Filizofia edukacji do egzaminu.doc

(112 KB) Pobierz

 

FILOZOFIA EDUKACJI – WYKŁAD WPROWADZAJĄCY

A. Instytucje filozofii edukacji

W połowie dwudziestego wieku anglojęzyczne środowiska akademickie sproblematyzowały filozoficzną eksplorację obszaru kształcenia i wychowania, a także rozpoczęły starania o uznanie filozofii edukacji za dyscyplinę badań edukacyjnych.

Wysiłki te doprowadziły do powstania instytucji, które najlepiej świadczyły o rosnącym zainteresowaniu działaniami akademickich środowisk pedagogicznych zorientowanych filozoficznie.

Współcześnie istnieje kilka organizacji skupiających anglojęzycznych filozofów, pedagogów i nauczycieli zainteresowanych filozofią edukacji, kilka czasopism akademickich, które dotyczą filozofii edukacji, wydawanych przez renomowane wydawnictwa akademickie oraz liczne witryny internetowe poświęcone tej tematyce, utrzymywane przez instytucje akademickie lub badawcze. Zwrócimy uwagę na dwie1, najstarsze (i mające największe znaczenie w świecie anglojęzycznym) organizacje związane z filozofią edukacji oraz na międzynarodowe stowarzyszenie filozofów edukacji i zapytamy, jaki sens pojęcia filozofii edukacji zakładają lub skrywają programy i deklaracje tych instytucji.

Wśród organizacji należy wymienić, przede wszystkim, The Philosophy of Education Society (PES) - Towarzystwo Filozofii Edukacji - towarzystwo powstałe w 1941 roku w Atlantic City, New Jersey, na bazie The John Dewey Society2. Zadania, jakie stawia sobie PES to przede wszystkim „promowanie fundamentalnego, filozoficznego wkładu w działania podejmowane wobec problemów edukacyjnych”, „promowanie wyjaśniania zgodności i różnic między różnymi filozofiami edukacji przez stwarzanie okazji do dyskusji w czasie corocznych spotkań”, „doskonalenie kształcenia w zakresie filozofii edukacji zarówno w szkołach kształcących nauczycieli, jak i w innych instytucjach edukacyjnych”, „podtrzymywanie związków między osobami zajmującymi się (workers) filozofią ogólną i osobami zajmującymi się filozofią edukacji”, „podtrzymywanie związków między nauczycielami akademickimi zajmującymi się filozofią edukacji i tymi, którzy zajmują się innymi obszarami edukacji”, „wspomaganie dobrze rokujących studentów w obszarze filozofii edukacji”3.

W wyniku wspólnych starań The John Dewey Society, Philosophy of Education Society i The University of Illinois od 1951 wydawane jest pismo „Educational Theory”. W 1964 roku w Wielkiej Brytanii zostało utworzone The Philosophy of Education Society of Great Britain (PESGB) - Brytyjskie Towarzystwo Filozofii Edukacji. Było to możliwe dzięki staraniom filozofa analitycznego, profesora London Institute of Education (Londyńskiego Instytutu Edukacji) - Richarda S. Petersa. Celem towarzystwa jest „promowanie studiów, kształcenia i praktycznego stosowania (application) filozofii edukacji”5. Towarzystwo publikuje „Journal of Philosophy of

Education”.

Od 1988 roku, co dwa lata, odbywają się konferencje organizowane przez The

International Network of Philosophers of Education (INPE) - Międzynarodowe

Stowarzyszenie Filozofów Edukacji. Stowarzyszenie stawia sobie za zadanie:

„wspieranie dialogu między filozofami edukacji z różnych stron świata”, „promowanie

tolerancji w obszarze filozofii edukacji oraz ułatwianie lepszego rozumienia między

myślicielami różnych szkół filozoficznych”, „wymianę informacji, wspomaganie

wspólnych i porównawczych badań, dzielenie się materiałami i współpracę w zakresie

publikacji i organizacji konferencji dla pogłębienia dyskusji dotyczących

współczesnych problemów oraz rozwój nowych przedsięwzięć”. Stowarzyszenie

publikuje „Studies in Philosophy and Education”.

Jakie zatem założenia dotyczące sensu tego, czym jest filozofia edukacji można

zauważyć w statutach i hasłach programowych tych organizacji? Przede wszystkim,

zwraca uwagę „użyteczny” charakter filozofii edukacji, jaki wynika z tezy o

fundamentalnym udziale filozofii w radzeniu sobie z trudnościami w edukacji. Filozofia

edukacji pełni usługową rolę wobec społeczeństwa, a szczególnie wobec jego

pedagogicznych obszarów, wówczas, gdy pojawiają się trudności w przeciwdziałaniu

lub zwalczaniu problemów oświatowych. Warto zwrócić uwagę, że wyrazem tej cechy,

występującej nie tylko w amerykańskiej filozofii edukacji, było niebywałe

zainteresowanie wykładami z filozofii edukacji prowadzonymi przez zespół prof.

Richarda S. Petersa w Londyńskim Instytucie Edukacji w latach 60-tych. Liczba

słuchaczy, przybyłych z różnych stron świata, bywała wówczas dość zaskakująca -

dochodziła nawet do tysiąca.7 Co więcej, powstanie The John Dewey Society wynikało

ze społecznych oczekiwań wobec edukacji w sytuacji kryzysu i dokonujących się zmian

ekonomicznych i politycznych w społeczeństwie amerykańskim w latach 20-tych i 30-

tych ubiegłego wieku.8

Stosowany charakter filozofii edukacji w wymiarze instytucjonalnym ujawnia

się również w deklaracji PESGB dotyczącej troski o „zastosowania” filozofii edukacji

w praktyce. Filozofia edukacji jest zatem odpowiedzią społeczności pedagogów i

filozofów na społeczne zapotrzebowanie na „ekspercką” radę. Jednocześnie jednak

postulowanie „stosowanego charakteru” filozofii edukacji zdaje się wynikać z

bezkrytycznego rozdzielania teorii od praktyki, wciąż obecnego, jak widać nie tylko (w

filozoficznym również!), w dyskursie pedagogicznym. Sprzeciw niektórych krytyków

„stosowanego” charakteru filozofii edukacji budzi podporządkowanie tego, czym jest

filozofia edukacji oczekiwaniom w oświacie; takie podporządkowanie oznaczałoby, że

wszystkie te podejścia filozoficzne, które nie poruszają zagadnień istotnych z punktu

widzenia praktyki edukacyjnej, musiałyby zostać uznane za nieistotne w filozofii

edukacji.9 Mówiąc inaczej, to nauczyciele, wychowawcy i rodzice mieliby decydujący

głos w sprawie tego, co uznajemy za filozofię edukacji, a nawet być może to oni

właśnie, a nie „akademiccy” filozofowie, „umieliby ją uprawiać”. W takim ujęciu

filozofem może być każdy, wystarczy jedynie logicznie rozumować.10 Taka postawa

wyjaśnia coraz powszechniejsze w oświacie (również polskiej) przekonanie o filozofii

jako „życiowej mądrości”, przejawiające się między innymi w takich wyrażeniach

językowych jak „filozofia reformy edukacyjnej”, „filozofia programu kształcenia” itp.

Oznacza to, że właściwie każdy nauczyciel może „filozofować”, a nawet że powinien

on to czynić o ile chce być postrzegany jako twórczy pedagog, który zdolny jest do

samodzielnego opracowania np. programu dydaktycznego.11 W rzeczywistości jednak

autorzy takich twierdzeń zakładają, że „filozofowanie” możliwe jest bez

odpowiedzialnego uczestnictwa w tradycji czy też w akademickim dyskursie

filozoficznym.

Co więcej, „stosowane” nastawienie interpretacyjne w filozofii edukacji

prowadzi do generowania innych jeszcze osobliwości w języku dyskursu filozoficznego

takich, z którymi nawet krytycy „stosowanego” charakteru filozofii edukacji miewają

trudności: aby wykazać swoistość filozofii, która jest stosowana usiłuje się ją odróżnić

od filozofii „czystej” („pure” philosophy).12

Nie sposób również nie zauważyć zupełnie obcego nam rozróżnienia na

filozofię ogólną i filozofię edukacji. Kim są „workers in general philosophy”

(pracownicy obszaru filozofii ogólnej)? Co to znaczy, że zajmują się oni „filozofią

ogólną”? I czy to oznacza, że „filozofia ogólna” jest jeszcze bardziej „ogólna” niż

filozofia, tj. czy istnieje zatem filozofia i filozofia ogólna? Oczywiście, nie o takie

rozróżnienie chodzi w postulacie o „podtrzymywaniu związków między osobami

zajmującymi się filozofią ogólną i osobami zajmującymi się filozofią edukacji”. Rzecz

w tym, jak należy przypuszczać, że filozofowie edukacji chcą odróżniać się, czy też nie

być utożsamiani, z filozofami per se, a to nie dlatego, że wstydzą się ich

„filozoficzności”, lecz ponieważ, jak sądzę, pragną wskazać na szczegółowy obszar

swoich zainteresowań. Można powiedzieć, że nie ma w tym nic złego, szkoda tylko, że

przy okazji stworzono termin, który wprowadza mylące, a przynajmniej nieoczywiste,

rozumienie tego, czym jest filozofia. O ile można zrozumieć chęć terminologicznego (tj.

występującego w nazwie) odróżnienia dyskursu filozofii edukacji od innych obszarów

refleksji filozoficznej, o tyle trudno zgodzić się z „uogólnianiem” filozofii.

Wprowadzono tu, być może nieświadomie, odwrócenie zasady zapożyczonej z nauk,

polegającej na tendencji do uszczegółowiania. Na przykład, w pedagogice następuje

podział wiedzy i rosnąca specjalizacja przejawiająca się pojawianiem się takich

terminów jak „pedagogika specjalna”, „pedagogika dorosłych”, „pedagogika pracy”

oraz dla pewnego rodzaju przeciwwagi - „pedagogika ogólna”13. Niepokój może budzić

to, że bezkrytyczne stosowanie terminu „filozofia ogólna” zdaje się wyrażać zgodę na

pełne utożsamienie statusu filozofii ze statusem nauk, a to tymczasem jest zasadniczo

problematyczne. W rzeczywistości bowiem starania takich filozofów jak między innymi

Nietzsche, Heidegger czy Gadamer były skierowane na ukazanie różnicy między

filozoficznym namysłem a naukowymi badaniami, między nauką a filozofią, między

nauką a humanistyką. Należy przypuszczać, że pojawienie się terminu „filozofia

ogólna” w anglosaskiej literaturze pedagogicznej wynika z analitycznej genealogii

filozofii edukacji (zarówno amerykańskiej, jak i brytyjskiej14) i z dominacji

(współcześnie stopniowo malejącej, a nawet zanikającej) filozofii analitycznej w tym

obszarze językowym.

Jednocześnie jednym z podstawowych celów PES wyrażonym w statucie tej

organizacji jest troska o współpracę między filozofami edukacji a pedagogami. Przy

tym, w zapisie statutu wyraźnie przejawia się łączenie filozofii edukacji z pedagogiką,

filozofia edukacji jest traktowana jako jeden z obszarów pedagogiki (skoro jest mowa o

innych - niż filozofia edukacji - obszarach pedagogiki). Instytucjonalnie

demonstrowana więź filozofii edukacji z edukacją jest odpowiednikiem zjawiska, które

ukazaliśmy jako dyscyplinarne różnicowanie się filozofii i filozofii edukacji, czyli jako

dziedzinowe uszczegółowianie filozofii do postaci filozofii edukacji. Nie występuje tu

jednak termin „general education” (pedagogika ogólna), choć takie „uogólnienie”

edukacji mogło powstać, analogiczne do tego, które wystąpiło w przypadku terminu

filozofia.

Zadania, jakie stawiają przed swoim stowarzyszeniem członkowie INPE mają

praktyczny charakter. To, co liczy się według filozofów edukacji w ich dyskursie to

dialog, porozumienie, tolerancja wzajemna pomoc, współpraca. Filozofowie zajmujący

się edukacją nie chcą tworzyć „samotnych wysp” w refleksji o edukacji, starają się

natomiast, wbrew istniejącemu wyobrażeniu o „pustelniczym” charakterze namysłu

filozofów, tworzyć wspólnotę, która obejmuje swym zasięgiem coraz to większy

(globalny) obszar. Zamykanie się na inność, zagłuszanie lub odbieranie głosu tym,

którzy obierają inną niż nasza drogę myślenia stoi wyraźnie w niezgodzie z celami,

jakie wyznacza sobie Międzynarodowe Stowarzyszenie Filozofów Edukacji. Oznacza

to, że filozofia edukacji jest polimorficzna, nie można sprowadzić jej do żadnej

orientacji, nie można również żadnej z perspektyw nadać dominującego znaczenia.

Tłumaczy to występujący obecnie proces zmniejszania się wpływów filozofii

analitycznej (do niedawna dominującej w pedagogice anglosaskiej) w obszarze filozofii

edukacji.15

B. Intepretacyjne modele filozofii edukacji

W anglojęzycznej literaturze z zakresu pedagogiki zorientowanej filozoficznie

można współcześnie wyróżnić dwa sposoby rozumienia i uprawiania tego, czym jest

filozofia edukacji.

Pierwszy z nich to wyjście od podstaw tego, czym jest edukacja. Analogicznie

do prób umiejscowienia dyskursu pedagogicznego w intelektualnej przestrzeni życia

akademickiego na podstawie wiedzy np. psychologicznej czy socjologicznej,

filozofowie edukacji zapewniają pedagogom wypracowanie „przygotowania”, które

rozstrzygałoby najważniejsze filozoficzne problemy istotne z punktu widzenia edukacji.

Filozoficzne podstawy edukacji rozumiane są wówczas jako obszar uprzednich wobec

edukacji badań, które to dopiero umożliwiają prowadzenie dyskursu pedagogicznego w

prawomocny i pozbawiony nieporozumień intelektualnych czy też pojęciowych sposób.

I tak na przykład, pedagog, który chce zrozumieć charakter przemian oświatowych i

racjonalnie konstruować własne programy dydaktyczne powinien poznać dominujące

nurty filozoficzne: „Wiedza z zakresu filozofii pomaga pedagogom w podejmowaniu

decyzji dotyczących nauczania. (...) Na przykład (...) takie kierunki filozoficzne, jak

idealizm, realizm czy tomizm mogą służyć jako podstawa do formułowania celów,

procedur i metod edukacyjnych”.16 Oznacza to, że filozofia rozstrzyga „jaki świat jest”,

dzięki czemu pedagogowie mają przygotowane „pole” do dalszych badań i działań

oświatowych. Mogą oni wybierać z różnych, być może konkurencyjnych, podejść do

świata, które są im przedstawiane jako gotowe wykładnie przez ekspertów-filozofów.

Bezkrytyczna zgoda na pojmowanie filozofii jako zbioru „-izmów” jest w tym

ujęciu zaledwie jednym z przyczyn nieporozumienia. Ani historia filozofii nie jest

zbiorem „-izmów”, ani też żadne podejście filozoficzne nie rozstrzyga ostatecznie tego,

jaki świat jest. Co więcej, takie wyobrażenie filozofii rozmywając różnicę między

myśleniem (filozoficznym) a rozumowaniem naukowym (posługiwanie się procedurami

badawczymi), zniekształca to, czym jest namysł w filozofii.17 Z punktu widzenia

oświaty jest to tym bardziej niebezpieczne, że nauczanie historii doktryn czy też „-

izmów” raczej, jak należy przypuszczać, zniechęca studentów do podjęcia

samodzielnego myślenia i rozumienia dzieł z przeszłości. W rezultacie są oni przecież

uczeni tego, że „właściwe” rozumienie historii filozofii jest zarezerwowane dla

„ekspertów”, którzy wyposażeni w odpowiednie narzędzia badawcze mogą

zrekonstruować „obiektywny” sens przeszłości. W tym sensie, studenci pedagogiki,

którzy uczą się „doktryn” czy też „-izmów” mogą sądzić, że oni sami wręcz nie powinni

podejmować starań rozumienia dzieł filozoficznych, ponieważ nie dysponują

odpowiednim przygotowaniem, a co więcej mogą przecież skorzystać z „fachowych”

opracowań przygotowanych przez „profesjonalnych” filozofów (a nie amatorów).

Studenci ci nie rozumieją więc, że tradycja jest wciąż otwarta na nowe interpretacje i że

dzieł filozoficznych, nawet tych najbardziej klasycznych, nie należy traktować jak

wyjętych z lamusa. Nie są oni stawiani w sytuacjach, które zachęcałyby ich do

„zaangażowania się” w rozumienie świata, nierozerwalnie łączące z samorozumieniem.

Takie kształcenie filozoficzne pedagogów i takie „filozoficzne podstawy edukacji” nie

kształcą, lecz odstraszają od tego, czym jest refleksja filozoficzna. Nic więc dziwnego,

że przypisujące sobie rolę absolutnego i „obiektywnego” autorytetu w kwestiach

filozoficznych „filozoficzne podstawy edukacji” spotkały się z ostrym sprzeciwem ze

strony filozofów edukacji zajmujących różne stanowiska filozoficzne.18

Warto jednak zadać pytanie o to, czy ten nieświadomie zakładany sens słowa

podstawy jest jedynym, który może przyjść na myśl w kontekście pytania o relację

między pedagogiką a filozofią. Można przecież podstawy rozumieć mniej

„autorytarnie”, tj. nie wiązać ich z ostatecznym wyjaśnianiem świata i dawaniem jego

gotowych wykładni. Wtedy jednak należy zadać rzeczywiste pytanie o to, czym są

filozoficzne postawy edukacji, pytanie, które nie będzie już kierować nas na obiektywną

wiedzę, lecz ku ideom, które dają do myślenia i których rozumienie nie jest możliwe

bez naszego pełnego (a nie tylko intelektualnego) uczestnictwa. Wówczas jednak

kształcenie pedagogów w zakresie filozofii nie będzie polegało na przekazywaniu

informacji o doktrynach, lecz na wymianie myśli, które studenci i nauczyciele

odkrywają, czytając dzieła filozofów. Wówczas tym, co będzie łączyło uczącego i

studentów będzie nie tyle „badawcze” przekonanie o tym, że do filozofii pedagogowie

„muszą się odwoływać’ („ponieważ jest ona matką nauk”), ile raczej zainteresowanie

„rzeczą”, której dzieło filozoficzne dotyczy. Szkoda, że podstawy zostały

skompromitowane w literaturze anglojęzycznej przez ich absolutyzację i wyrwanie z

kontekstu życia nauczycieli i studentów, ponieważ właśnie związek rozumienia pojęć,

idei i „rzeczy” w filozofii z własnym samorozumieniem każdego, kto myśli najlepiej

odsłania sens tego, czym jest filozofia edukacji.

Na szczęście nie wszyscy filozofowie edukacji bezkrytycznie odnoszą się do

podstaw, nie wszyscy traktują je jako „obiektywną wykładnię świata” oraz nie wszyscy

po prostu je odrzucają. Niektórzy filozofowie edukacji wychodząc ze stanowiska

epistemologicznego, pytają o prawomocność poznania i jego założeniowy charakter;

wkraczają zatem w obszar związany z podstawami wiedzy i edukacji.19 Inni obierając

„drogę” hermeneutyczną starają się z przebywania w „świecie tekstu”, tj. w świecie

widzianym z perspektywy interpretowanej filozofii czy też dzieł filozoficznych,

zrozumieć czym jest i jak możliwa jest edukacja. Czynią to nie wprost, dzięki czemu,

jak można przypuszczać, pytanie o sens tego, czym jest filozofia edukacji zyskuje na

doniosłości.20 Na uwagę zasługuje również stanowisko reprezentowane przez

zwolenników postfoundationalism,21 którzy krytykując arbitralność stanowisk

bezkrytycznie ustanawiających podstawy wiedzy/edukacji i odcinając się od myślenia o

jakichkolwiek podstawach, jednocześnie wskazują na dialogiczny charakter ludzkiego

rozumienia świata.22 Krytyka „prywatnego języka” i „przezroczystości języka”

świadczy, jak należy przypuszczać, o tym, że zwolennicy postfoundationalism zakładają

jednak uprzedniość tego, co wspólne we wszelkim myśleniu i byciu w świecie. W tym

sensie można zapytać o podstawy, ale już w innym, niż w krytykowanym przez nich,

arbitralnym znaczeniu.

Krytyka podstaw edukacji przeprowadzana przez anglojęzycznych filozofów

edukacji jest, przynajmniej w części, wyrazem sprzeciwu wobec takiego rozumienia

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin