Czarownice - rys historyczny.doc

(54 KB) Pobierz

Czarownice pogańskich Światów  - Jerzy Tomasz Bąbel 



W 1926 r. w Wieliszewie pod Warszawą sfanatyzowany tłum chciał zamordować kobietę, która ponoć czarami doprowadziła sąsiada do śmierci. W 1976 r. w Niemczech dobrzy sąsiedzi podpalili dom starej panny Elizabeth Hahn, gdyż wierzyli, że pozamieniała swych krewnych w zwierzęta. W 1981 r. w Meksyku tłum ukamienował na śmierć niewiastę oskarżoną przez własnego męża o spowodowanie czarami zamachu na papieża Jana Pawła II. W Ghanie w latach 1960-80 działali autentyczni łowcy czarownic. W 1994 r. w bantustanie Lebowa (RPA), "nieustraszeni pogromcy sług szatana" krążyli po wioskach tropiąc i paląc stare kobiety, które miały czarami spowodować śmierć ich krewnych. W kwietniu 1999 r. polskie gazety donosiły o wiedźmach z Vlaszkiego Kraju (Serbia), zwanych bajalicami, vraczarkami, rusalnicami i duszmankami, zajmującymi się rzucaniem i zdejmowaniem uroków, wróżeniem, kontaktowaniem się ze zmarłymi i czarną magią.
Czary, czarownice, uroki, śmierć i polowania na wiedźmy. Temat stary jak świat i jak widać wiecznie aktualny. W epoce postmodernizmu, lotów kosmicznych i powszechnej komputeryzacji wiara w czarną magię, "ze oko" i uroki nie wygasła. Wręcz przeciwnie. W Europie pojawiły się sekty nawiązujące do wyimaginowanych sabatów dawnych wiedźm i oddające cześć pogańskim bóstwom płodności, działają neoszamani, zaklinacze, "owczarze", wróżbici, kwitnie okultyzm, satanizm, odprawiane są
egzorcyzmy.
Czarownice zazwyczaj kojarzone bywają z "mrocznym" i krwawym średniowieczem, które tak naprawdę nie było bynajmniej aż tak mroczne i krwawe jak późniejsze dzieje Europy. Uważa się je albo (tradycyjnie!!) za czcicielki złych mocy albo za nieszczęsne ofiary sfanatyzowanych szaleńców. Gdzie leży prawda? Od kiedy w dziejach Europy możemy mówić o fenomenie czarownic?
Biblia (I Sam. 28,7-25) wspomina o wieszczce z E-Dor wywołującej duchy, której raził się król Saul. Również rzymski wódz Sekstus Pompejus w roku 48 p.n..e. przed bitwą pod Farsalos jaką jego wojska miały stoczyć z armią Juliusza Cezara, korzystał z wróżby czarownicy Erichto, która w niesamowitej atmosferze horroru, dokonywała czarów nekromancji, wskrzeszając trupy. Erichto należała do osławionych czarownic tessalskich, które w przekonaniu starożytnych mogły zamieniać się oraz innych ludzi w zwierzęta. Umiejętność tę posiadała też Kirke z wyspy Ai, gdzie zawędrowal homerycki Odyseusz ze swymi żeglarzami. Opowieści i legendy ludów Wysp Brytyjskich mówią o licznych wiedźmach, które nie tylko przepowiadały przyszłość (np. Makbetowi) lecz były również nauczycielkami sztuk wojennych wielu celtyckich bohaterów (m.in. Cuchulainna).
Z kolei czarownica Kazi należy do mitycznego okresu dziejów Czechów, kiedy wedle dziejopisa Kosmasa, rządziły nimi jeszcze kobiety. Właśnie czarownic radzili się wojowie czescy przed bitwą, tak jak to robili przed nimi i po nich wojownicy różnych plemion i narodów. Dodajmy tu, że np. czarownice miały magicznie wspomagać w połowie XVII w. kozackie armie Bohdana Chmielnickiego.
W baśniach i folklorze niemieckim i słowiańskim zachowały się informacje o kobietach, mistrzyniach inicjacji młodzieży. Do nich należy bajka o Babie Jadze, Jasiu i Małgosi.
Motyw Baby Jagi występuje w bajkach całej Słowiańszczyzny. Jest ona złą i odrażającą a zarazem mądrą wiedźmą (słowo wiedźma pochodzi od "wiedzy", a więc jest to "kobieta wiedząca, znająca tajemnice"). To straszna, leśna starucha pożerająca ludzi. Ma ogromne piersi i jedną nogę kościaną. Jest ślepa lub też bolą ją oczy. Mieszka w głuchym borze, w chatce na kurzej nóżce a jej domostwo składa się z wielu elementów chtoniczno - inferalnych, świadczących o bestialskich morderstwach popełnianych na przybyszach. Płot wokół chaty zbudowany jest z ludzkich kości, na nim sterczą czaszki, zasuwa w drzwiach to ludzka noga, rygle - ręce, zaś zamek - gęba z ostrymi zębami. Wiedźmie zawsze towarzyszą zwierzęta - kot, kruk, sowa i wąż. W piecu znajdującym się w chacie strucha stara się upiec pochwycone dzieci. Zasadniczo jest przeciwnikiem bohatera bajki. Przylatuje do swej izby i zastawszy w niej człowieka, wycina z jego pleców rzemień itd. Niekiedy za stosowna zapłatą pomaga bohaterowi.
Baba Jaga należy do mitologii słowiańskiej zdegradowanej do poziomu folklorystycznego. Pierwotnie była demonem żeńskim, władczynią zwierząt, mającą związek z krainą zmarłych. Epitet "jaga" łączy się w językach słowiańskich z pojęciami "męka, męczarnia", "zgroza". Polska "jędza" ma związek z sanskryckim "agha" - "zły", st.isl. "ekki" - "ból" i lit. "nu-engti" - "męczyć, zdzierać skórę". Baba Jaga jest więc "Staruchą Mąk". Z kolei łopata, którą wrzuca dzieci do pieca ma związek ze światem zmarłych. Jej funkcja dowadzi (w obrzędowej interpretacji bajek), że pod postacią leśnej wiedźmy kryje się kapłanka inicjacji młodzieży obu płci.
U Germanów jej odpowiednikiem jest Frau Holle. Jak dowiodły badania, funkcja staruchy należy do reliktów czasów wspólnoty indoeuropejskiej. U Hetytów, ponad 3200 lat temu wiedźma taka była specjalistką magii, związaną z dworem. należała do personelu świątynnego i parała się wróżbami. Posiadała wysoką pozycję społeczną i była najważniejszą aktorką magii staroanatolijskiej, wysłanniczką bogów, odpowiedzialną za sprawy zdrowia i medycyny. Wspomnienia o tej postaci kryją się w mitach greckich o Medei, królowej Omfale, czarodziejkach Kalipso i Kirke.
Skandynawskie wiedźmy również stosowały magię, leczyły, wróżyły i prowadziły między sobą szamańskie walki magiczne.
Mityczna Gullweig ("Złoty Napój") była piękną i lśniącą jak złoto wieszczką z rodu Wanów, bóstw płodności i wegatacji. Wedle podań eddaicznych, odznaczali się oni wybujałą erotyką, wiedzą magiczną, mądrością, jasnowidztwem oraz metaforycznym tajemnym językiem. Ich nazwa Vanir (st.isl.) pochodzi z indoeuropejskiego *wen- "kochać, pożądać". Z Wanami walczyli Asowie, którymi przewodził Odyn. Wspomnienie owej wojny zawiera "Przepowiednia Wieszczki" (21).

 Czytamy w niej:


"Pamięta ona wojnę, tę pierwszą na świecie,
Gullweig w niej życie od kopii straciła
I gdy na Odinowym stosie ciało jej spalano,
trzykrotnie spalona, po trzykroć ożyła.
I jeszcze dotychczas żywa w dalszym ciągu."
Gullweig miała zostać wysłana przez Wanów do Asów, by wzbudzić ich pożądanie. Zamach na jej życie stał się przyczyną wojny bogów. Była wieszczką, którą nie może zabić nawet najwyższy bóg Odyn swą magiczną włócznią. Gullweig posiada bowiem tajemnicę nieśmiertelności.
