Daniel Ostoja
pierwszekroki@yahoo.com
Z miłością i głębokim oddaniem Bogu, którego Miłość nie zna granic, a który mieszka w sercu każdego z nas.
Chciałbym Cię zapytać co chciałbyś przekazać czytelnikom tej książki.
Jest wiele rzeczy, ale pamiętajcie że zawsze najważniejsza jest miłość do Boga. Nie kariera, rodzina, dzieci, nawet nie medytacja ale miłość. To Ona oświetla wam drogę i wskazuje kierunek. Jeśli chcecie zmienić wasze życie i szybko wznieść się ku duchowym wyżynom to najlepszą ku temu drogą jest nauczyć się kochać Boga. Szukajcie miłości do Boga i proście o Nią, a kiedy już przyjdzie trwajcie w Niej i uczyńcie z niej inspirację do codziennego życia. A wasze życie będzie zmieniać się w szalonym tempie. Kochajcie, kochajcie i kochajcie i niech wasz byt stanie się pieśnią miłości ku Stwórcy.
Jednak jest to dosyć trudne tak w ciągu dnia.
Na początku wszystko jest trudne, w miarę postępowania droga staje się coraz łatwiejsza.
Pamiętajcie tez że zawsze możecie Mnie prosić o łaskę miłości do Boga to jest prośba szczególnie miła memu sercu.
Jesteś tak cudowną istotą, a Twoja miłość jest taka słodka ... nie mam słów.
Nie ma takich słów aby wyrazić Jej słodycz, blask i głębię... Każdy musi i może jej zakosztować sam. Ja jestem stale i wszędzie obecny, teraz jestem tuż obok czytającego te słowa, byłem, jestem i będę i gwarantuje ci, że kiedyś doznasz Mnie i zobaczysz. Wiedz, że Ja jestem zawsze przy tobie, zawsze, wszędzie, z tobą i z każdym.
Przemyśl to głęboko a jako owoc skupienia i pojęcia tej prawdy otrzymasz świadomość Mojego subtelnego działania pośród spraw dnia. Dziś jeszcze możesz nie być pewny że to Ja działam ale wkrótce pojmiesz i dostrzeżesz Moją miłość ku tobie.
Wiele razy poruszając ten temat spotykam się z zastrzeżeniami że życie bywa czasem tak ciężkie, rozwody, nieszczęścia, utrata majątku, odejście bliskich osób... To wszystko powoduje, że zaczynamy sobie zadawać pytania o Ciebie, o Twój stosunek do nas i o to dlaczego, dlaczego cierpimy, dlaczego musieli odejść, dlaczego wydarzenia potoczyły się tak a nie inaczej, dlaczego jesteśmy nieszczęśliwi. Wtedy tez ludzie zaczynają wątpić w Ciebie i Twoją miłość. Co byś im i mnie na to odpowiedział?
Po części odpowiedzią jest to że to nie Ja a wy w ten sposób określiliście kształt tego świata z naciskiem na związki materialne, majątki, rodzinę i najbliższych.
Skutkiem tego jest ślepota duchowa, nieumiejętność dostrzeżenia prawdziwego Źródła życia i wszelkiej pomyślności. Ale ten świat wszyscy i wszystko ma naturę przemijającą i zmienną, możecie się z tym nie zgadzać ale spójrzcie jak w ciągu historii ludzkości powstawały i upadały wielkie cywilizacje, tworzyły się olbrzymie fortuny i nikły często przynosząc ich właścicielom wiele nieszczęść. Takie są fakty. Weźcie pod uwagę to że jesteście śmiertelni, wasi krewni i bliscy także. Pomyślcie o tym i wyciągnijcie wnioski. Każdy z was i waszych krewnych, ukochanych i znajomych musi odejść. Czy jesteście tego wystarczająco świadomi? Czy fakt ten nie motywuje was do głębszych poszukiwań istoty rzeczy?
A wiecie jak zaskakująca bywa śmierć? Wiecie, ale bardzo niewielu nad tym się zastanawia. Potem przychodzi żal, że można było inaczej, można było okazać więcej miłości, ciepła, serca, można było wspomóc choćby dobrym słowem, choćby życzliwym uśmiechem. Tak myślicie gdy jest już za późno... Ale wtedy właśnie jest już za późno. Czy nie płynie stąd wniosek o tym aby odpowiednio wcześnie zastanowić się nad faktami spotykanymi powszechnie na świecie i odpowiednio dostosować się i swoje zachowanie do mądrości płynącej z najprostszej obserwacji? Wielka szkoda, że nie wiecie jak żyć, nikt was tego nie uczy a tyle czasu spędzacie w różnych szkołach i uniwersytetach.
Zastanowienie się odpowiednio wcześniej nad sprawami ostatecznymi bardzo pomaga ustawić odpowiednio myślenie, skłania do zastanowienia nad wartością życia, wartościami jakie się wyznaje i oczywiście nad relacją pomiędzy każdym człowiekiem a Bogiem. Cierpienia powstają gdy nie rozumiecie zmiennej natury życia i przywiązujecie się do tego co nie jest trwałe. Krewni, ukochani przychodzą i odchodzą i nie ma na to rady. Po prostu nie ma na to rady. Jeśli jesteście odpowiednio przygotowani do tego wydarzenia wtedy i cierpienia są mniejsze i ich charakter jest inny. Mniej w was wtedy buntu na „niesprawiedliwy los” i Boga bo „jak On mógł mi to zrobić”.
Ja namawiam was do przyjrzenia się życiu i akceptacji go takim jakie jest, akceptacji jego nieokreśloności i zmienności, zgody na rzeczy nieuchronne i nieuniknione.
Czyli nie możemy się spodziewać jakiegoś doraźnego rozwiązania od Ciebie które zredukowałoby cierpienia i przeżycia?
Ależ tak, możecie, przecież Ja zawsze jestem i zawsze możecie poprosić Mnie o wsparcie i pomoc i tak bardzo często ona przychodzi! Teraz tłumaczę że wasze smutki wynikają z przywiązań do spraw i rzeczy z natury swej zmiennych i nie dających szczęścia. Celem jest zmiana waszego sposobu myślenia po to byście w przyszłości umieli reagować bardziej powściągliwie i aby przejścia towarzyszące zmianom miały mniejsze natężenie.
Ale czy one w ogóle są potrzebne?
To już sami musicie znaleźć odpowiedź na to pytanie. Obraz całości jest następujący: przywiązania do spraw materii rodzą cierpienie. Pytasz Mnie czy skutek jest potrzebny? Zapytaj czy potrzebna jest przyczyna i jaki ona ma sens. Przyczyna leży po waszej stronie. Jeśli dzięki swej wrażliwości zrozumiecie ten punkt staniecie na drodze do wolności.
Wspomniałeś o wrażliwości, wydaje się jednak że przy mniejszej wrażliwości cierpienia są mniejsze.
I tak i nie, oczywiście człowiek o prostej lub stłumionej psychice nie odbiera części bodźców lub nie reaguje na nie. Ma to jednak i negatywną stronę ponieważ w rozwoju duchowym wzrasta wrażliwość, między innymi dzięki niej możesz zauważyć i uwolnić się od wielu rzeczy.
Ty możesz uwolnić od nich człowieka.
Przy minimalnym współudziale z jego strony. Wrażliwość o której tutaj mówię polega na przejrzeniu na wskroś problemu przywiązań i cierpień im towarzyszących i zrozumieniu nieuchronności zmian losu.
I wzniesieniu się ponad nie.
Nie jesteście w stanie zrobić tego sami. Nie macie wglądu w waszą przeszłość i nie wiecie jakie rzeczy jeszcze w was zalegają i co się może ujawnić. Rozwój nie odbywa się dzięki waszemu wysiłkowi intelektualnemu ani kontroli nad psychiką bo i tę macie naprawdę niewielką.
W rozwoju duchowym decydująca role odgrywa Bóg w każdym z was, bo tylko On może was unosić ponad sprawy świata i oczyszczać z błędów i zaległości przeszłości.
Stąd tak wielkie znaczenie miłości do Boga ponieważ tworzy ona więź pomiędzy wami a Jego Miłością której wszelki błąd jest obcy. I właśnie owa miłość przenika was swym tchnieniem i wypala wszystko co zbędne i szkodliwe.
Ponadto dzięki działaniu miłości i zbliżeniu się do Boga wszelkie wasze przejścia są stokroć łagodniejsze zarówno w swym przebiegu jak i w waszym oddźwięku psychicznym na nie.
Powrócę jeszcze do pytania o przyczynę – przywiązania i skutek w postaci cierpień. Co zrobić aby wznieść się ponad to? Czy samo zrozumienie tego procesu nie wystarczy?
Zazwyczaj nie wystarczy, jedynie przygotowane jednostki o wielkiej sile duchowej są w stanie doznać wglądu w te sprawy i kształtować na tej podstawie swe życie. Zwrócę jeszcze uwagę na używane przez Ciebie bardzo często słowo „zrozumieć”. W dzisiejszym świecie znaczy ono umieć podać definicję pojęcia lub procesu oraz umieć ja zastosować do opisu zjawiska. Wasze znaczenie tego pojęcia jest czysto intelektualne.
Zrozumienie o którym Ja mówię jest inne – polega ono na wglądzie w istotę rzeczy, i takie zrozumienie ma moc wyzwalania bo natychmiast zmienia ciebie i w krótkim przebłysku pokazuje ci nowa drogę. Pomieszaliście te dwie zupełnie różne rzeczy, zrozumienie intelektualne jest powierzchowne i prowadzi do rozwoju inteligencji, zrozumienie duchowe do rozkwitu mądrości. Nie rozumiejąc różnicy szamoczecie się zupełnie niepotrzebnie. A nawet „rozumiejąc ją” i wiedząc o niej nie jesteście w stanie sięgnąć głębiej ku wewnętrznej mądrości i wyzwoleniu.
„Sięgnąć głębiej...”
Powiedzmy sobie szczerze i otwarcie – sami nie jesteście w stanie sięgnąć poza intelekt.
Gdzie zatem jest wyjście?
W miłości do Boga ponieważ Ona jest w stanie zmienić wasze życie i przynieść i miłość i radość i szczęście. Kiedyś również i mądrość ale tak naprawdę to i ona nie jest wam potrzebna a w niesłychanej mierze polega na umiejętności zwrócenia się i otwarcia na Mnie po to by gdy przychodzi potrzeba otrzymać wartościową inspirację i podpowiedź. Gotową wskazówkę co powiedzieć lub jak postąpić. A sami nie musicie obciążać się niczym.
Zadam zatem wcześniejsze pytanie nieco inaczej – co zrobić aby pozbyć się przywiązań i nie cierpieć w związku z nimi?
Ok. odpowiem na nie ale wiedzcie ze nawet mając pełną odpowiedź sami nie będziecie w stanie z niej skorzystać. To nie jest szybkie rozwiązanie typu wypowiedz zaklęcie i zapomnij o sprawie.
Zanim odpowiem w pełni rozszerzę nieco pole naszych zainteresowań bowiem do tej pory wciąż rozmawialiśmy o rozwiązaniu cząstkowym i nie mieliśmy całości obrazu.
Do tej pory mówiłem o tym co jest, o waszym obrazie świata. Jest on bardzo niepełny bo nie widzicie zarówno tego co dzieje się po odejściu z ciała jak i nie posiedliście jeszcze wglądu w sprawy duchowe. Przejdźmy na razie nad sfera życia po śmierci i zajmijmy się kwestia ostateczna – Bogiem. Jeśli opisać Go kilkoma słowami to najbardziej pasujące brzmiały by: Miłość, Radość i Szczęście. Tym jest Jedyne Istnienie.
Proponuję jednak abyście słuchając tych słów nie powzięli wrażenia, że dużo wiecie czy rozumiecie. Te słowa jedynie symbolizują i wskazują na stany których możecie doznać w kontakcie z Boskością.
Konsekwentnie oddzielasz słowa od tego co przedstawiają.
Macie z tym wielki kłopot. Usłyszycie kilka słów i już wydaje wam się że wiecie z czym macie do czynienia. A tu wcale nie chodzi o kolejną intelektualna przygodę ale o coś zupełnie innego – znalezienie miłości która na was czeka i której jesteście częścią. I tu pojawia się kwestia wielkiego rozdźwięku pomiędzy tym co widzicie w sobie i wokół siebie a rzeczywistością.
Właściwie dla mnie ten rozdźwięk nie jest taki wielki, lata które minęły upewniły mnie że po prostu nie rozumiem Twoich dróg, co w niczym nie zmienia tego kim jesteś. Tego że jesteś Miłością i można Ciebie doznać i jest to prawdą.
Tak ale jesteś wyjątkiem żyjącym coraz bardziej poza tym co ludzie nazywają światem i umiejącym spojrzeć nań z drugiej strony.
Stworzyliście świat w którym już tak ciężko jest wam żyć, tyle w nim smutków i cierpienia. A niemalże bliżej niż o wyciągnięcie ręki rozciąga się rajska kraina miłości i szczęścia, które są zawsze dostępne w obfitości i nawet dużym nadmiarze. W dodatku za darmo. Ale wy nie macie ochoty tam sięgnąć przekonani przez rodzinę, społeczeństwo i religię że to niemożliwe, że relacja z Bogiem jest zupełnie inna, nie tak bliska i ciepła tylko pełna lęku i dystansu. Wtedy w tym pozornym osamotnieniu zaczynacie poszukiwać rzeczy trwałych – majątku, bliskich, których staracie się związać ze sobą, rzeczy stanów i wydarzeń materialnych. Poszukujecie zabezpieczenia, wsparcia, pozycji, znaczenia, miłości i szczęścia, tego wszystkiego czego jak uważacie wam brakuje. A kiedy już je macie wiążecie się ze stanem posiadania, konta, miejscem zamieszkania, pozycją społeczną z otaczającymi was ludźmi. I tak to zamiast znaleźć lekarstwo na samotność znajdujecie pozorną ulgę która niestety jeszcze pogarsza wasz stan duchowy. A wasze społeczeństwo i religia ten stan sankcjonuje i powiada ze tak właśnie powinno być. Tym samym skazuje was na życie w cierpieniu za waszą świadoma lub nie zgodą.
Czy to znaczy, że występujesz przeciwko takim wartościom jak np. przyjaźń i rodzina?
Nie bo Ja nie mam zwyczaju walczyć z niczym. Mogę za to namawiać was nad zastanowieniem się i zważeniem obu tych spraw – radości i szczęścia płynącego z przyjaźni a płynącego z doznawania Boskości. Przemyślenia i wybór pozostawiam wam. Albo stawiając rzecz inaczej – namawiam na zastanowienie się nad tym co znaczy przyjaźń.
Czy mógłbyś cos podpowiedzieć w tej sprawie?
Mógłbym, ale to jest zabawa dla was, zastanówcie się sami, wyciągnijcie wnioski a potem za nimi idźcie i na koniec zobaczcie jakie skutki otrzymaliście. To jest jedna z dróg.
A co z rodziną?
Dokładnie to samo. Spójrz na nią w perspektywie wartości ostatecznych bo próbujemy tu zważyć i porównać te dwie rzeczy.
Nieporównywalne.
Czy wiec człowiek może np. porzucić rodzinę aby udać się na poszukiwanie Ciebie?
Pytanie zawiera w sobie odpowiedź: czym jest poszukiwanie Boga i czy trzeba udawać się w jakieś specjalne miejsce?
To znaczy że powinien zostać tam gdzie jest?
Tak i najpierw zastanowić się dlaczego jest w takim układzie a nie w innym i czego powinien się w nim nauczyć. Po prostu przestrzegam przed wszelkim pochopnym działaniem i traktowaniem „poszukiwań” jako wymówki służącej usprawiedliwieniu zerwania związku. W każdej sytuacji w której człowiek się znajdzie jest bardzo dużo do zrobienia jeśli idzie o możliwość nawiązania relacji z Bogiem. I bądźcie pewni, że jeśli naprawdę będzie wskazana samotność w celu pogłębienia życia duchowego to będziecie o tym wiedzieć. Jeśli myślicie o takim kroku pamiętajcie, ze zawsze możecie Mnie poprosić o wskazówkę jedną, drugą, trzecią ile będzie konieczne w tej i każdej innej sprawie. Generalnie potrzeba wam więcej spokoju, czasu i cierpliwości przy podejmowaniu ważnych decyzji życiowych. Do tego dochodzą głębokie a nie zauważane przez was zewnętrznie konsekwencje karmiczne. W tych sprawach zalecam wiec potrójne lekarstwo: spokój, spokój i spokój.
A co w takim razie ze związkami obarczonymi przemocą?
To już dawno rozwiązaliście w waszym prawie. Przemoc jest karalna.
Ale czy z tego powodu może dojść do usprawiedliwionego w Twoich oczach rozejścia się partnerów?
Tak i często takie wydarzenia mają miejsce.
To znaczy, że są powody i sytuacje w których przysięga małżeńska przestaje obowiązywać.
Tak i jest wiele takich powodów, sakramentalne „i cię nie opuszczę aż do śmierci” nie jest ani potrzebne ani właściwe. Strony powinny zdawać sobie sprawę, że zawierają umowę w której powinny przestrzegać pewnych reguł i jeśli zostaną one naruszone umowa traci ważność w oczach Boga i wtedy winowajca ponosi dodatkowo konsekwencje swych czynów. Tu działa prawo karmy.
To pewnego rodzaju rewolucyjne stwierdzenie.
Nie, to powrót do normalności. Związek nie jest po to by człowiek cierpiał i był narażony na wykorzystywanie lub zniszczenie. Jest dla radości, miłości, szczęścia, przejawiania tych cudownych cech na zewnątrz w życiu i przekazywania ich dzieciom. Agresja, przemoc, nadużycia seksualne, pijaństwo jednej ze stron to są powody w których ważność przysięgi małżeńskiej jest zawieszona a potem zniesiona.
Jeśli związek jest umową pomiędzy stronami zawartą przed Tobą, umowa która na dodatek może być zawieszona a nawet rozwiązana to oznacza, że ten „sakrament” jak go nazywa religia nie jest rzeczą najważniejszą w życiu.
Oczywiście że nie jest, człowiek nie żyje po to by zawrzeć związek małżeński. Przypomnij sobie co powiedziałem Ci w Indiach kiedy zapytałeś co powinno stać na pierwszym miejscu w związku pomiędzy dwojgiem ludzi.
Pamiętam jak byłem kompletnie zaskoczony Twoją odpowiedzią. Liczyłem że powiesz np. miłość, oddanie może wierność a Ty odpowiedziałeś: „Na pierwszym miejscu w związku pomiędzy dwojgiem ludzi powinien stać Bóg”
I jak widzisz tę odpowiedź z perspektywy lat, które minęły?
Jest to jedyna dobra odpowiedź ale zrozumienie tego i wprowadzenie w życie zajęło mi chyba ze cztery lata.
Powróćmy do głównego wątku – cierpienia i jego przyczyn.
Skończyliśmy omawiając druga stronę medalu, a właściwie trzecią – poza życiem fizycznym i niefizycznym mówiliśmy o Boskości i Jej istocie. Cierpienia związanego z zależnościami i przywiązaniami nie można rozpatrywać w oderwaniu. Ono pojawia się jako skutek waszych wyborów, dokonanych świadomie bądź pod presja społeczną w trakcie tak zwanego wychowania. Dobra wiadomość jest następująca - możecie przy Mojej pomocy zostać uwolnieni od zależności a wiec i przynajmniej części związanych z nimi cierpień. Ale mało tego – uwalniając się od nich możecie otrzymać wiele cudownych darów w postaci przyjaźni z Bogiem, doświadczania Jego miłości i oddania i wsparcia we wszystkich sytuacjach w jakich przyjdzie się wam znaleźć, czy w więzieniu czy w fotelu prezydenta.
Jaki procent z tej pracy „uwalniania” się możemy wykonać sami?
Właściwie to żaden jako że Ja tym wszystkim jestem... A na poważnie: przypatrując się spokojnie swemu życiu i modląc się lub medytując możecie doświadczyć subtelnych podpowiedzi wskazujących wam rozwiązania lub uświadamiających więzy jakie was trzymają.
Poza tym nie myślcie tyle o rzeczach zewnętrznych, zwróćcie się do Boga a Jego miłość pokaże wam drogę. Starajcie się nawiązać kontakt wewnętrzny z Bogiem poprzez miłość.
Czyli droga do wolności od cierpień wiedzie przez...
Zwrócenie się do Boga aby to on tak pokierował sytuacją abyście łagodnie przeszli przez to co macie do przejścia i kierowali się bez przeszkód ku Niemu a w końcu zakosztowali Jego miłości do was i umieli kierować się Nią w życiu.
Dziękuje Ci za rozmowę.
O co chciałbyś aby ludzie Cię prosili?
Ja? Ja nie mam pragnień....
Może inaczej sformułuję pytanie.
Nie ma potrzeby, żartowałem. O co chciałbym aby Mnie prosili? Jest takie coś, bardzo bardzo rzadkie, ale czasem takie prośby się zdarzają. Chciałbym aby prosili Mnie o miłość do Boga oraz potrzebę i umiejętność zwracania się ku Niemu.
A o co Ciebie najczęściej proszą?
Zaczynamy wątek „Trochę statystyki”?
Nie odpowiadaj chyba że będzie to pouczające.
Odpowiem. Najczęściej ludzie proszą o zdrowie i dobra materialne, potem o sprawy zawodowe, na końcu o powodzenie w miłości tej ziemskiej. To jest dla was najważniejsze. Oczywiście zdarzają się także prośby aby wroga czy sąsiada szlag trafił, generalnie prośby o nieszczęścia dla innych stanowią około 3 % wszystkich próśb. Częściej proszą Mnie kobiety – prawie 2 razy częściej niż mężczyźni. O miłość i dobrego, wyrozumiałego partnera prosi 10% kobiet.
Prośby o nieszczęścia – trzy na każde sto to wydaje mi się bardzo dużo.
Nie wiedzą co czynią. Takie prośby obracają się zawsze przeciwko nadawcy. Skutki przychodzą w postaci złego samopoczucia, dręczących myśli czasem choroby. Zasada we Wszechświecie jest jasna – co zrobisz drugiemu wróci do ciebie.
Czy jeśli komuś źle życzymy możemy mu wyrządzić krzywdę?
Nie, nie macie takiej mocy. Natomiast wysłana negatywna energia wraca do nadawcy w postaci skutków jak opisałem.
Czasem trudno oderwać się od myśli o innych, szczególnie jeśli zrobili wiele zła. Szczególnie jeśli wyrządzili wiele zła nam.
A od tych myśli właśnie należy się „oderwać” bo zatruwają wam duszę, obniżają loty, nie pozwalają wznieść się wyżej. Stąd instytucja przebaczenia. A jeśli rzeczywiście ktoś was skrzywdził to istnieje sprawiedliwość ostateczna, która wyrówna wszelkie rachunki. O to możecie być spokojni.
Czyli nasza krzywda zostanie pomszczona...
Ciekawy punkt widzenia. Chińskie przysłowie mówi że jeśli szukasz zemsty wykop dwa groby – dla przeciwnika i dla siebie. Sprawiedliwość kosmiczna nie służy zemście a miłości uczy i nawraca na dobrą drogę. To dla was pewna nowość bo uważacie że „sprawiedliwość musi być” co jest często równoznaczn...
duchowosc