Wywiad z o.Slavko.doc

(71 KB) Pobierz
Wywiad z o

Wywiad z o. Slavko Barbarićem

Nieżyjący już o. Slavko Barbarić, O.F.M., był do 2000 r. kierownikiem duchowym wizjonerów. Jest autorem książki "Pray with the Heart" ("Módlcie się sercem").

- Czy wydarzenia apokaliptyczne są częścią orędzia Matki Bożej w Medziugorju?

Po pierwsze, nie mówimy o wydarzeniach apokaliptycznych w związku z Medziugorjem. Nie jest to doprawdy podstawowy punkt odniesienia. Medziugorje stało się miejscem nadziei. Matka Boża mówi: „Przyszłam, by prowadzić was do pokoju i przynieść wam pokój." Zawsze zaprasza nas do modlitwy i postu, aby otrzymać i osiągnąć ten prawdziwy pokój. Pokój nie oznacza tylko usunięcia groźby wojny. Tak naprawdę oznacza, że mógłby zapobiec wojnie. Ale pokój ma także inny wymiar: jest rzeczywistym stanem duszy i serca. Ten stan duszy pomaga nam kochać ludzi i naprawdę im pomagać.
Matka Boża mówi także: „Módlcie się tak, byście umieli kochać i dzięki temu przezwyciężać zmęczenie i każdy inny rodzaj przeszkód." Zmęczenie - zwłaszcza etyczne, moralne i niechęć do podejmowania wysiłku - możemy przezwyciężyć. W pewnym sensie każdy konflikt, każdy rozwód, każda wojna jest przejawem takiego zmęczenia. Matka Boża zaprasza nas do zaradzenia temu duchowemu zmęczeniu. Wielu ludzi to zrozumiało i zareagowało właściwie.
Naprawdę idziemy po nowej ścieżce pokoju i pojednania. To jest prawdziwa treść i znaczenie wydarzeń w Medziugorju.
Biorąc pod uwagę pytanie o wymiar apokaliptyczny, rozumiemy, oczywiście, prawdopodobieństwo wystąpienia katastrofy. Ale Matka Boża nie przyszła przede wszystkim po to, by mówić o katastrofach; przybyła, aby pokazać nam drogę do pokoju. Ci, którzy postrzegają Medziugorje przede wszystkim z apokaliptycznego punktu widzenia , nie do końca pojęli, gdzie Ona próbuje nas zaprowadzić.

- Przypominam sobie objawienie w Fatimie, tam Matka Boża ostrzegała, że nastąpi wojna globalna, jeśli człowiek nie zwróci się z powrotem ku Bogu. Wybuchła II wojna światowa, tak jak Ona ostrzegała. Ojciec wspomniał o duchowym zmęczeniu - czy jeśli człowiek zwróci się znów do Boga, nastąpią te straszne konsekwencje?

- Matka Boża powiedziała wizjonerom, że powierzy im dziesięć tajemnic. Są tam rzeczy zarówno przyjemne, jak trudne. Sprawa najdonioślejsza to droga w stronę pokoju, i jest to dla nas podstawowe orędzie. Powinno nam to dać siłę i chęć pójścia do przodu. Jeśli podążymy tą drogą, wówczas jakiekolwiek będą konsekwencje, mamy możność uniknąć...

- Uniknąć czego? Być może zapobiec katastrofie?

- Tak, zapobiec.

- Czy ta droga pokoju, pokuty, postu, nawrócenia, modlitwy oraz pojednania - droga Matki Bożej - jest dla nas sposobem, by uniknąć katastrof?

- Jestem tego pewien. To zależy od nas. Katastrofy nie pochodzą po prostu od Boga. Sami je stwarzamy, sami je przygotowujemy. Matka Boża mówi nam, byśmy przestali przygotowywać katastrofy.

- Innymi słowy, katastrofy mają swój początek w ludzkim sercu?

- Katastrofy pochodzą z serca, które nie zostało nawrócone. Największą z katastrof jest brak miłości. Jeśli pewnego razu miłość i wybaczenie stają się dla człowieka nieosiągalne, wszystko staje się możliwe. Z tego powodu naszą podstawową powinnością musi być miłość, wybaczenie, modlitwa, i podążanie do przodu. Jeśli ludzie raz zaczną kłaść nacisk na katastrofę, utwierdzą się w skupianiu uwagi na samej katastrofie, zamiast na pozytywnym wyniku pokoju. Cały świat na zewnątrz może pozostawać w pokoju, ale jeśli masz tak zwanego „wroga," wówczas w pewnym sensie jesteś z tą osobą w stanie wojny. W tym względzie każdy ma do zagrania pewną rolę w tym, co wydarza się na świecie. Matka Boża powiedziała: „Chcę, byście kochali z radością i pokojem, bez was nic nie może się zdarzyć na tym świecie. Nie mogę sobie radzić bez was." Oznacza to wiec pokój dany nam od Pana, a potem pokój innym.

- A co z alkoholem i narkotykami?

- To ważne pytanie i ono także dotyczy pokoju. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że ktokolwiek zaczyna się wciągać w kontakt z narkotykami i alkoholem, tak naprawdę nie traktuje tego jako celu o pierwszorzędnym znaczeniu. Ta osoba w rzeczywistości poszukuje pokoju i rozwiązania problemu. Ci ludzie zostali zwiedzeń! przez drogi, które tylko pozornie prowadzą do pokoju, bo ktoś powiedział
im, że w ten sposób można osiągnąć spokój.
Ludzie wierzą również, że wojna jest drogą do pokoju. To następne wielkie kłamstwo; to dzieło zniszczenia wewnątrz umysłu. Za tych więc, którzy popadli w kłopoty przez narkotyki, należy się modlić i mieć nadzieję, l nie wydawajmy sądu o ich sytuacji; takie sądy wywołują kłótnie. Narkotyki zastępują ludziom rzeczy, których nie mogli dostać. Jeśli nie udało nam się poradzić sobie ż jakimś człowiekiem, Bóg może zrobić pierwszy krok. To jest nadzieja. Istnieje nie tylko ziemski punkt widzenia; jest jeszcze inny. Jeśli nie widzimy możliwości rozwiązania wszystkich problemów na świecie, wiemy, że w przyszłości pojawią się nowe rozwiązania.

- Czy te rozwiązania są poza możliwością rozważenia ich przez umysł człowieka?

-Tak.

- Słyszeliśmy, że wizjonerzy widzieli niebo, piekło, czyściec - czy Ojciec to jakoś skomentuje?

- Sądzę, że pozwolono im zobaczyć czyściec, by mogli nam o nim zaświadczyć. Nie widzieli szczegółów; nie wiedzą, gdzie naprawdę jest czyściec. Potwierdzili tradycyjne poglądy na piekło, jak płomienie ognia, opisali czyściec, jako pewien rodzaj ciemności, pozbawiony światła, a niebo jako wielką wspólnotę miłości. Są więc naiwnymi świadkami - „wiemy, że to istnieje, widzieliśmy to."

- Mirjana, najstarsza z wizjonerów, i Marija utrzymywały, że piekło jest miejscem, które wybiera się samemu, że Bóg nie posyła nikogo do piekła. Człowiek wybiera piekło przez odrzucenie Boga - czy to prawda?

- Tak. Wiemy to już z naszej teologii. Bóg stworzył nas dla Siebie i dowiódł tego przez przysłanie Swego Syna. Ale stworzył nas wolnymi, i w ten tajemniczy sposób doświadczając wolności człowiek może nie wybierać Boga, może odrzucić Boga.

- Czy Matka Boża wspomniała kiedykolwiek o problemach w Stanach Zjednoczonych?

- Matka Boża w swoich ogólnych orędziach nigdy nie mówiła ściśle o problemach danego kraju. To, co mówiła, jest ważne dla każdego we wszystkich krajach na całym świecie. Chcę to podkreślić: droga pokoju jest możliwa dla każdego, gdziekolwiek się znajduje, bo słowo Boże nigdy nie jest wypowiadane na próżno. Jeśli Matka Boża, w Imieniu Naszego Pana, zaprasza nas do życia w pokoju, możemy założyć, że jest to możliwe dla każdego, kto to słyszy. Dlatego też tak samo możliwe jest nawrócenie – dla starych, młodych i ludzi w średnim wieku.

- Problem aborcji istnieje na całym świecie - czy Ona mówiła o tym?

