Codzienny rachunek sumienia - o. G. A. Aschenbrenner SJ.pdf

(99 KB) Pobierz
25639855 UNPDF
Georges A. Aschenbrenner S.I., Codzienny rachunek sumienia 1
Zwykle codzienny rachunek sumienia jest pierwszą praktyką, która znika z życia
modlitwy człowieka wierzącego. Często nie określa się jasno przyczyn porzucenia praktyki
codziennej analizy dnia wobec Boga. Często myśli się, że rachunek sumienia nie posiada
praktycznej wartości w codziennym życiu przeciążonym zajęciami. Często też nie widząc
natychmiastowych efektów ulega się łatwo zniechęceniu. Chcemy tutaj wykazać, że
rachunek sumienia posiada istotną wartość w życiu chrześcijanina oraz ukazać błędne
pojmowanie jego zakresu.
Rozumienie wagi rachunku sumienia zależy od dostrzeżenia jego roli w sztuce
rozeznawania duchowego, tzn. w umiejętności rozeznawania działania duchów na co
dzień.
Dzisiaj dla wielu ludzi tylko życie spontaniczne ma swój sens. Uważają oni często, że
bez spontaniczności nie ma życia. Myślą, że ograniczając tę spontaniczność, zubożamy
życie, nie pozwalamy na jego rozwój. Patrząc w ten sposób, przyjmuje się łatwo, że
rachunek sumienia obdziera życie z jego uroków, prowadząc do wymazania zeń wszelkiej
spontaniczności. Ludzie, którzy tak sądzą, nie uznają głębi myśli Sokratesa, że życie
pozbawione refleksji nad samym sobą nie zasługuje na to, by je przeżyć. Dla nich Duch
Święty przebywa w człowieku spontanicznym, a to wszystko, co przeciwstawia się
rozkwitowi nieuporządkowanej spontaniczności jest obce temu Duchowi. Rozumując w
ten sposób zapominają, że istnieją dwa rodzaje spontaniczności, które pochodzą z
różnych źródeł.
Istnieje spontaniczność dobra skierowana ku Bogu i ludziom, płynąca z autentycznego
przeżywania chrześcijaństwa, w którym słucha się uważnie słów Pana i w dojrzały sposób
wciela się je w życie oraz spontaniczność niezdrowa, oparta na instynktach,
pochodzących z niedojrzałości człowieka, czy też z działania złego ducha, spontaniczność
rozbijająca, utrudniająca słuchanie i odpowiadanie na wezwanie Pana. Każdy człowiek
doświadcza tak jednej, jak i drugiej spontaniczności.
Człowiek jako istota myśląca, kierująca się nie tylko instynktami może rozeznawać
i poprzez rozeznawanie poznać, skąd pochodzi jego spontaniczność, które duchy są jej
przyczyną i świadomie, z pomocą łaski Bożej, zmierzać ku temu, by cała jego osoba była
włączona w służbę Bogu i ludziom, by nic w nich nie zubożało pragnienia pełnienia w
życiu woli Boga Ojca, pragnienia, które staje się powoli rzeczywistością przeżywaną na co
dzień z Chrystusem. Aby to osiągnąć, musimy nauczyć się kształtować i podtrzymywać
spontaniczność płynącą z Ducha Świętego. Centralną rolę w tej sztuce ma właśnie
codzienny rachunek sumienia.
Kiedy rachunek sumienia łączy się z rozeznawaniem, nie jest on tylko rachowaniem
się, nie ma on tylko wydźwięku moralnego, ale staje się szkołą otwierania całej
osobowości na Boga i drugiego człowieka. Tak często, choć może już mówiono nam
inaczej, nasz rachunek sumienia sprowadzał się do pewnej formy przygotowania się do
spowiedzi. Jego głównym aspektem było zorientowanie się co do wartości naszych
czynów, czy były one dobre czy złe. W nabywaniu umiejętności rozeznawania, zasadniczą
1
Georges A. Aschenbrenner SJ, L’examen de conscience spirituel, "Vie Consacrée", 1980 (5), 283-
297. Tłumaczenie (z nieznacznymi skrótami): M. Kożuch S.I., D. Plaskacz.
treską nie jest moralna wartość naszych czynów, lecz dostrzeganie, jak Pan nas dotyka
i wprowadza w nasze serca, często bez naszej wiedzy, różne poruszenia i jak je
odczuwamy, czy umiemy je odczytać i przyjąć.
Owocem wytrwałej pracy, owocem codziennego rozeznawania będzie coraz większa
wrażliwość naszej świadomości duchowej, naszego sumienia na działanie Boga. Będziemy
poznawać nasze odpowiedzi na to działanie, będziemy poznawać naszą zgodę i nasze
pomyłki, aby następnie, móc je jasno ocenić. W codziennym życiu staniemy się bardziej
świadomi naszej drogi do Ojca (J 6, 44), dostrzeżemy, że jesteśmy kuszeni przez naturę
skażoną grzechem, która nas odciąga od Ojca poprzez grę naszych skłonności
i usposobień. Takie poznawanie siebie i takie poznawanie Boga żyjącego w nas jest
ważniejsze w codziennym rachunku sumienia od samej odpowiedzi, jaką daliśmy przez
nasze czyny. Spójrzmy więc na codzienny rachunek sumienia mając na uwadze nasze
wewnętrzne skłonności i usposobienia, by podjąć pełniejszą współpracę z działającym w
nas Bogiem i powierzyć Mu nasze serca w autentycznej spontaniczności, która jest
wywołana dotykiem Ojca i porywem Ducha.
Rachunek sumienia a droga powołania
Rachunek sumienia jest spotkaniem, w którym nasze codzienne życie jest przez nas
odczytywane w Chrystusie i z Chrystusem. Jest to więc doświadczenie Boga w wierze.
Rachunek sumienia nie jest sposobem na uzdrowienie siebie, nie jest metodą
samodoskonalenia się. Rachunek sumienia uwrażliwia nas na bardzo osobiste poruszenia,
którymi posługuje się Duch Święty, by nas zbliżyć do Chrystusa, by każdego z nas bardziej
uczynić podobnym do Niego.
Oczywiście wzrost tej wrażliwości trwa i wymaga cierpliwości wobec siebie i zaufania
do prowadzącego nas Ducha, abyśmy coraz bardziej żyli prawdą i miłością Chrystusa,
dążąc do tożsamości z żyjącym w nas Chrystusem. Ta tożsamość w Nim zakorzeniona
poprzez Ducha doprowadza nas do tożsamości naszej drogi życia, naszego powołania
chrześcijańskiego, w którym żyjemy, pragnąc służyć Bogu i ludziom.
Bóg powołał mnie do życia, bo mnie umiłował. Żyję tu i teraz dzięki Miłości Boga. On
pragnie, abym tu i teraz stawał się coraz bardziej podobny w swoim człowieczeństwie do
Chrystusa ubogiego, czystego i posłusznego, który we mnie żyje, którego Duch mnie
umacnia, gdy idę drogą swego życia, na którą On mnie wprowadził.
Rachunek sumienia nabiera prawdziwej wartości dopiero wtedy, gdy staje się
doświadczeniem codziennej konfrontacji i miejscem odnawiania się na drodze naszego
powołania, a przez to prowadzi do pogłębienia i rozwoju własnej tożsamości na wybranej
drodze. Nasz codzienny rachunek sumienia w żadnym razie nie może pominąć
powołania, do którego zostaliśmy wezwani. Wtedy nabiera ono jasności i staje się w
naszej świadomości szczególną łaską Bożą daną nam dla pożytku duchowego drugich
i nas samych.
Rachunek sumienia a modlitwa
Rachunek sumienia to czas modlitwy. Brak rachunku sumienia lub robienie go bez
codziennego wysiłku i pracy całkowicie nas spłyca i czyni niewrażliwymi na delikatne, a
zarazem silne działanie Chrystusa mieszkającego w naszych sercach. Natomiast pusta
psychologiczna refleksja nad sobą lub niezdrowa introspekcja nie otwierają, co więcej
rodzą realne niebezpieczeństwo zagrzebania się w sobie.
Rachunek sumienia staje się modlitwą i ma duchową skuteczność tylko wtedy, gdy jest
kontynuacją modlitwy osobistej. Bez tego czynnika modlitwy rachunek sumienia upływa
na jałowej refleksji nad sobą, a jego celem staje się doskonalenie osobiste, podsycające
ambicje. W modlitwie Bóg Ojciec objawia nam swą Wolę i to w sposób, jaki On uważa za
najlepszy. Uczy nas widzieć wszystko w Chrystusie. Mówi o tym św. Paweł: „Bóg zechciał
oznajmić, jak wielkie jest bogactwo chwały tej tajemnicy pośród pogan” (Kol 1, 27).
Modlący się doświadcza tego odsłaniania się Tajemnicy Ojca w Chrystusie na różne
sposoby, które często nie dają się zwerbalizować. Duch Jezusa Zmartwychwstałego czyni
człowieka zdolnym do odczuwania i poznania Jego wezwania, abyśmy upodobnili się do
Tego, który nam się objawia.
Modlitwa staje się czymś pustym, jeśli nie jest odpowiedzią na wezwanie Chrystusa.
Otwarcie się pełne szacunku i uległości wobec Pana, bez moralizatorstwa i osądzania
siebie, pełne „posłuszeństwa w wierze”, o którym wspomina św. Paweł (Rz 16, 26), jest
postawą, o jaką chodzi w codziennym rachunku sumienia, aby móc wyczuć
i zidentyfikować osobiste zaproszenie Pana, który nas pociąga ku sobie i wzywa, by nie
ulegać subtelnym podszeptom i sugestiom, które są Mu przeciwne. Bez takiej postawy
wobec Boga codzienna praktyka rachunku sumienia spłyca się, wysycha i zamiera. Bez
wsłuchiwania się w objawianie nam przez Ojca JEGO Dróg, tak różnych od naszych (Iz 55,
8-9), rachunek sumienia staje się jakąś bardzo formalną praktyką ubiegania się o osobistą
doskonałość w znaczeniu tylko ludzkim i naturalnym, lub co gorsza okazją pójścia
własnymi naznaczonymi egoizmem drogami. Bez modlitwy rachunek sumienia jest czymś
ubogim, nieoddającym tego wspaniałego doświadczenia, poprzez które Pan zaprasza nas
nieustannie do odpowiedzi, porządkując nasze życie. Z drugiej strony prawdą jest, że
modlitwa kontemplacyjna uprawiana bez systematycznego rachunku sumienia
wyobcowuje nas z życia stając się czymś sztucznym. Czas formalnej modlitwy może stać
się bowiem w czyjejś codzienności okresem arcyświętym, nietykalnym, lecz zupełnie
wyizolowanym z reszty życia, które może być oddzielone od modlitwy. Prawdziwa
modlitwa winna prowadzić do odnajdywania Boga we wszystkich rzeczach na płaszczyźnie
realnego życia.
Codzienny rachunek sumienia pozwala pełniej i bardziej realnie widzieć w naszym
życiu Boga, Jego prowadzenie nas i odczytywać Jego plany względem nas w szarzyźnie
dnia codziennego, tak abyśmy mogli odnajdywać Boga we wszystkim i wszędzie, nie tylko
w czasie wydzielonym specjalnie na modlitwę.
Rozeznawanie sercem
Kiedy zapoznawano nas z rachunkiem sumienia w początkach naszego wychowania
religijnego, proponowano nam konkretną modlitwę trwającą ok. 15 minut. Najpierw
wydał się nam zapewne czymś stylizowanym i sztucznym, budziły się w nas nadzieje
radykalnej poprawy naszych zachowań i reakcji a następnie ogarniało zniechęcenie
i przygnębienie spowodowane faktem, że nic w naszym życiu nie zmienia się, że wciąż
upadamy, że dobre postanowienia niczego nie załatwiają. Wrażenie to wynikało raczej z
naszych wyobrażeń o owocach rachunku sumienia. Byliśmy bowiem początkującymi
wędrowcami na drodze Bożej i nie umieliśmy rozeznawać w wydarzeniach dnia
codziennego obecności Boga, który nas zbawia. Chcieliśmy być lepszymi najczęściej w
tych sytuacjach, które powodowały potem poczucie winy. W rzeczywistości oznaczało to,
że bardzo chcieliśmy sami siebie uleczyć ze swoich słabości. Dla kogoś początkującego,
komu jeszcze brakuje osobowej integracji, takie doświadczenie jest bardzo ważne. Choć
wydawać się może zarazem bardzo formalne. Nie powinno nas to zbić z tropu.
Doświadczenie to jest nieuniknione zarówno dla nowicjusza jak i weterana, który od
dawna praktykuje rachunek sumienia.
Gruntowne jednak zrozumienie rachunku sumienia jest możliwe tylko wtedy, gdy
uchwyci się cel, jaki się ma przed sobą. Ostatecznie bowiem codzienny rachunek
sumienia zmierza do rozwoju serca, by uczynić je zdolnym do rozeznawania nie tylko
podczas jednego czy dwóch kwadransów w ciągu dnia, lecz nieustannie. Takie
rozeznawanie jest jednym z najważniejszych darów Pana. Świadomość ważności tego daru
posiadał Salomon prosząc o „serce pełne rozsądku do... rozróżniania dobra od zła” (1 Krl
3, 9-12). Musimy nieustannie prosić o ten dar, musimy także tworzyć w naszych sercach
warunki do jego rozwoju. Codzienny rachunek sumienia odgrywa tutaj zasadniczą rolę.
Pięć etapów, które nam proponuje św. Ignacy w Ćwiczeniach Duchownych (CD n. 43)
należy rozumieć jako środek kształtowania chrześcijańskiego sumienia i znajdowania Pana
na co dzień. Ważne jest, abyśmy jako chrześcijanie należący do Boga umieli żyć, tak jak
żył Pan nasz Jezus Chrystus, aby etapy rachunku sumienia były ściśle łączącymi się
aspektami naszego otwierania się na świat i Boga, aby pomagały w poznawaniu siebie.
Nie ma dokładnie określonego czasu na poszczególne pięć części rachunku sumienia.
Chodzi przede wszystkim o odczytanie naszego duchowego stanu i o szukanie
odpowiedzi, by dać ją Panu. Jednego dnia jakiś punkt będzie zajmował więcej czasu,
innego dnia - inny punkt.
Św. Ignacy przy końcu swego życia nie przestawał badać wszystkich swych poruszeń
i skłonności serca, tzn. nie przestawał badać zgodności każdej rzeczy ze swym
prawdziwym „ja” skoncentrowanym na Chrystusie. Było to owocem intensywnego
ćwiczenia się w rachunku sumienia - modlitwie, praktykowanym każdego dnia.
Każdy, kto pragnie stawać się coraz bardziej chrześcijaninem, każdy, kto pragnie
swojego rozwoju wewnętrznego powinien stale być świadomym ogromnego znaczenia
jednego lub dwóch kwadransów przeznaczonych co dzień na rachunek sumienia. To
znaczy winien uświadomić sobie znaczenie nieustannego rozeznania serca i potrzeby
dostosowania rachunku sumienia do tego etapu rozwoju, na którym obecnie jest i do
sytuacji, w których żyje. Tak często subtelna racjonalizacja zaprasza nas do porzucenia
codziennego rachunku sumienia pod pretekstem, iż umiemy już nieustannie rozeznawać
sercem. Racjonalizacja ta przeszkadza nam w prawdziwym i ciągłym wyczuwaniu działania
w nas Ducha św. i we wzroście w wierze.
Spójrzmy teraz na formę rachunku sumienia, jaką ukazuje św. Ignacy (CD n. 43),
pragnąc uchwycić mądrość tam zawartą, która polega na rozeznawaniu duchowym spraw
życia codziennego.
Świadome dziękczynienie
Jako pierwszy punkt rachunku sumienia św. Ignacy proponuje dziękczynienie za
otrzymane dobrodziejstwa. Jest to echo zachęty św. Pawła: „w każdym położeniu
dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem nas” (1 Tes 5, 18).
Chrześcijanin wzrastając w wierze, dostrzega coraz wyraźniej, jak bardzo jest
obdarowywany, jak wszystko, co go otacza jest odbiciem blasku i chwały Niewidzialnego.
Dostrzega też swoje duchowe ubóstwo, swoją błogosławioną zależność od Najwyższej
Mądrości. Dziękczynienie, którym rozpoczynamy rachunek sumienia otwiera nasze oczy
i serce na dary, które z woli Bożej stały się naszym udziałem.
Chrześcijanin pośród tego świata jest naprawdę człowiekiem ubogim, który nie
posiada z siebie nawet swojego istnienia, a który jednak w każdej chwili i we wszystkich
rzeczach jest obdarowywany. Wielokrotnie „troszcząc się o wiele” (Łk 10, 41) próbujemy
zaprzeczyć naszemu realnemu ubóstwu i zapominamy o Tym, dzięki któremu wszystko
posiadamy, dzięki któremu żyjemy. W ten sposób tracimy dary, którymi mieliśmy być
obdarowani i pragniemy czegoś, co nie jest naszym dobrem, czegoś - na co - jak sądzimy
zasłużyliśmy. Osiągając w ten sposób pozorne sukcesy i porażki, powoli dostrzegamy, że
nie są one prawdziwym szczęściem i ulegamy nieraz gorzkiej frustracji (zawodowi).
Jedynie człowiek autentycznie ubogi może docenić wartość nawet najmniejszego daru
i przeżyć go w prawdziwej wdzięczności. Im głębiej żyjemy naszą wiarą, tym bardziej
czujemy się ubodzy i obdarowywani, a całe nasze życie staje się coraz serdeczniejszym
radosnym dziękczynieniem. To dziękczynienie winno stawać się zasadniczą przesłanką
naszej duchowej świadomości. Serca nasze karmione wiarą w Boga winny trwać w
prawdziwej wdzięczności za dary, którymi nas obdarzył w ciągu dnia. Być może, w danej
chwili nie uświadamialiśmy sobie daru, jaki otrzymaliśmy, lecz teraz, w chwili modlitewnej
refleksji widzimy w całkiem innym świetle to, co się wydarzyło. W ten sposób uczymy się
rozpoznawać coraz to nowe dary, których Bóg nam udziela.
Nasza wdzięczność winna dotyczyć darów konkretnych i osobistych. Bądźmy w tym
prawdziwi. Dziękujmy za przeżytą rzeczywistość, za swoje pragnienia, postawy, czyny,
takie jakie one są. Nie próbujmy szukać chwil szczególnie przyjemnych lub
nieprzyjemnych, nie próbujmy w tym momencie orzekać, co było darem Bożym. Jest
wiele rzeczy w tym życiu, które przyjmujemy jako same z siebie oczywiste. Bóg stopniowo
doprowadza nas do głębokiego zrozumienia ich prawdziwego sensu, do zrozumienia, że
wszystko jest Jego darem i słuszną jest rzeczą chwalić Go i Jemu dziękować. Stając przed
Bogiem Ojcem w postawie wdzięczności i uwielbienia zbliżamy się do rzeczywistości
Królestwa Bożego, zaczynamy widzieć rzeczy takimi, jakimi są i stajemy się coraz bardziej
zjednoczeni z Tym, który jest naszym życiem.
Prośba o światło
W rachunku sumienia nie chodzi tylko o to, by mając za sobą pewną część dnia
powrócić do przebytej drogi i zanalizować ją. Rachunek sumienia nie jest psychologiczną
retrospekcją minionego dnia. Nie chodzi tylko o analizę przebytej drogi, o ocenę moralną
naszych czynów, o stwierdzenie, że jesteśmy dobrzy lub źli. Chodzi raczej o to, by nasze
spojrzenie na życie i postępowanie zanurzyć w Bogu i przepoić je Duchem Jezusa, by dać
prawdziwą odpowiedź na wezwanie Pana.
Chrześcijanin musi czuwać nad tym, by nie zanurzyć się całkowicie w otaczającym go
świecie wraz z jego naturalnymi siłami. Obecnie istnieje szczególne niebezpieczeństwo
fascynacji osiągnięciami człowieka w dziedzinie nauki i techniki. Wydaje się czasem, że w
świecie dzisiejszym nie ma miejsca na tajemnice. Jednakże nauka i technika nie dają
Zgłoś jeśli naruszono regulamin