Lekcja tanca.pdf
(
1199 KB
)
Pobierz
Lekcje tańca
Córki Charliego Swana
- 1 -
PROLOG
- Zadzwo
ń
, kiedy doro
ś
niesz!
Bella skryła si
ę
w cieniu kwitn
ą
cych drzew, by uciec przed rozbawionym,
zmysłowym głosem o cudzoziemskim akcencie. Pragn
ę
ła jak najszybciej oddali
ć
si
ę
od tego człowieka, wi
ę
c nie zwa
ż
ała na zaciekawione spojrzenia go
ś
ci spaceruj
ą
cych
po aksamitnych trawnikach wokół Swan Manor.
Dziewi
ęć
dziesi
ą
ty dziewi
ą
ty bal charytatywny Swanów trwał w najlepsze.
Majestatyczna posiadło
ść
ton
ę
ła w powodzi
ś
wiateł, a Bella my
ś
lała tylko o tym,
ż
e
wszystko przepadło, i to z jej winy.
Od dawna cieszyła si
ę
na t
ę
imprez
ę
. My
ś
lała o niej przez niemal cały ostatni rok
w szkole baletowej, któr
ą
wła
ś
nie sko
ń
czyła.
Wpadła do roz
ś
wietlonego holu i wbiegła po schodach, potykaj
ą
c si
ę
o r
ą
bek długiej
sukni. I pomy
ś
le
ć
,
ż
e zaledwie kilka godzin wcze
ś
niej czuła si
ę
taka dojrzała i
elegancka, gotowa na wieczór jak z bajki, z przystojnym ksi
ę
ciem, który obdarzy j
ą
miło
ś
ci
ą
.
Zatrzasn
ę
ła za sob
ą
drzwi sypialni i odetchn
ę
ła gł
ę
boko, a nast
ę
pnie podeszła do
okna. Powiodła wzrokiem po rozstawionych na trawniku kryształowych
ż
yrandolach i gustownie zastawionych stołach, po czym spojrzała dalej, ku linii
mrocznych drzew.
Była pewna,
ż
e wci
ąż
tam był.
Przycisn
ę
ła dłonie do szyby, owładni
ę
ta po
żą
daniem tak raptownym i bolesnym,
ż
e
wstrzymała oddech. Ci
ą
gle czuła na ustach chłodny, czysty smak jego warg.
Wiedziała,
ż
e nigdy nie zapomni chwili, w której przyci
ą
gn
ą
ł j
ą
do siebie, a potem
pocałował.
Była zbyt wstrz
ąś
ni
ę
ta,
ż
eby zaprotestowa
ć
. Poddała si
ę
jego woli, nie sprzeciwiła
si
ę
, gdy głaskał j
ą
po karku i plecach. Nagle jednak odsun
ą
ł głow
ę
i w ciemno
ś
ciach
dostrzegła błysk jego złocistych oczu, w których czaiła si
ę
zło
ś
liwo
ść
. Czar prysł i
Bella poczuła,
ż
e wynurza si
ę
na powierzchni
ę
, z trudem chwytaj
ą
c powietrze w
płuca. Nie potrafiła zrozumie
ć
, jak to mo
ż
liwe,
ż
e z tak
ą
łatwo
ś
ci
ą
zmusił j
ą
do
uległo
ś
ci.
Ksi
ążę
Edward Cullen de Masen był niezwykle przystojny, ponad wszelk
ą
w
ą
tpliwo
ść
.
Nie interesowała go jednak prawdziwa miło
ść
, a pod drogim garniturem i
ol
ś
niewaj
ą
cym u
ś
miechem nie krył si
ę
ksi
ążę
z bajki, lecz najprawdziwszy wilk.
- 2 -
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Rok pó
ź
niej
Posiadło
ść
Swan Manor, dostojna i majestatyczna, przypominała topaz na tle
szmaragdowego aksamitu. Bella znała ten dom jak własn
ą
kiesze
ń
, ale do głowy by
jej nie przyszło,
ż
e ujrzy go na gazetowym zdj
ę
ciu w brudnej stacji metra w
godzinach szczytu.
W pierwszej chwili pomy
ś
lała,
ż
e to na pewno wytwór zm
ę
czonej wyobra
ź
ni. Po
dwóch miesi
ą
cach w wynaj
ę
tym paskudnym pokoiku jej t
ę
sknota za domem
zacz
ę
ła si
ę
przejawia
ć
halucynacjami.
Zamarła, a po sekundzie wpadł ni
ą
jaki
ś
człowiek. Zakl
ą
ł jak szewc, a Bella
wyb
ą
kała przeprosiny, odwróciła si
ę
i ruszyła pod pr
ą
d do stoiska z gazetami. Na
pewno co
ś
si
ę
jej przewidziało, to musiał by
ć
pałac Buckingham, a chodziło o nowy
skandal w rodzinie królewskiej...
„Czy
ż
by nast
ę
pne nie
ś
lubne dziecko w rodzinie Swanów?"
Przera
ż
ona Bella chwyciła gazet
ę
i przejrzała artykuł pod nagłówkiem. W
naszpikowanym wykrzyknikami i chytrymi niedomówieniami tek
ś
cie co zdanie
przewijały si
ę
imiona bliskich jej osób: Olivii, Bella, Alexandry, Zoe...
Zoe?
- Kupuje pani t
ę
gazet
ę
czy nie? Tu nie biblioteka - usłyszała głos
zniecierpliwionego kioskarza.
- Och, tak. Przepraszam.
Pospiesznie si
ę
gn
ę
ła do kieszeni swetra po pi
ę
ciofuntowy napiwek od pijanego
biznesmena, który najpierw opowiadał Belli o ukochanej
ż
onie i dzieciach, a potem
wepchn
ą
ł r
ę
k
ę
pod jej spódnic
ę
. Udobruchany kioskarz porozumiewawczo mrugn
ą
ł
okiem.
- Tak to jest z tymi sławnymi i bogatymi, nie? Pi
ę
kne
ż
ycie, pieni
ą
dze, imprezy,
ale pytam, czy cho
ć
jeden z tych Swanów jest szcz
ęś
liwy? - Pokr
ę
cił głow
ą
i
zarechotał.
Nie,
ż
adne z nas ju
ż
nie jest szcz
ęś
liwe, pomy
ś
lała Bella z bólem serca. Szeroko
otwartymi oczami czytała artykuł. „Wstrz
ą
saj
ą
ce odkrycie", „romans", „dziecko
spoza mał
ż
e
ń
stwa", „ha
ń
ba", „skandal"...
Zaledwie rok temu wszystko wygl
ą
dało inaczej. Czuła si
ę
wtedy dorosła i
elegancka, cho
ć
przecie
ż
taka nie była. Zachowywała si
ę
ż
enuj
ą
co niedojrzale.
Ponownie wtopiła si
ę
w tłum szturmuj
ą
cy metro, a po chwili w gł
ę
bi tunelu
pojawił si
ę
cie
ń
poci
ą
gu. Z rzadk
ą
dla siebie asertywno
ś
ci
ą
, Bella przepchn
ę
ła si
ę
do
drzwi i szybko zaj
ę
ła wolne miejsce. Pierwszy raz w
ż
yciu nie rozejrzała si
ę
w
poszukiwaniu kogo
ś
bardziej potrzebuj
ą
cego. Gdy poci
ą
g szarpn
ą
ł i ruszył ze stacji,
wzi
ę
ła gł
ę
boki oddech
i rozpostarła gazet
ę
.
„Tylko u nas! Wy
ż
sze sfery zalewa bł
ę
kitna krew! Wczoraj wieczorem
ś
mietanka
- 3 -
towarzyska tłumnie przybyła na bal charytatywny rodziny Swanów. Eleganckie
wn
ę
trza i przepych imprezy nie zdołały jednak przesłoni
ć
rodzinnych problemów.
Za kulisami
doszło do ostrej wymiany zda
ń
mi
ę
dzy Olivi
ą
Swan i jej nieustannie gorsz
ą
c
ą
opini
ę
publiczn
ą
bli
ź
niaczk
ą
Bell
ą
. Okazało si
ę
,
ż
e ich siostra Zoe mo
ż
e by
ć
dzieckiem z nieprawego ło
ż
a! Z kim zadała si
ę
Alexandra Swan, nie
ż
yj
ą
ca ju
ż
matka młodych
dam?"
Bella uniosła głow
ę
na wspomnienie Zoe. Ta pi
ę
kna, nieokrzesana dziewczyna o
zielonych oczach bardzo si
ę
ró
ż
niła od bł
ę
kitnookich sióstr. Bella musiała mocno
zacisn
ąć
palce na gazecie,
ż
eby powstrzyma
ć
dr
ż
enie r
ą
k.
„Nazwisko Swan ł
ą
czy si
ę
z klas
ą
i stylem, ale to ju
ż
drugie nie
ś
lubne dziecko w
tej rodzinie. Pierwsze musiało opu
ś
ci
ć
dom wiele miesi
ę
cy temu. Wygl
ą
da na to,
ż
e
dynastia przegniła do szpiku ko
ś
ci..."
Bella oskar
ż
yła ojca mniej wi
ę
cej o to samo, kiedy w Swan Manor znienacka
pojawiła si
ę
Mia. Biedna Mia. Przyjechała w poszukiwaniu szcz
ęś
liwej rodziny, a
zamiast tego znalazła si
ę
w samym
ś
rodku dramatu godnego Czechowa.
Poci
ą
g zatrzymał si
ę
na nast
ę
pnej stacji, a Belle powiodła wzrokiem po twarzach
wysiadaj
ą
cych pasa
ż
erów. Nagle poczuła si
ę
niezwykle samotna i zat
ę
skniła za
domem.
Takie stany powracały raz na jaki
ś
czas i zacz
ę
ła do nich przywyka
ć
. Cała sztuka
polegała na tym, aby przeczeka
ć
najgorsze.
Pomy
ś
le
ć
tylko,
ż
e jeszcze dwa miesi
ą
ce temu rodzina i taniec były dla niej
wszystkim. Teraz nie miała ani jednego, ani drugiego.
Ponownie opu
ś
ciła wzrok na gazet
ę
w poszukiwaniu informacji o ludziach, których
kochała i którzy odwrócili si
ę
do niej plecami. W
ś
rodku natrafiła na kolorowe
fotografie z przyj
ę
cia i zamrugała powiekami,
ż
eby powstrzyma
ć
napływaj
ą
ce do
nich łzy. Kat znakomicie wygl
ą
dała w sukni ze szkarłatnego atłasu, jednak
promienne u
ś
miechy na twarzach Belli i Olivii nie do ko
ń
ca maskowały napi
ę
cie.
„Cisza przed burz
ą
" – głosił podpis pod zdj
ę
ciem.
Bella u
ś
miechn
ę
ła si
ę
mimowolnie, ale po chwili spowa
ż
niała na widok ojca u
boku znanej angielskiej aktorki, która od lat była przyjaciółk
ą
rodziny. Dlaczego
Charlie obejmował j
ą
w talii? O czym to
ś
wiadczyło?
Wzdrygn
ę
ła si
ę
, zdumiona swoimi podejrzeniami, pospiesznie spojrzała na
nast
ę
pne zdj
ę
cie i zamarła. Usiłowała oderwa
ć
od niego wzrok, ale nie mogła, wi
ę
c
bezradnie wpatrywała si
ę
w złociste oczy m
ęż
czyzny na zdj
ę
ciu.
„Ksi
ążę
Edward Cullen de Masen przyje
ż
d
ż
a na bal - przeczytała pod fotografi
ą
. -
Czy
ś
wie
ż
o zreformowany playboy z wy
ż
szych sfer oprze si
ę
urokowi
nieokiełznanych i kapry
ś
nych dziewcz
ą
t z rodziny Swanów?".
W tym momencie poci
ą
g zatrz
ą
sł si
ę
i zatrzymał na stacji. Bella zerwała si
ę
na
równe nogi, nerwowo mn
ą
c gazet
ę
. Przez ułamek sekundy zastanawiała si
ę
, czy
zostawi
ć
j
ą
w wagonie, ale ostatecznie wepchn
ę
ła brukowiec pod pach
ę
i wybiegła
na peron. Nie mogłaby znie
ść
ś
wiadomo
ś
ci,
ż
e obca osoba pozna obrzydliwe
szczegóły z
ż
ycia jej rodziny.
Gdy zeszła z ruchomych schodów, ostentacyjnie cisn
ę
ła gazet
ę
do kosza na
ś
mieci
- 4 -
i stanowczym krokiem ruszyła przed siebie.
- Gdzie my jeste
ś
my, do jasnej cholery?
Przez przyciemnione okno Edward obserwował obskurne przedmie
ś
cia Londynu,
pełne brzydkich domów, które w niczym nie przypominały eleganckich budynków
w drogich dzielnicach.
Jego osobisty sekretarz zerkn
ą
ł do notatek.
- O ile wiem, to miejsce nosi nazw
ę
Larchfield Park, prosz
ę
pana - odparł z powag
ą
.
- Okolic
ę
zamieszkuje wielu bezrobotnych, wyst
ę
puj
ą
tu powa
ż
ne problemy z
narkomani
ą
, działalno
ś
ci
ą
gangów, a tak
ż
e dochodzi do wyj
ą
tkowo licznych
przest
ę
pstw z u
ż
yciem broni palnej oraz no
ż
y.
- Uroczo - burkn
ą
ł Edward i oparł głow
ę
o skórzany zagłówek. - Seth, je
ś
li kiedy
ś
zrezygnujesz z pracy dla rodziny królewskiej, w
ż
adnym razie nie zatrudniaj si
ę
jako urz
ę
dnik w biurze podró
ż
y. Gdybym chciał umrze
ć
, po prostu rozbiłbym swój
helikopter na skałach na Santosie.
- Zapewniam pana,
ż
e samochód jest w pełni opancerzony - o
ś
wiadczył Seth bez
cienia u
ś
miechu. - Nic panu nie grozi. Od
ś
mierci nast
ę
pcy tronu zwi
ę
kszyli
ś
my
nakłady na ochron
ę
...
- Wiem, wiem - przerwał mu Edward ze znu
ż
eniem. -
Ż
artowałem. Mniejsza z
tym.
Zamkn
ą
ł oczy, nadal walcz
ą
c z pot
ęż
nym kacem. Naturalnie, mógł za niego wini
ć
wył
ą
cznie siebie...
Pomy
ś
lał zas
ę
piony,
ż
e od dziesi
ę
ciu miesi
ę
cy zachowywał si
ę
nienagannie, wi
ę
c
mógł sobie wybaczy
ć
t
ę
drobn
ą
wpadk
ę
na balu charytatywnym Swanów. W
ko
ń
cu w gr
ę
nie wchodziły
ż
adne sławne modelki ani m
ęż
atki. Wła
ś
ciwie nie
wpl
ą
tał si
ę
w romans z
ż
adn
ą
kobiet
ą
, zatem nie złamał zło
ż
onej bratu obietnicy.
Po prostu nieco nadu
ż
ył szampana z piwniczki Charliea Swana, i tyle.
Innymi słowy, przez ostatni rok zmienił si
ę
nie do poznania. Ponownie wyjrzał
przez okno, wspominaj
ą
c bł
ę
kitne oczy najmłodszej córki Charliea. Mo
ż
e i dobrze,
ż
e zabrakło jej wczoraj wieczorem na balu. Bella Swan była równie pi
ę
kna, jak jej
starsze siostry, za to zdumiewaj
ą
co niedo
ś
wiadczona. Gdyby to wiedział przed
rokiem, zachowałby si
ę
całkiem inaczej...
- Jeste
ś
my na miejscu, prosz
ę
pana - rozległ si
ę
głos Setha.
Edward dopiero teraz zauwa
ż
ył,
ż
e samochód wjechał za wysokie ogrodzenie z
grubej drucianej siatki i zaparkował przed zapuszczonym, parterowym budynkiem,
który niew
ą
tpliwie pami
ę
tał lepsze czasy.
Oddział ochroniarzy Edwarda zjawił si
ę
tu o wiele wcze
ś
niej. Uzbrojeni agenci
starali si
ę
w miar
ę
dyskretnie patrolowa
ć
okolic
ę
, lecz sama ich obecno
ść
przyci
ą
gała ciekawskie spojrzenia bandy wyrostków w kapturach. Gang zebrał si
ę
po drugiej stronie ogrodzenia,
jakby w nadziei,
ż
e lada moment nadarzy si
ę
okazja do bójki.
Edward westchn
ą
ł ci
ęż
ko.
- Przypomnisz mi, po co tutaj przyjechali
ś
my? - spytał.
- Czeka nas wyst
ę
p grupy tanecznej...
- Wystarczy - j
ę
kn
ą
ł Edward i uniósł r
ę
ce. - Mo
ż
esz nie ko
ń
czy
ć
, chyba
ż
e chodzi o
nastoletnie egzotyczne tancerki.
- 5 -
Plik z chomika:
alisha_Black
Inne pliki z tego folderu:
Lekcja tanca.pdf
(1199 KB)
Inne foldery tego chomika:
♪ Jezioro wspomnień
♪ Mężczyzna z licytacji
♪ Miłość po teksańsku
♪ Na scenach światła
♪ Niechciany mąż
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin