1
Meg Cabot
Top Modelka 2
Nie chcę być dziewczyną z wybiegu.
Tytuł orginału:
An Airheadn Novel
Being Nikki
Przekład:
Agnieszka Kabala
AMBER
Warszawa 2009. Wydanie I
by Hazaja
www.chomikuj.pl/Hazaja
2
Benjaminowi
1.
Zimno mi.
Właściwie zamarzam.
Fale rozbijają się o moje łydki, a woda, która po południu była ciepło-turkusowa, teraz
zmieniła się w lodowato-czarną.
Skały, których się kurczowo trzymam, wrzynają mi się w palce i podeszwy stóp. W dodatku
są śliskie, a nie mogę ich puścić, bo wpadnę do przerażająco zimnej wody, w której – nie
przesadzam – roi się od rekinów.
Nie mam się czym obronić przed ostrymi jak brzytwa zębami. Jestem ubrana w
wyjątkowo skąpe białe bikini, a do uda mam przyczepiona pochwę na sztylet, który ściskam
między zębami. Jeśli puszcze się skały, rekiny odgryzą mi rękę albo nogę – ból będzie o wiele
gorszy od tego, który czuję teraz. Muszę ukończyć misję i dostarczyć przesyłkę do rezydencji
zbudowanej na klifie nade mną…
Albo wysłuchiwać tego zrzędy Andre, dyrektora artystycznego, jak truje mi o tym przez cały
wieczór.
- Nie, nie, nie! – wrzeszczał Andre z łodzi z której reżyserował zdjęcia. – Viv, nałóż
na nowo żel na tamto miejsce. Nie na to, na tamto!
Serio. Lepiej byłoby wpaść do wody i dać się zeżreć rekinom. Byłam pewna, że chcą
mnie zjeść mimo, że Dom – facet, od którego Stark Enterprises wynajęło łódź – mówił co
innego. Twierdził, że to tawrosze, zupełnie nieszkodliwe rekinki, które bardziej boją się nas
niż my ich. Przekonywał, że zwabiły je tylko jasne światła ustawione przez Francesca,
naszego fotografa, i że wcale nie kręcą się tutaj po to, żeby zrobić sobie ze mnie przekąskę.
Ale skąd mógł to wiedzieć? Tawrosze czy ludojady na pewno uznałyby mnie za
smakowitą.
- Nik? – zawołał z łodzi Brandon Stark – Jak się trzymasz?
Jakby go to obchodziło.
Był to tylko dlatego, że chciał się załapać na przejażdżkę firmowym samolotem i
spędzić dzień na śmiganiu wokół wyspy St. John na nartach wodnych. Teraz udawał
troskliwego, bo tego się po nim spodziewano.
Albo dlatego że miał nadzieję dobrać mi się później do majtek. Jakby to kiedykolwiek
zadziałało.
W każdym razie nie ostatnio
- Och, świetnie! – odkrzyknęłam. Tyle że przez sztylet w moich ustach nie można było
zrozumieć, co mówię. A nie mogłam go wyjąć, bo ręce miałam zajęte czepianiem się skał,
żeby nie stać się przekąską dla rekinów. W kącikach ust zbierała mi się ślina. Cudnie.
- Potrzebujemy jeszcze parę ujęć, Nikki – zawołał Andre. – Postaraj się nie drżeć?
- Nie drżę – sprostowałam – Trzęsę się. Z zimna.
- Co ona powiedziała? – spytał Andre Brandona. Znów ten sztylet.
- A skąd mam wiedzieć? – odparł. – Nikki – zwrócił się do mnie. – Co powiedziałaś?
- Że mi zimno – odwrzasnęłam. Fale były coraz większe i moczyły mi już dół bikini.
Tyłek mi zdrętwiał. Super. Nie czuję własnego tyłka!
3
Po co to robiłam? To miała być reklama perfum Starka czy telefonu komórkowego?
Nawet nie pamiętałam.
A Lulu wmawiała mi, jaką to jestem szczęściarą, że lecę w grudniu na Wyspy
Dziewicze, kiedy każdy inny nowojorczyk będzie – dokładnie cytuję – odmrażał sobie tyłek.
Gdyby tylko znała prawdę. To ja odmrażam sobie tyłek. I to dosłownie.
- Nie wiem, o co jej chodzi - usłyszałam Brandona.
- Nieważne, Francesco, rób zdjęcia – rzucił Andre do fotografa. – Nikki, pstrykamy!
Nie wiedziałam, co się dzieje, bo łódź była za mną. Ale zobaczyłam błyski fleszy.
Wyciągnęłam szyję i spojrzałam w górę, na brzeg klifu, próbując wczuć się w rolę. Starałam
się nie myśleć o tym, że mam na sobie skąpe, białe bikini. Wyobrażałam sobie, że to zbroja.
Nie byłam sobą Em Watts. Byłam Lenneth Valkyrie, rekrutującą dusze podległych
wojowników i prowadzącą je do Walhalli. Wiedziałam, że dam radę. Potrafiłam wszystko.
Tyle że na szczycie klifu nie widziałam Walhalli. Była tam droga, która turyści
jeździli na lotnisko, z poboczem porośniętym krzaczorami.
I niestety nie miałam zbroi. To kompletnie bez sensu! Szkolny zabójca – którym zdaje
się miałam być – wspinał się po skałach boso i w bikini, bez jednej kieszeni, w której mógłby
...
Bianinda