Zemsta Sidiousa I.doc

(115 KB) Pobierz
Zemsta Sidiousa I

Zemsta Sidiousa I

 

Pojmanie Skywalkera

 



Po zwalczeniu konfliktu na Naboo, Darth Sidious pozostawał w ukryciu. Musiał znaleźć nowego ucznia. Usłyszał o Anakinie, który swoją Mocą dorównywał, a nawet przerastał samego Yodę. Sidious od razu postanowił uczynić z młodego chłopca, swojego ucznia.
Jednak Anakin był pod ścisłą ochroną Obi-Wana Kenobiego, który został jego mistrzem. Darth Sidious potrzebował wsparcia. Z wielkim trudem odnalazł na Coruscant młodego Jedi, Quer'a ,który z łatwością uległ pokusie i przeszedł na Ciemną Stronę Mocy, stając się uczniem Darth Sidious'a.

Minęło sześć lat od bitwy na Naboo. Przez ten czas mistrz Sidious trenował Quer'a na potężnego Sitha.
- Nadszedł czas uczniu. - oznajmił Sidious.
- Mistrzu! Czekałem na ten czas, równie niecierpliwie jak ty. Obiecuję że będę posłuszny Twoim rozkazom!
- Po raz drugi wyjdziemy z ukrycia i tym razem nie popełnimy błędów jakie popełniła Federacja Handlowa. Pamiętaj Quer! To twoja pierwsza tak odpowiedzialna misja! Nie zawiedź mnie! Musisz znaleźć Anakina Skywalker'a. Powiadom mnie gdzie się szkoli. I pamiętaj! Jedyne co masz zrobić to znleźć go, nie wchodź w drogę strażnikom. Kiedy go znajdziesz natychmiast wracaj do mnie.
- Oczywiście mistrzu!
- Uważaj na jego mistrza Obi-Wana! Pokonał Darth Maula, nie przewidziałem tego. Natomiast teraz przewiduje, że wkrótce Obi-Wan stanie ci na drodze. Uwazaj! I niech Moc będzie z Tobą!

Quer należał do starożytnej rasy Rezor, zamieszkujących planetę Lur. Była to waleczna rasa o wspaniale rozwiniętej cywilizacji. Niezwykle rzadko spotykało się ich na innych planetach, bo nienawidzili innych cywilizacji. Około 3000 lat temu Rezor'owie byli potęgą, podbijali inne planety. Jednak w końcu powstała nowa technika na Coruscant, która zgładziła wiekszość Rezor'ów, zostawiając dla nich tylko odleglą planetę Lur. Rezor'ów można było spotkać czasem na Coruscant, walczących o prawa dla swojej rasy.

Tymczasem na Coruscant, w budynku Rady Jedi szesnastoletni Anakin przygotowywał się do ostatecznej próby.
- A więc sądzisz Obi-Wanie, że chłopak jest gotów do ostatecznej próby? Jest twoim uczniem dopiero sześć lat. - orzekł Mace Windu.
- Tak! Anakin jest niezwykle utalentowany. Poznał większość tajników Mocy w zaskakująco krótkim czasie.
- Być może, ale on nie dorósł do takiej odpowiedzialności!
- Czyżbyś obawiał się, że przejdzie na Ciemną Stronę Mocy?
- Tak! To zbyt wielkie ryzyko!
- Jestem za niego w pełni odpowiedzialny. Gwarantuję, że nie ulegnie pokusie i...
- To absurd! - krzyknął Mace Windu.
- Uciszcie się! - zabrał głos Yoda. - Mistrzu Obi-Wanie, nawet nie wiesz ty jak ulec łatwo pokusie można. Chłopak nie dorosły jest i nie dorósł do ostatecznej próby. Jeśli Skywalker Jedi zostać chce, musi wykazać się odwagą, lojalnością i szlachetnością. Osobiście zadecyduję kiedy Skywalker zakończy trening. A teraz odejdź.
Obi-Wan wychodzi z pomieszczenia. Na holu czeka Anakin.
- Ech.. Anakin, chyba zbyt szybko cię oceniłem.
- To było do przewidzenia mistrzu. Cokolwiek powiedziała Rada, możesz być pewien, że ja nigdy nie...
- Wiem Anakin i naprawdę wierzę ci, ale decyzja Rady jest ostateczna.

- Czy odczuliście to? - spytał Yarael Poof, jeden z członków Rady. - wibracje Mocy, takie jak 6 lat temu, podczas ataku na Naboo.
- Coś wyczułem, ale słabsze niż tamte. - orzekł Mace Windu.
- Hmm... Sith... - powiedział Yoda.
- Yoda! Czyżby powrócił mistrz Darth Maula?
- Nie! To nie on! Ta osoba to Sith, ale nie ten... Mniejsza w nim Moc.
- Czyli pojawił się jego drugi uczeń! Tak jak przypuszczaliśmy. Wtedy, na Naboo zabiliśmy ucznia.
- Co oni planują?
- Nie wiem! Ale trzeba to jak najszybciej wykryć, zanim rozpęta się następny konflikt!

Quer krążył po mieście szukając Skywalkera. Po miesiącu szukania wreszcie go odnalazl w jednym z wieżowców.
- Tak! Więc to on! - syknął Quer - To on jest taki ważny, taki potężny! Ha! Najwyższy czas na powrót do mistrza.
Zadowolony uczeń wrócił do swojego niewielkiego poduszkowca. Właśnie odpalał silniki, kiedy...
- Stać! - krzyknął jeden z nadbiegających strażników.
- Jak mnie znaleźli? - powiedział do siebie szpieg.
Poduszkowiec powoli opuszcza lądowisko.
- Strzelać bez rozkazu!
- Wezwać myśliwce do sektoru B12! Natychmiast!
Quer ucieka z miasta. Za nim w pościg wyruszyło pięć myśliwców. Poduszkowiec trafiany przez kolejne salwy pocisków traci osłony, są na poziomie krytycznym. Statek traci wysokość, Quer katapultuje się i ląduje na dachu, jednego z niższych wieżowców. Poduszkowiec rozbił się. Ledwo żywy szpieg ucieka dalej. Kryjówka Mistrza znajduje się w jednym wieżowcu, niedaleko stąd, ale bez statku nie da rady tam dotrzeć. Budynek w którym znalazł się Quer, okazał się fabryką paliwa dla małych statków kosmicznych. Quer nie zwrócił w budynku niczyjej uwagi. Jednak musiał znaleźć statek. Dotarł do parkingu dla pracowników. Widząc kilku ludzi, wyjął blaster, strzelił kilka razy w powietrze. Zaraz potem pojawiło się kilku strażników, którym wytrącił broń Mocą. Następnie przywłaszczył sobie uzbrojony transporter. Wyleciał z wieżowca. Napotkał na swej drodze dwa myśliwce. Pierwszego zestrzelił z zaskoczenia, torpedą. Drugi nie miał szans w pojedynkę z transportowcem. Quer wrócił do mistrza.
- Ty głupcze! Teraz myślą, że chciałeś porwać Skywalkera! - krzyknął Sidious.
- Mistrzu! Ja nie wiem dlaczego. Byłem cichy, nie wiem czemu się zorientowali.
- Jakiś ty naiwny! Obserwowali cię prawdopodobnie od dłuższego czasu! Mówiłem, że po odnalezieniu Anakina, masz natychmiast powrócić!
- Ale...
- Zamilcz! Powinienem cię ukarać, ale to było twoje pierwsze zadanie. Dam ci drugą szansę.
- Dziękuję Mistrzu.
- Masz natychmiast lecieć w miejsce gdzie widziałeś Skywalkera i go pojmać!
- Sam nie dam rady...
- Dlatego oni będą ci towarzyszyć.
Do sali wchodzi dziewięciu, uzbrojonych po pas stworów.
- To Strogosi. Są do twoich usług uczniu. Dobrze wykorzystaj ich umiejętności!
Quer wychodzi z grupą Strogów i wylatują z wieżowca na promie. Po kilku minutach lądują na lotnisku wieżowca, w którym znajduje się Skywalker.
Przed głównym wejściem stoi czterech strażników.
- Stać! Podajcie kod wejścia lub swoje dokumenty.
- Oczywiście.
W tej chwili Quer wyjmuje miecz swietlny i jednym ruchem zabija dwóch strażników. Pozostali strażnicy zostali zastrzeleni przez Strogów. Grupa istot wpada do budynku, strzelając i zabijając wszystko i wszystkich. Od razu można było zanotować, że Strogi Sidiousa są niezwykle precyzyjni i doświadczeni. Wpadają po kolei do pokojów, niszcząc wszystko.
Nagle jeden ze stworów zostaje przecięty zielonym mieczem świetlnym. Sekundę później następny stwór ginie od miecza, ale tym razem od błękitnego. Tak, to Obi-Wan Kenobi i Anakin Skywalker. Precyzyjne strzały Strogów zostają odbijane przez Jedi. Na nic nie zdały się ich umiejętności wobec doświadczenia Obi-Wana i waleczności Anakina. Przerażony potęgą dwóch Jedi, Quer ucieka widząc jak dwóch Jedi zabija ostatniego Stroga. Jedyny ocalały, uczeń Sidiousa, biegł na oślep przez korytarze. Sam nie wiedział czego się boi, dlaczego przestraszył się dwóch Jedi? Querowi zbyt bardzo było cenne jego własne życie. Zagubiony uczeń znalazł wreszcie wyjście. Już widzi platformę, gdzie wylądował, już chce odlecieć, ale nie ma promu. Zostały tylko jego szczątki.
- O nie! Już po mnie!
- Kogo ja widzę! - odezwała się nagle postać wychodząca z bocznych drzwi lądowiska.
- Kim... kim jesteś?
Postać powoli zbliżała się do Quera.
- Ja... ja cię znam! - odzywa się uczeń - Jesteś Palpatine! Kanclerz... czego chcesz?!
- Taa... więc to ty jesteś uczniem Sidiousa.
- Nie zbliżaj się do mnie! I tak jestem martwy, już po mnie!
- Wiem tchórzu! I dlatego chcę ci pomóc!
- Ty!? Przecież ja jestem twoim wrogiem, ty trzymasz przecież z Jedi!
- Nie ma czasu na wyjaśnienia! Jeśli nie chcesz zginąć od miecza choć ze mną!
- Nie ma mowy! Nie ufam ci!
- Będziesz musiał!
Palpatine wyrywa Querowi miecz i pchnie go Mocą w kierunku końca platformy.
- To niemożliwe!! - krzyczy Quer - jesteś tylko Kanclerzem! Nie jesteś Jedi!
- Albo pójdziesz ze mną, albo skończysz swój żywot!
- Idę! Nie mam wyboru!
Palpatine prowadzi obolałego Quera do swojego promu.
- Wskaż mi drogę do twojego mistrza.
- Nie ma sprawy...
Quer prowadzi kanclerza do Darth Sidiousa.
- Mistrzu!
- Gdzie Skywalker?!
- Nie...nie ma go, a... ale...
- Witaj Sidiousie! - odzywa się Palpatine
- Kanclerz Palpatine? Co on tu robi?
- Dziwicie się, prawda? Opowiem wam jak to możliwe. Otóż, gdy miałem dwadzieścia lat zostałem Sithem. Byłem wtedy młody, ale doświadczony. Szkolono mnie od urodzenia na Sitha. Wykonywałem mnóstwo zadań, zabijałem Jedi. Wszystko było starannie ułożone i zaplanowane. Zero tropów, poszlak sladów. Niestety, w końcu zabito większość Sithów. Ja przeżyłem. Ale nie mogłem być dalej Sithem, bo w końcu zabito by mnie tak jak innych. Zostałem politykiem. Byłem bardzo zdziwiony, a zarazem uradowany, gdy dowiedziałem się, że za atakiem na Naboo kryje się Sith! Był to dla mnie znak, że muszę działać.
- Za dużo, żeś nie zdziałał do tej pory.
- Ha! Mylisz się. Przygotowywałem się do stworzenia nowego imperium. Miałem pod swoją komendą coraz więcej ludzi, którzy pracowali nad nowymi maszynami, statkami. Oczywiście nie robią tego na Coruscant. Mam fabryki na prawie bezludnych planetach, mam stacje kosmiczne. Wkrótce zostaną zaczęte prace nad olbrzymią stacją kosmiczną, która będzie potęgą tej galaktyki! Mało tego, będę miał armię najlepszych żołnierzy i maszyn.
- Wątpię w to, nie uda ci się opanować galaktyki.
- Zobaczymy.
- Dlaczego chciałeś się z mną spotkać?
- Pomogę ci pojmać Skywalkera. Oni mnie uważają za przyjaciela, ufają mi. Z łatwością uda mi się go porwać.
- Nieźle, nieźle, ale co chcesz w zamian?
- Skywalker jest dla Rady Jedi bardzo ważny, a dla mnie jest zagrożeniem. Gdy zostanie twoim uczniem, nie będzie mi zagrażał. Teraz wrócę do Obi-wana i Anakina. Wezmę ze sobą zaufanych ludzi, którzy go pojmą. Wkrótce wrócę z nim!
Palpatine wychodzi.
- Mistrzu...
- Nic nie mów Quer! Nie wiem co o tym myśleć. Chyba musimy być mu posłuszni... na razie, bo on ma conajmniej dwa razy większą armię od mojej.

A w radzie jedi:
- Mistrzu Yoda, to bardzo tajemnicze. Czego oni chcieli? - spytał Obi-Wan.
- Obawiam się, że Anakin jest w niebezpieczeństwie.
- Uważasz, że to jego szukali? - spytał Mace Windu.
- Sithowie potrzebują dobrych wojowników, jestem pewien, że chcą z niego uczynić mistrza zła.
- Mistrzu Yoda! Ja nie przejdę na Ciemną Stronę Mocy! - rzekł Anakin. - Prędzej zginę niż stanę się jednym z nich!
- Słowa twe szlachetne są, lecz strach czuć w nich, wielki strach...
- Anakin będzie pod ścisłą kontrolą straży, nie damy im...
- Ależ poradzę sobie! - przerwał Anakin.
- To zbyt duże ryzyko! Anakin, nie ruszaj się z twojego mieszkania. Kanclerz Palpatine ofiarował nam grupę najlepszych strażników, nie da się ukryć, że dba o ciebie.
- Myślę, że wszystko jest już wyjaśnione, kończymy zebranie.
Anakin i Obi-Wan wychodzą. Wracają do mieszkania w wieżowcu.
- Zostań tu! Ja będę u siebie. Jakby co...
- Wiem Mistrzu! Strasznie głupio się czuję, wszyscy dbają o mnie jak o niemowle...
- Wiem uczniu!
Obi-Wan uśmiechnął się i wyszedł. Pół godziny później do pokoju Skywalkera przyszedł strażnik.
- Co jest? - spytał Anakin.
Strażnik wyjął blaster i strzelił pociskiem paraliżującym w Anakina. Pozostali strażnicy unieśli ciało i po cichu przemycili do promu, gdzie czekał Palpatine.
- Świetna robota! Zanieście go na statek i pilnować!
Prom odleciał. Po kilku minutach do pokoju wpadł Obi-Wan. Nerwowo wołał Anakina. Szukał strażników. Nikogo nie ma. Postawił cały budynek na nogi. Poleciał szybko do Rady Jedi.
- Porwali Anakina!
- Co?
- Porwali! Najprawdopodobniej strażnicy Palpatina.
- Palpatine? Niemożliwe!
- Palpatine zdradził i porwał Skywalkera!!

 

 

Stacja kosmiczna

 



Anakin został porwany przez ludzi Palpatin'a. Rada nie wiedziała co począć, nie byli przygotowani na taki cios.
- Wróg uderzył z ukrycia. - zaczął spokojnie Mace Windu. - Nie możemy powtórzyć takiego błędu.
- Ale już popełniliśmy. - odpowiedział Obi-Wan - I musimy to naprawić, jak najszybciej. Musimy działać.
- Wiem. Co zamierzasz mistrzu Obi-Wan? - spytał Yoda.
- Odnajdę swojego padawana, mistrzu. Znam ryzyko tej misji, ale tak samo postąpiłby Qui-Gon... - Obi-Wan westchnął - gdyby tu był.
- Za wcześnie, aby mówić tu o misji. Nie wiemy gdzie Palpatine zabrał Skywaker'a. Na wsparcie Coruscant nie mamy ci liczyć z dwóch powodów: raz, nie mamy dowodów, że to Palpatine za tym stoi, dwa Palpatine ma cały Coruscant w kieszeni.
- Może Naboo przyśle nam wsparcie, aby odszukać Anakina.
- Tak. Tylko na nich można w tej chwili liczyć.
- Dosyć gadania! - przerwał Obi-Wan. - Wynajmę kogoś i lecę na poszukiwania. A was proszę o staranie się o jak największe wsparcie.
- Zrobisz jak uważasz mistrzu Obi-Wan. - rzekł Yoda - Rada postara się o pomoc.
- W takim razie życzcie mi powodzenia.
- Niech Moc będzie z Tobą.
Obi-Wan wychodzi pośpiesznie.
- Powinniśmy go powstrzymać. - powiedziała Adi Gallia.
- Być może masz rację, ale z Obi-Wana powstał prawdziwy Jedi. Sam wie jak czynić.

***

Obi-Wan szybko znalazł transportowiec, pilota i kilku piratów, którzy na widok zaliczki bez problemu stanęli obok Obi-Wana. Już następnego dnia wystartowali z Coruscant.
- W porządku panie. Opuściliśmy Coruscant, co dalej?
- Tłumaczyłem ci już. Szukamy mojego ucznia, który został porwany. Musi się znajdować na dobrze strzeżonej stacji kosmicznej, należącej do Kanclerza. Powiedziałeś, że znasz większość takich stacji.
- Kieruję się na najbliższą stację, będziemy tam za kilka minut.
- Nie! Kanclerz na pewno odleciał daleko...
- Przepraszam, że się wtrącam. - odezwał się jeden z wynajętych piratów. - Słyszałem, że Kanclerz leci na swoją nową stację, aby osobiście nadzorować jej budowę.
- Chodzi ci, za pewne o fabrykę "Twierdza"? - spytał Jedi.
- Tak.
- Świetnie! Dziękuję. Jak ci na imię?
- Jestem Araj.
- Dziękuję Araju. - Obi-Wan zwrócił się do pilota - Moff. Kurs na Twierdzę.
- Ale panie! Nie uważasz, że to podejrzane?
- Podejrzewałem, że Palpatine da mi jakiś znak, wiem, że on chce abym przyleciał do niego, ale nie mamy wyboru. Po za tym ja tu dowodzę.
- Fakt.
Prom kapitana Moff'a ruszył w hiperprzestrzeń. Statek był uzbrojony w dwie wieżyczki strzelnicze oraz wyrzutnię torped protonowych. Taki arsenał w ręku Moff'a był równie śmiercionośny jak gromada myśliwców. Moff Dan, bo tak brzmi jego całe imię, był znany u piratów i przemytników jako jeden z najlepszych pilotów na Coruscant. Widział w kosmosie tyle nierealnych rzeczy, że nic go nie poruszało. Świetny pilot i świetny szpieg. Wykazał się nie lada sprytem w wielu zleceniach.
- Panie. - odezwał się jeden z piratów. - Twierdza to potężna stacja. Wiem, że mamy wejść tam niezauważeni, ale mimo to są małe szanse na odnalezieni Anakina.
- Podobno jesteście najlepsi, więc nie powinniście wytykać tak głupich uwag. - mruknął Obi-Wan. - Wychodzimy z hiperprzestrzeni. - oznajmił Moff.
Przed nimi, w odległości piętnastu kilometrów rozciągnęła się Twierdza. Przypominała literę ,Y" kiedy spojrzało się z wysokości. Na samym środku coś w rodzaju kopuły. Po dokładniejszej obserwacji można było ujrzeć fabryki, lotniska i platformy na Twierdzy.
- Dziesięć kilometrów szerokości. - powiedział do pasażerów kapitan.
- Nie wygląda groźnie.
- Takie ma sprawiać wrażenie, w rzeczywistości jest najbezpieczniejszym miejscem w kosmosie. - odparł kapitan. - Po za tym, Kanclerz zamierza budowę jeszcze bardziej potężnej fortyfikacji w kosmosie. Być może jest już budowie.
- Ciekawe, ale zadokujmy do stacji i czekaj na mój powrót kapitanie.
- Oczywiście, ale czy można wiedzieć ile czasu mam czekać?
- To może być zarówno krótko jak długo, ale spróbuj tylko odlecieć bez nas...
- Dobrze szefie, nie było rozmowy.
Statek dokuje do Twierdzy. Obi-Wan z piratami wchodzą na stacje.
- No to gdzie teraz? - spytał jeden z piratów.
- Jest blisko być może to zajmie krótko. Cicho, idą strażnicy.
- Właściwie to dziwne, że tu taka słaba ochrona.
- Ciii!
Gromada stała nieco ukryta na korytarzu, widząc jak grupa strażników prowadzi Anakina.
- Uderzamy natychmiast. - szepnął Obi-Wan - Uwaga... teraz!
Piraci napadli na zaskoczonych strażników, uruchomiła się syrena alarmowa. Obi-Wan błyskawicznie porwał Anakina.
Blastery piratów uporały się z małą grupą stażników, ale wkrótce nadciągnęli nowi. Piraci uciekają do promu razem z Jedi.
- Spadamy kapitanie! - krzyknął Obi-Wan do Moff'a.
- Z wielką przyjemnością. Opuszczam platformę.
Na platformie pojawiły się działka oraz strażnicy. Strzelali w stronę promu. Na twarzy Moffa można było dostrzec zdenerwowanie.
Prom w końcu wyleciał z Twierdzy.
- Wchodzę w hiperprzestrzeń... zaraz... co jest?
- Co się stało kapitanie?
- Coś nas blokuje. Nie mogę wejść w hiperprzestrzeń, ani nie mogę nawiązać z nikim łączności.
- To pułapka! - wrzasnął pirat. - Nie możemy wezwać pomocy!
- Przydałaby się. - powiedział zdesperowany kapitan. - Blokuje nas ten krążownik. Gdybyśmy go zniszczyli, nie byłoby problemu, ale nie zniszcze go tym promem!
- Jakie mamy wyjścia?
- No cóż... Takie sytuacje wymagają przemyśleń... Są chyba dwie najrozsądniejsze możliwości...
- Mów kapitanie, ale szybko, bo zaraz nadlecą myśliwce.
- Możemy zadokować do krążownika, wysłać tam kogoś aby rozwalił lub zablokował ten system, przez który nie możemy odlecieć...
- To samobójstwo. - wrzasnął pirat.
- Cicho! Posłuchajmy drugiej propozycji. - uciszył ich Obi-Wan.
- Dziękuje... Możemy też polecieć na pobliską planetę, ale tam nie wezwiemy pomocy i prędzej czy później nas dopadną.
Anakin, który był nieco oszołomiony i nie wtrącał się do dyskusji, zaproponował jeszcze jedną możliwość.
- Przepraszam, ale ja też chciałbym coś powiedzieć. Na samym początku chcę wam wszystkim podziękować za ratunek. Będąc na stacji dowiedziałem się kilku interesujących rzeczy.
- Czekaj, opowiesz mi wszystko na Coruscant. - przerwał Obi-Wan - Powiedz tylko istotne rzeczy.
- Dobrze mistrzu. No więc pomyślałem, że możemy włamać się do stacji i stamtąd wezwać pomoc.
- Równie dobrze możemy dostać się na blokujący nas krążownik. - oznajmił Moff - I tu, i tu jest duża ochrona, dlatego radzę wykonać plan z krążownikiem, bo będziemy mogli stąd od razu uciec. Po za tym, na stacji są ci Sithowie.
- Pewnie masz rację kapitanie - znów zaczął Anakin. - Z początku myślałem, że to jedynie sprawka Palpatin'a, ale zauważyłem dwóch Sithów. Na razie żaden ze mną nie rozmawiał.
- I dobrze. - wtrącił Obi-Wan. - Anakin, jesteś bardzo ważny i dla mnie i dla Rady.
- Uwaga! - krzyknął nagle kapitan. - Myśliwce w zasięgu! Co robimy?
- Leć na krążownik i uważaj na te myśliwce.
Siły stacji były silne. Myśliwce miały niespotykaną wcześciej konstrukcje. Nie były zbyt szybkie, ale ich osłony trzymały się mocno. Były uzbrojone w podstawowy laser oraz dwie wyrzutnie rakiet. Po chwili z komunikatora promu wydobyło się ostrzeżenie:
- "Uwaga! Prom oraz wszyscy pasażerowie są aresztowani. Wstrzymajcie ogień, zatrzymajcie się i czekajcie na polecenia, albo zostaniecie zniszczeni!"
- No to mamy problem. Co robimy szefie?
- Zrób jak każą.
Prom zatrzymał się, a myśliwce odpaliły pociski unieruchamiające. Z komunikatora ponownie rozległ się ten sam głos.
- "Widzę, że zmądrzeliście. Czekajcie, aż krążownik was zabierze."
- Wspaniale! Tylko tego nam brakowało.
- Spokojnie. Są zbyt pewni siebie.
- Kto tu jest pewny siebie rycerzyku Jedi? - rzekł pirat - Już po nas będziemy zabrani na pokład, a tam wtrąceni do więzienia.
- Już mam plan. - zaczął Obi-Wan - Kiedy nas zabiorą na pokład, wyskakujemy z promu i pędzimy do najbliższego panelu, żeby znaleźć ten układ, który nas blokuje. Potem musimy go zablokować lub zniszczyć, tak jak mówiłeś Moff. Niestety prawdopodobie nasz... to znaczy twój statek kapitanie, jest unieruchomiony, - kapitan nic mówił, tylko patrzył dziwnie na Jedi - dlatego musimy znaleźć sobie nowy statek i tym zadaniem zajmie się Moff oraz jeden z piratów. Reszta pomoże mi załatwić układ blokujący wejście w hiperprzestrzeń. Oczywiście wszystkie straty i poświęcenia zostaną hojnie wynagrodzone.
- Ale co z dowodami przeciwko Kanclerzowi? - spytał zdenerwowany Anakin - Musimy go pozbawić władzy zanim...
- Spokojnie mój uczniu. Na razie zajmijmy się sobą. Nie patrz ciągle w przyszłość, skup się na chwili bieżącej. Potem wszystko ci wyjaśnię.
Krążownik nie był daleko i po chwili prom znalazł się pod cieniem wielkiego krążownika.
- Wychodzimy i nie rozdzielać się. Osłonię was.
Prom znalazł się na krążowniku. Jeszcze straże nie zdążyli wejść do promu, a cała banda wypadła ze statku. Straże na początku zaskoczeni strzelali na ślepo. Banda piratów wbiega do najbliższego panelu. Spotkali tam niezbyt dużą ochronę, ale oficerowie zdążyli już włączyć alarm.
- Niech kapitan znajdzie układ blokujący! - krzyknął Obi-Wan - Osłaniam was. Poczekajcie na mnie!
- No i co kapitanie? - pyta zniecierpliwiony Anakin.
- Chwilkę...
W tym czasie Obi-Wan powstrzymuje ataki coraz większej liczby przeciwników. Nagle dojrzał prom wlatujący do hangaru.
- Udało mi się zamknąć główne drzwi, skąd nadciągali strażnicy. - oznajmił kapitan, a drzwi rzeczywiście się zamknęły, zatrzymując dużą grupę straży. - Wciąż nie mogę zlokalizować tego systemu, ale dajcie mi jeszcze kilka minut.
Z promu który zdążył wylądować wysiadła postać. Obi-Wan, który na razie nie musiał się przejmować strażą zmierzał powoli w kierunku postaci. Nagle postać gwałtownie sunęła na Jedi wyjmując przy tym miecz świetlny. To uczeń Sidiousa, Quer. Obi-Wan nieco zaskoczony odskoczył do tyłu. Rozpętała się walka.
- O nie! - wrzasnął Anakin. - Gdybym miał miecz świetlny... Kapitanie, i co?
- Kończę... Eee... Są cztery systemy, które odpowiadają za blokowanie hiperprzestrzeni. Podejrzewam, że wystarczy załatwić jeden z nich.
- W porządku, kapitanie. Szukaj odpowiedniego statku, a ja z nimi - Anakin wskazał na piratów - załatwimy układ.
- Jak sobie życzysz. Ten układ znajduje się obok silnika. Szybko go znajdziecie. Wszystkie cztery wyglądają tak - Moff wskazał na ekran z czterema, dużymi mechanizmami. - Tu macie ładunki, na pewno wystarczą na jeden mechanizm. Powodzenia.
Obi-Wan ciągle walczy z Quer'em. Quer pełny energii atakuje Jedi, stosując różne podstępne sztuczki. Obi-Wan jednak zręcznie odpiera ataki Quer'a, czekając na jego błąd. Anakin z piratami biegnie przez drogę do mechanizmu. Piraci zabijali każdego którego zobaczyli. Droga, która była razcej prosta, rozdzieliła się na cztery rózne wejścia. Anakin z obstawą ruszyli w pierwsze po lewej, wiedząc, że każda droga prowadzi do jednego układu. Tymczasem Moff szuka statku. Jest uzbrojony tylko w podręczny blaster, więc porusza się ostrożnie. Obok hangaru, w którym znajdował się stary prom Moff'a i walczący Jedi, był kolejny hangar. Moff szybko schował się za skrzynią obserwując uważnie lądowisko. Znajdowały się tam głównie myśliwce, a były też lekkie transportowce, identyczne jakie działają na Alderaan. Powinny ich bezpiecznie przetransportować z powrotem na Coruscant.
Quer wciąż nie może dać rady doświadczonemu Jedi. Mistrz Anakina nadal wspaniale prezentuje się podczas walki. Sługa Sidious'a jest już nieco zmęczony. Właśnie na taki moment czekał Obi-Wan, który oszczędzał sił. Jego ruchy stały się tak błyskawiczne, że Quer oniemiał. Ich miecze starły się, ale Obi-Wan ze zwiększoną siłą powalił Quer'a, który zawył. Był już bezbronny, bo jego miecz świetlny leżał za skrzynią.
- Dalej Jedi! Zabij mnie! - mówił przez zęby Quer. - Na co czekasz tchórzu?
- Kto tu jest tchórzem próżna istoto? Odejdź i nie wracaj.
Zwyciężony nie ruszał się, tylko patrzył swoimi ślepiami na Jedi. Obi-Wan pobiegł w stronę Moff'a, bo podczas swojej walki zauważył jak zmierzał szybko w stroną drzwi. Wpadł do drugiego hangaru. Strażnicy zajmowali się bandą, która właśnie przedostała się do swojego celu.
- Kapitanie... - szepnął Jedi w stronę kryjącego się za skrzyniami Moff'a.
- Dobrze cię widzieć szefie. Polecimy na jednym z tych promów.
- Co z moim uczniem?
- Załatwia układ. Za chwilę skontaktują się ze mną przez komunikator.
Anakin już dotarł do celu. Podczas gdy umieszczał ładunki, piraci osłaniali go. Cała ochrona krążownika zajmowała się nimi. Piraci, których nie było dużo, ginęli od celnych strzałów blastera. Zostało już tylko dwóch.
- Pospiesz się! Rzuć mi jeden ładunek.
Anakin podał ładunek piratowi, a ten pokryjomu nastwił go na kilka sekund i umieścił sobie przy pasie.
- Powodzenia! - krzyknął i pobiegł w stronę wejścia z którego wychodzili strażnicy.
- Co on robi? - zadał pytanie, chyba do siebie Anakin.
Po chwili rozległ się wybuch. Jedynie Araj żyje, a jego przyjaciele polegli. Ładunki są nastawione.
- Ruszamy! -krzyczał Skywalker - Szybko! Szybko!
Anakin z Araj'em biegną. Pierwszy wyjmuje komunikator:
- Kapitanie? Jesteś?
- Wreszcie! Czekam w hangarze.
Moff wybiegł do pierwszego hangaru, aby wyjść na spotkanie. Po przybyciu dwóch ocalałych, zaprowadził ich do drugiego hangaru.
- Lećmy, cała ochrona depcze nam po piętach.
- Biegniemy do najbliższego promu. Teraz!
Cztery postacie z ukrycia wybiegły na środek, strzelając do nielicznych straży. Są już w promie i wylatują. W tym samym czasie pojawiają się straże. Jest już za późno, prom wyleciał, a za nim kilka myśliwców.
Ładunki wybuchły, powodując wielkie zamieszanie na pokładzie krążownika. Moff sprawdza współrzędne Coruscant.
- W porządku. Lecimy!
Prom wszedł w hiperprzestrzeń.
- To było bliskie spotkanie. Odpocznijmy.
- Święte słowa Jedi.

***

Moff oraz Araj zostali wynagrodzeni za poświęcenie. Obydwaj mieli powody ich niewyraźnych min. Araj stracił przyjaciół, a Moff statek. Obi-Wan Kenobi jeszcze raz im podziękował i wyraził współczucie Araj'owi.
Nadszedł czas aby porozmawiać z Radą Jedi. Mistrz i uczeń znaleźli się w budynku Rady. Wszyscy powitali ich bardzo serdecznie.
- Z niecierpliwością oczekiwaliśmy waszego powrotu. - rzekł Yoda. - Próbowaliśmy się skontaktować, ale bezskutecznie.
- Mieliśmy kłopoty. - Obi-Wan z Anakin'em opowiedzieli całą przygodę. - A wam co się udało zdziałać?
- Na początku zgłosiliśmy się do Senatu, - zaczął Mace Windu - który obiecał wyjaśnić tę sprawę. Mamy za mało dowodów przeciwko niemu, dlatego nie możemy liczyć na ich wsparcie. Następnie poprosiliśmy Naboo i Alderaan. Naboo się zgodziło, ale Alderaan żyje w pokoju i nie chce uczestniczyć w walce. W Senacie panuje chaos i jestem pewny, że nie zwróci uwagi na nasz atak na tą stacje. Jedyna przeszkoda to sam Kanclerz, który może oskarżyć Naboo.
- W porządku. - rzekł zaniepokojony Obi-Wan. - Po tym wszystkim omówimy dokładnie całą sprawę. Wyruszam na Naboo w sprawie ataku. Anakin pójdzie ze mną.
- Jak sobie życzysz mistrzu Obi-Wani'e, ale wolałbym aby Skywalker nie uczestniczył w tej operacji. - oznajmił Yoda.
- O wszystkim was powiadomię. Ruszamy!

***

Obi-Wan oraz Anakin przylecieli na Naboo, gdzie przywitała ich królowa Amidala. Wkrótce zostanie omówiony atak na Twierdzę.
Tymczasem Quer powrócił do swojego mistrza i to był błąd. Lord Sidious ukarał ucznia śmiercią. Palpatine wraz z Sidious'em omawiają nowy plan...
 

 

Atak na twierdzę

 



Jedi po wymianie informacji z Generałem Minos'em przystąpili do planowania ataku na stację.
- Z waszych opowieści wynika, że Palpatine planuje coś wielkiego. - rozpoczął Minos - Nie wiemy jednak, czy na obszarze stacji nie ma więcej krążowników. Po waszych działaniach ochrona z pewnością się zwiększyła. Dlatego wysłałem kilku zwiadowców, którzy dokładnie przyjrzą się ochronie. Nie chcemy żadnych niespodzianek.
- Tak, ale nie czekajmy. Bardzo proszę o pospieszne wykonanie misji.
- Oczywiście. Zwiadowcy wkrótce powrócą. Chodźmy do sali, gdzie czekają piloci. Tam przedstawię przebieg ataku.
Dwoje Jedi podąża za generałem. Minos rozmawia ze zwiadowcami, którzy właśnie wrócili. Po chwili wchodzi do pokoju. W sali siedzią inni piloci, czekajacy na zadania.
- W porządku panowie. Do roboty. Z zaufanych informacji wiemy, że Kanclerz planuje coś wielkiego. Prawdopobnie dąży do całkowitej władzy nad galaktyką. Póki co postanowiliśmy zaatakować jego największą stację, Twierdzę. Przez chaos i zamieszanie jakie panują w Senacie, możemy zniszczyć stację bez konsekwecji ze strony rządu. Stacja znajduje się w systemie Kuat, jest rozległa i potężna, największą przeszkodą są jej silne tarcze. Tarcze tworzą silną ochronę stacji, dlatego dwóch Rycerzy Jedi, Obi-Wan Kenobi oraz jego uczeń Anakin Skywalker, wylądują na Twierdzy i zniszczą generatory tarczy. Kiedy tarcze zostaną wyłączone, wydzielone grupy zaatakują Twierdzę. Komandor Mosma przedstawi przebieg misji.
- Dziękuje Generale. Wyznaczyliśmy trzy grupy myśliwców: grupa Złota, Czerwona i Bravo. Na obszarze Kuat, zwiadowcy dostrzegli dwa niszczyciele oraz jeden mały krążownik. Jako wsparcie dla myśliwców, wysyłamy nasze dwa lekkie krążowniki: Koronę, która będzie statkiem dowodzenia Generała Minos'a oraz Mgławicę. Grupa Złota ma zaatakować stację, kiedy jej osłony będą wyłączone. Do tego czasu zajmie się myśliwcami wroga. Grupa Czerwona ma za zadanie utrzymać krążowniki z dala od naszych. Po prostu nękajcie je, a nawet spróbujcie zniszczyć. Grupa Bravo zajmuje się myśliwcami oraz osłanianiem grupy Złotej. Musimy się spieszyć, wróg wezwie posiłki. Podejrzewamy, że pojawią się za około trzydzieści minut. Po wykonaniu zadania wracamy na Naboo. Powodzenia!

***

Dwóch Rycerzy Jedi ma podczas wiru walki zadokować do stacji i wykonać zadanie. Będą lecieć tym samym promem, na którym wcześniej uciekli z krążownika.
- Anakin, posłuchaj mnie. - rzekł mistrz.
- Słucham Mistrzu.
- Kiedy będziemy na stacji uważaj i trzymaj się mnie. Popełniam głupstwo, ponieważ zabieram cię na Twierdzę, a Palpatine znów spróbuje cię porwać. Ale potrzebuję cię.
- Nie zawiodę cię Mistrzu.
- Mam złe przeczucia. Czuję gdzieś niepokój i strach. Uważajmy.
Jedi wchodzą do promu, aby rozpocząć misję. Za sterami zasiada Anakin, który wolałby zasiąść za sterami myśliwca i uczestniczyć w bitwie, ale nie chciałby opuszczać Mistrza. Chciał być lojalny i oddany Mistrzowi, ale po porwaniu czuł w głębi siebie duży strach. Nie wiedział przed czym. Nie chciał wyjawić tego Mistrzowi, ani nikomu. Nikomu też nie powiedział dokładnie co się stało na stacji. Nie zamierzał tego uczynić, ponieważ bał się. W rzeczywistości Palpatine na Twierdzy wmawiał Anakin'owi różne rzeczy, od tego momentu Skywalker czuł strach.
Prom wylatuje, opuszcza atmosferę Naboo, a następnie wchodzi w hiperprzestrzeń. Po kilku minutach ponownie rozciągnęła się przed nimi Twierdza. Siły Kanclerza były takie jak podawali zwiadowcy. Prom bez problemu zadokował do Twierdzy, nie zwracając niczyjej uwagi.
- Wychodzimy. - przerwał ciszę Obi-Wan. - Pamiętaj, na stacji jest Sith, bądź ostrożny. Wyczuwam zakłócenia Mocy.
- Oczywiście. Nie rozdzielajmy się Mistrzu. Ja też coś czuje...
- Strzeż się.
- Mistrzu. Kiedy piloci Naboo zaatakują?
- Niebawem. Mogą się pojawić w każdej chwili.
- Mam złe przeczucia... - szepnął raczej do siebie Anakin.
Dwó...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin