Miller Linda Leal - Śmiałe posunięcia.pdf

(775 KB) Pobierz
Miller Linda Leal - Śmiałe posunięcia.doc
Miller Linda Leal
Ś mia ł e posuni ę cia
1
ROZDZIAŁ 1
Kolejka osób czekających na autograf ciągnęła się od księgarni
aż do sklepu z eleganckimi walizkami. Zanosiło się na dłuższe
stanie. Amanda Scott westchnęła, lecz nie zrezygnowała. W
pobliskiej francuskiej piekarni kupiła kubek kawy i tęsknym
spojrzeniem obrzuciła oszkloną gablotę z apetycznymi ciastka-
mi. Szybko przypomniała sobie jednak o ich kaloryczności i
wróciła przed księgarnię. Stanęła za mężczyzną w drogim twe-
edowym płaszczu.
Nieznajomy odwrócił się i spojrzał na nią. Zrobił taką minę, jak
gdyby winił Amandę za ten tłok. Następnie odsunął brzeg ręka-
wa i zerknął na złoty zegarek.
Amanda dyskretnie przyjrzała się swemu sąsiadowi. Był od niej
wyższy o jakieś dziesięć centymetrów, miał nieco za długie,
2
kasztanowe włosy i oczy z zielonkawymi plamkami. Jego po-
liczki pokrywał wyraźny cień zarostu.
Amanda nie zamierzała nudzić się jak mops, skoro nadarzała się
okazja do pogawędki. Pociągnęła więc łyk kawy i oświadczyła:
- Książkę doktora Marshalla kupuję dla mojej siostry, Eunice.
Właśnie się rozwodzi i strasznie to przeżywa. - Głośny bestsel-
ler, zatytułowany "Jak się pozbierać" był przeznaczony dla lu-
dzi, którzy cierpieli z powodu jakiejś bolesnej straty lub życio-
wej porażki.
Mężczyzna znów się odwrócił i Amandę owionął przyjemny
zapach wody po goleniu English Leather.
- Mówi pani do mnie? - W głosie mężczyzny zabrzmiało zdzi-
wienie, a ciemne brwi ściągnęły się nad kształtnym, orlim no-
sem.
Amanda dodała sobie odwagi kolejnym łykiem kawy. Nie za-
mierzała flirtować. Chciała po prostu jakoś zabić czas.
- Prawdę mówiąc, tak - przyznała.
. Nieznajomy zaskoczył ją szerokim uśmiechem, który całkiem
ją oszołomił, choć trwał tylko krótką chwilę. Mężczyzna na-
tychmiast spoważniał i wyciągnął dłoń w skórzanej rękawiczce.
- Jestem Jordan Richards - przedstawił się oficjalnie. Amanda
przełknęła kawę, usiłując zapanować nad drżeniem kolan.
- Amanda Scott. - Uścisnęła podaną jej rękę. - Na ogół nie za-
czepiam obcych mężczyzn, ale trochę mi się nudziło.
- Rozumiem. - Jordan Richards znów posłał jej uśmiech oślepia-
jący jak błysk słońca na powierzchni wody.
Amanda nagle poczuła się zakłopotana. Żałowała, że wysiadła z
autobusu na przystanku przed centrum handlowym. Może po-
winna była pojechać prosto do domu. Do swojego przytulnego
mieszkanka i kota.
Jednak Eunice przyda się ta książka. Miała być prezentem
3
gwiazdkowym. Pozostałe prezenty Amanda już kupiła. Chciała
dzisiaj zakończyć przedświąteczne zakupy, a później zająć się
tylko pracą. Święta budziły bolesne wspomnienia. Dlatego w
tym roku postanowiła zignorować je na tyle, na ile to okaże się
możliwe. Nawał zawodowych obowiązków sprzyjał temu za-
miarowi. Mogła skryć się za nimi jak powstaniec za barykadą i
poczekać, aż wreszcie będzie już po Nowym Roku.
- Przykro mi z powodu Eunice - powiedział Jordan Richards.
- Przekażę jej pańskie wyrazy współczucia. - Zielononiebieskie
jak akwamaryn oczy Amandy rozjaśniły się uśmiechem.
Oboje zrobili kilka kroków, ponieważ kolejka posunęła się do
przodu.
- Świetnie - odparł Jordan.
Amanda dopiła kawę, zgniotła kartonowy kubek i wrzuciła go
do kosza. Obok niego stała tablica z napisem: "Czy przyda ci się
terapia? Przyjdź na minisesję doktora Marshalla, która odbędzie
się po spotkaniu z czytelnikami. Wstęp wolny". Poniżej znajdo-
wał się plan centrum handlowego z wyraźnie zaznaczoną salą.
- A pan kupuje "Jak się pozbierać" dla siebie czy dla kogoś in-
nego? - zagadnęła Jordana.
- Chciałbym wysłać tę książkę mojej babci - odparł i znów zer-
knął na zegarek.
Amanda zastanawiała się, dlaczego Jordan Richards tak często
sprawdza godzinę. Jest z kimś umówiony czy po prostu z natury
niecierpliwy?
- Spotkało ją coś przykrego? - spytała współczująco.
- Niedawno przeszła dość poważną operację - oświadczył po
chwili wahania i kolejnym kroku w stronę wejścia do księgarni.
- Och. - Bez zastanowienia pogłaskała go po ręce, wyrażając w
ten sposób sympatię dla nieznanej babci mającej kłopoty ze
zdrowiem.
4
Ten gest sprawił, że Jordan Richards jakby trochę się odprężył.
- Wybiera się pani na tę sesję terapeutyczną? - spytał, wskazując
głową tablicę. Sądząc z jego spojrzenia, spodziewał się przeczą-
cej odpowiedzi.
Amanda lekko wzruszyła ramionami.
- Czemu nie? - odparła lekkim tonem. - Mam wolne całe popo-
łudnie, więc pójdę. Może czegoś się nauczę.
Jordan najwyraźniej się wahał.
- Chyba nie będzie trzeba się odzywać, jeśli nie ma się na to
ochoty ...
- Oczywiście, że nie - z przekonaniem zapewniła go Amanda,
chociaż nie miała pojęcia, czego się spodziewać po takim spo-
tkaniu. Słyszała, że niektóre zbiorowe sesje terapeutyczne mie-
wają niewiary godny przebieg. Ich uczestnicy chodzą boso po
rozżarzonych węglach lub pozwalają się zanurzać w wannach z
gorącą wodą. Liczyła jednak na to, że doktor Marshall nie za-
proponuje nic w tym stylu.
- Pójdę, jeśli pani usiądzie obok mnie - oświadczył Jordan.
Amanda długo się nie zastanawiała. Centrum handlowe było
miejscem dobrze oświetlonym, pełnym ludzi robiących przed-
świąteczne zakupy. Jordan Richards nie sprawiał wrażenia nie-
obliczalnego. Wyglądał raczej jak model z fotografii publiko-
wanych w "Gentlemen's Quarterly". Nie musiała więc obawiać
się o swoje bezpieczeństwo.
- Dobrze - powiedziała.
Po tej decyzji utkwili wzrok w przeszklonej witrynie z książka-
mi. Do stolika, przy którym siedział autor, dotarli dopiero po
piętnastu minutach. Doktor Eugene Marshall, znany autorytet w
dziedzinie psychologii, złożył zamaszysty podpis na książce
Jordana. Następnie podobnie potraktował egzemplarz podany
przez Amandę. Podziękowała i podążyła za swoim nowym zna-
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin