Pytania I Odpowiedzi Do Rozmów Z Bogiem.pdf

(1124 KB) Pobierz
Pytania i odpowiedzi do „Rozmów z Bogiem”
Podziękowania
Przede wszystkim, jak zawsze, składam podziękowania mojemu najbliższemu przyjacielowi,
Bogu. Żyje mi się coraz lepiej, odkąd rozpocząłem szczerą, autentyczną rozmowę z Bogiem, a
od kiedy staliśmy się przyjaciółmi, cudom nie ma końca.
Następnie dziękuję mojej żonie Nancy oraz dzieciom. Dzięki nim mogłem poświęcić się
pisaniu i podzielić się ze światem tym początkowo tak osobistym doświadczeniem, przy okazji
stawiając cały dom na głowie.
Winien jestem wdzięczność, szczególnie za tę książkę, mej wspaniałej przyjaciółce i asystentce
zajmującej się projektami specjalnymi, Rosę Wolfenbarger, która całymi latami gromadziła,
archiwizowała, szufladkowała odpowiedzi, jakich udzielałem pisemnie na przysyłane do mnie
listy, i wiele miesięcy spędziła na przeglądaniu i wybieraniu odpowiedzi, które złożyły się na
niniejszą książkę.
Wstęp
Każdemu człowiekowi nasuwają się pytania dotyczące życia, każdy chciałby wiedzieć, na czym
właściwie polega życie. Każdy człowiek zna też odpowiedzi. Nie każdy jednak o tym wie.
Ja na pewno nie wiedziałem. Szukałem odpowiedzi wszędzie - tylko nie we własnym wnętrzu.
Słuchałem rodziców, rodzeństwa i przyjaciół, nauczycieli, pastorów, przywódców, autorów, filozofów
- kogokolwiek, kto moim zdaniem miał coś do przekazania.
Potem zwróciłem się do Boga.
Zasypałem go pytaniami. I w końcu uzyskałem odpowiedzi. Z tych odpowiedzi powstawały kolejne
księgi Rozmów z Bogiem. Dały one początek dalszym pytaniom. Nie tylko z mojej strony, ale od
wielomilionowej rzeszy czytelników tych książek.
Z otrzymanych odpowiedzi za najważniejszą uważam tę, że nie muszę nikogo pytać. Wszystkie
odpowiedzi, oznajmił mi Bóg, noszę we własnym wnętrzu. Wystarczy, że zagłębię się w siebie. Nic
więcej nie trzeba robić. We własnym wnętrzu spotkamy Stwórcę. Albowiem Bóg przebywa w
każdym z nas.
Oczywiście, nie ma nic złego w pytaniu innych. Od Innych Cząstek Boga mogą płynąć cenne,
niekiedy nawet pożyteczne dla ciebie nauki. Warto jednak pamiętać, że żadna inna cząstka Boga nie
usłyszy przesłania skierowanego do ciebie wyraźniej niż ta cząstka Boga, która jest w tobie. Zatem
słuchaj rad, rozważaj nauki, zasięgaj opinii, ale zawsze dokładnie porównaj je z tym, co
podpowiada ci twój Wewnętrzny Głos. Jeśli bowiem wyniesiesz otrzymywane z zewnątrz
przekazy do rangi Prawdy Absolutnej, ogłosisz tym samym, że nie jesteś źródłem. A to
zadałoby kłam twojej istocie.
Może to zabrzmieć dziwnie w książce, która bądź co bądź zawiera pytania, ale jest jak
najbardziej słuszne. Nie chcę bowiem wywołać wrażenia, że odpowiedzi tutaj podane są
bardziej autorytatywne niż te, jakie dyktuje ci serce. Tam bowiem, w sercu, kryje się
prawdziwa mądrość.
Czasami wartość przekazu płynącego z innego źródła polega przede wszystkim na tym, że
otwiera cię na twoją własną prawdę. Z takim przekonaniem przygotowaliśmy tę książkę.
Dlatego też poświęcam czas, a także miejsce na łamach naszego biuletynu na to, aby
odpowiedzieć chociaż na niektóre z ponad trzystu listów, jakie co miesiąc otrzymuję od ludzi
z całego świata, z pytaniami na temat Rozmów z Bogiem i stosowania ich przesłania
w codziennym życiu. Z tego względu również wybraliśmy i zamieściliśmy w tej książce
najciekawsze pytania i odpowiedzi ze zbiorów zgromadzonych w ciągu pięciu lat istnienia
biuletynu.
Nie zdziw się przy czytaniu tych listów, kiedy znajdziesz w nich odrobinę samego siebie.
Przecież wszyscy zadajemy sobie te same pytania. Wszyscy rozpatrujemy, z własnej
perspektywy, te same zagadnienia. Toteż trzymasz teraz w ręku nie książkę, lecz zwierciadło.
Proszę, żebyś wejrzał w nie głęboko. Zobacz, co się w nim odbija. Kto wie, czy nie twoja
własna droga do Najwyższej Prawdy.
916057089.002.png
Neale Donald Walsch sierpień 1999 Ashland, Oregon
Rozdział 1
Pytania złożone
Uwielbiam pytania. Poszerzają moje horyzonty myślowe. Im trudniejsze pytanie, tym bardziej mnie
pociąga. Dlatego taką frajdę sprawiło mi odpowiadanie na pytania w niniejszej książce. Niektóre z nich
stanowiły dla mnie nie lada wyzwanie, ponieważ przemawiała przez nie pasja, frustracja, dociekliwość
umysłów śmiałych i nie dających się zbyć byle czym.
Starałem się uporządkować poruszane kwestie według tematów. Jednakże autorzy kierowanych do
mnie listów nie zawsze ograniczali się w nich do jednego tylko zagadnienia. Zamierzałem te
wieloaspektowe dociekania rozbić na poszczególne składniki, te zaś przydzielić do ściślej
określonych kategorii, lecz w końcu uznałem, że w ten sposób straciłyby wiele ze swej
przebojowości. Urok tych pytań polega na tym, że są skomplikowane i wielowarstwowe.
Tak jak samo życie, rzecz jasna. Zatem oto one, pytania z życia wzięte. Prawdziwe pytania
o prawdziwym życiu, stawiane przez prawdziwych ludzi.
Dlaczego ludzie nawzajem się ranią?
Na imię mam Penny i Twoja książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie! Neale, pod wpływem Twojej
książki nasunęły mi się następujące pytania:
1. Nadal nie rozumiem, dlaczego ludzie ze sobą związani, zwłaszcza w rodzinie, nieustannie ranią się
nawzajem, a ich związek przeżywa wzloty i upadki. Czy w ten sposób dochodzi do głosu karma
z poprzednich żywotów?
2. W Twojej książce Bóg powiada, że kolor biały nie oznacza braku barwy, lecz barwę zawierającą
wszystkie pozostałe. Czy ma to odniesienie również do rasy? Czy wobec tego biały człowiek skupia
w sobie wszystkie inne rasy? Ciekawi mnie, jako Murzynkę, po co Bóg stworzył ludzi o różnych
kolorach skóry i jakie są Jego/Jej zapatrywania na obecne stosunki rasowe. Wiem, że nie ma rasy
wyższej, ale zależy mi na tym, aby Bóg to potwierdził.
3. Czy na pewno diabeł nie istnieje? Kim był Lucyfer? Czy zło na świecie bierze się tylko i wyłącznie
z człowieka? Nie czai się gdzieś tam zły duch? Zdajesz sobie sprawę, jakie to niesie ze sobą następstwa
uwolnienie od lęku, uwidocznienie się kryjącego się w nas potencjału?
4. Jak mogę wyzbyć się mego strachu dosłownie przed wszystkim?
5. Czy Bóg to „on” czy „ona”? Jak to jest naprawdę? Jak do Niej się zwracać? Czy Ona przywiązuje
do tego znaczenie? Może wszystko Jej jedno? Przed przeczytaniem Twojej książki nie ośmieliłabym się
stawiać takiego żartobliwego pytania.
6. Czy występują na świecie religie, które zawierają w sobie prawdziwe przesłania Boga? Zostałam
wychowana w wierze katolickiej, ale rozstałam się z kościołem, kiedy na własną rękę zaczęłam poszukiwać
prawdy. Nie wiem, jak siebie określić, jedynie jako „Dziecko Boże”. Głęboko wierzę w Jezusa (ponieważ
odpowiedział na moje wezwania niejeden raz), więc mogę chyba zaliczyć siebie do chrześcijan. Podzielam
też wiele poglądów ruchu Nowej Ery, choć nie wszystkie. W sumie wychodzi na to, że jestem
chrześcijanką Nowej Ery (uśmiech).
7. I na koniec, jak rozmawiać z Boginią? Czy przemówi do mnie pomimo tych wszystkich moich lęków
i wątpliwości? Jak nawiązać z Nią łączność? To zabrzmi głupio, ale chcę usłyszeć od Niej, że mnie
kocha, i poczuć Jej miłość. Chciałabym poświęcić się służbie innym, ciężko dotkniętym przez los, ale
pragnę otrzymać od Niej wskazówkę, na czym się skupić - na chorych na AIDS, bezdomnych,
dzieciach? Możesz mi pomóc? Mam nadzieję, że docenisz moją szczerość, i ufam, że mi odpiszesz.
Z serdecznymi pozdrowieniami i podziękowaniami, Penny.
Moja cudowna, cudowna Penny, oczywiście, że odpowiem. Co za list! Mógłbym na jego podstawie
napisać całą książkę! Zajmijmy się twoimi pytaniami po kolei.
1. Ludzie ranią siebie nawzajem w związkach, ponieważ się ranią. Po prostu tak postępują, Penny. Nie
ma po temu szczególnego powodu, takiego jak, na przykład, „dochodząca do głosu karma
z poprzednich żywotów”. Tak się w życiu dzieje. Nikt nie zadaje bólu drugiemu z nikczemnych
pobudek. Zapamiętaj dwie ważne rzeczy, Penny:
- Nikt nie postępuje niewłaściwie, zważywszy na jego widzenie świata.
916057089.003.png
- Każdy atak to wołanie o pomoc.
Ludzie ranią jeden drugiego, ponieważ pragną czegoś, co jak sądzą, nie jest im dane, albo mają do
czynienia z czymś, czego nie chcą. Ich położenie sprowadza się albo do jednego albo do drugiego
i nie wiedzą, jak sobie z tym poradzić. Uważają, że jedynie kosztem cierpień drugiej osoby mogą
postawić na swoim czy zaspokoić swoje pragnienia. Wcale nie musi tak być, ale oni o tym nie
wiedzą. Nie pojmują, jak można „uzyskać to, czego się pragnie”, albo „usunąć to, czego się nie
chce”, bez zadawania bólu drugiej osobie.
To świadomość, nie zamiar, stanowi problem. Przyjmij każdą zadaną ranę z miłością
i współczuciem. Współczuciem dla przejawionego w ten sposób braku zrozumienia
(wszystkim nam się to zdarza), miłością wobec jakże ludzkiego dążenia - mimo że mocno
chybionego - do rozwiązania własnych dylematów i nadania sensu własnemu życiu.
Wszyscy uczestniczymy tu w dziele stawania się. Stwarzania. Bycia. Niektórzy potrafią „być”
czymś więcej niż inni. Tak już Jest. Ja nazywam to „Jestestwem”. Pogódź się z tym
z uśmiechem. Przygarnij do serca z miłością. Zrozum, że nikt nie chce cię skrzywdzić. Robią
to nieumyślnie, albo rzeczywiście celowo, ponieważ nie znają innego sposobu na
doświadczenie tego, czego pragną. Następnym razem, gdy ktoś cię zrani, nie zważaj na ból
i zadaj jedyne pytanie, które ma znaczenie: Czego chcesz lub potrzebujesz tak bardzo, że
w twoim przekonaniu musisz mnie zranić, aby to zdobyć? Możesz zadać sobie to pytanie po
cichu, w duchu, albo jeśli wasz związek oparty jest na szczerości i otwartości, możesz to
wypowiedzieć na głos. Spróbuj tego kiedyś. To znakomity środek na uciszanie kłótni. To
znakomity środek na przerwanie pasma upokorzeń.
Czego chcesz lub potrzebujesz tak bardzo, że w twoim przekonaniu musisz mnie zranić, aby
to zdobyć?
Co takiego chcesz zyskać lub poczuć w tej chwili?, Czy mogę jakoś pomóc ci to osiągnąć nie
wyrzekając się swej tożsamości?
Nawet zadanie sobie tych pytań w duchu może odmienić sytuację tak dramatycznie, tak nagle,
tak silnie, że nie nadążysz za rozwojem wypadków. A twój partner nie będzie się mógł
nadziwić, na jaki poziom duchowy się wzniosłaś! Wiele jeszcze można by powiedzieć na ten
temat.
2. Nie mogę się tu wypowiadać w imieniu Boga, Penny. Odnosi się to do wszystkich stwierdzeń
zawartych w tej książce. Nie jest ona kontynuacją Rozmów z Bogiem.
Nie mogę teraz tak po prostu usiąść, kiedy najdzie mnie ochota, i na życzenie zacząć odbierać
przekazy, które złożyły się na tę książkę. Jak zaznaczyłem w Księdze 1, cały ten proces trwał
rok. Księga 2, to kolejny rok, a Księga 3 powstawała jeszcze dłużej. Nie twierdzę więc, że list,
który trzymasz w ręku, to komunikat prosto od Boga czy dzieło natchnione, jak określam
trylogię Rozmów z Bogiem. Odpowiedzi, jakie kieruję do czytelników, oddają to, co sam
wyniosłem z tego doświadczenia. Zawarłem w nich własne rozumienie, wynik sześciu lat
spisywania „dyktowanego” mi materiału do trylogii. Chcę postawić sprawę jasno. Wystrzegam
się jak ognia powoływania się na autorytet Boga, w myśl zasady, że „przez usta Neale'a
przemawia sam Bóg”. Byłoby ogromnym - kolosalnym wręcz - błędem przypisywanie mi
takich intencji.
Jeśli chodzi o twoje pytania dotyczące rasy, Penny, to nie sądzę, że biały człowiek skupia w
sobie wszystkie inne rasy. „Biała rasa” to po prostu jeden z odłamów Rasy Macierzystej, a
wyznaczająca ją pigmentacja i cechy fizyczne to nic więcej, jak skutek biologicznych
wymogów przetrwania w najwcześniejszych fazach rozwoju ludzkiego gatunku, w odpowiedzi
na zróżnicowane warunki środowiskowe. Te odmiany wciąż rozrastają się w oparciu o
dziedziczony zasób genów, ustalony w tamtych czasach i przekazywany z pokolenia na
pokolenie.
Co się tyczy pytania, „Po co Bóg stworzył ludzi o różnych kolorach skóry?”, nie wydaje mi się,
aby Bóg pewnego pięknego ranka usiadł sobie i powiedział, „Stworzę teraz wiele ras ludzi, o
różnych kolorach skóry i cechach fizycznych”. Myślę, że Bóg po prostu pozwala toczyć się
procesowi życia, a z tego procesu wyłaniają się wszystkie rzeczy. Nie tylko rasy, ale i wulkany.
Huragany. Trzęsienia ziemi. Ludzkie błędy i potknięcia. Kpiny ze sprawiedliwości. Dobroć i
miłosierdzie. Cokolwiek wymienisz. Nie sądzę, aby Bóg wymyślał i stwarzał po kolei „warunki
i okoliczności” ludzkiego doświadczenia, albo nawet wszystkie naraz, jednym mistrzowskim
posunięciem. Uważam, że Bóg stworzył życie jako takie, w obrębie fizycznego wszechświata, i
ustanowił wyborne prawa, które rządzą jego przebiegiem. Nauka stanowi próbę odkrycia
916057089.004.png
tychże praw, zrozumienia ich i wykorzystania do osiągnięcia pożądanych wyników. Istnieje
nawet duchowy ruch o nazwie Religious Science, którego podstawą jest założenie, że prawa
Boga są zrozumiałe dla człowieka, a spożytkowanie ich przynosi zbliżone i przewidywalne
wyniki.
Natomiast, jeśli chodzi o to, „jakie są Jego/Jej zapatrywania na obecne stosunki rasowe”, tego
nie wiem. Musiałabyś zwrócić się do Niej. Ale domyślam się, jak Bóg mógłby odpowiedzieć
na to pytanie. Sądzę, że Bóg rzekłby: „Ludzie zdradzają niezwykłe upodobanie do
podkreślania tego, co ich różni, i tworzenia na tej podstawie podziałów. Wykształciliście
gatunek, który niechętnie odnosi się do różnic. To właśnie ta jedna ludzka wada
odpowiedzialna jest za ogrom nieszczęścia, jakie szerzy się na świecie. Gdybyście tylko zdołali
się wznieść ponad własne odmienności i przestali wznosić z ich powodu bariery między sobą;
gdybyście umieli skupić się z miłością na tym, co was łączy - umiłowaniu pokoju, pragnieniu
kochania i bycia kochanym, nadziei na godne życie w świecie wolnych wyborów, tęsknocie za
warunkami sprzyjającymi wyzwoleniu waszego najwyższego potencjału, żarliwym i
nieustającym wewnętrznym nakazie wyrażania tego, co w was najlepsze - gdybyście potrafili
dostrzec w nich istotne składniki człowieczeństwa i pielęgnowali je, krzewili, umacniali,
zamiast umacniać strach, złość, nienawiść i podejrzliwość, jako pochodne waszych podziałów,
wówczas po wsze czasy odmieniłby się całokształt ludzkiego doświadczenia i nastałby raj,
jaki dla was na początku urządziłem”.
Wreszcie, wierzę, że Bóg podsumowałby to wszystko jednym doniosłym stwierdzeniem:
„Prawdą jest też Penny, że nawet Ja nie jestem od was 'wyższy'. Kiedy to zrozumiesz,
zobaczysz, na czym polega najwspanialszy dar dany wam od Boga: każdy z was nosi w sobie
mądrość, potęgę, doskonałość i miłość pochodzące wprost od samego Boga, ponieważ wy
składacie się na to, czym Ja Jestem. Siłą rzeczy jest to prawda, ponieważ Ja Jestem wszystkim.
'Różnica' między nami, Penny, sprowadza się wyłącznie do tego, że Ja o tym wiem, a ty nie”.
Jestem szczerze przekonany, że tak powiedziałby Bóg, moja nowa przyjaciółko, a kto
zaprzeczy temu, że właśnie przemówił przeze mnie?
3. Tak, Penny, jestem pewny, że diabeł nie istnieje. Gwoli jasności przeczytaj raz jeszcze
odnośne strony Rozmów z Bogiem, Księgi 1. Ja ze swej strony nie mógłbym tego tutaj ująć
lepiej.
4. Franklin Roosevelt wyraził to nadzwyczaj celnie: „Straszny jest tylko strach, nic innego”.
Uwolnisz się od strachu, Penny, kiedy uświadomisz sobie, że nie ma czego się bać. Jaka
najgorsza rzecz może się tobie przydarzyć? To, że umrzesz, oczywiście. To chyba najgorsze,
co? Ale może okazać się najwspanialszym twoim doświadczeniem. Ludzie, którzy umierali,
lecz powrócili do życia, ludzie, którzy doświadczyli przeżyć na granicy śmierci, niczego się nie
lękają. Wiedziałaś o tym? Niczego się nie lękają. A dlaczego? Ponieważ widzą jasno, że nic nie
jest straszne - nawet śmierć.
Strach to wyznanie braku wiary w Boga. Gdyż jeśli Bóg istnieje, dlaczego nie miałby życzyć
tobie jak najlepiej? Lecz kiedy doświadczasz czegoś, co w twoim osądzie nie jest dla ciebie
„najlepsze”, kto jest tego przyczyną? Bóg? A może ty sama?
Niemniej, nie potępiaj strachu, Penny, ani go nie odsuwaj. Strach to po prostu przeciwieństwo
miłości, bez niego miłość nie mogłaby zaistnieć w naszej rzeczywistości. Dlatego pokochaj
swój strach. Można by powiedzieć, pokochaj go „na śmierć”.
5. Bóg to nie jest ani „on” ani „ona”. Bóg nie posiada stałej postaci, poza tą, którą
nazwalibyśmy bezpostaciową. Niemniej, Bóg może przybierać i przybiera dowolne kształty.
Bóg wie, że to zrozumiesz. I nie, Bóg nie przywiązuje znaczenia do tego, jak się do Niego
zwracasz, jeśli w ogóle się do Niego zwracasz. Nie ignoruj Jej. Nie dlatego, że Ona czuje się
samotna i potrzebuje twojego towarzystwa. Największą przyjemność sprawia Bogu służyć ci
na tyle, na ile Mu pozwolisz, w takiej postaci, pod jaką zgadzasz się go rozpoznać. Czy
dostrzegasz Boga w kształcie kwiatu? A w natchnionej melodii? W tchnieniu wiatru?
Miękkości świeżego śniegu? A w twarzy twego prześladowcy? Czy dostrzegasz Boga w swym
oprawcy? Jeśli nie, to nie masz żadnego pojęcia o Bogu, nie rozumiesz Jej postępowania, nie
wiesz, o co Jemu chodzi. Dopiero kiedy widzisz Boga wszędzie wokół siebie - wszędzie -
naprawdę Go zobaczysz. Wielu ludziom trudno to pojąć; ciężko im się z tym pogodzić. Lecz
taka jest prawda, najwspanialsza, jaką kiedykolwiek obwieszczono.
6. W tej kwestii nie mogę rościć sobie prawa do obiektywizmu, dlatego skłonny byłbym raczej
je pominąć, bo kogo obchodzi zdanie Neale'a Donalda Walscha? Ważne jest, co ty o tym
916057089.005.png
myślisz. Rozeznaj się w religiach świata. Poczytaj o nich. Odwiedź kilka kościołów, synagog,
meczetów, świątyń, domów modlitwy. Zobacz, jaki wzbudzą w tobie odzew. Wybadaj, co
czujesz. Twoja prawda objawi ci się niedwuznacznie.
Chociaż większość religii ma swoje dobre strony, chciałbym przypomnieć w tym miejscu, co
na ten temat mówią Rozmowy z Bogiem. Otóż według RzB religia to podjęta przez człowieka
niezbyt udana próba wytłumaczenia tego, co jest niewytłumaczalne. Zgadzam się z tym
poglądem. Uważam, że istnieje ogromna różnica między „religią” a „duchowością”.
Opowiadam się za duchowością, lecz gdybym rozglądał się za dobrą religią, kierowałbym się
następującymi kryteriami wyboru: O Uwielbiam obrzędy, ale cenię również wiedzę, która
pomaga mi zrozumieć. Tymczasem wiele kościołów obecnie oferuje jedno kosztem drugiego:
albo wyjaśnia wszystko, co związane z Bogiem, przekazuje treści w sposób bardzo suchy, albo
skłania się ku doświadczaniu Boga w ramach bardzo ezoterycznej oprawy i umysł nie znajduje
w tym żadnej pożywki dla siebie. Dlatego szukałbym kościoła, który łączyłby i mieszał treści
intelektualne i przeżywanie rytualne, w co angażowałbym się cały, ciałem, duszą i umysłem.
- Wiem, że Bóg istnieje, działa i przejawia się w każdej rzeczy i osobie, dlatego nie
odpowiadają mi kościoły czy wspólnoty, które ubóstwiają jedną szczególną istotę, choćby
najświętszą, i wynoszą ją ponad inne. Uważam, że religie skupiające się na innej istocie mogą
być niebezpieczne, ponieważ wzbudzają pokusę zastąpienia własnej świętości, własnej
prawdy, własnej boskości tą czczoną istotą, przez co hamują duchowy rozwój i
sprzeniewierzają się doświadczeniu świętości, do którego wszystkich nas zaprasza życie. Z
tego powodu unikałbym kościołów wywyższających jedną istotę, gdzie nie dopuszcza się
samodzielnego myślenia i jednostkowego doświadczenia, jeśli nie są zgodne z naukami
jedynie Świętego.
- Wiem, że Bóg nie jest ani biały ani czarny, ani rodzaju męskiego ani żeńskiego, lecz przybiera
dowolną wybraną przez siebie postać, dla dowolnie obranego celu. Wiem również, że Bóg nie
wywyższa żadnej płci ani rasy nad inne. Szukałbym więc kościoła czy wspólnoty, która czci
Boga i Boginię, stwarza równe szanse kobietom i mężczyznom i nie odmawia nikomu prawa
do przewodzenia w świętym rytuale czy pełnienia posług kapłańskich.
- Wiem, że Bóg przemawia w dzisiejszych czasach wprost do ludzi i przez ludzi, jak czynił to
od zarania dziejów, i z tego względu wystrzegam się kościoła, sekty czy filozofii, które
twierdzą, że między człowiekiem a Bogiem niemożliwa jest bezpośrednia komunikacja, i
obstają przy tym, że konieczny do tego jest pośrednik czy też konkretny obrządek.
- Wiem, że nie ma „jedynie słusznej drogi” prowadzącej do Boga, „jedynie słusznego sposobu”
doświadczania Boga, miłowania Boga i wnoszenia doświadczenia Boga bezpośrednio do
swego życia, a ponieważ to wiem, odrzucam taki kościół, religię, stowarzyszenie, kult, który
odmawia prawdziwości innym naukom i praktykom, i co więcej, utrzymuje, że inne nauki i
praktyki, obojętnie, jak szczere czy szlachetne, prowadzą nieuchronnie do potępienia, budzą
gniew tego samego Boga, do którego są kierowane.
Tak przedstawiają się moje osobiste kryteria, Penny, lecz nie musisz przyjmować ich za swoje.
Sęk w tym, że właściwie przekreślają one niemal wszystkie formalne religie na świecie. No i
jesteś w kropce.
7. Przechodząc do twego ostatniego pytania: możesz zwracać się wprost do Boga/Bogini, gdzie
i kiedy tylko zechcesz. W istocie każda twoja myśl, każde słowo, każdy wybór, każde
działanie, to wysłany do Niego komunikat. Nie sposób nie przemawiać do Boga. A Bóg
odpowiada ci każdego dnia na milion sposobów. Może nawet mówi do ciebie w tej chwili.
Posłuchaj... popatrz...kocham cię, Penny.
Na koniec, jeśli chcesz wiedzieć, jak służyć innym, pomoże ci w tym książeczka Bringers of
Light, wydana właśnie nakładem naszej Fundacji. Niech cię błogosławi Bóg, Penny.
Prawdziwy z ciebie cud.
Jak dostrzec w sobie,, równego” innym?
Cześć, Neale! Uważam, że świetna jest książka, którą napisałeś z Bogiem. Dziękuję Ci za nią. Dwa
pytania. Po pierwsze, zawsze czułam, że odstaję od innych. Mam poczucie, że nie jestem tak bystra, ale
wiem, że stać mnie na więcej, gdybym tylko przełamała swoje zahamowania. Mam przyjaciół i odnoszę
wrażenie, że potrafię prowadzić rozmowę bez zacinania się i pamiętania, że inni przewyższają mnie
wiedzą. Jak przełamać swoje zahamowania i dostrzec w sobie równą innym, o czym jestem przekonana?
916057089.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin