JANINA WENEDA S�OWIANA POWIE�� LEGENDA Sk�adam serdeczne podzi�kowanie Panu Janowi Kosmalskiemu za pomoc w ustaleniu reali�w z pradziej�w Konina i okolicy. J.W. AfcOSt 19J3 CZʌ� I �o�ce sta�o najwy�ej, gdy wychylili si� z ch�odnej puszczy i stan�li na skraju doliny � id�cej ze wschodu na zach�d � przeci�tej l�ni�c� wst�g� Istwarty. Jeszcze tylko mieli przebrn�� mokrad�a przy-rzeczne, w�r�d kt�rych bieli�y si� �ysiny ��tych piask�w. I dzi�, jak niegdy�, bawi�y si� na nich dzieciaki. Pluska�y si� w ch�odnych falach rzeki, zr�cznie p�ywaj�c, podobne do szczuk i karasi. Na wilgotnych ��kach pas�y si� stadka gr�d-kowe, kt�rymi pastuszkowie mieli si� opiekowa�, ale niewiele uwagi zwracali na byd�o, zaj�ci swoimi sprawami. Tylko psy od czasu do czasu ogarnia�y stada przera�liwie poszczekuj�c. Po drugiej stronie wody, za brodem, widnia�y zabudowania gr�dka Driany. Przybysze ju� tutaj czuli si� jak w rodzinnym domu i poznawali zapach dymu i �ywiczn� wo� bierwion, z kt�rych zbudowany by� gr�dek: cha�upy i obudowania obronne. Jako� wyda� im si� du�o mniejszy ni� wtedy, gdy go opuszczali przed czterema laty, by podj�� s�u�b� w dru�ynie ksi�cia Ziemomys�a. Teraz po wielu latach walki i trud�w wracali do rodziny z godnym �upem, niewolnikami i prawem wzi�cia w posiadanie ksi��cej ziemi. Wy�szy, z ciemniejszym w�osem m�o- 5 dzieniec nazywa� si� Wojbor, natomiast ni�szy, z jasnym zarostem nosi� miano Lstmir. Cho� przez te wszystkie lata przebywali razem, nie nawi�za�a si� mi�dzy nimi serdeczniejsza ni�. Mieli r�ne usposobienia. Wojbor by� skryty, powa�ny, m�ciwy i uparty. Lestek mia� natur� otwart�, weso�� i �agodn�. I teraz, patrz�c z iskierkami �miechu w oczach na mrocznego towarzysza, zagadywa� go: � Nie cieszysz si�, Wojborze, �e jeste�my zn�w w domu? Wszak sko�czy�y si� trudne dni wojowania, nie grozi ju� nam �adne niebezpiecze�stwo. Osi�dziemy na roli, we�miemy �ony, b�dziemy bi� dzikiego zwierza w puszczy! � Tobie zaw�dy dobrze! Nie wiem, co ci� tak cieszy! Szara dola, ci�ki trud trzebienia las�w. � Ale w�r�d swoich! Lestek biega� oczami po krajobrazie zatopionym w s�o�cu. Przykl�k�, wzi�� gar�� ziemi z traw� i zio�ami, sypn�� na cztery strony �wiata i wezwa� Dad�boga *, aby sprawi� swoj� moc�, i�by m�g� zasta� wszystkich w szcz�snym zdrowiu w grodzie rodzinnym. Dad�bo�e � wielki gospodnie, Bolej woju, zbo�ny �upanie � Czy�, by szcz�sne by�o z nami � Z rodem, z plemieniem! Zyzylo, ZyzylOi �ado! A po modlitwie podni�s� si� �ywo. � Idziemy! � skin�� za siebie. Dw�ch niewolnik�w podnios�o si� z ziemi. Byli to Pyrzyczanie znad dolnej Odry, kt�rzy przypadli im z ostatniej wyprawy. Woj-borowy zwa� si� Bole�, �ylasty, suchy, niski cz�ek. Jasna czupryna spada�a mu na oczy, kt�re mia� ci�gle opuszczone w d�, a tylko od czasu do czasu rzuca� szybkie spojrzenia z ukosa. Lestek przeczuwa�, �e przy lada okazji ucieknie do swoich na p�noc. Jego rob by� m�odym ch�opakiem, ranionym w czasie bitwy w nog�. Przetr�cona, �le zro�ni�ta gole� sprawia�a, �e kula� i nie m�g� porusza� si� szybko. Ale i on � zwa� si� Radyn � nie zgadza� si� z niewol� i buntowa� si� przeciw niej. Obaj byli napi�tnowa- * S�ownik wyraz�w staropolskich i inne wyja�nienia na ko�cu ksi��ki 6 ni na policzkach ju� w Gneznie, gdzie znajdowa�a si� siedziba zwyci�skiego ksi�cia Polan. R�ce mieli zwi�zane z ty�u grubymi rzemieniami. Na plecach d�wigali ci�kie tobo�y swych w�a�cicieli. ? Ruszyli w stron� brodu. Chocia� by� to lipiec i ziemia dobrze przesch�a, to jednak w dolinie bagno ugina�o si� pod nogami. Gdzieniegdzie stercza�y ma�e mostki, przerzucone nad g��bszymi rowami, cz�sto zaniedbane i na p� zgni�e. Psy poczu�y przybysz�w i rzuci�y si� ich obszczekiwa�. Dzieciaki z wrzaskiem: Obcy! Obcy! � lecia�y ku brodowi. Ju� w grodzie, na pomo�cie przed wnij�ciem, str�ny gra� na rogu: Trwoga! Trwoga! Ostrzega� pracuj�cych �niwiarzy, ��cych zbo�e po drugiej stronie rzeki. Jednak gdy przybysze weszli w br�d, a poniekt�re psy zacz�y si� przymila�, pozna� str�ny, �e to musz� by� swoi i pocz�� si� im pilnie przypatrywa�. � To Siemirad! � odezwa� si� Wojbor i wykrzykn�� zawo�anie rodu Drian�w: � Mir i dru�ba! Mir i dru�ba! Siemirad � ich r�wie�nik � pozna� towarzyszy. � Wojbor i Lestek! Jakem rad! B�d�cie zdrowi doma! Zaraz te� pchn�� otroka na pole, by uspokoi� ludzi i zawiadomi� o powrocie woj�w: � Le�, Dobrek, i donie�, �e tarczowniki wr�cUi � Wojbor i Lestek! Z gromady otroczk�w wyrwa� si� mo�e dziesi�cioletni smyk i podskoczy� do przyby�ych. Za nim pogoni� wielki, rudy pies. � Lestek! Lestek! � Sta�ko, witaj bracie, to ty? Ale� wyr�s�! Zalas, a p�jdziesz! �? broni� si� od psa. Wkroczyli do grodu. Wcze�niej ni� zwykle �ci�gn�li �niwiarze z p�l, o czym zwiastowa� stukot bosych st�p po dranicach, tworz�cych pokrycie w�skich ulic mi�dzy domami. Wej�cia do chat nie by�y zamykane i zachodz�ce s�o�ce wyznacza�o promieniste �cie�ki w izbach. Sprz�ty w pomieszczeniach by�y wsz�dzie podobne, tako� u Ra-dogosta, ojca Lestka. Przy �cianie na bierzmach sta�y z jednej strony �o�a, wy�o�one s�om�, sk�rami i poduszkami wypchanymi sianem. W k�cie tU�o si� palenisko, wok� kt�rego sta�y pniaki 7 i �awy. Pod �cian� le�a�y p�ki ��z do obrz�dowego wrzucania w ogie� na cze�� Swaro�yca. Skrzynie chowa�y p�aty bia�ego p��tna i odzienie. Na stolnicy le�a�y sprz�ty kuchenne, jak gliniane garce i misy oraz drewniane cebry i dzie�e. Za dzbanami stercza�y �y�ki i no�e. Na ziemi wala�y si� siekierki i m�otki. Obok wej�cia widnia�y �arna i st�pa oraz krosna, stasiwa i prze�lice. Klepisko wysypane by�o bia�ym piaskiem. Pod powa��, poczernia�� od dymu, zwisa�y p�ki zi�, warkocze czosnku i cebuli. Niewielkie zapasy �ywno�ci zakopane by�y pod stolnic�. Wi�ksze przechowywano r�wnie� w ziemi, poza gr�dkiem, w sobie tylko wiadomych miejscach. Lestek siedzia� przy ognisku i rzuca� ubo��tom proso, by si� nasyci�y. Zalas pr�bowa� chwyta� lec�ce ziarna. Woj g�adzi� jego rud� sier��. Przedtem ju� od�o�y� szczyt, oszczepy i w��czni� na stron�, odwi�za� t�umoki i wyj�� dary. Dla maci zawicie na w�osy, o�cu siekierk� ostr� i b�yszcz�c�, siestrze dzwoni�ce kab��cz-ki, najm�odszemu stalowy n� z pi�kn� r�koje�ci�. Radyn odpoczywa�, siedz�c przy wnij�ciu. Lestek wyj�� suszone mi�so i podp�omyk. Da� mu je��. Sam jednak pi� tylko wod�, gdy� by� spragniony. Z posi�kiem czeka� na swoich. Wreszcie Sta�ko przywi�d� rodzin�. Matka i ojciec jakby postarzeli. Luba wyros�a na dorodn� dziewk�. Czterna�cie wiosen przekroczy�a i mia�a si� za m��. By�a podobna do brata � weso�a i otwarta. U�ciskom nie by�o ko�ca. Niewiasty la�y rz�siste �zy ze szcz�cia, a Radogost po-�miewywa� si� basem � rad synowi. Zakrz�tni�to si� przy jadle. Ju� po chwili misy stan�y na �awach, a m�czy�ni siedli obok, statecznie pojadaj�c i popijaj�c. Nie zapominali str�ca� kropel dla duszk�w domowych, kt�re zazdro�nie �ledzi�y biesiadnik�w, czy oddaj� im nale�yt� cze��. Dobrochna i Luba us�ugiwa�y, bacz�c, by nie brak�o jad�a i napoju. Gdy uprz�tn�y i same siad�y do wieczerzy, Lestek i Sta�ko, mrugn�wszy na siebie, wynikn�li si� z izby. Obeszli gr�dek z po�udniowej strony i zatrzymali si� w miejscu, gdzie Powa uchodzi�a do Istwarty. Lestek �ci�gn�� sk�rzan� kamizel� bez r�kaw�w, tudzie� w�skie spodnie, wyprawione z mi�kkiej sk�rki i zsun�� �apcie z n�g. Sta�ko te� ju� by� nagi. Szybko si� rozebra�, bo okrywa�a go jeno lniana koszulka, zawi�zana w pasie. Woda prysn�a daleko, gdy do niej wskoczyli. Pluskali si� 8 i nurkowali, bacz�c, kt�ry d�u�ej pod wod� ostanie. Pokrzykiwali przy tym z rado�ci, a� sp�oszyli ptactwo wodne. Ryby pru�y wod�, uciekaj�c od ha�a�liwych, dwunogich stworze�. Gdy wracali do grodu, napotykali na ulicach gromadki dziewek, kt�re szepta�y o przybyciu woj�w. � Ali� ten Wojbor wyr�s�! Walny woj z niego! � Nie zamy�la si� �eni�? Nie wiecie to? � Kog� te� wybierze? � Ja wol� Lestka! �miej�cy taki! � Ale, wybior� sobie �onki, wybior�... � Luba idzie za m��! Wesele � dobre zapoznanie... � Podczas wesela mi�owanie mo�e przyj��... � A ju�ci, a potem swachy! � Eh, smutek i praca! Mnie tam nie spieszno! � Patrzajcie! Lestek ze Stankiem id�! Rozpierzch�y si�, ale niezupe�nie, bo ciekawie wygl�da�y zza w�g�a, pobrz�kuj�c kab��czkami i wisiorkami. Chichota�y. Sta�ko dumnie kroczy� przy bracie, we wszystkim go na�laduj�c. W izbie zastali ju� s�siad�w, kt�rzy, ciekawi wie�ci, zaszli do chaty. Dobrochna i Luba cz�stowa�y piwem i serem. Radogost usadza� go�ci wed�ug starsze�stwa i znaczenia. Mimo �e wielu posz�o do W�adka � dziada Wojborowego � ale i tak izba nape�ni�a si� odwiedzaj�cymi. Bia�og�owy skupi�y si� w k�ciku. Nie zapominano wrzuca� witek do ognia, by odda� cze�� domowym duchom. � A mieszka ksi��� Ziemomys� w wielkim grodzie, kt�re Gneznem si� zwie, jako na tym�e miejscu dwa bia�e or�a gniazdo uwi�y na wielkim d�bie, kiedy to Lestek � Polan w�odyka � przyby� w te strony z naszymi dziadami, aby obj�� ziemi� nad Wart� w swoje w�adztwo. Gr�d �w wiele wi�kszy od naszego. A otaczaj� go usypiska z ziemi, zwane izbicami, bierwiami wy�o�one. Na g�rze s� strzelnice, gdzie �ucznicy i inni dru�nicy stoj�, gdy trzeba broni� grodu. Wnij�cie wysokie, z somborz� we �rodku, k�dy str�e czuwaj� dzie� i noc. A za wrotami wielgach-ne budowle, gdzie knia� mieszka, a z nim ma��onki, dziecka i wojewody. Najstarszym synem Ziemomys�a jest Mieszka, kt�ry z o�-cem, dzieckiem b�d�c, miodo�erc� ubi�. Drugi s�abowity, ale mi- 9 lenki i wo�aj� na� Wszepraw. Trzeci Czcib�r � urodny i du�y, chocia� jeszcze malec, a silnym jest nad podziw. Izby wielkie, w oknach p�cherze, �wiat�o przepuszczaj�ce, �ciany wybite oponami, kt�re w�odyka sprowadzi� z obcych krain. �awy pokryte kilimkami, a w jednej izbie taki dziwol�g, kt�ry kominem nazywaj� i dym z ogniska ci�gnie, �e nie ma zaduc...
piotrzachu69