- Matka Boża przemawiała jako Królowa Pokoju. Mogłaby również przemawiać jako
Matka Życia, bo gdziekolwiek jest pokój, musi być także życie. A gdziekolwiek jest prawdziwe życie, następuje pokój. Wojna jest zawsze zniszczeniem życia, i gdziekolwiek niszczy się życie, tam jest wojna. Pokój rozwiązałby więc problem aborcji w sposób pośredni. Przyjmujemy nasze życie od Boga, i kiedy zaczynamy żyć z Nim, uspokajamy się, harmonizujemy. W ten sposób zaczynamy szanować życie w innych. Możemy mówić co chcemy o aborcji, ale jeśli nie zaczniemy życia pełnego miłości, zwłaszcza naszego własnego życia w Bogu, zawsze będzie my gotowi niszczyć życie. Weźmy pod uwagę to, że Królowa Pokoju jest również Królową Życia. Jest w tym rozwiązanie problemu pokoju i aborcji, bo aborcja jest wojną. Każdego roku niszczy się sześćdziesiąt do siedemdziesięciu milionów istnień. Taki jest skutek wojny prowadzonej wszelkimi dostępnymi środkami!
Kontynuując myśl: Matka Boża jest Królową Pokoju. Chce nas przygotować do życia. Zatem, jeśli prowadzimy życie w zgodzie z Bogiem, w oczywisty sposób żyjemy tym źródłem życia, jakim jest małżeństwo. A życie jest prawdziwą podstawą małżeństwa. Każdy rozwód jest znakiem, że w rzeczywistości nie akceptujemy życia. Tak jak każda aborcja. Jeśli nawrócimy się prawdziwie i zwrócimy do życia w Bogu, to zadecydujemy w ten sposób i o innych rzeczach. Wiele rodzin pogodziło się ze sobą po tym, jak odwiedzili Medziugorje.

- Jak wizjonerzy nazywają Matkę Bożą?

- Ktoś kiedyś zapytał Vicke, jak wolałaby nazwać Matkę Bożą - przyjaciółką, siostrą czy matką. „Wszystkimi trzema" - powiedziała - „ale gdybym musiała wybrać jedną nazwę, wybrałabym matkę." Dlaczego? „Bo kiedy się ją widzi, ma się wrażenie, że chce objąć każdego na świecie. A także, że chce każdego uratować." Z tego powodu jest idealnym modelem matki. Matka Boża jest przykładem dla matek i dla wszystkich kobiet. W tym znaczeniu, z punktu widzenia matki, można wytłumaczyć istnienie wojen. Każdy konflikt, każda agresja, płynie ostatecznie z walki, kiedy się nie jest kochanym. Dzisiejsza sytuacja na świecie oznacza brak matczynej miłości.
Kiedy matki kochają swoje rodziny, kładą podwaliny pod pokój, bo usuwają ten brak miłości. Matka Boża otwiera tę drogę, którą można iść, i w niej znajdziemy dogłębne nawrócenie. Kiedy myślimy o aborcji, myślimy o pomocy zagubionej matce: zamiast kochać życie, które w niej powstało, walczy z nim. Nawet jeśli wszyscy przywódcy wszystkich krajów są w stanie pokoju, ta matka walczy. Jeśli pozwolimy temu wygasnąć
i zaczniemy kochać, zaczniemy iść drogą Matki Bożej.

- Mówi się, że szatan dostał dwudziesty wiek, by stoczyć wojnę z Kościołem Chrystusowym, słyszeliśmy też, że Matka Boża powiedziała, że wpływ szatana możemy stwierdzić przez wysoki wskaźnik rozwodów - czy to możliwe, aby to on był przyczyną?

- Kiedy przychodzi do pytania o stulecie należące do szatana, nie możemy o tym mówić w ten sposób. Szatan od samego początku był wrogiem człowieka. Jest tym, który kłamie i tym, który zabija. W każdym okresie czasu człowiek miał możność pomagać mu lub się mu opierać.
To samo jest prawdą dzisiaj. Ilekroć dokonujemy wyboru na jego korzyść, otrzymuje siłę. Jeśli nie, wtedy nawet w naszym stuleciu nie ma on tej siły.

- Czy nasza świecka kultura zwiększa jego możliwość kłamania i oszukiwania?

- No cóż, kto stwarza kulturę? My. My to robimy. Nowoczesne technologie, bomby, kultura - powtórzyłbym, że jeśli powrócimy do źródła życia, które jest życiem z Bogiem, możemy rozwiązać wiele problemów. Tak powiada orędzie Matki Bożej, kiedy mówi Ona, że jeśli kochamy jeden drugiego, możemy rozwiązać wiele problemów. Jeśli podejdziemy z miłością do sytuacji, które wydają się niemożliwe do rozwiązania, możemy poradzić sobie nawet z nimi.

- A co z sytuacją, kiedy jeden z członków rodziny przyjął orędzie i nawrócił się, ale inni są przeciwni lub otwarcie wrodzy?

- Wiem, że są rodziny, które codziennie modlą się na różańcu. To prosty argument, że odmawianie różańca jest możliwe. Jeśli matka i ojciec zaczynają się sami modlić po wielu latach, a dzieci się nie modliły, jestem pewien, że nawet jeśli zaczynają zbyt późno, to można to rozwiązać przez modlitwę i cierpliwość.
To powinno przynieść otuchę rodzicom, a nawet księżom, bo księża również spotykają się z takimi sytuacjami, że członkowie ich własnych rodzin nie modlą się. W końcu Bóg nie pyta nas natarczywie, dlaczego inni się nie modlą. Musimy wiec zrobić to, co możemy: modlić się i mieć nadzieję, że inni podążą za nami. Bóg jest cierpliwy i daje nam czas. Pamiętajmy o tym, bo jeśli staniemy się dla kogoś niecierpliwi, nie powiedzie nam się.

- Czy może Ojciec dać nam jakiś przykład?

- Tak. Jelena, młoda dziewczyna, która słyszy wewnętrzne głosy, doświadczyła głosu Matki Bożej, Naszego Pana Jezusa, a nawet szatana. Zapytałem ją: „Skąd wiesz, kto właśnie mówi?" Odpowiedziała: „To bardzo proste: kiedy przemawia Matka Boża, nigdy nie wywiera presji, czuję się spokojna. Czuję się wolna, dosłownie. Kiedy zaczyna mówić szatan, natychmiast staję się nerwowa, czuję napięcie, ponaglanie i mam wrażenie, że zabraknie mi czasu."
Nawiązując do jej doświadczenia: jeśli nasza miłość staje się silna, wówczas, poprzez nasze własne modlitwy możemy wesprzeć tych, którzy się nie modlą. Nie wolno nam sądzić ani ich, ani kogokolwiek innego. Jezus powiedział, byśmy osądzanie pozostawili Ojcu. My kochajmy, i bądźmy po prostu światłem na świecie. W żadnym ze swych orędzi Matka Boża nigdy nie powiedziała: „Idźcie i osądzajcie świat." Nieśmy po prostu światło, miłość, wiarę i radość.

- Co robić, jeśli czujemy się wezwani do postu, a inni członkowie rodziny nie?

- Pan nigdy nie będzie cię prosił o innych; pragnie po prostu, byś ty pościł. Wspólny post zachęca innych i sprawia, że staje się to łatwiejsze. Duch samowyrzeczenia łatwo przenosi się na innych. Często jeśli tylko jeden członek rodziny obiera prowadzenie, cała rodzina podąży za nim.

- Jak mógłby Ojciec opisać, co dzieje się z wizjonerami, jak Matka Boża im pomaga?

- Wizjonerzy są wolni. Nawet jeśli otrzymują nauki bezpośrednio z nieba, pozostają wolni. Nawet w swoim wzroście duchowym. Widziałem tajemnicę wolności człowieka. To dla nas ważna rzecz. Zacznijmy od zera: ci wizjonerzy naprawdę otrzymują wielką łaskę. Ale my otrzymujemy taką samą.

- Jak to?

- Ponieważ jeśli odpowiemy na orędzia z Medziugorja, możemy wzrosnąć dokładnie tak jak oni. Wiem, że jest w parafii kilku młodych ludzi, o których myślę, że są w modlitwie głębsi niż wizjonerzy. Matka Boża szanuje rytm każdego charakteru, każdej indywidualności, każdy odcień rozwoju psychicznego. Ci wizjonerzy mogą być porównani z przewodem telefonicznym: przewód pozostaje taki sam. Jeśli wizjonerzy nie modlą się, jak o to nas wszystkich prosiła Matka Boża, pozostają spokojni, jak przewód bez wiadomości. W tym możemy zetknąć się z tajemnicą wolności.
Muszą także podejmować własne decyzje na temat modlitwy i postu, l dla nich również nie zawsze jest to proste. Ponieważ są wolni, sądzę, że właśnie ta wolność uchroniła ich od każdego rodzaju fanatyzmu. Nie są nerwowi i nie troszczą się o to, czy ludzie się nawrócili albo czy ludzie słuchają orędzi. Są wolni i po prostu idą prosto przed siebie w swoim własnym rytmie, nie martwią się o resztę świata. Gdyby sami nie byli wolni, nie mogliby wnieść swego wkładu ani zrozumieć naszej osobistej wolności.
To jest stopniem ich dojrzałości i dorosłości. Matka Boża ich prowadzi. Jest wobec nich bardzo cierpliwa. Doświadczają tej kochającej cierpliwości każdego wieczoru. Dlatego też wiem, że wzrastają w swojej cierpliwości i otwarciu na ludzi. Ale powtarzam: to nie dlatego, że widują Matkę Bożą, ale że zaczęli robić to, o co ich prosiła. Możliwe, że zrozumiecie to lepiej, jeśli powiem, że jesteśmy teraz wszyscy mniej więcej na tym samym poziomie. Wszyscy cieszymy się tymi samymi przywilejami.

- Czy wszyscy mamy próbować żyć orędziami, jak ci młodzi ludzie tutaj?

- Tak, one są dla wszystkich. Nikt nie powinien wyrzec się pokoju czy też go odrzucić.

- A co z niekatolikami, którzy nie wierzą w Matkę Bożą?

- Nie chodzi o to, by wierzyć w Matkę Bożą; nie muszą w Nią wierzyć, aby odpowiedzieć na orędzie. Ale jeśli naprawdę będziemy nieść miłość i pokój światu, uwierzą w nas, jako świadków. Jeśli zaczniemy rzeczywiście żyć orędziami Matki Najświętszej, inni zaakceptują naszego nauczyciela.

- Proszę powiedzieć nam coś o modlitwie, Ojcze.

- Msza św. jest największą modlitwą. Sądzę, że siła modlitwy i jej wartość nie zależą od miejsca, w którym jesteśmy. Można być rozproszonym w kościele, a skoncentrować się w swoim samo chodzie. Ale oczywiście przeważnie łatwiej modli się w kościele. Matka Boża poprosiła nas, byśmy przygotowali się psychicznie na mszę. A także, byśmy podziękowali Stwórcy, po jej zakończeniu. Jelena powiedziała, że jeśli ktoś nie ma czasu, by pójść do kościoła wcześniej i przygotować się na mszę, może zacząć przygotowywać się już w domu. Od razu, gdy podejmiemy decyzję, by pójść na mszę, zapytajmy samych siebie: „Z Kim zamierzam się spotkać?" Zaczynamy się zatem modlić i przygotowywać. Sądzę, że można tak samo postąpić po mszy. jeśli ktoś nie może pozostać w kościele, może go opuścić w zadumaniu, pytając siebie: „Z Kim się spotkałem, co mi się wydarzyło?" Jest to rozpoczęcie stałej modlitwy, do której Matka Boża nas zaprasza. Nie prosi tylko o poruszanie ustami, kiedy się modlimy; to, co nazywamy nieprzerwaną modlitwą nie polega na ruchu warg. Matka Boża wzywa nas do nieustannego kontaktu z Panem w każdych okolicznościach.

- Matka Boża zachęcała nas do postu o chlebie i wodzie - czy duch umartwienia może być czymś zastąpiony, czy jest to ścisłe odmawianie pożywienia?

- Przede wszystkim, post ma swoją własną pozytywną wartość. Nie należy myśleć o umartwianiu od razu jako o odmówieniu pożywienia. Post jest jak modlitwa - to jak dwie podpory życia duchowego. Poszcząc i modląc się możemy podążać drogą świętości. Wszyscy święci, apostołowie, Matka Boża, pościli i modlili się. Biedni ludzie powinni także pościć, tak jak bogaci. Podczas postu zaczynamy widzieć w pełniejszy sposób rzeczy, które nam przeszkadzają. Nie prosi się biednego człowieka, by dał swoje pieniądze innym ludziom. Ale przez post może on stać się wolny od agresji, którą ma w sobie. Od bogatych ludzi oczekuje się, by dawali pieniądze biednym. W stosunku do każdego z nich możemy w tym sensie mówić o wyrzeczeniu. Ale w duchowości, nie sądzę, byśmy byli w stanie czegokolwiek się wyrzec. Tak naprawdę, jesteśmy tylko zdolni do wyboru lepszej rzeczy, kiedy ją znajdziemy. Jeśli odkrywamy miłość do innych ludzi, możemy bez trudności porzucić telewizję czy pieniądze, bo odkryliśmy miłość - najwyższą wartość. Weźmy psa z jego ulubioną kością: nie możemy mu jej wyjąć ze szczęk. Ale jeśli rzucimy mu stek, natychmiast ją porzuci.
Musimy odkryć tę pozytywną drogę. Jesteśmy chrześcijanami - nie mamy po prostu walczyć z grzechem, chociaż każdy człowiek musi się mu oprzeć. Jeśli żyjemy na tym świecie jako chrześcijanie, naszym podstawowym obowiązkiem jest ukazać dobro i zmyć z niego zło. Kiedy odkryliśmy te wysokie wartości, walka z grzechem nie jest tak trudna.

- Odnośnie do ducha postu, czy mógłby Ojciec podać szczegóły tego, czego pragnie Matka Boża?

- Post nas uwalnia - naszego ducha i nasze ciało. Jeśli za pomocą postu zapragniemy bardziej zbliżyć się do Boga, jesteśmy bardziej wolni w obliczu rzeczy materialnych, i wówczas zaczyna się pokój. Wojna przychodzi, ponieważ jesteśmy przywiązani do pewnych materialnych rzeczy, które chcemy zatrzymać, lub chcemy czegoś, co należy do kogoś innego. Poprzez post zaczyna się rodzaj wyzwolenia, uwalniania się od pożądania rzeczy materialnych. Kiedy zaczynamy żyć tą wewnętrzną wolnością od rzeczy zewnętrznych, nie mamy potrzeby mówić o duchu umartwienia.
Jest to sprawa duchowego wzrastania. Jeśli podczas wzrostu coś nas rozprasza, wówczas można to odsunąć, odrzucić. Na przykład, jeśli chodzi o świętych, często się mówi, że wyrzekają się rodziny, wyrzekają się jedzenia, żyją na pustyni. Ja mówię: nie; w rzeczywistości nie odrzucają wiele. Podążają swoją drogą ku Bogu. Staje się rzeczą naturalną, że pozwalają takim rzeczom odejść - bo one ich przytrzymują. Jeśli
raz obejmiesz Boga, pozwalasz innym rzeczom odejść, bo już nie ma dla nich miejsca. Nie jest to więc sprawa odrzucenia zamożności i luksusu: jeśli odnalazłeś Boga, odnalazłeś coś cenniejszego. Bóg w twoim życiu nie pozostawia już miejsca na inne rzeczy.

- Czy jeśli ludzie żyją w dostatku, to ich stan posiadania nie zagraża ich duchowości?

- Oczywiście, zawsze byli zamożni ludzie. Kiedy odkrywają Boga, jest to dla nich trudny problem. Ale stają się mniej przywiązani do tego, co wcześniej uważali za bogactwo. Kiedy odnajdują Boga, ziemskie rzeczy już ich nie zadowalają, i nie pragną więcej przeznaczyć cennego czasu na zwykłe ziemskie satysfakcje.

- Co jest bezpośrednim celem grupy modlitewnej?

- Każda grupa modlitewna musi wzrastać w świadomości pielgrzymowania - drodze
naprzód do Boga. Kryterium naszego chrześcijańskiego życia nie jest to, ile się modlimy, albo ile pościmy, jak u faryzeuszy. Jest to pokój w sercu i miłość dla innych. Oznacza to prawdziwą miłość do Boga, nie tylko świecki humanizm.

- W jaki sposób wzrastamy w naszym życiu modlitewnym?

- Wiemy, że potrzebujemy oczyszczenia, pojednania i wybaczenia. Dla ludzi, którzy odkryli to życie, niemal prostą konsekwencją będzie pójście do spowiedzi i modlitwa.

- Jak często powinniśmy chodzić do spowiedzi?

- Tutaj ogólną zasadą jest spowiedź co miesiąc. Ale znów nie jest to reguła, ale zaproszenie. Jeśli zaczynamy głęboko żyć z Bogiem, to jak tylko poczujemy, że zrobiliśmy coś złego, idziemy umyć ręce. Jeśli nasze ręce staną się brudne, nie musimy czekać cały miesiąc, żeby je umyć. To zwyczajne zaproszenie. Jeśli ktoś jest chory, odwiedza lekarza znacznie częściej, niż kiedy nie choruje. Ale zdrowi ludzie także chodzą okresowo do badania.

- Jak mamy się przygotować do spowiedzi?

Jeśli przygotowujemy się do spowiedzi, nie zastanawiajmy się, co zrobiliśmy źle. Zapytajmy zamiast tego: czy naprawdę kochamy Boga ponad wszystko w każdych okolicznościach, a naszych sąsiadów tak, jak nas samych? Biorąc to pod uwagę, święty Jakub powiedział: „Nawet sprawiedliwy człowiek zaniedbuje coś siedem razy dziennie" - bo zawsze możemy kochać bardziej. Nasza miłość może być czystsza. Zawsze musimy wzrastać w nawróceniu. Jeśli czujemy się zadowoleni po odmówieniu kilka razy „Ojcze Nasz" i spowiedzi raz w roku, jeśli żyjemy jak ten człowiek, który powiedział o podatkach, „Im mniej płacisz, tym lepiej żyjesz," wówczas utraciliśmy żywą wiarę w Boga ponad wszystkim i bliźniego jako samego siebie.

- Jak mamy żyć tymi orędziami w domu?

- Powinniśmy zachować pokorę. Możemy zaprosić innych, by do nas dołączyli, ale nie w rozumieniu „Jakąż otrzymaliśmy niezwykłą nagrodę! Możesz teraz przyjść i do nas dołączyć!" Bądźmy raczej światłem dla innych dzięki naszemu własnemu nawróceniu i łagodnie zapraszajmy ludzi wokół nas, by przyszli i dołączyli do nas na drodze poszukiwania Boga, jako pielgrzymi.

- Czy to prawda, że Matka Boża poprosiła nas o modlitwę trzy razy dziennie?

- Matka Boża poprosiła nas, byśmy modlili się dwadzieścia cztery godziny na dobę. Modlitwa bez ustanku - zalecenie biblijne - oznacza życie w stanie modlitwy. Jezus do tego nas właśnie nas wezwał, ni mniej, ni więcej. Matka Boża bardzo łagodnie zaczęła z nami swoją szkołę modlitwy. Gdybyśmy mieli pójść do czyjegoś domu i powiedzieć, że musimy się modlić trzy razy dziennie, byłaby to ogromna pomyłka.
Kochajmy Matkę Bożą i zacznijmy odmawiać codziennie siedem razy „Ojcze Nasz," „Zdrowaś
Mario" i „Chwała bądź." Nikt nie może powiedzieć, że to zbyt dożo. - Jeśli posuniemy się dalej, zaczniemy znajdować czas na różaniec, Pismo Św., Mszę św, Pamiętajmy: dopiero po trzech latach i trzech miesiącach pbjawień istotnie poprosiła Ona o pełne piętnaście cząstek różańca. Dopiero po pięciu latach i dziewięciu miesiącach poprosiła grupę modlitewną Mariji o codzienną modlitwę przed Najświętszym Sakramentem - trzy godziny dziennie. Ale nie obawiajmy się zacząć od siedmiu „Ojcze Nasz." Początki mogą być niewielkie, ale nie ustawajmy - i wzrastajmy.

- Jaki jest sposób postępowania z objawieniami?

- Zwykle otrzymywaliśmy orędzia dla wszystkich raz w tygodniu w czwartki. Teraz orędzia dla świata dostajemy tylko dwudziestego piątego dnia każdego miesiąca. Te były natychmiast podawane do publicznej wiadomości. Chciałbym podkreślić, że Matka Boża sama przekazuje orędzia. Nie daje nam orędzia każdego dnia; przychodzi modlić się z dziećmi. Nie wydaje się codziennie obwieszczeń o tym, co wydarza się pomiędzy nimi. Niezwykłe orędzie brzmi: Ona jest wśród nas! Fakt, że objawienia mają miejsce przed wieczorną mszą świętą jest sam w sobie orędziem, przygotowaniem.

- Na czym powinniśmy przede wszystkim skupić uwagę w związku z objawieniami w Medziugorju?

- Na tym, że Jezus, poprzez Jana u stóp krzyża, powierzył nam Najświętszą Maryję Pannę. Oddał również nas Jej. Zawsze była Mu posłuszna – nawet pod krzyżem, gdzie została naszą Matką. A teraz, w tym krytycznym okresie, Bóg posłał Ją na świat. Jest teraz z nami codziennie w Medziugorju. Jej orędzie - wezwanie do wiary, pokoju, modlitwy, pokuty, pojednania, postu i wybaczenia - ma doprowadzić wszystkie Jej dzieci na świecie z powrotem do Jej Syna Jezusa.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin