00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:22:Duma i uprzedzenie 00:00:30:T�umaczenie Helena Skowron 00:01:00:�adny widok! 00:01:03:Wiem, �e nie mo�e si� r�wna� z Pemberley, 00:01:06:ale musz� gdzie� osi���.|Powiedz, czy ci si� podoba. 00:01:09:Tutejsze towarzystwo mo�e by� do�� nieokrzesane. 00:01:12:Wiejskie dwory! Uwa�am, �e s� urocze. 00:01:15:-W takim razie bierz go.|-Dzi�kuj�, wezm�. 00:01:18:Wszystko za�atwi� od r�ki. 00:02:35:Mamo, Lidia zabra�a m�j nowy kapelusz|i m�wi, �e p�jdzie w nim do ko�cio�a. 00:02:39:P�jd�, mamo! Nie chce mi go da�,|bo boi si�, �e b�d� w nim lepiej wygl�da�! 00:02:47:Dajcie spok�j! Kitty, niech Lidia go w�o�y. 00:02:50:Ale on jest m�j! 00:02:53:Dajesz jej wszystkie moje rzeczy. 00:03:03:Co si� z nami stanie!|Jane! Lizzy! Gdzie jeste�cie! 00:03:09:-Tu, mamo.|-Ju� idziemy, mamo. 00:03:27:M�j drogi! Panie Bennet! 00:03:30:Cudowne wie�ci!|Netherfield Park zosta� wynaj�ty. 00:03:33:-Doprawdy?|-S�owo daj�! 00:03:37:Pani Long w�a�nie mi powiedzia�a.|Nie chcesz wiedzie�, kto go wynaj��? 00:03:40:Ty chcesz mi powiedzie�,|a ja mog� pos�ucha�. 00:03:44:Wynaj�� go bardzo zamo�ny|m�odzieniec z P�nocnej Anglii. 00:03:47:Kawaler z du�ym maj�tkiem, kochanie. 00:03:51:Przyjecha� w poniedzia�ek, obejrze� posiad�o��. 00:03:55:Nazywa si� Bingley i sprowadzi si�|po �wi�tym Michale. 00:03:59:Ma pi�� tysi�cy rocznego dochodu! 00:04:02:Co za szcz�cie dla naszych dziewcz�t. 00:04:05:Doprawdy? A co one maj� do tego? 00:04:07:Panie Bennet, jeste� niezno�ny. 00:04:10:Oczywi�cie mam nadziej�,|�e si� o�eni z kt�r�� z nich. 00:04:15:Kawaler z du�ym maj�tkiem|bardzo potrzebuje �ony. 00:04:18:Dok�adnie tak! A kto by�by lepszy,|ni� kt�ra� z naszych pi�ciu c�rek? 00:04:23:-By�oby zabawnie, gdyby mnie wybra�.|-Albo mnie. 00:04:28:Z takim zamiarem si� tu osiedla?|By po�lubi� nasz� c�rk�? 00:04:32:Zamiarem? Nie m�w g�upstw! 00:04:35:Ale przecie� to bardzo prawdopodobne,|�e si� w kt�rej� zakocha. 00:04:38:Dlatego musisz z�o�y� wizyt�,|jak tylko si� zjawi. 00:04:41:Wizyt�? Nie, nie widz� powodu. 00:04:44:-Panie Bennet!|-Id� sama z dziewcz�tami. 00:04:47:-Albo lepiej niech id� same.|-Same?! 00:04:50:Tak, bo sama jeste� taka �adna,|�e mog�aby� si� najbardziej spodoba� panu Bingleyowi. 00:05:06:Hill! Jestem taka zdenerwowana. 00:05:10:Pan Bennet nie chce odwiedzi�|pana Bingleya, kiedy ten przyjedzie. 00:05:15:Niech si� pani nie martwi.|Wszystko b�dzie dobrze. 00:05:19:Wcale nie b�dzie. B�dziemy zrujnowani. 00:05:23:Mamo, tata tylko �artowa�.| Na pewno odwiedzi pana Bingleya. 00:05:29:Jak mo�esz tak m�wi�?|Przecie� s�ysza�a�. 00:05:32:Tw�j ojciec jest bardzo uparty. 00:05:36:Masz racj�, kochanie.|Ale wiesz co zrobi�? 00:05:41:Napisz� do pana Bingleya|i poinformuj� go, �e mam pi�� c�rek 00:05:44:i mo�e wybra� kt�r� chce. 00:05:48:S� r�wnie niem�dre jak inne dziewcz�ta,|mo�e z wyj�tkiem Lizzy, 00:05:52:ale mo�e on woli g�upi� �on�,|jak wielu przed nim. 00:05:57:Tak zrobi�. 00:05:59:Nawet nie pr�buj, bo...|och, uwielbiasz mi dokucza�. 00:06:03:Nie masz �adnych wzgl�d�w dla moich biednych nerw�w. 00:06:07:Mylisz si� kochanie.|Mam wielki respekt dla twoich nerw�w. 00:06:10:Znam si� z nimi od ponad dwudziestu lat. 00:06:13:Gdyby� wiedzia� co ja cierpi�. 00:06:16:Mam nadziej�, �e jako� prze�yjesz,|by ujrze� jeszcze wielu m�odych ludzi 00:06:19:z pi�cioma tysi�cami rocznie|przybywaj�cych w t� okolic�. 00:06:22:Nawet gdyby by�o ich dwudziestu,|jaki z tego po�ytek, 00:06:25:je�li ich nie odwiedzisz. 00:06:28:Mo�esz mi wierzy�, kochanie.|Je�li b�dzie dwudziestu, odwiedz� wszystkich. 00:06:33:Widzisz, Jane. Nie da si� przekona�.|Zrujnuje nas wszystkie. 00:06:38:Gdyby�my mieli syna! 00:06:43:Jak wiadomo, nieszcz�cia zsy�ane s� na nas,|by wypr�bowa� nasz� odwag� 00:06:47:i cz�sto mog� okaza� si�|ukrytym b�ogos�awie�stwem. 00:06:52:Ale jestem g�odna! 00:07:05:Gdybym zakocha�a si� w cz�owieku,|kt�ry kocha�by mnie wystarczaj�co mocno, 00:07:08:�eby po�lubi� mnie za pi��dziesi�t funt�w rocznie... 00:07:11:by�abym bardzo zadowolona. 00:07:15:Jednak nie by�oby to zbyt m�dre|z jego strony, a wiesz, 00:07:18:�e nie mog�abym kocha� kogo�,|kto nie jest przy zdrowych zmys�ach. 00:07:28:Ma��e�stwo, w kt�rym nie ma|wzajemnego szacunku i mi�o�ci 00:07:32:musi by� niezno�ne dla obu stron. 00:07:36:Na co mamy codziennie dowody. 00:07:40:Ale �ebracy nie mog� wybiera�. 00:07:43:Nie jeste�my a� tak biedne, Lizzy. 00:07:46:Maj�tek ojca dziedziczony jest tylko w linii m�skiej. 00:07:49:Wszystko, co mamy, to nasz urok osobisty. 00:07:52:Przynajmniej jedna z nas musi|zrobi� �wietn� parti�. 00:07:56:A poniewa� jeste� jakie�|pi�� razy �adniejsza od reszty, 00:07:59:i masz najlepszy charakter, obawiam si�, 00:08:02:�e zadanie zapewnienia nam|przysz�o�ci spada na ciebie. 00:08:05:Ale Lizzy...chcia�abym... 00:08:11:Znacznie wola�abym wyj�� za m�� z mi�o�ci. 00:08:15:I tak si� stanie. Jestem pewna. 00:08:18:Tylko zakochaj si� w jakim� bogaczu. 00:08:23:Spr�buj� was zadowoli�. 00:08:28:A ty? 00:08:31:Ja zdecydowa�am, �e tylko najg��bsza mi�o��|sk�oni mnie do ma��e�stwa. 00:08:38:Wi�c sko�cz� jako stara panna i b�d�|uczy� twoich dziesi�cioro dzieci, 00:08:42:jak obr�bia� poduszki|i fatalnie gra� na instrumentach. 00:08:56:Dobranoc, mamo. 00:08:59:Tak mnie dzi� boli g�owa. 00:09:02:Nie zata�czy�abym z nim,|cho�by by� ostatnim m�czyzn� w Meryton. 00:09:06:-Dobranoc, Lidio. Dobranoc, Kitty.|-Dobranoc, Lizzy. 00:09:59:Lizzy! Mamy wiadomo�ci! 00:10:06:-Pan Bingley przyby� do Netherfield.|-By� u niego sir William Lucas. 00:10:09:Cicho, Kitty, ja powiem. 00:10:12:Nic nie chc� wiedzie�, co mnie obchodzi pan Bingley|skoro nigdy go nie poznamy. 00:10:17:-Ale mamo!|-Przesta� kaszle�, Kitty, na mi�o�� bosk�! 00:10:20:-Miej lito�� dla moich nerw�w.|-Nie robi� tego dla przyjemno�ci. 00:10:24:Ma ze czterdziestu s�u��cych,|jest bardzo przystojny i nosi b��kitny surdut. 00:10:27:-I powiedzia� sir Williamowi, �e uwielbia ta�czy�!|-I przyjdzie na nast�pny bal! 00:10:30:-I na zabaw� w sobot�.|-Przyprowadzi sze�� dam i czterech gentleman�w. 00:10:33:Nie, dwana�cie dam i czterech gentleman�w. 00:10:36:Za du�o dam. 00:10:39:Och, przesta�, Lidio! Nigdy nie poznamy|pana Bingleya i nie mog� o nim s�ucha�. 00:10:42:-Ale mamo!|-Mam do�� pana Bingleya! 00:10:46:Przykro mi to s�ysze�.|Gdybym to wiedzia� dzi� rano 00:10:50:nie sk�ada�bym mu wizyty. 00:10:53:Z�o�y�e� mu wizyt�?! 00:10:56:Chyba nie mo�emy ju� wyrzec si� tej znajomo�ci. 00:11:02:M�j kochany pan Bennet!|Taki dobry dla nas! 00:11:06:Dobrze ju�, dobrze. 00:11:08:Dziewczynki, czy� nie jest najlepszym ojcem? 00:11:11:Nic nie powiedzie�, co za dowcip! 00:11:15:B�dziecie wszystkie ta�czy� z panem Bingleyem! 00:11:18:Wi�c lepiej, �eby by� mocnego zdrowia. 00:11:22:I lubi� niem�dre panny. 00:11:25:M�j drogi, nic, co powiesz|ju� mnie nigdy nie zdenerwuje. 00:11:28:Przykro mi to s�ysze�. 00:11:31:Kitty, mo�esz teraz kaszle� do woli. 00:12:13:Czy jeste�my tu zupe�nie bezpieczni, panie Darcy? 00:12:16:Szykuje si� wspania�y wiecz�r. 00:13:23:Pan Bingley! 00:13:27:Mam wielk� przyjemno�� powita� pana|na naszej skromnej zabawie. 00:13:30:Sir Williamie, bardzo si� ciesz�. 00:13:33:Nie znam nic przyjemniejszego|ni� wiejska pota�c�wka. 00:13:44:Lepiej p�no ni� wcale.|Wiesz, kto z nim jest, Charlotto? 00:13:47:To chyba siostry pana Bingleya, jedna z nich|jest �on� tamtego gentlemana, pana Hursta. 00:13:51:-Tego wy�szego?|-Nie, tego drugiego. 00:13:54:Coraz lepiej. 00:13:57:-Bardzo eleganccy.|-Bardziej zachwyceni sob�, ni� tym, co tu widz�. 00:14:03:Lizzy, Jane, chod�cie! 00:14:10:Widzicie tamtego gentlemana? Lady Lucas powiedzia�a mi w�a�nie, 00:14:14:�e to najdawniejszy przyjaciel|pana Bingleya, pan Darcy, 00:14:17:kt�ry posiada du�� fortun� i pi�kn� posiad�o�� w Derbyshire. 00:14:21:Maj�tek Bingleya to nic|w por�wnaniu z jego maj�tkiem. 00:14:25:Co najmniej dziesi�� tysi�cy rocznie. 00:14:29:Czy� nie jest najprzystojniejszym|m�czyzn� jakiego widzia�y�cie? 00:14:32:Nie by�by taki przystojny,|gdyby nie by� taki bogaty. 00:14:37:Lizzy, id� tu! U�miech, dziewcz�ta! 00:14:45:Pani Bennet, pan Bingley wyrazi�|ch�� poznania pani i pani c�rek. 00:14:50:To bardzo mi�o z pana strony. 00:14:55:Oto Jane, najstarsza i El�bieta, 00:14:59:Mary siedzi tam, a Kitty|i Lidia, najm�odsza ta�cz� tam. 00:15:09:A pan lubi ta�czy�? 00:15:12:Niczego nie lubi� bardziej, prosz� pani. 00:15:16:I je�li panna Bennet nie jest zaj�ta,|o�miel� si� j� prosi� o dwa nast�pne ta�ce. 00:15:20:-Nie jestem zaj�ta.|-Dobrze! 00:15:26:To wielki zaszczyt dla nas.|Podzi�kuj panu, Jane. 00:15:31:Pan te� lubi ta�czy�? 00:15:35:Prosz� o wybaczenie. Pani Bennet,|przedstawiam mojego przyjaciela, pana Darcy'ego. 00:15:42:Witamy pana w Hertfortshire. Mam nadziej�,|�e jest pan tak ch�tny do ta�ca jak pana przyjaciel. 00:15:48:Dzi�kuj� pani, ale rzadko ta�cz�. 00:15:53:Niech wi�c to b�dzie jedna z tych okazji, 00:15:56:bo rzadko pan znajdzie tak� przyjemn� muzyk�|albo takie pi�kne parterki. 00:16:08:Panie wybacz�. 00:16:13:Widzia�a� kiedy� takiego dumnego|i nieprzyjemnego cz�owieka? 00:16:16:-Mamo, us�yszy ci�.|-I co z tego? 00:16:21:A jego przyjaciel jest taki uprzejmy i czaruj�cy. 00:16:24:Za kogo on si� ma,|by traktowa� nas tak z g�ry? 00:16:27:Bogacze mog� sobie na to pozwoli�. 00:16:30:-Nie potrzebujemy jego wzgl�d�w.|-Nie, rzeczywi�cie. 00:16:35:Mo�e nie jest a� taki przystojny. 00:16:40:Zupe�nie nie. Do�� przeci�tny. 00:16:44:Nawet si� nie umywa do pana Bingleya. 00:18:23:Dziwi� si� Kitty i Lidii.|Tak lubi� ta�czy�. 00:18:26:Sama nie przepadam za balami. 00:18:29:By�oby o wiele przyjemniej, gdyby by�o wi�cej 00:18:32:takich uroczych partner�w,|jak ten, z kt�rym ta�czy Jane. 00:18:35:Uwa�am, �e przyjemno�� z obserwacji|i refleksji jest znacznie wi�ksza. 00:18:39:To nam pozostaje,|kiedy nikt nie chce z nami ta�czy�. 00:18:42:Musimy by�...
bigboy.evilbill