W następnej zwrotce "Przepowiedni Wieszczki" nazywa się ją Heidi (st.isl. Heidhr = "wiedźma").
"Heidi ją zwano, gdy w domy wchodziła:
Wieszczyć dobrze umiała ożogiem,
Czary rzucać umiała, umysły omamiać,
Złym kobietom radość to sprawiało."
A zatem wiedźma - szamanka, która działa na korzyść "złych kobiet". O nich to właśnie mówi zwrotka "Pieśni Najwyższego" (155). Odyn chwali się:
"Pieśń dziesiątą znam: gdy czarownicę ujrzę
Lecące w powietrzu, Wtedy tak uczynię, że się zabłąkają,
Postaci swej nie odnajdą,
I nie odnajdą swej duszy".

 


Mówi się tu o czarownicach, które zostawiwszy ciała w domach (= szamański stan transowy lub eksterioryzacja), fruwały nad ludzkimi zagrodami. Wierzono, że zaklęciem można było spowodować, by nigdy nie odnalazły swoich domów oraz swych ciał. Dodajmy, że znane z późniejszych wieków czarownice europejskie w okresie renesansu używały do tego celu specjalnych "maści do latania" zawierających silnie środki halucynogenne.
W sadze o Eryku Rudym, opowiadającej o życiu na Grenlandii w ostatniej dekadzie X w. mówi się o Thorbiordze, Małej Wieszczce, która była jasnowidzącą. Jej ubranie składało się z granatowego (niebieskiego) płaszcza związanego pod szyją rzemykami. Płaszcz ten ozdobiony był drogocennymi kamieniami. Na szyi nosiła sznur szklanych paciorków a na głowie kaptur z jagnięcej skóry obszyty białą kocią skórką. W dłoniach natomiast trzymała laskę z gałką ozdobioną miedzianymi okuciami i drogocennymi kamieniami. U jej pasa wisiała torba skórzana z różnymi fetyszami potrzebnymi do wykonywania czarów. Stopy kryła w butach z cielęcej skóry, przewiązanych długimi rzemykami. Ich końce zdobiły miedziane guziki. Na dłoniach natomiast nosiła rękawiczki z kociego futerka. Nauki tajemne pobierała od swej przybranej matki Haldis. Przepowiednie Małej Wieszczki oczywiście spełniały się, jak to odnotowują sagi.
Inne sagi północnogermańskie zawierają również wiele cennych wskazówek co do umiejętności germańskich czarownic. Wedle sagi Hrolf Kraka, córka Helgiego (st.isl. "Świętego", "Poświęconego"), Skuld była wróżką i wskrzeszała wojowników padłych w walce przeciw Hrolofowi. I chociaż wojownicy znów zostają zabici i poćwiartowani, dzięki zaklęciom Skuld zaraz podnoszą się i kontynuują walkę. W "Poetyce Bardów" Sturlussona, inna czarownica, Hilda przedłuża walkę między wojskami jej kochanka i ojca wskrzeszając w nocy zabitych wojów.
Ta magiczna wiedza jest przekazywana w tajemnicy kobietom przez kobiety, albowiem narodziny i śmierć a potem powrót do życia zawsze należały do domeny Wielkiej Bogini - Matki, będącej jednym z najstarszych bóstw czczonych przez człowieka. Początki tej wiary giną w pomrokach tysiącleci, sięgając czasów paleolitu i łowców mamutów.
Wielka Bogini - Matka, dawczyni życia i śmierci, to odwieczne bóstwo rolników, którą nigdy nie zdołano w pełni wyrugować wierzeń Europejczyków. Ograniczono jej rolę, pozostawiając przede wszystkim funkcje związane z macierzyństwem, płodnością i miłością. Niebo zajęli bogowie męscy, pozostawiając ziemię władzy bogini.
Istotą wielkiej protocywilizacji megalitycznej, po której pozostały gigantyczne konstrukcje kamienne - menhiry, kromlechy, dolmeny, była gnoza Wielkiej Bogini oraz pośmiertna inicjacja typu szamańskiego, gwarantująca powtórne narodziny. Dowodzą tego, zdaniem Z.Krzaka, pokawałkowane celowo i powtórnie ułożone w grobach w układzie anatomicznym szkielety zmałych ( de- i rekompozycja). W akcie powtórnych narodzin wielką rolę odgrywały kamienie (symbol trwałości i nieśmiertelności), słońce, promień słoneczny i generalnie światło (symbol życia). Społeczności te używały w swoich ceremoniach religijnych bębnów glinianych, których dudnienie wprowadzało w typowy szamański trans. Stosowano również nagminnie halucynogeny.
Jeśli prawdziwa jest hipoteza łącząca twórców megalitów z Wanami znanymi z mitów północnogermańskich, to staje się jasne, że mistrzyniami wtajemniczeń były boginie Wanów i ich ziemskie naśladowczynie - czarownice. W zamierzchłej epoce kamienia gładzonego doszło więc do spotkania dwóch typów inicjacji wojennych, gnozy "męskiej", z której w późniejszych czasach rozwinęły się wtajemniczenia Odina, wielkiego szamana wojennego i psychopomposa oraz starej gnozy "żeńskiej" opartej na rytach zbliżonych do tantra - jogi. Najistotniejszym celem owych obrzędów była zmiana świadomości a zarazem osobowości adepta poprzez ujawnienie mu ukrytej "prawdziwej rzeczywistości", jego misji kosmicznej, powołania oraz przyszłego losu pośmiertnego.
Bogini Freja (st.isl. Freyia ="Pani") patronka płodności, miłości i piękna była córką Njorda i należała do rodu Wanów. Nazywano ją również Vanadis ("Bogini Pożądania"). Była kochanką wielu Wanów i Asów oraz śmiertelników (np. Ottara Szalonego). Pożądali ją również olbrzymi. Posiadała wspaniały naszyjnik Brisingamen oraz cudowną szatę z piór sokolich umożliwiającą latanie (strój szamanki!). To ona nauczyła Odina magii zwanej seidr, dzięki której mógł przewidzieć przyszłość i spowodować śmnierć, nieszczęścia i chorobę. Ten rodzaj magii uprawiany był przez kobiety gydjur ("kapłanki" lub "boginie") i seikonur (magiczki). Z tej racji uważano je za "niegodne mężczyzny". Czary owe implikowały takie "bezeceństwo", że ludzie nie praktykowali ich "bez wstydu", jak to zaświadcza Snorri Sturluson.
Freja, jaką znamy z pieśni eddaicznych to jedna z hipostaz odwiecznej Wielkiej Bogini, której obraz w wyniku ewolucji wierzeń przeszedł daleko idącą przemianę. Warto tu zauważyć, że znane w starożytności w rejonie Morza Śródziemnego i na Bliskim Wschodzie boginie miłości, takie jak Astarte, Asztart, Aszirat, Anat, Afrodyta, Inana, Isztar itd., były również boginiami wojny i śmierci. Grecka Afrodyta, która kojarzy się nam z piękną nagą kobietą i seksem, miała rownież przydomki Androfonos (Mężobójczyni), Tymborychos (Grabarka), Epitymbidia (Nagrobna) a nade wszystko Pasifaessa (Dalekoświecąca), królowa świata podziemnego. Ateńczycy czcili ją jako "najstarszą Mojrę", seniorkę trzech Przeznaczeń.
Wszystkie te przekazy wskazują na ważną rolę społeczną wiedźm, szmanek i kapłanek w przedchrześcijańskim Starym Świecie. Trudniły sie one m.in. magią deszczu, którego dawczyniami pierwotnie były żeńskie boginie niebios. Bóstwa te w patriarchalnych społecznościach zostały zdetronizowane, zepchnięte do drugorzędnej roli, do sfer chtonicznych lub wręcz uznane za szkodliwe demony. Zaś ich wyznawczynie i kapłanki...


CZASY WIELKICH ŁOWÓW

Ludzie stosujący czarną magię w celu sprowadzenia śmierci i zagłady na swe ofiary, byli już tępieni przez władców hetyckich i rzymskich. Król Saul usunął ze swego kraju wróżbitów i wywołujących duchy (I Sam. 28,3).
"Czarownicy nie zostawisz przy życiou ", jednoznacznie głosi Biblia (II Moj. 22,18). Jednakże kościół chrześcijański we wczesnym średniowieczu wystąpił przeciwko karaniu śmiercią za czary. Synod zwołany przez Karola Wielkiego w Paderbornie (785 r.) nałożył karę śmierci na tych, co "omamieni przez diabła, wzorem pogan pomawiają mężczyznę lub niewiastę, że jest czarownikiem lub czarownicą, i ... palą ich na stosie". dodajmy tu, że łowcy czarownic dla odczynienia czarów spożywali ciało spalonej czarownicy.
"Canon Episcopi", instrukcja dla biskupów z 906 r. nakazuje, aby ludzi, którzy uprawiaja wróżnbiarstwo i praktyki czarownicze będące wynalazkiem diabelskim, wypędzano sromotnie z gminy. O karze śmierci nie ma mowy. Potępiona zostaje także wiara w nocne loty kobiet na zwierzętach razem z Dianą, boginią pogańską.
Chrześciajństwo opanowawszy Europę likwidowało lub wręcz wchłaniało kulty lokalne, nadając im katolicki charakter lub też spychając je do kategorii zabobonów, przesądów lub świeckich zabaw. Prawdziwe zagrożenie upatrywano w herezjach neomanichejskich, katarów, albigensów, waldensów, husytów i wielu innych. Heretyków tępiono bezlitośnie, paląc ich na stosach oraz organizując przeciwko nim oraz poganom (Słowianom i ludom bałtyjskim) wyprawy krzyżowe.
Za pierwszych czarowników uznano waldensów, którym przypisywano kult szatana oraz udział w znanych powszechnie potem sabatach. Po heretykach przyszła kolej na czarownice.
Był wiek XV. Polowania na wiedźmy zrodziły się w okresie poczucia totalnego zagrożenia, przekonania o zbliżaniu się czasów ostatnich i końcu świata. Świadczyły za tym niekończące się wojny zarówno świeckie jak i religijne, głód, dżuma, rozpad chrześcijaństwa (Wielka Schizma a potem pojawienie się protestantyzmu), różnorakie bunty i zbrojna ekspansja islamu na kontynencie europejskim. Do tego dochodziły niebezpieczne idee, które podważały porządek świata feudalnego (np. nauki Wiklefa czy też Joachima da Fiore).
W roku 1486 wyszedł drukiem (wynalazek Gutenberga!!) wraz z popierającą go bullą papieża Innocentego VII osławiony podręcznik inkwizytorski "Młot na czarownice" (Malleus Maleficarum) napisany przez inkwizytorów Henryka Kraemera - Institorisa i Jakuba Sprenglera. Jedynie w latach 1496 - 1520 książka ta miała 14 wydań, potem przyszły następne. Jej straszliwe oddziaływanie porównać można tylko z "Mein Kampf" Hitlera. Francuski psychitra Etienne Tillat określa owo dzieło jako traktat z dziedziny psychopatologii seksualnej czy pornografii, mieszninę zboczonej wyobraźni, kompleksów seksualnych i manii prześladowczej. Za "wszystko zło tego świata" odpowiedzialnością obarczono potomkinie grzesznej Ewy, "oblubienice sztana" - czarownice. Ta straszliwa księga zapanowała nad wyobraźnią i lękami Europejczyków na kilka stuleci i zapoczatkowała proces masowych prześladowań.
Czarownicom przypisywano działanie na szkodę ludzi, kanibalizm, cielesne spółkowanie z diabłem na osławionych sabatach, sprowadzanie chorób, opętań, śmierci, impotencji, utraty płodności ludzi i ziwerząt, profanacji hostii i mszy św., odbieranie mleka krowom a także sprowadzanie deszczu, gradu i elementarnych klęsk żywiołowych.
Na pierwszy ogień poszły położne i kobiety trudniące się medycyną ludową, samotne wdowy, żebraczki, niezrównoważone psychicznie staruszki, kobiety z gminu i najniższych warstw społecznych, potem machina sądownicza wyciągnęła szpony po mieszczki i szlachcianki.
Największe polowania na czarownice w zachodniej Europie a potem również w Ameryce trwały od XV do XVII w., i prowadzone były zarówno przez katolików jak i protestantów.
Powodem oskarżeń o czary był nie tylko fanatyzm i obskurantyzm religijny lecz często nienawiść, zazdrość, zawiedziona miłość lub chęć zawładnięcia majątkiem ofiary (oskarżyciel dostawał część majątku). Początkowo przesłuchiwaniami zajmowały sie władze kościelne, inkwizytorzy, potem włączono do tego procederu również władze świeckie.
Kobieta oskarżona o czary nie miała najmniejszej szansy obrony, jeśli nie posiadała wysoko postawionych protektorów. Końcem każdego śledztwa była śmierć, bez względu na to czy oskarżona przyznawała się do winy czy też nie. Przesłuchiwanie rozpoczynało się serią pytań, po których przychodziła kolej na wymyślne tortury. Przerażona ofiara, albo od razu akceptowała akt oskarżenia, albo też broniąc swej niewinności cierpiała niewyobrażalne katusze zanim dopadła ją śmierć. Rozbierano ją do naga i golono wszystkie włosy na ciele, potem kłuto ją szpilkami szukając "diabelskiego znamienia", tj. miejsca nieczułego na ból, miażdżono dłonie i stopy, rozciągano ciało, palono je ogniem, katowano w straszliwych machinach. Spętane kobiety pławiono w wodzie, by sprawdzić czy nie toną. Te które się utopiły, były oczywiście uznane za niewinne. Sadyzm oprawców nie miał granic. Tylko nieliczne wytrzymały ból i zaprzeczały oszczerczym oskarżeniom. Dla prześladowców to właśnie było widomym znakiem pomocy szatańskiej. I te kobiety również szły na stos. Żądano wskazania współwinnych, zadenuncjowania innych "czarownic", aby rozpocząć nowy proces. Skatowane kobiety mówiły wszystko co im podpowiedział udręczony cierpieniami mózg i okrutni oprawcy. Aresztowano następne ofiary, setki ofiar.
W Szkocji w jednym procesie w latach 1661-1662 przed sądem stanęło 664 osoby, w Salem w Ameryce - 162. Łańcuch oskarżeń w Würzburgu w 1629 r. doprowadził do oskarżenia dzieci, duchownych, kanclerza biskupa i wreszcie samego biskupa. Machina zbrodni nabierała rozpędu. W rozpalonej wyobraźni inkwizytorów i sędziów pojawiła się myśl o "światowym spisku Szatana".
Przeciwko "zbrodniom czarostwa" wypowiadała się cała intelektualna elita ówczesnej Europy. Dopiero w końcu XVII w. zrozumiano ogrom mordów i bezsens samej procedury sądowniczej. Zaczęto nawoływać do opamiętania, lecz zakazy karania za czary wydano dopiero sto lat później (m.in. w 1775 r. w Niemczech i w 1782 w Szwajcarii). Przyczyną zmiany stosunku do oskarżeń o czary było ustanie wojen religijnych, racjonalizacja religii, rozwój nauki oraz nowy światopogląd mechanicystyczny, który wyeliminował wiele elementów świata nadprzyrodzonego. W ówczesnych elitach rządzących modny stał się sceptycyzm. Powoli, do końca XVIII w. stosy zgasły w na naszym kontynencie.
W Europie 75% procesów o czary odbyło się w Świętym Cesarstwie Narodu Niemieckiego, we Francji i Szwajcarii. Ile ofiar pochłonęło szaleństwo polowań nikt nie wie. Badacze wahają się w określeniach od kilkuset tysięcy do kilku milionów. Bardzo często po zakończeniu śledztwa akta procesu palono na stosie razem z ofiarami, aby nie zachowała się pamięć o "oblubienicach szatana".
W r. 1610 zgasł ostatni stos w Holandii. Trzy lata potem w Polsce po wydaniu w tłumaczeniu Ząbkowica "Młota na czarownice" za poparciem króla Zygmunta III Wazy, szaleństwo polowań na czarownice owładnęło mieszkańcami Rzeczypospolitej na dwa wieki. Kres położył mu dopiero Sejm w 1776 r. w czasach panowania ostatniego króla, Stanisława Augusta Poniatowskiego.
W naszym kraju prawo chroniło szlachcianki. Na stosy szły więc przede wszystkim chłopki. Ostatnie samosądy odbyły się w 1793 r. w okolicach Poznania (stos), w 1836 r. w Chałupach i w 1872 w Dziurowie (pławienie czarownic). Wedle historyków na terenie dzisiejszej Polski zamordowano od 20-40 tys. kobiet (inne źrodła: do 10 tys.). Ile ofiar było na wschodnich terenech dawnej Rzeczyspospolitej nie wiadomo.



KARTKA Z DZIEJÓW PROCESÓW CZAROWNI

C

Pierwsza na stos poszła "gruba Höckerowa" i "trzy inne niewiasty", potem "dwie staruchy z Würzburga" razem z "dwiema obcymi kobietami". Dalej żony złotnika i burmistrza i wreszcie... położna Schickelte "od której wszystkie te bezeceństwa się zaczęły".
Był rok 1627. We Frankonii, w biskupstwach bamberskim i würzburskim rozpętało się piekło, które trwało 4 lata i pochłonęło ponad dwa tysiące ludzi. Władcami tych krain byli dwaj książęta - biskupi katoliccy - Johann Georg II Fuchs von Dornheim i jego kuzyn Filip Adolf von Ehrenberg, bezlitośni pogromcy czarownic i "spisku szatańskiego". Procesy prowadził całkowicie podporządkowany władcom sąd świecki.
Zasadniczo podejrzane były najczęściej kobiety i one stanowiły ok. 80-85% ofiar polowań, jednakże we Frankonii w efekcie tortur zastosowanych wobec niewinnych ofiar, podejrzani byli wszyscy, albowiem katowani wskazywali na coraz to innych sąsiadów i krewnych, współwinnych "zbrodni czarowstwa". Dochodziło do tego, że najbardziej oporni, broniący swej niewinności, pouczani byli przez swoich oprawców, "aby przyznawali się do wszystkiego, gdyż i tak marnie zginą, a zaoszczędzą sobie przed niechybną śmiercią męczarni...".
Wśród ofiar były stare kobiety i dziewczynki w wieku 7-10 lat, młodzież szkolna, studenci teologii, którzy mieli być wyświęconymi na księży, bogaci mieszczanie, rajcowie, pięciu burmistrzów, kanonicy i wikarzy oraz kanclerz Haar wraz z najbliższymi. Wymordowano całe klasy szkolne i całe rodziny. Wielu uciekło w lęku o swoje życie. Do Rzymu, Czech i Ratyzbony, gdzie skarżyli się na bezprawie Ferdynandowi II, cesarzowi rzymskiemu narodu niemieckiego. Ten choć doskonale poinformowany był o zbrodniach, skutecznie zainterweniował dopiero wtedy, gdy zmusiła go do tego sytuacja polityczna.
Trwała bowiem religijna wojna trzydziestoletnia i protestanci poczęli uzyskiwać przewagę militarną. Gdy zabroniono konfiskaty majątku oskarżonych, która bogaciła biskupów i łowców czarownic, procesy się skończyły. Prześladowania spowodowały katastrofalny upadek życia gospodarczego obu krain. Na teren biskupstwa bamberskiego wkroczyła armia protestanckich Szwedów, którą wielu katolickich poddanych witało jako swoich zbawców.
Biskup Filip Adolf po zakończeniu procesów czarownic, zamawiał w Würzburgu msze za dusze straconych. Sam zmarł niebawem w 1631 r. a jego kuzyn, biskup Bambergu Johann Georg w rok po nim.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin