Syneczek górnika.doc

(27 KB) Pobierz
Górnik

W chodnikach noc wokół ciemna , gwiazdami latarki na górniczych  hełmach

 

Pod ziemia zawsze atmosfera ciemna, radością, latarki na górniczych hełmach

 

 

Syneczek  górnika

 

Dom nasz z ogródkiem parkanem okolony

W oknach firany , białe w przepiękne wzory

Wokoło jaśminów krzaki, chronią nas  i dają schronienie

Dom zbudował ojciec , to jego i matki marzenie ich spełnienie                                

 

Każdego dnia o różnych porach, ojciec nasz do pracy podążą

Nie mówi do widzenia , w oczach mała łezka jakby się żegnał

Gdy z siostrą w łóżeczkach swych śpimy , wychodząc całuje nas wzrokiem

Mamusie naszą czule obejmuje , , całuje, oczy , twarz i jej  kochane  dłonie

 

Tam gdzie nasz ojciec pracuje , nie ma kwiatów, nieba barwnego

jest tylko kolor czarny i wiatr przenikliwy.

Gdy wraca z tamtą, garniemy się i przytulamy do niego

Wszyscy  wtedy jesteśmy razem bardzo  szczęśliwi

 

W swej pracy ojciec nie widzi nieba niebieskiego, żadnej chmurki

Nad nim niebo i przestrzeń    zawsze  ciemna,

Świecące na niebie   gwiazdy. to latarki na roboczych hełmach

W ciemności myśli o nas  , przytula mnie, matkę naszą, całuje buzie swej córki 

 

Do pracy  idzie zawsze nienagannie ubrany , biała koszula, krawat barwny

Wracając, kupuje nam łakocie , naszej kochanej mamie -  kwiaty

Dom i ogródek pełen barw od kwiatów , ojciec nasz o schludność dba

Potrafi wszystkiego dokonać, również pięknie na pianinie gra

 

Ręce ojca spracowane ,szorstkie , pracą w węglu w ziemi

Gdy dotyka naszych z siostrą główek ,bardzo delikatnie to czyni,

tak jakby dotykało nas szczęście , pachnące kwiatów płatki

Przytula nas do siebie, całuje włosy, oczy naszej matki

 

W naszym domu ciepło i dobro wygląda z każdego jego kąta

Mam cudownych rodziców , do nas dobry bóg co dzień  zagląda

Wszędzie książki, obrazów wiele, muzyka ojca grającego,  głosy naszej  radości 

Biegają  w śród nas elfy szczęścia, barwne elfy bezgranicznej miłości

 

Czuwa nad nami nasza śląska opiekunka , patronka górniczego  bractwa

Barbara ma na swe imię, nad nami czuwa, w domach i na dworze

Witamy się , tak jak u ojca w pracy, mówimy SZCZĘŚĆ  BOŻE

Spowiadam się Bogu , dziękując za stworzenie rodzinnego  gniazdka 

 

 

 

 

 

 

Wiersz do obróbki

Dom stał na wzgórzu winem okolony
Pięknym widokiem wabił oko widza
Był przeogromny bogaty w balkony
Zewnętrzną szatą ból duszy wyszydzał

Wyrwani z życia palcem losu tknięci
W nieznane jutro na niepewne szańce
Z wybladłą twarzą snuli się bez chęci
Po korytarzach i salach mieszkańcy

W pamięci utkwił skrawek tamtej sceny
Pan w siwym swetrze angielskim dziergany
Który w linoryt zmieniał śmierci hieny
Staw lilie wodne i rozmowy z panem

Poruszający serce widok synka
kilkuletniego krzyczącego tato
Gdy na rowerku śmigał z słodką minką
Lecz było to już bliskie końca lato

Bukowe lasy szumiały żałośnie
Że nie powstałe razem z nim zanikną
Że mały synek bez taty dorośnie
Dziś krzyczy o tym ,,Bukowiec” grafiką

W holu na ścianie widnieje tablica
I epitafium Józefa Gielniaka
Głęboką treścią przejmuje - zachwyca
W liściach łopianu żyjesz w locie ptaka

 

Xxxxxx

Jak mam do ciebie przemówić!?
Milczenie będzież wymową?
Na jakich gwiazdach mam łowić
Cudowne dla ciebie słowo?...

Gdy ludzkiej mowy nie cenię,
Niełatwo zbędę się troski -
Chyba się cały zamienię
W miłosne dźwięki i zgłoski!

Cała ta moja istota,
Promienna, dźwięczna, szczęśliwa,
Niech będzie jak harfa złota,
Co w twych ramionach spoczywa!

Usta nie będą próżnować,
Choć się milczeniem zakują -
Całować mają, całować,
Aż się na popiół scałują!

 

BBBBBBBBBBBB

Nie pójdę na słomianym postronku
w lnianej sukni plecionej pokorą
z łuskanym warkoczem na karku

Nie pójdę w sianokose obietnice
ani kuszące maliny
plamiące uda i zamysł jutra

Nie pójdę za przy na przed obok
choćbyś łzy wcierał w zakole łydek
albo rwał zapewnienia koszami

dla mnie skał piaski szczelinne
ogarki niedosięgłych gwiazd
puste klepisko bez śladu gwaru
i erem cichoskrzydly
 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin