Na Hrebienok (na mel. utworu M. Rodowicz)
Na Hrebienok zajechał wóz - wiózł turystów z polskich rubieży.
Kilku z siarki, lecz większość z nich do lubelskiej kopalni należy.
Choć turyści trzymali gaz, każdy poszedł nad ranem do Raju.
Bóg na kaca zesłał im grad, by na trasie nie byli na haju.
Ref./ x 2
Ale to już było
Wszystko jest za nami,
Choć procentów nam przybyło
To jesteśmy,wciąż jesteśmy tacy sami.
Rano budził nas wczesny świt, każdy ruszał w wybraną stronę
Na Łomnicę, Lodowy Szczyt, z piwem w garści lub taszczył swą żonę.
Choć na trasie suszyło nas - wytrzymaliśmy to do obiadu
A dyżurni trzymali gaz, by w narodzie nie było upadu.
Znikło gdzieś za nami.
Piwo deszcz nam przepędziło
Rano wszyscy wędrowali znów szlakami.
I marzenia dziecięcych lat dnia trzeciego zostały spełnione,
I Wysoka i Gierlach, a chwat - po dwa szczyty miał zaliczone.
Duma piersi rozsadza nam, a pęcherze rozsadzają buty.
Ale przyznaj to brachu sam, że pewniejsze od piargów łańcuchy.
Sprawdziliśmy sami,
Gdy podejście uciążliwe
To łatwiejszy i piękniejszy szlak na grani.
Uczestników był taki stan - na dziewczynę prawie trzy chłopa.
Te wskaźniki poprawiał nam brodacz Józek i jego mowa.
(dla Tarnobrzega wersja....”Ziuk Kirejczyk i jego mowa”)
Galanterią swoich słów, żartem, gestem i gromkim głosem
Bawił damy, a oprócz nich - porozwalał przy drodze pięć sosen.
Ale to już było,
Granica za nami
Co nie wzięli nam celnicy
Wypijemy w domu razem z kolegami.(z rodzinami)
Wycieczka za nami.
Choć doświadczeń nam przybyło
Wciąż jesteśmy - i będziemy tacy sami.
czemu102