryczne nosze, które po prawdzie wyglądały na zdemontowaną w pośpiechu ramę łóżka. Na nich spoczywała mizerna, nieruchoma postać Sile. Cała jej sylwetka zbrukana była krwią. Ledwo szło rozpoznać rysy twarzy pod jej zasychającą warstwą. To, czego nie zakryła czerwień zakrywały puchnące fioletowe krwiaki*

- … Nie żyje! *Dał się słyszeć głos z tłumu*

- … Nie bądź głupi! *Ktoś inny natychmiast go uciszył* Nie wynosiliby ciała *Żaden z uczestników pochodu nie zwrócił uwagi na te spekulacje, mieli gorsze zmartwienia na głowie*

- Nie umieraj… nie umieraj kochana *Szeptała kobieta trzymając Sile za rękę* Jeszcze nie twój czas *Tymczasem lekarz pokrzykiwał niecierpliwie rozpędzając gawiedź*

- Z drogi! Rozstąpcie się! Wynocha! *Zaś pełniących funkcję tragarzy popędzał nieustannie* Szybciej, szybciej… Może jest jeszcze szansa.

- Co z nią? *Kobieta, która rozpoczęła całą sprawę jakby oprzytomniała zadając pierwsze sensowne pytanie. Pospólstwo wyciągało szyje, aby tylko dowiedzieć się, o czym rozmawiają*

- Ma poprzecinane żyły na nadgarstkach i łydkach oraz *dodał z wahaniem* w kilku innych miejscach. Jednocześnie cała jest opuchnięta i posiniaczona w stopniu przekraczającym ludzkie pojęcie. Prawdopodobnie przez jakiś czas nie będzie widzieć jeśli… Jeśli z tego wyjdzie. To cud, że się nie wykrwawiła. Nawet nie śmiem przypuszczać, czy SAMA to sobie uczyniła *zaakcentował te słowa* czy ktoś jej to zrobił.

- To z pewnością nie ona *zaprzeczyła gwałtownie* Jakże by mogła?

- W każdym razie to bardzo pobieżna ocena *przerwał jej lekarz* Na głębszą nie ma teraz czasu. Zrobiłem, co tylko mogłem. Dałem jej środki wzmacniające i hamujące krwawienie, lecz wątpię by znacząco pomogły. Trzeba ją dokładnie opatrzyć, a to nie zajęcie dla jednej osoby. Mogę utrzymać ją w takim stanie, w jakim obecnie się znajduje, lecz tylko w dobrych warunkach… i z pewnością nie umiem jej uleczyć. Tylko najlepsi elfi felczerzy mogą tego dokonać. Najbliżsi, o ile wiem, znajdują się w Rivendell.

- Zabierzemy ją do Rivendell. Tylko obiecaj proszę, że ją tam dowieziesz…

*Wkraczając na teren szpitala pochód wyrwał się z objęć tłumu, który zaszemrał niezadowolony z faktu, iż nic więcej nie usłyszy.

Czterej mężczyźni niosący nosze pojawili się później w karczmach Minas i Osgiliath wydając wprost nieprzyzwoite sumy na wszelkie uciechy. Jednak żaden z nich ni słówkiem nie zdradził się, iż wie cokolwiek o wspomnianych wydarzeniach. Co poniektórzy obserwatorzy twierdzili co prawda, że widzieli zakryty wóz ze znakiem sklepu „Grot i Cięcia”, zmierzający ku Lothlorien… a stamtąd wszak blisko do Rivendell. Zarzekali się nawet, że powożąca owym wozem kobieta wygląda kropka w kropkę jak prowodyrka całej sprawy, ale kto by im tam wierzył*

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin