079.pdf

(58858 KB) Pobierz
pp 79 100%
idź
pod
P Ł Y N Ą P O D P R Ą D
ISSN 1734-2708, INDEKS 332143, NAKŸAD 1200 EGZ.
ROK 9, NR 2 (79) LUTY 2011, CENA 3,00 ZŁ ( VAT 5%)
prąd
TYLKO Z D R O W E RYBY
PAWEŁ CHOJECKI
NA RATUNEK PiSowi
Zdobycie i utrzymanie władzy wystarczająco długo, by przeprowadzić Polskę od III do IV RP – oto dwa
zadania, jakie stoją przed Jarosławem Kaczyńskim. O ile pierwsze jawi się jeszcze jako realne, to refor
ma państwa w obecnej sytuacji wydaje się niemoŜliwa. I nie chodzi tylko o naszych wrogów – z tymi
zwykliśmy sobie radzić. Największą przeszkodą na drodze do zmiany Polski jest… Prawo i Sprawiedli
wość – w obecnej postaci.
wowania władzy, potrzebne są gruntowne zmiany. Dostrzega
to wielu ludzi Ŝyczliwych Jarosławowi Kaczyńskiemu. Rafał
Ziemkiewicz tak to ujął: (…) PiS potrzebuje obudowania go szerszym
ruchem społecznym, na takiej zasadzie, na jakiej dawno temu zrobiła to
SdRP, tworząc sojusz kilkudziesięciu lewicowych organizacji i organizacy
jek. Występując w wyborach jako główny nurt takiego ruchu, gromadzące
go róŜne środowiska, takŜe zawodowe, i wprowadzającego do parlamentu
równieŜ bezpartyjnych ekspertów z róŜnych dziedzin, nadrobiłby PiS drugi
istotny brak swojego publicznego wizerunku: przestałby być postrzegany
jako partia złoŜona wyłącznie z wiernych wyznawców prezesa, jego dwór
czy zgoła sekta, a więc partia niemająca kompetentnych kadr niezbęd
nych do rządzenia państwem. („Gazeta Polska”)
Marzenie o zjednoczonej prawicy błąka się po naszych umysłach od
lat. Gdy w 2008 roku zaangaŜowałem się w „misję ostatniej szansy” urato
wania Unii Polityki Realnej od dryfowania poza nurtem polityki realnej, tak
definiowałem swój cel: przyczynić się do powstania w Polsce stabilnej,
wielonurtowej partii prawicowej zdolnej do zdobycia władzy i zburzenia
okrągłostołowego porządku . Złudzeń pozbyłem się ostatecznie przy pró
bie stworzenia powszechnego ruchu poparcia dla kandydatury Jarosława
Kaczyńskiego na prezydenta RP. Wydawało się, Ŝe smoleński cios
wstrząśnie politykami i strona patriotyczna stanie murem za ratowaniem
zagroŜonego państwa. Niestety, małostkowość lub głupota „wodzów
prawdziwych prawic” i aparatczyków PiSu zwycięŜyły. Szansa na zwycię
stwo w pierwszej turze została bezpowrotnie zmarnowana.
Zapewne Jarosław Kaczyński zdaje sobie doskonale sprawę z ogra
niczeń liderów partii (lepiej: partyjek) prawicowych i nie zamierza angaŜo
wać się w budowanie szerokiego porozumienia środowisk patriotycznych,
co odnotował na swoim blogu Marek Jurek: We wtorkowym „Warto rozma
wiać” Jarosław Kaczyński po raz kolejny potwierdził doktrynę sformułowa
ną w grudniu 2009 roku przez Adama Lipińskiego: Nie jest moŜliwa współ
praca przy zachowaniu odrębności partyjnej (marekjurek.salon24.pl) .
Rafał Ziemkiewicz, choć radzi Kaczyńskiemu „sojusz kilkudziesięciu
organizacji i organizacyjek”, pytany dwa miesiące temu o szanse na zjed
noczenie prawicy, wyraził się bardzo sceptycznie: Oczywiście, bardzo by
się przydało polskiej prawicy jakieś zjednoczenie i partia, która byłaby
czymś na kształt partii republikańskiej w Stanach Zjednoczonych i bardzo
szeroko obejmowała rozmaite nurty. Ale ja juŜ widziałem jednoczenie się
prawicy w tzw. Konwencie Świętej Katarzyny, które wyglądało tak, Ŝe im
dłuŜej trwał, tym więcej było jednoczących się podmiotów, bo zaczęło się
chyba od czterech czy pięciu partii prawicowych, a potem to juŜ się jedno
czyło pięć koalicji, kaŜda po dziesięć partii. W związku z czym jestem
dość sceptycznie nastawiony do tego, dopóki nie zmieni się ordynacja
wyborcza, która skłania do tworzenia partii wodzowskich czy właściwie
dworów, a nie partii politycznych („idź POD PRĄD”) . Widzimy więc potrze
bę zjednoczenia prawicy wokół PiSu, a jednocześnie nie wierzymy w jego
urzeczywistnienie. Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Zanim zaproponuję
rozwiązanie, omówię pokrótce ograniczenia PiSu, które czynią go nie
zdolnym do poprowadzenia Polski ku IV RP.
TRZY GRZECHY GŁÓWNE
1. Etatyzm
Przytoczę, co pisałem juŜ w 2009 roku: W PiSie panuje wiara w
silne państwo. Z tym oczywiście moŜna się zgodzić. Problemy pojawiają
się dalej. Co to znaczy silne państwo? Jak tłumaczył to kiedyś poseł Gi
Ŝyński na spotkaniu w Lublinie, państwo musi kontrolować nie tylko woj
sko, policję, sądy, administrację, politykę zagraniczną, ale i edukację,
słuŜbę zdrowia, kluczowe gałęzie gospodarki itd. Gdyby państwo znało się
na wszystkim, umiało określić dokładnie potrzeby obywateli w ww. dzie
dzinach, miało armię kompetentnych, uczciwych urzędników, to moŜe
podołałoby tym zadaniom. Rzeczywistość jest jednak inna…
Państwo w wielu dziedzinach nie wie, co jest dobre dla obywateli
(interpretacja Ŝyczliwa), lub działa na naszą niekorzyść. Przykładem niech
będą kolejne reformy szkolnictwa obniŜające poziom oświaty i prestiŜ
nauczycieli. Apogeum szkodnictwa Ministerstwo Edukacji Narodowej
osiągnęło, obniŜając wiek szkolny. Wbrew woli przytłaczającej większości
rodziców włączono sześciolatki do szkół, w których muszą siedzieć w
jednej klasie z nudzącymi się powtarzaniem tego samego materiału sied
miolatkami. Sześciolatkom w przedszkolach państwo zakazało uczyć się
czytać i pisać. (…)
Państwo ze swej natury jest słabym gospodarzem – wielokrotnie to
wykazywano. Złotówka wydana przez prywatną instytucję zajmującą się
tym samym, co państwowa, jest mniej więcej o 40% efektywniej wykorzy
stana. Przykładem ogromnego marnotrawstwa pieniędzy przy bardzo
mizernych rezultatach jest państwowa słuŜba zdrowia. Szkoda słów na
opisywanie tego zjawiska, bo kaŜdy poznał je na własnej – często dosłow
nie – skórze.
Państwo jest przekupne, a dokładniej jego funkcjonariusze. Uczci
wych urzędników jest bardzo mało. Szczególnie w Polsce, gdzie etos
uczciwej słuŜby publicznej został zastąpiony przez „etos” radzenia sobie z
przeróŜną opresją okupantów. Urzędnik (zakładając, Ŝe jest fachowcem,
co jest załoŜeniem wielce ryzykownym) nie jest wolny od osobistych sła
bości. Czy PiS planuje przy kaŜdym stanowisku w państwowej biurokracji
postawić CBA? MoŜe to i dobry pomysł – ale kto będzie kontrolował agen
tów CBA? Chyba nikt nie wierzy, Ŝe tak liczna wtedy słuŜba zachowa
swoją elitarność.
Państwo w dotychczasowej koncepcji PiSu musi więc być słabe,
nieskuteczne, rozrzutne, przekupne i baaardzo kosztowne. Dla obywateli
będzie podwójnie uciąŜliwe – z powodu ucisku biurokratycznofiskalnego i
niewydolności w swych podstawowych funkcjach.
Sprowadźmy te teoretyczne rozwaŜania na poziom praktyki Polski
lokalnej. W administracji samorządowej, w przeróŜnych spółkach skarbu
państwa, agencjach rządowych czy firmach państwowych trzeba obsadzić
tysiące osób. O ile do obsadzenia kluczowych ministerstw Jarosław Ka
czyński zapewne znajdzie ludzi na odpowiednim poziomie moralnym i
obejmie ich kontrolną opieką CBA, to na poziomie województw, powiatów
i gmin wszystko pozostanie po staremu. Jak odznaczali się nepotyzmem,
rozrzutnością, łapówkarstwem i pogardą dla przeciętnego obywatela
urzędnicy z nadania PO, PSL czy SLD, tak samo będzie (i było przez
poprzednie dwa lata rządów) po kolejnym zwycięstwie PiSu.
(niezalezna.pl)
2. Zaskorupienie
Po 10 kwietnia wiele osób mogło się przekonać, z jaką Ŝyczliwością
czekają na nowych członków lokalni działacze PiSu. Mogliśmy się teŜ
przekonać, jak zainteresowani są naszą pomocą i wkładem w kampanię
wyborczą. Trafnie ujął to rozmówca blogera Toyah: Ogólne wraŜenie
miałem takie, Ŝe nikt tu nie ma Ŝadnego planu. Ciągle widziałem jakichś
ludzi i posłów, którzy łazili po korytarzu i zaglądali do pokoi – jakby wszy
scy wszystkich szukali. Drugie spostrzeŜenie to takie, Ŝe tam w ogóle nie
POD PR ĄD” nr 2/79/2011
2
B y z PiSu uczynić narzędzie zwycięŜania i skutecznego spra
„„ „ i d ź POD PR ĄD”
POD PR ĄD”
było osoby, która wyróŜniałaby się zdecydowanym działaniem. Brakowało
dyrygenta. Stale miałem wraŜenie, Ŝe oni wszyscy się o siebie ocierają,
uwaŜając tylko, Ŝeby nie nadepnąć komuś na nogę w końcu nikt do
końca nie wiedział, kto był pod kogo podwieszony. Poza tym miałem wra
Ŝenie, Ŝe kaŜdy chciał być na tyle „mocno” zaangaŜowany, by w razie
sukcesu móc powiedzieć, Ŝe to częściowo dzięki niemu, ale jednocześnie
na tyle „powierzchownie”, by w razie poraŜki nikt nie mógł zwalić na nich
choćby części odpowiedzialności. To oczywiście było źródłem owej bez
decyzyjności, która kaŜde zadanie czyniła nielogicznym, częściowym i
ogólnie trudnym do wykonania, jeśli juŜ w ogóle jakieś się pojawiło. (…)
Zgłosiłem to poseł Jakubiak, która podenerwowana odpowiedziała
mi, Ŝeby jej nie zawracać głowy... była tuŜ przed jakimś telewizyjnym
występem. Pewnie jakimś waŜnym. Ale zdziwiło mnie, Ŝe mniej waŜna
okazała się ewentualna kompromitacja kandydata, na którego rzecz pra
cuje. śe nie ma nagle znaczenia, jak kampania Jarosława Kaczyńskiego
zostanie przez ten błąd odebrana przez internautów albo jak on sam zo
stanie wyszydzony przez media. (…) Wtedy jednak zrozumiałem, skąd się
brały te wszystkie potknięcia Lecha Kaczyńskiego. Nie jego potknięcia,
ale ludzi, którzy organizowali jego pracę. (Toyah1.blogspot.com)
Ten grzech PiSu jest najtrudniejszy do opisania jednym słowem.
Wybrałem zaskorupienie , ale nie wyczerpuje to wszystkich jego aspektów.
PiS na przestrzeni kilku lat stał się zamkniętą organizacją, która broni się
przed napływem nowych, zdolnych i ideowych ludzi, poniewaŜ zagraŜa to
zasiedziałym działaczom. Oni nauczyli się skutecznego zniechęcania
„natrętów”, a jednocześnie sami niezdolni są do wydźwignięcia partii ze
stanu zapaści. Co więcej, dla wielu z nich ten stan moŜe być całkiem
wygodny. Mają swoje pensje i zero odpowiedzialności. Bycie w opozycji
nawet im odpowiada. Zawierając ciche koalicje z PO czy SLD, mają do
stęp do lokalnych konfitur – przeróŜne spółki komunalne czy rady nadzor
cze dla siebie i rodziny. Po co mają zmieniać tak korzystny dla nich układ?
Po co walczyć i się naraŜać? Oczywiście to tylko uogólnienie – jest w
partii Jarosława Kaczyńskiego wielu nieprzeciętnych i oddanych patriotów,
ale nikną oni w masie ludzi o mniejszym kalibrze.
3. Brak dalekosięŜnego planu
Zakładam, Ŝe ogólny plan ma Jarosław Kaczyński, ale juŜ w działa
niach wielu parlamentarzystów PiSu go nie widać. Panuje tu raczej cha
os, improwizacja, odruchy stadne, brak kompetencji i jasnego podziału ról.
Przykładem niech będzie choćby brak profesjonalnej telewizji i radia –
przynajmniej w Internecie. Skupiono się na walce o telewizję publiczną, a
nie przygotowano planu „B” na wypadek czystki totalnej w wykonaniu PO/
SLD. A przecieŜ co roku partia dostawała cięŜkie miliony z budŜetu. Kiedy
juŜ w zeszłym roku ruszyła próba zaradzenia tej sytuacji – portal myPiS ,
to pierwszy wywiad z Prezesem przy jakimś biurku i z hałasem w tle jasno
pokazał, z czym mamy do czynienia. Czy partia działająca tak amatorsko
moŜe skutecznie zarządzać całym państwem? Jeden z wojewódzkich
liderów PiSu, skonfrontowany z tą rzeczywistością, odparł: Jesteśmy
młodą partią i nie mamy na wszystko pieniędzy...
PobieŜnie opisałem stan partii Kaczyńskiego nie po to, by się nad
nią pastwić. Na tle innych formacji parlamentarnych PiS w niektórych
obszarach prezentuje się nawet nieźle, ale my potrzebujemy siły, która ma
dokonać reformy ustrojowej Polski, a nie tylko wygrać najbliŜsze wybory.
Trzeba więc mieć świadomość swoich ograniczeń, by szukać właściwego
rozwiązania.
Koncepcja budowania ruchu społecznego wokół PiSu wydaje się
właściwym wyjściem. Miały być jego zaczynem Honorowe Komitety Po
parcia z wyborów prezydenckich. Czas ucieka, a efektów nie widać. Dla
czego? Bo za organizację tego ruchu wzięli się działacze PiSu! Czy w
ich interesie leŜy tworzenie dla siebie konkurencji? Jeśli nawet ten twór
jakoś ruszy, to zdominowany przez ludzi, którzy dziś tłumią rozwój PiSu,
szybko stoczy się do tego samego poziomu.
PARTIA ZEWNĘTRZNA?
By zbudować zdrowe mechanizmy partyjne, Jarosław Kaczyński
powinien stworzyć drugą partię! Na pierwszy rzut oka wydaje się to
moŜe absurdalne, ale głębsza analiza tego rozwiązania pokazuje jego
zalety. PosłuŜę się tu analogią z dziedziny słuŜb specjalnych. Gdy władca
polega na jakiejś jednej strukturze wywiadowczej, to stopniowo ta słuŜba
traci swoją Ŝywotność, zaczyna oszukiwać władcę, kreując korzystny dla
siebie obraz rzeczywistości, a w końcu moŜe pokusić się o zmianę suwe
rena. Dlatego dla skuteczności rządzenia powołuje się co najmniej dwie
słuŜby autentycznie ze sobą konkurujące. Władca ma wtedy zawsze ma
teriał porównawczy (lepszy ogląd rzeczywistości), słuŜby się ciągle stara
ją, by wypaść lepiej od rywali (Ŝywotność), i nie w głowie im przewroty
pałacowe (skupiają się na poŜytecznej pracy). Podkreślam, Ŝe do skutecz
nego funkcjonowania tego modelu potrzebna jest konkurencja i wręcz
pewna niechęć wzajemna między tymi dwoma organizmami.
Wracając na partyjne podwórko zaląŜek takiej sytuacji zaobserwo
wałem ostatnio podczas spotkania jednego z Klubów GP z wojewódzkim
liderem PiSu. Takiego „lania” od elektoratu ten poseł dawno chyba nie
dostał. Takiej dawki prawdy nie dadzą mu przecieŜ tzw. doły partyjne
zaleŜne od niego i liczące w przyszłości na jego przychylność. To mogła
zrobić tylko struktura niezaleŜna, nakierowana na zbliŜony cel. Podkre
ślam: struktura i zbliŜony cel. Gdyby to wydarzyło się na jakimś spotkaniu
wyborczym, to poseł nie czułby się zagroŜony (ponarzekają i pójdą do
domów) i mógłby wytłumaczyć sobie krytykę wrogością polityczną. Tu
jednak wiedział, Ŝe osobom krytykującym przynajmniej tak samo, jak jemu
zaleŜy na powodzeniu misji PiSu, oraz wiedział, Ŝe swoje niezadowolenie
potrafią „przekuć w czyn” z dotarciem do Prezesa włącznie. Daleki jestem
od myśli, by Kluby GP przekształcać w jakąś strukturę polityczną, pokazu
ję tylko, jak działa na PiS pojawienie się samej tylko groźby konkurencyj
nej „partii zewnętrznej”.
„Partia zewnętrzna” nie ma na celu prostego dublowania „partii we
wnętrznej” niech PiS dalej zajmuje się tym, co przynaleŜy do zadań partii
politycznej. „Partia zewnętrzna” ma tworzyć zaplecze kadrowe i intelektu
alne dla PiSu, a jednocześnie go kontrolować. W sytuacjach kryzysowych
„partia zewnętrzna” moŜe czasowo nawet przejmować funkcje „partii we
wnętrznej”, ale nie moŜe to być normą. Przykładem takiej konieczności
mógłby być konflikt w Wielkopolsce z frakcją posła Marcina Libickiego.
Jarosław Kaczyński, mając do dyspozycji tylko „partię wewnętrzną”, został
tam praktycznie bez struktur i znanych postaci.
Czym miałaby się zajmować „partia zewnętrzna”? Przede wszystkim
grupowaniem jak najszerszego spektrum ludzi, którym zaleŜy na Polsce,
bez wdawania się w ocenę ich poglądów. Miałaby za zadanie stać się
miejscem autentycznej debaty obywatelskiej o kształcie państwa. Efektem
byłoby z jednej strony samokształcenie się sporych grup obywateli, a z
drugiej „intelektualne zapładnianie” aparatu partyjnego „partii wewnętrz
nej”. Byłaby teŜ siecią do wyławiania ludzi wartościowych i przebojowych,
przydatnych do pracy partyjnej, likwidując obecne braki kadrowe PiSu.
Kolejne zadanie to funkcja kontrolna wobec działaczy PiSu. Nie chodzi
tylko o eliminowanie z Ŝycia partyjnego karierowiczów, kombinatorów czy
zwykłych złodziei. Po prostu kaŜdy z nas lepiej pracuje, gdy wie, Ŝe jest ze
swoich działań regularnie rozliczany. Tego nie zapewni ani aktyw „z do
łu” (zaleŜność słuŜbowa), ani przełoŜeni z góry (niedoinformowanie). To
moŜe zapewnić tylko struktura równoległa. Nie bez znaczenia są teŜ:
niezaleŜny dopływ informacji do Jarosława Kaczyńskiego oraz stworzenie
miejsca dla Ŝyczliwej i pozbawionej wazeliny krytyki niektórych jego po
czynań.
Jak powinna być zorganizowana „partia zewnętrzna”? Po pierwsze,
musi być całkowicie niezaleŜna od PiSu (to podstawowa róŜnica wobec
koncepcji ruchu zbudowanego wokół PiSu na wzór SLD) i podlegać bez
pośrednio Jarosławowi Kaczyńskiemu. Po drugie, nie powinna mieć silnej,
scentralizowanej struktury. To z jednej strony krępowałoby oddolną aktyw
ność, a z drugiej groziło wykreowaniem lidera konkurencyjnego dla Preze
sa, co w obecnej sytuacji Polski jest marzeniem „partii zagranicy”. Wystar
czyłaby struktura składająca się z koordynatorów wojewódzkich podle
głych bezpośrednio Jarosławowi Kaczyńskiemu. Powinni to być ludzie
niemający mocnych aspiracji politycznych, ale posiadający talenty organi
zacyjne i dydaktyczne oraz nakierowani na pracę u podstaw. Po trzecie,
formą pracy „partii zewnętrznej” powinny być przede wszystkim regularne,
otwarte spotkania dyskusyjnodydaktyczne, tworzenie zespołów celowych,
zarówno intelektualnych (think tanków), jak i roboczych (grupy kolportaŜu,
mediów lokalnych itp.).
Jarosław Kaczyński, mając do dyspozycji sprawny i ciągle
„doskonalący się wewnętrznie” PiS oraz „partię zewnętrzną” o cha
rakterze szerokiego ruchu społecznego, miałby szanse nie tylko
zdobyć władzę, ale i utrzymać ją, by wyprowadzić Polskę ze stanu
cherlawego kondominium do zamoŜnego państwa obywatelskiego.
3
POD PR ĄD” nr 2/79/2011
„„ „ i d ź POD PR ĄD”
POD PR ĄD”
CZY III RP ZACZĘŁA SIĘ NAD GROBEM
KSIĘDZA POPIEŁUSZKI?
rzego Popiełuszkę zarysowały
się w naszym związku dwie
linie. Jedna linia […] jest równoznaczna ze
zdaniem się na metody Kościoła […] Druga linia
zakłada, Ŝe na rozpętanie przemocy trzeba
odpowiedzieć nie przemocą – w Ŝadnym razie
nie ale działaniem na tyle stanowczym, by
władza, niezaleŜnie od tego, na jakie frakcje
podzielona, czuła respekt przed społeczeń
stwem. […] reakcja środowisk niezaleŜnych –
najpierw na porwanie, potem na morderstwo księdza Popiełuszki zakwe
stionowała funkcjonujący jeszcze w opinii mit o jedności polskich środo
wisk opozycyjnych, ujawniając istnienie głębokiego rozłamu.
Przypominam ten tekst z nr.3738 podziemnego Miesięcznika Poli
tycznego „Niepodległość” ze stycznia 1985 roku, by wskazać, Ŝe juŜ wów
czas, tuŜ po zabójstwie księdza Jerzego, ujawniły się w środowiskach
opozycyjnych dwa nurty głęboko róŜniące się w ocenie polskiej rzeczywi
stości.
Być moŜe Ŝadna inna sprawa, jak właśnie morderstwa na księdzu
Popiełuszce, nie ukazuje z taką ostrością tych zasadniczych rozbieŜności.
Warto je pokazać szczególnie dziś, gdy ponura i niewyjaśniona tajemnica
śmierci kapelana „Solidarności” ujawnia te same, a nawet pogłębione
przez czas róŜnice.
MoŜna pytać: Czy straŜnicy tej zbrodni, równieŜ ci
po stronie „solidarnościowej”, przestaną kiedyś roz
grywać śmierć księdza we własnym, nędznym inte
resie? Czy III RP zaczęła się nad grobem księdza
Popiełuszki? Czy skończy się, gdy tajemnica zosta
nie ujawniona? przypominamy tekst napisany po
nad dwa lata temu. Czy po 10 kwietnia te pytania nie
są jeszcze bardziej palące? red.
winności Jaruzelskiego [w artykule „Zbrodnia i polityka”], ba, docenia
determinację generała w dąŜeniu do wyjaśnienia tej zbrodni. Andrzej
Szczypiorski – czołowy „intelektualista niezaleŜny”, uwaŜający zresztą, Ŝe
„rząd rzetelnie pragnie normalizacji i być moŜe nawet porozumienia” w
swoim artykule „Nasz tragiczny spokój” pisze [podajemy za Głosem Ame
ryki]: Zdumiewającym jest naprawdę, jak niewiele potrzeba, aby Polacy
okazywali władzy państwowej jeŜeli nie sympatię, to w kaŜdym razie
wspaniałomyślność i nawet obdarzali odrobiną zaufania. W dniach Ŝałoby
po śmierci ks. Popiełuszki wystarczyłoby, gdyby rząd okazał normalne,
ludzkie oblicze. Gdyby wystąpił z wąskich ram biurokratycznego protoko
łu, gdyby przyłączył się do Ŝałoby narodu. Polacy z nadzieją oczekują
takiego gestu. KaŜdy ma prawo zapytać: Czy Panom Generałom było tak
daleko na ten pogrzeb, na który ściągnęły z całego kraju setki tysięcy
K Ł A M S T W A
W dalszej części tekstu zatytułowanego „Mit jedności” autor, podpi
sujący się jako Artur Wieczysty, pisał:
Podziały te były widoczne i przed „sprawą” księdza Popiełuszki, ale
nie tak wyraźnie. Oto bowiem po jednej stronie znaleźli się prawie wszy
scy „przywódcy” i „doradcy” „Solidarności” działający jawnie, wspierani
przez część prasy, po drugiej zaś znaczna część publicystów prasy pod
ziemnej, w tym biuletyny TKZ i porozumień międzyzakładowych, nieliczni
działacze jawni i (choć nie do końca konsekwentnie) przywódcy i działa
cze podziemni. […] Według pierwszej linii (zgodnie zresztą z całą jego
dotychczasową polityką) wypowiadał się Lech Wałęsa. Wzywał do nieule
gania prowokacjom, do spokoju i opanowania.[…] W Warszawie i w
Gdańsku wrzało. W niedzielę 28 października 12 tysięcy ludzi zgromadzo
nych wokół kościoła św.Brygidy w Gdańsku rwało się pod Pomnik – opisu
je akcję Wałęsy biuletyn nowotarskiej „Solidarności” „JANOSIK” w nr.70 z
listopada 1984r. „Wokół miasta i w samym Gdańsku czekały zgrupowane
silne oddziały ZOMO – ktoś planował zbierać Ŝniwo tej zbrodni. Jednak
Lech Wałęsa kilkoma zaledwie zdaniami opanowuje sytuację. Mówi do
ludzi: „Powinniśmy być ostroŜni i uwaŜni, poniewaŜ ktoś usiłuje wciągnąć
nas do walki o władzę.[…] Jesteśmy mocni pozostając w swoich fabry
kach i modlitwie.” To wystarczyło. Ludzie skandowali jeszcze „Solidarność
– Solidarność”, ale Lechu mógł juŜ spokojnie zmieszać się z tłumem i iść
do domu – do marszu pod Pomnik nie doszło. Jeśli inspiratorzy tego mor
derstwa liczyli na wywołanie rozruchów, to przegrali całkowicie.
„Ktosiów” z wypowiedzi Wałęsy i z tekstu „Janosika” rozszyfrowują
inni. Janusz Onyszkiewicz, przedstawiony przez zachodnich korespon
dentów jako rzecznik opozycji politycznej [sic], zapewnia, Ŝe generał
szczerze dąŜy do wykrycia i ukarania morderców. Chcemy wierzyć, Ŝe to
nie Pan, Panie Generale, nakazał zamordować Popiełuszkę – pisze w
swym […] liście do generała profesor Edward Lipiński.
Chęć ta jest wśród czołowych „doradców” i „niezaleŜnych intelektu
alistów” tak przemoŜna, Ŝe gorliwie biorą się za oczyszczanie z podejrzeń
generalskiego reŜimu, doradzając mu zarazem, jaką drogą mógłby odzy
skać wiarygodność. Jacek Kuroń na przykład zajął 107 numer ”Tygodnika
Mazowsze” [z dn.22.11.1984r.] na „niezbite” dowody udowadniania nie
ludzi? Czy rządowi zabrakło pieniędzy na wysłanie depeszy kondolencyj
nej do rodziców zamordowanego kapłana i jego kościelnych zwierzchni
ków?.[!?!?!?]
Działania Jaruzelskiego i Kiszczaka, wystąpienie Urbana, deklaracje
Komitetu Centralnego PZPR szczególnie usatysfakcjonowały publicystę
krakowskiej „Trzynastki” Mirosława Dzielskiego, autora artykułu „Po śmier
ci księdza”, dostrzegającego w posunięciach generałasekretarza
premiera i jego ludzi znamiona stopniowego cywilizowania się [pod wpły
wem Kościoła, a zwłaszcza PapieŜa] i uczenia się współŜycia ze społe
czeństwem. […]
Dlatego „Tygodnik Solidarność” w artykule „W walce o władzę” za
mieszczonym w 105 nr. tego pisma z 8.11.1984r. miał pełne prawo napi
sać: W oficjalnych wypowiedziach i „przeciekach” sugeruje się, Ŝe prowo
kacja miała być wymierzona w rządy Jaruzelskiego i Ŝe frakcja
„twardogłowych” chciała przejąć władzę […] Oficjalna wersja została na
tychmiast przyjęta przez Kościół. Zaakceptowała ją zachodnia opinia
publiczna i politycy[…] W swych działaniach choć nie zawsze w słow
nych deklaracjach przyjęły ją teŜ niezaleŜne ośrodki opiniotwórcze w
kraju, począwszy od Lecha Wałęsy i róŜnych struktur „S”, a skończywszy
na nieformalnych grupach środowiskowych. Ta niezwykła zgodność opinii
– a zwłaszcza jej zgodność z wersją, na której zaleŜało Jaruzelskiemu –
jest moŜe najbardziej znaczącą cechą obecnej sytuacji politycznej w PRL”
JednakŜe w miarę upływu czasu i ukazywania się kolejnych pism
podziemnych okazało się, Ŝe „reprezentanci społeczeństwa” i „rzecznicy
opozycji” pospieszyli się nieco. Bo prasa podziemna zaczęła pisać co
innego – przebili się po prostu zwolennicy drugiej linii.
Głos publicysty sprzed ponad 20 lat brzmi wciąŜ aktualnie, bo prze
cieŜ Lech Wałęsa i związane z nim środowiska „autorytetów” i koncesjo
nowanej opozycji stoją po jednej stronie z „architektami okrągłego stołu”.
Czy trzeba przypominać, Ŝe oficjalną wersją związaną z zabójstwem
ks. Jerzego jest ta mówiąca o „walkach frakcyjnych” w PZPR i
„prowokacji”, której Jaruzelski i Kiszczak mieli stać się ofiarami? JuŜ w
1984 r. Wojciech Jaruzelski „wiedział”, Ŝe inspiratorem zabójstwa ks.
Jerzego Popiełuszki był Mirosław Milewski.
POD PR ĄD” nr 2/79/2011
4
ALEKSANDER ŚCIOS
cogito.salon24.pl
W obec zamachu na księdza Je
„„ „ i d ź POD PR ĄD”
POD PR ĄD”
Taka informacja krąŜy w mediach jako
rewelacja. Nie boi się jednak, Ŝe zostanie
oskarŜony o to morderstwo jako premier i
pierwszy sekretarz partii był szefem Mirosława
Milewskiego. Przeciwnie, sądzi, Ŝe to go zwal
nia od odpowiedzialności: "Ktoś stał za tym i
wiadomo, Ŝe to nie ja" – powiada Jaruzelski.
Dlaczego te znane od dwudziestu lat fakty
przedstawia się nam jako coś absolutnie nowe
go i robi ludziom wodę z mózgu? – pisał w 2004
roku Krzysztof Wyszkowski w artykule
„Prowokacja antynarodowa”, „Tygodnik Solidar
ność” nr 43/2004 r.
Fragment artykułu z roku 1985 i zamiesz
czone w nim cytaty wskazują, Ŝe wersję o pro
wokacji skierowanej przeciwko Jaruzelskiemu
wspierali juŜ w roku 1984 Lech Wałęsa i wielu
innych „reprezentantów społeczeństwa” oraz
„doradcy” i „niezaleŜni intelektualiści”, przy
czym, jak wiemy dziś, owa „niezaleŜność” nie
oznaczała wolności od bycia tajnym współpra
cownikiem. MoŜna oczywiście zastanawiać się
nad przyczynami tej niezwykłej zgodności czę
ści opozycji z wersją komunistów i mając wie
dzę o agenturalnej przeszłości wielu z
„reprezentantów społeczeństwa”, upatrywać
przyczyn w „wewnętrznej inspiracji”. Nie zmie
nia to faktu, Ŝe zarysowany wówczas podział
przetrwał do dnia dzisiejszego i wolno dopatry
wać się w nim rzeczywistych przyczyn niewyja
śnienia zagadki zabójstwa ks. Jerzego.
Wiemy, Ŝe istnieje w naszym kraju nie
w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu
przestępstwa zastraszania członków rodziny ks.
Jerzego Popiełuszki. To tylko jeden z przykła
dów wskazujących, jak bardzo sprawa tego
morderstwa jest nadal aktualna.
Ktoś najwyraźniej zdecydował, Ŝe nad
szedł czas, gdy moŜna sobie pozwolić na zde
cydowane i radykalne rozstrzygnięcia. Milczenie
dziennikarzy i niewiedza społeczeństwa ośmie
la w tym mocodawców. Przez blisko 20 lat III
RP Ŝaden rząd, Ŝadna opcja polityczna nie
odwaŜyła się złamać zmowy milczenia.
Na szczególną uwagę zasługują pojawia
jące się (równieŜ na Salonie 24) reakcje pra
cowników medialnych na publikacje oparte na
ustaleniach śledztwa prowadzonego przez
prokuratora Witkowskiego. Wiemy, Ŝe efekty
tego śledztwa zadają kłam oficjalnej wersji
zdarzeń narzuconej przez komunistyczną bez
piekę.
doczekaliśmy się wyjaśnienia, kto inspirował te
naciski, kto podpowiadał prymasowi, Ŝe ksiądz
Jerzy „szuka tylko własnego rozgłosu i własnej
chwały”?
Zacytuję jeszcze jeden fragment z Mie
sięcznika Politycznego „Niepodległość” z roku
1985:
Przewodniczący Wałęsa przestrzegał nas,
Ŝebyśmy nie ulegali prowokacji, nie strajkowali,
nie demonstrowali. Posłuchaliśmy. Tylko w
kościołach trwały ciągłe modlitwy o szczęśliwy
powrót Kapłana. A tymczasem tzw. dobrze
poinformowane czynniki wiedziały juŜ o Jego
śmierci. Wiedząc, poraŜeni tragedią, równieŜ
nie okazywaliśmy swego masowego oburzenia
ani strajkami, ani manifestacjami ulicznymi.
Władzy teŜ o to szło, Kościołowi teŜ. CzyŜby
więc „porozumienie”? Jedność interesów?
Bzdura. Owocem prowokacji moŜe być tylko
następna prowokacja. Męczeństwo ks. Popie
łuszki wyda owoc stokrotny. Ale nie będzie to
owoc ugody z poplecznikami oprawców. Bo
jedno jest pewne, tej śmierci winien jest ten tu
panujący reŜim i ten komunistyczny system
niszczący ludzi, narody i myśli.
Jeden z wykładowców ATK w Warszawie
powiedział słuchaczom, Ŝe ks. Popiełuszko miał
zmasakrowaną twarz, 37 ran na głowie, wyrwa
ny język. ToŜsamość stwierdzono na podstawie
linii papilarnych. Straszna to prawda. Ale jak
moŜna ją taić? Dlaczego się ją tai? PrzecieŜ
milczenie na ten temat nie ma nic wspólnego z
Nie jest przypadkiem, Ŝe ustalenia proku
ratora najmocniej atakował Czesław Kiszczak,
pisząc w 2003 r. w „Liście otwartym do prezesa
IPN”: Z zaŜenowaniem i oburzeniem obserwuję
doniesienia prasowotelewizyjne o podjętych
przez prokuratora Andrzeja Witkowskiego pró
bach podwaŜenia kolejnych wyroków sądów w
sprawie zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki.
W tym samym liście znalazły się równieŜ
bardzo znamienne słowa, których sens pozwala
być moŜe zrozumieć ówczesną, jak i obecną
postawę Kościoła w sprawie ks. Jerzego:
Z A Ł O ś Y C I E L S K I E III R P
zwykle wpływowe środowisko, które wykazuje
szczególną troskę, by prawda o śmierci księdza
nigdy nie została ujawniona. To środowisko
ponad partyjnymi i ideologicznymi podziałami.
Przy „okrągłym stole”, na mocy porozumienia z
komunistami, postanowiono, Ŝe faktyczni decy
denci tego mordu (jak i setek innych) pozostaną
bezkarni. Ta haniebna zasada obowiązuje
nadal, czego dowodem są dzieje śledztwa w
sprawach zabójstwa księdza Jerzego, ks. Su
chowolca czy ks. Zycha i wielu innych zbrodni
komunistycznej mafii. Pisałem o tym we wpisie
ZBRODNIA "OKRĄGŁEGO STOŁU".
Od kilku miesięcy pojawia się coraz wię
cej przesłanek wskazujących na działania bar
dzo wpływowych środowisk zainteresowanych
ostatecznym pogrzebaniem sprawy zabójstwa.
Słabość struktur państwa, zniszczenie niezaleŜ
nych od komunistycznej nomenklatury słuŜb
sprzyja z pewnością narastaniu tych zjawisk.
Przypomnę, Ŝe od kiedy pełnomocnikiem rodzi
ny Popiełuszków został Roman Giertych,
„nieznani sprawcy” wielokrotnie straszyli najbliŜ
szych zamordowanego kapłana. Domagali się
wycofania pełnomocnictw dla Giertycha oraz
rezygnacji z zabiegów o ponowne wszczęcie
śledztwa, twierdząc, Ŝe działają na polecenie
kurii arcybiskupiej, która obawia się zaszkodze
nia procesowi beatyfikacyjnemu kapłana. Ten
argument o rzekomej szkodliwości prowadze
nia dalszego śledztwa w sprawie zabójstwa z
uwagi na proces beatyfikacyjny pojawiał się
ostatnio dość często. Dobrze się stało, Ŝe w
lipcu bieŜącego roku Kuria Białostocka złoŜyła
W czasie procesu toruńskiego zobowiąza
liśmy oskarŜonych do zachowania tajemnicy
słuŜbowej i państwowej (jeŜeli coś nie dotyczy
sprawy zabójstwa i nie przeszkodzi w ich obro
nie, to nie mają prawa tego ujawniać). Chodziło
zwłaszcza o to, Ŝeby nie ujawniać agentury
pośród księŜy oraz faktów kompromitujących
niektórych duchownych. Wiedzieli o tym obroń
cy, osobiście lojalnie poinformowałem takŜe
sekretarza Episkopatu Polski, abp. Bronisława
Dąbrowskiego.
Czy trudno zrozumieć, o czym przypomi
na Czesław Kiszczak, Ŝądający wówczas
(skutecznie) odebrania śledztwa w sprawie
mordu prokuratorowi Witkowskiemu?
Jak słowa te rozumieć w kontekście listu
księdza Popiełuszki z 1983 roku, skierowanego
do biskupa Władysława Miziołka i ks. Zdzisława
Króla, w którym czytamy:
Dnia 14 grudnia br. J.E.Ks. Prymas w
rozmowie ze mną stwierdził, Ŝe nic nie zrobiłem
w Duszpasterstwie Medycznym i powinienem
poprosić o zmianę pracy, a w środowisku robot
niczym szukam tylko własnego rozgłosu i wła
snej chwały. Przedstawiam to, co dyktuje mi
sumienie i serce. Podjęcie decyzji pozostawiam
pokornie w rękach Władzy Kościelnej.
List ten, pochodzący z archiwum
„Tygodnika Wojennego”, miał związek z próbą
wysłania księdza Jerzego na emigrację. Były
wówczas bezpośrednie naciski na prymasa i
księdza Popiełuszkę z kręgów kościelnych, były
próby oczerniania go i pomawiania, nie tylko ze
strony propagandystów reŜimu. W III RP nie
chrześcijańskim nakazem odpuszczenia wino
wajcom.[…] Kornel Morawiecki
Przedruk: „Solidarność Walcząca” Wro
cław, nr 24/91, 1825.11.1984 r.
Od śmierci księdza Jerzego mija 26 lat.
Pytania, czy straszną prawdę moŜna taić, dla
czego się ją tai, są nadal aktualne. Państwo, w
którym Ŝyjemy, stoi dziś na straŜy tej tajemnicy,
a strzegąc jej, staje się wspólnikiem komuni
stycznych oprawców. Nie powinna juŜ dziwić
konsekwencja postaw ludzi, którzy w 1984 roku
pisali o „determinacji generała w dąŜeniu do
wyjaśnienia tej zbrodni”. Są dziś tam, gdzie ich
miejsce. KaŜdy rok istnienia III RP i kolejna
rocznica niewyjaśnionej zbrodni na kapelanie
„Solidarności” pozbawia to państwo prawa do
nazywania się niepodległym i praworządnym.
MoŜna pytać: Czy straŜnicy tej zbrodni,
równieŜ ci po stronie „solidarnościowej”, prze
staną kiedyś rozgrywać śmierć księdza we
własnym, nędznym interesie? Czy III RP zaczę
ła się nad grobem księdza Popiełuszki? Czy
skończy się, gdy tajemnica zostanie ujawniona?
Źródła:
http://www.niepodleglosc.org/Polish/
Archiwum/1985/N03738/pdf/1985_01_N
37_38.pdf
http://www.przegladtygodnik.pl/index.php?
site=artykul&id=3523
http://www.sws.org.pl/popieluszko.htm
http://bezdekretu.blogspot.com/2008/10/czyiii
rpzaczasinadgrobemksidza.html
5
POD PR ĄD” nr 2/79/2011
„„ „ i d ź POD PR ĄD”
POD PR ĄD”
Zgłoś jeśli naruszono regulamin