Gakudo_Yojin_Shu_PL.pdf

(127 KB) Pobierz
(GAKUDO YOJIN SHU z komentarzami z wyk\263ad\363w Czcigodnego Kanzena)
GAKUDO YOJIN SHU z komentarzami z wykþadw Czcigodnego Ka...
http://www.amitaba.republika.pl/gakudo_yojin_shu.html
Amitaba Buddyzm, Dharma, Nirwana
Strona Główna > Teksty inne >Gakudo Yojin Shu
GAKUDO YOJIN SHU
ZBIÓR INSTRUKCJI DO PRAKTYKOWANIA I STUDIOWANIA DROGI
Komentarze dopisano na podstawie wykładów Czcigodnego Kanzena.
Są to jedynie krótkie notatki w których nie sposób oddać bogactwa informacji przekazywanych w
trakcie kilkugodzinnych wykładów i myślę, że takimi powinny pozostać. Mam nadzieję, że te „gotowce”
pozwolą bardziej skupić się na wykładach (które zapewne odbędą się jeszcze niejeden raz) niż na
zapisywaniu informacji.
Wstęp pochodzi ze strony sanboin.mahajana.net
Wstęp
GAKUDO YOJIN SHU jest osobnym tekstem nauk Dogena Zenji, które zostały
wygłoszone na wiosnę 1234 roku kiedy wybudowano klasztor Koshoji i na dwa lata
przed otwarciem w Koshoji tzw. Sodo – pierwszej sali klasztornej do medytacji zen w
Japonii. Tekst jest bardzo szczególny, ponieważ daje rady w jaki sposób prawidłowo
praktykować Dharmę Buddhy, jak należy rozumieć w ogóle praktykę i osiągnięcie
oświecenia. Całość składa się z dziesięciu rozdziałów w trzech częściach. Pierwsza i
druga część mają po trzy rozdziały, trzecia część ma cztery rozdziały. Każdy z
rozdziałów nosi osobny tytuł. Dogen Zenji nie wygłosił całości Gakudoyojinshu, ale
uczynił to przy trzech różnych okazjach. Jak wiemy z zapisu w tekście pierwsza część
byłą wygłoszona w marcu, a druga w kwietniu. Trzecia część nie nosi żadnej daty i
można założyć iż została wygłoszona również w odstępie jednego miesiąca. Niektóre
fragmenty tekstu w dalszych rozdziałach zawierają również uwagi na temat praktyki
mnichów zen.
W Japonii i w Chinach zen był praktykowany głównie przez mnichów. Obecnie na
Zachodzie i w Polsce, gro praktykujących zen, to ludzie świeccy. Instrukcje udzielane
mnichom, nie zawsze są odpowiednie dla ludzi świeckich, ale ci, którzy myślą o
oddanej praktyce Dharmy, mogą również zastosować i wykorzystać te instrukcje w
odpowiedni sposób.
W tym tłumaczeniu przedstawiamy trzy pierwsze rozdziały z pierwszej części
Gakudoyojinshu, które wygłoszone były 9 marca 1234 roku. Dopiero miesiąc później
pojawiły się trzy kolejne rozdziały. Nauki zostały wygłoszone do małej grupy uczniów
zdeterminowanych, by praktykować Prawdziwą Dharmę i zgromadzonych w
niewielkim jeszcze klasztorze Dogena Zenji.
Są to w rzeczywistości instrukcje bezpośrednio udzielane w praktyce, dlatego różnią
się w pewnym sensie od nauk Dharmy dawanych w bardziej uczony sposób, który
przy innych okazjach Dogen Zenji również stosował. W tym zbiorze ukazał bardzo
bezkompromisowe podejście do takich nauk jak Bodhicitta i praktyka, z typowym dla
jego stylu krytycznym spojrzeniem na niekonsekwencje i błędy jakim ulegają
1 z 9
2007-08-15 23:50
 
2097023.007.png
GAKUDO YOJIN SHU z komentarzami z wykþadw Czcigodnego Ka...
http://www.amitaba.republika.pl/gakudo_yojin_shu.html
praktykujący Dharmę, kiedy pełni są uczonych nauk, ale ich umysły wypełnione są
negatywnymi, błędnymi i złudnymi pojęciami.
Sam tekst nie jest łatwy w zrozumieniu i wymaga znajomości komentarzy oraz
wytłumaczenia trudniejszych fragmentów. Dodatkową trudność stanowi specyficzny
język używany przez Dogena Zenji, który w niektórych momentach jest niezwykle
wysublimowany. Tłumaczenie zrobione jest z oryginału i starałem się utrzymać jego
oryginalne brzmienie i formę na tyle, na ile było to możliwe. Pełne tłumaczenie na
język angielski znajdzie czytelnik w książce Yuho Yokoi „Zen Master Dogen” wydanej
w 1976 roku.
Wstęp pochodzi ze strony sanboin.mahajana.net
Ze swej strony dodam, że w Soto Zen istnieją przynajmniej trzy teksty które stanowią
fundament nauk, są to:
Shushogi (Siusiogi) – Traktat o praktyce i oświeceniu
Gakudo Yojin Shu – Omawiany poniżej
Fukan Zazengi – Ogólne zalecenia do praktyki zazen
Taki zbiór nauk nie jest oczywiście przypisany tylko i wyłącznie do Soto Zen, ale jest
wspólny dla wszystkich szkół mahajany, różne są jedynie sposoby przekazywania.
Źródłosłowie
(Jap. Po prawej znaki kanji ) (link do słownika Pol Jap Jap Pol pingwin.hp.infoseek.co.jp )
Gaku – oznacza studiować, ale też stosować to, co się studjuje.
Do – oznacza drogę.
Yojin – oznacza nauczanie, instrukcje, uwagi, pouczenia.
Shu – zbiór.
Czyli:
GAKUDO YOJIN SHU
ZBIÓR INSTRUKCJI DO PRAKTYKOWANIA I STUDIOWANIA DROGI
CZĘŚĆ PIERWSZA
1.
Potrzeba przebudzenia Bodhicitty, Umysłu Oświecenia – Bodhi
Bodhicitta znana jest pod wieloma nazwami, ale wszystkie one odnoszą się do
jednego umysłu Buddy.
Aby wszystko było jasne wyjaśnię terminy występujące w powyższym fragmencie
tekstu:
Bodhicitta jest umysłem poszukującym oświecenia, którego motywacją w tych
poszukiwaniach jest współczucie dla wszystkich odczuwających istot. Taki umysł nie
pragnie niczego dla siebie i nie zatrzymuje dla siebie żadnej, najmniejszej nawet
zasługi, wszystko ofiarowywane jest innym istotom. Bodhicitta oznacza, że jeśli
poszukujemy oświecenia to nie mamy na myśli samego siebie, ale wszystkie inne
istoty. Oświecenie jest tylko narzędziem, dzięki któremu będziemy mogli pomagać
innym w jego osiągnięciu i tym samym wyzwolić wszystkich od cierpienia. Bez
2 z 9
2007-08-15 23:50
2097023.008.png 2097023.009.png 2097023.001.png 2097023.002.png 2097023.003.png
GAKUDO YOJIN SHU z komentarzami z wykþadw Czcigodnego Ka...
http://www.amitaba.republika.pl/gakudo_yojin_shu.html
Bodhicitty nie jest możliwe praktykowanie Mahajany i Ekajany, bez owego
elementarnego współczucia (lub inaczej – współodczuwania) nie jest możliwa
praktyka na ścieżce nadzwyczajnej. Bodhicitta nie oznacza, że rozumiemy, iż
powinniśmy współczuć lub, że czasami odczuwamy współczucie, a w międzyczasie
postępujemy tak, jak nam dyktuje nasze własne ego. Bodhicitta oznacza myślenie w
kategoriach innych istot np. jeśli pojawia się głód to nie jest to nasz głód i rączki nie
wyciągają się po jedzenie, ale pierwszą myślą jest, kto jest głodny wokół nas? Nas po
prostu nie ma, są za to wszyscy inni których postrzegamy jak siebie samego. I tak jest
ze wszystkim innym. To jest nazywane pustką.
Umysł Buddy natomiast oznacza oświecenie.
Jak już wspomniałem Bodhicitta jest fundamentem praktykowania wyższej,
nadzwyczajnej ścieżki buddyjskiej i nawet, jeśli ktoś praktykuje na poziomie
hinajany to i tak prędzej czy później zetknie się z bodhicittą, która jest właściwością
Umysłu Buddy. Bez Bodhicitty nie ma pełnego oświecenia.
W praktyce rozróżniamy dwie podstawowe ścieżki:
Zwyczajną, – której celem jest osiągnięcie lepszego odrodzenia w dobrych
warunkach materialnych lub nawet w tzw. „Niebiańskich światach” gdzie
warunki życia są nieporównywalnie lepsze od tych, których doświadczać
możemy na ziemi. Tak, więc celem tej ścieżki jest osiągnięcie korzyści w
samsarze, nie prowadzi ona do oświecenia.
Nadzwyczajną, – w której skład wchodzi zarówno Hinajana nastawiona na
osiągnięcie indywidualnego oświecenia jak i Mahajana, w której poszukujemy
oświecenia nie dla siebie, ale dla wszystkich odczuwających istot. W skład tej
ścieżki wchodzi również Ekajana (jeden, niepodzielny wóz) lub inaczej
Buddhajana ( Zen, Dzogczen, Mahamudra, Joga tantra)
Patriarcha Nagardżuna powiedział: „Tylko sam umysł, który postrzega świat
nietrwałości narodzin i śmierci, jest także nazywany Bodhicitta”. Dlaczego oparcie
na tym umyśle, powinno być działaniem Bodhicitty? W momencie ujrzenia w pełni
nietrwałości, umysł jaźni ja nie rodzi się, ani nie powstaje myśl sławy i zysku, a
odczucie lęku z powodu niezwykle szybko [mijającego] czasu, powoduje, że
praktykujesz Drogę tak, jakbyś ratował głowę, która stanęła w płomieniach.
Ten fragment wyjaśnia, kiedy, w którym momencie pojawia się prawdziwa
Bodhicitta, mianowicie wtedy, gdy DOŚWIADCZYMY NIETRWAŁOŚCI wszystkiego,
co istnieje w samsarze. Specjalnie uwypukliłem słowo „DOŚWIADCZYMY”, bowiem
nie chodzi tu o zrozumienie czy też wyobrażanie sobie, że rozumiemy nietrwałość, ale
właśnie o doświadczenie i pewność, że wszystko tutaj jest nietrwałe i tym samym
wszystko, do czego lgniemy przynosi ostatecznie cierpienie. Takie doświadczenie
sprawia, że w jednym momencie przestają nas interesować i absorbować sprawy tego
świata. Nie musi to być miłe doświadczenie, bo jest ono taj jakby porzuceniem całej
naszej dotychczasowej tożsamości, która składa się z wielu elementów takich jak
myśli, uczucia, poglądy, otoczenie, rzeczy materialne (np. ciało). Nagle okazuje się, że
to wszystko jest niewiele warte i w dodatku nieprawdziwe. Po takim doświadczeniu
przestaje interesować nas świat samsary, przestajemy wreszcie go chwytać i utrwalać
poprzez nawykowe reakcje. Przestajemy wreszcie podążać za złudnymi i nigdy nie
dającymi pełnej satysfakcji pragnieniami, za:
Sławą i władzą
Zyskiem, bogactwem
Seksem
Jedzeniem
Snem
Czyli tymi pragnieniami, które były motorem działania w całym naszym
dotychczasowym życiu.
Oczywiście nie znaczy to, że wycofujemy się gdzieś tam do Puszczy Białowieskiej i
3 z 9
2007-08-15 23:50
2097023.004.png
GAKUDO YOJIN SHU z komentarzami z wykþadw Czcigodnego Ka...
http://www.amitaba.republika.pl/gakudo_yojin_shu.html
żyjemy z żubrami w trawie puszczy, że porzucamy rodzinę, przyjaciół itd. Chodzi
raczej o to, że zwykłe zjawiska i nasze pragnienia przestają być na pierwszym miejscu,
przestają kierować naszym postępowaniem w życiu, że wreszcie przestaje pojawiać
się ZWYKŁY UMYSŁ i tym samym przestajemy utrwalać samsarę przez łapanie się
zjawisk i ich odpychanie (lubię, nie lubię, obojętność).
Doświadczenie nietrwałości zjawisk sprawia, że doświadczymy tak zwanych
Czterech Pieczęci Dharmy.
Zjawiska są nietrwałe.
Postrzeganie prowadzi do cierpienia.
W żadnych zjawiskach nie ma jaźni.
Ostatecznym uwolnieniem od cierpienia jest oświecenie.
Doświadczenie nietrwałości sprawia też, że wreszcie dociera do naszej świadomości
fakt, że czas nie czeka na nikogo, że tak naprawdę nie mamy czasu na zabawianie się
samsarą. Nikt nie wie, kiedy umrze, nie wiedzieli tego też hodowcy gołębi, którzy 28
stycznia 2006 zginęli w hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Na pewno nie
poszli tam by umrzeć i na pewno mieli też wiele planów na przyszłość tą, która dla
nich nigdy nie nadejdzie.
Jeśli ktoś aspiruje do praktykowania wyższej ścieżki buddyjskiej to musi zrozumieć,
że tak naprawdę nie ma żadnego jutro, nie ma czasu i prawdziwą praktykę należy
rozpocząć teraz z taką intensywnością „jakby głowa stanęła w płomieniach”
Jeśli widzisz ograniczenia ciała i życia, wówczas wytężysz się, jakbyś stanął na
palcach. Nawet, jeśli usłyszysz pochwalne wołanie Kinnary i głos śpiewu
Kalawinka, będziesz się czuł, jakby wieczorny wiatr powiał po twoich uszach.
Nawet, jeśli zobaczysz twarz tak piękną jaką miała Mosio czy Seisi, nie będzie to
przeszkodą dla twojego oka, podobnie jak poranna rosa. Kiedy wyzwolisz się od
więzów dźwięku, koloru i formy, czyż nie będziesz naturalnie w zgodzie z zasadą
umysłu Drogi?
Dogen wspominając o staniu na palcach nawiązuje do pewnej znanej na wschodzie
historii o Buddzie Siakjamunim. Chodzi mianowicie o to, że według przepowiedni to
nie Siakjamuni miał pojawić się na świecie w tej erze, ale Budda Majtreja jednakże
mistrz, który uczył obydwu przyszłych Buddów zauważył, że to Siakjamuni ma
większy potencjał, choć nie urzeczywistnił jeszcze w pełni swej natury. Mądry
nauczyciel postanowił sprowokować to urzeczywistnienie i w tym celu wymyślił, że
wykorzysta wielkie zaufanie i przywiązanie Siakjamuniego do siebie, jako swego
nauczyciela. Pewnej, więc nocy, po cichu opuścił miejsce gdzie przebywał ze swym
uczniem i nie pokazywał się Siakjamuniemu przez cały tydzień. Wyobraźcie sobie jak
zrozpaczony był przyszły Budda szukając wszędzie przez siedem dni swego
wspaniałego, ulubionego nauczyciela. Wreszcie mistrz postanowił pokazać się
Siakjamuniemu i rankiem wynurzył się zza horyzontu w przepięknej formie
Sambogakaji. Budda, który przez siedem dni bez snu bezskutecznie poszukiwał
mistrza ujrzał wreszcie jakiś ruch na horyzoncie i by lepiej widzieć wspiął się na palce
w nadziei, że będzie to jego wytęskniony nauczyciel. Faktycznie był to mistrz w tak
przepięknej formie, że Siakjamuni z wielkiego zachwytu natychmiast wszedł w stan
samadhi cały czas stojąc na palcach. Stał tak w tym stanie przez następnych siedem
dni i tym samym zrealizował swoją naturę Buddy.
Tak, więc Dogen przykładem tej historii pokazuje jak wielki trzeba zrobić wysiłek w
praktyce. Ten wysiłek dla kogoś, kto doświadczył nietrwałości i widzi jasno
ograniczenia świata i życia w nim będzie zresztą najzupełniej oczywisty i naturalny.
Dalsza część tekstu wskazuje pułapki, w które może wpaść osoba naprawdę mocno
praktykująca, chodzi mianowicie o to, że w stanach samadhi mogą ukazywać się nam
różne dziwne i piękne zjawiska, w przykładzie jest to niezwykła istota niebiańska
Kinnara, która w niezwykle kuszący sposób wychwala praktykującego. Drugim
przykładem jest śpiew boskiego ptaka Kalawinka którego głos jest niezwykle piękny i
urzekający. Następnie Mistrz Dogen wspomina dwie słynne piękności ze
starożytnych Chin – Mosio i Seisi których piękne twarze mogą objawić się w stanach
samadhi. Ze swej strony dodam, że słyszałem opowieści o praktykujących będących
pod wpływem kultury zachodu, którym ukazywała się postać... Jezusa lub Maryi
Dziewicy. Świadczyć by to mogło o tym, że te wszystkie piękne zjawiska nie są niczym
4 z 9
2007-08-15 23:50
2097023.005.png
GAKUDO YOJIN SHU z komentarzami z wykþadw Czcigodnego Ka...
http://www.amitaba.republika.pl/gakudo_yojin_shu.html
innym jak projekcjami naszego własnego, zwykłego umysłu, który cały czas oczekuje
jakiejś gratyfikacji. Tak też zresztą poleca traktować te „objawienia” Mistrz Dogen
jak „poranną rosę lub wieczorny wiatr, który powiał po twych uszach”, kto zwraca
uwagę na powiew wiatru, czy rosę? Takie zjawiska bezwzględnie należy zignorować i
w żadnym przypadku nie lgnąć do ich, bo objawiają się one jako efekt naszych silnych
pragnień, a szczególnie pragnienia by doświadczyć jakiejś namacalnej formy
urzeczywistnienia.
Takie lub inne dziwne zjawiska pojawiają się oczywiście przy naprawdę silnej
praktyce, takiej „ jakby głowa stała w płomieniach” w momentach samadhi, gdy
rozpuszcza się Pięć Skadh
Forma
Zmysły, wrażenia
Myśli
Wola
Świadomość
Rozpuszczaniu każdej skandhy towarzyszy po 10 stanów samadhi.
Przy rozpuszczaniu każdej z nich mogą pojawiać się inne zjawiska, mogą też pojawiać
się wielkie duchowe moce i jeśli zaczniemy lgnąć do takich doświadczeń i postrzegać
je jako jakieś urzeczywistnienie to staną się one stanami demonicznymi. Jak objaśnia
Czcigodny Kanzen – demony to ludzie, którzy bardzo mocno praktykowali i posiedli
wielkie duchowe moce jednakże nie mając odpowiednich wskazówek błędnie owe
stany rozpoznali. Tak mocne doświadczenia zmieniły ich całkowicie, acz
nierozpoznawalnie dla nich samych. Ponoć wiele z takich osób uważa się za
urzeczywistnionych i nawet naucza innych samemu nie będąc wolnym od bardzo
silnych pragnień.
Tak, więc zjawiska pojawiające się podczas medytacji należy ignorować i co najwyżej
opowiedzieć o nich swemu mistrzowi duchowemu. Prawdziwa praktyka następuje
wówczas, gdy będziemy wolni od lgnięcia do formy koloru czy dźwięku.
Od starożytnych czasów, byli ludzie, którzy słuchali tych o ograniczonej wiedzy lub
widzieli małych ludzi. Większość z nich, spadło w przepaść sławy i zysku, tracąc na
zawsze życie Drogi Buddhy. Jest to bolesne i godne pożałowania, nie wolno wam
nigdy o tym zapominać. Nawet, jeśli czytałeś cudowne sutry zawierające chwilowe
lub prawdziwe nauki, nawet jeśli przekazałeś jawne lub tajemne nauki, tak długo
jak nie porzucisz pragnienia sławy i zysku, to nie można powiedzieć, że obudziłeś w
sobie Bodhicittę.
Gdy ktoś naprawdę mocno praktykuje nie posiadając wystarczającej do tego wiedzy i
wskazówek to bardzo łatwo może wpaść w pułapkę tzw. demonicznych stanów. Te
stany pojawiają się po błędnym rozpoznaniu zjawisk pojawiających się w stanie
samadhi, gdy jaźń „ja” nie została jeszcze wykorzeniona i lgnie do owych zjawisk
uznając je za jakieś „urzeczywistnienie”. Po takich doświadczeniach człowiek nie
tylko, że niczego pożytecznego nie osiągnął to jeszcze potęgują się jego samsaryczne
tendencje zwłaszcza najsilniejsze pożądanie sławy i zysku. Niestety zdarza się, że
ludzie, którym wydaje się, że urzeczywistnili w ten sposób naturę Buddy zaczynają
nauczać innych i tym samym wprowadzają ich w błąd, czyli nie tylko nie pomagają,
ale rzucają przeszkody na drogę. To zupełnie tak jak w powiedzeniu o ślepcu, który
prowadzi kulawego...
Dogen naucza, że dopóki nie zniknie jaźń „ja”, która przez swe poglądy i pragnienia
wypacza nauki dharmy nie może być mowy o jej prawidłowym nauczaniu i
prawidłowej praktyce.
Jeśli komuś zdaje się, że coś osiągnął to powinien zadać sobie pytanie, – kto
osiągnął? I co? Jeśli jest ów ktoś i coś, co zostaje osiągane to tak naprawdę nie ma
żadnego osiągnięcia. Każdy powinien bez ustanku badać swoją motywację czy
przypadkiem nie jest skalana pragnieniem sławy i zysku, bo dopóki istnieją w umyśle
takie tendencje to nie ma w nim miejsca na Bodhicittę.
Dla pełnego obrazu dodam jeszcze, że owa sława to nie tylko taka jak ta
popularyzowana w mediach, sława oznacza też „dobre imię”, nasze pragnienie bycia
akceptowanym, pochwalanym i zauważanym. Te pragnienia wyrażać się mogą w
bardzo niewinny sposób a to przez modne ubranko, ładny makijaż, nowy
samochodzik, którym z szykiem zajeżdżamy pod supermarket, a potem pod same
drzwi domu tak by wszyscy sąsiedzi zauważyli. Ja też pewnie piszę to dla chwały i
5 z 9
2007-08-15 23:50
2097023.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin