wiersz O RODZICACH.doc

(28 KB) Pobierz

„O RODZICACH” Kern

 

Dzieci!

Nie czas dziś na kawały i na żarty płoche.

Dziś sobie o r o d z i c a c h pogadamy trochę.

 

Zwykle bywa ich para, jeśli się nie mylę,

A jak się porozwodzą, jest dwa razy tyle.

 

Przeważnie są małżeństwem. Żeby nie - rzecz rzadka.

Żeńska część rodziców nazywa się - matka.

 

Ona wiąże swe życie z konkretnym mołojcem.

Męską część rodziców nazywamy - ojcem.

 

Matka, gdy was rodziła, pragnęła być tatą.

A tato (z tego bólu!) był pod dobrą datą.

 

Potem wspólnie stwierdzili, wpatrując się w dziecię,

Że dotąd piękniejszego nie było na świecie.

 

Spokój, dzieci! Nie skaczcie! Nie czujcie się w niebie!

W gruncie rzeczy, was chwaląc - wychwalają siebie.

 

Jeśli ojciec ci schlebił, to skąd się to wzięło?

Stąd, że jesteś cudowny - boś ty j e g o dzieło.

 

Bardzo dziwni w tych sprawach są ludzie dorośli.

Matka także ma słabość do swej latorośli.

 

I oto fantastyczny punkt wyjściowy macie:

Trzeba umieć wygrywać mamę przeciw tacie.

 

Głupie dziecko przegapia ten moment. Aliści

Mądre ma z niego radość i liczne korzyści.

 

Połowa twych rodziców jest bowiem gotowa

Mieć zawsze inne zdanie niż druga połowa.

 

Nie bierzcie strony ojca. Ani strony matki.

Najlepiej być bezstronnym, moje drogie dziatki.

 

A w ogóle rodziców trzeba trzymać ostro.

Jak masz brata - to z bratem. Jak siostrę - to z siostrą.

 

Bo inaczej rozpuszczą się do takich granic,

Że gotowi są dzieciom nie pozwolić na nic.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin