Chandler Raymond & Parker Robert B - Tajemnice Poodle Springs.pdf
(
608 KB
)
Pobierz
Chandler Raymond & Parker Rober
Raymond
CHANDLER
Robert B.
PARKER
Tajemnice Poodle Springs
Przełożył Wacław Niepokolczycki
„KB”
1
Linda zatrzymała fletwooda przed domem nie skręcając na podjazd. Odchyliła
się w tył i spojrzała najpierw na dom, a potem na mnie.
To nowa dzielnica Springs, kochanie. Wynajęłam ten dom na sezon. Jest
trochę pretensjonalny, ale takie samo jest całe Poodle Springs.
Za mały basen - marudziłem. - I nie ma trampoliny.
Mam pozwolenie właściciela na zainstalowanie jej. Spodziewam się,
kochanie, że dom ci się spodoba. Są w nim tylko dwie sypialnie, ale w głównej stoi
hollywoodzkie łóżko wielkości kortu tenisowego.
To miło. Kiedy nie będzie nam ze sobą dobrze, zawsze możemy się
odsunąć.
- Łazienka jak nie z tej ziemi... z innego świata. A gotowalnia obok ma
różowy dywan po kostki, od ściany do ściany. Na trzech półkach z taflowego szkła są
wszystkie kosmetyki, o jakich słyszałeś. Toaleta... daruj, że mówię o rzeczach
przyziemnych... mieści się w oddzielnym aneksie z drzwiami, a na pokrywie sedesu
jest wielka rzeźbiona róża. I wszystkie okna wychodzą albo na patio, albo na basen.
Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie wezmę kilka kąpieli. A potem
pójdę do łóżka.
Jest dopiero jedenasta rano - odparła z udaną skromnością.
Zaczekam do wpół do dwunastej.
Kochanie, w Acapulco...
W Acapulco było świetnie. Ale mieliśmy tylko te kosmetyki, które
przywiozłaś ze sobą, łóżko było po prostu łóżkiem, a nie pastwiskiem, w basenie
mogli pływać również inni ludzie, a w łazience nie leżał żaden dywan.
Potrafisz być złośliwy, kochanie. Wejdźmy. Płacę tysiąc dwieście dolarów
za to gniazdko. Chcę, żeby ci się podobało.
- Będę nim zachwycony. Tysiąc dwieście dolarów miesięcznie to więcej niż
moje zarobki detektywa. Pierwszy raz w życiu będę utrzymankiem. Czy pozwolisz mi
nosić sarong i malować paznokcie u nóg?
Niech cię, Marlowe, nie moja wina, że jestem bogata, skoro jednak mam te
cholerne pieniądze, to je wydaję. A ponieważ jesteś ze mną, musi coś z nich skapnąć i
na ciebie. Będziesz się musiał z tym po prostu pogodzić.
Tak, kochanie. - Pocałowałem ją. - Kupię małpkę i bardzo prędko
przestaniesz mnie od niej odróżniać.
Nie można mieć małpki w Poodle Springs. W tym pudlim zdroju trzeba
mieć pudla. Właśnie zamówiłam istnego ślicznotka. Jest czarny jak węgiel i bardzo
utalentowany. Pobierał lekcje gry na pianinie. Może będzie umiał grać na naszych
organach Hammonda.
Mamy organy Hammonda? To mi imponuje, zawsze marzyłem, żeby się
bez nich obejść.
Przestań! Zaczynam myśleć, że powinnam wyjść za Comte de Vangirarda.
Był milutki, ale się perfumował.
Pozwolisz mi zabierać tego pudla do pracy? Mógłbym mu kupić małe
organy elektryczne, takie miniaturowe, na których można grać, jeśli się ma ucho jak
kanapka z peklowaną wołowiną. Grałby na nich, kiedy klienci mi kłamią. Jak on się
nazywa?
Kleks.
Jakiś tęgi umysł to wymyślił.
Nie bądź złośliwy, bo nie zechcę... wiesz co.
- Zechcesz, zechcesz. Ledwie się możesz doczekać.
Cofnęła fletwooda i wjechała na podjazd.
Nie musisz mi otwierać drzwi garażu. Augustino wstawi samochód
później. Ale właściwie to nie jest konieczne w tym suchym pustynnym klimacie.
Ach, prawda, ten boy, lokaj, kucharz i pocieszyciel strapionych. Miły
chłopak. Lubię go. Ale czegoś mi brak. Nie damy sobie rady z tylko jednym
fleetwoodem. Muszę mieć drugiego, żeby dojeżdżać do pracy.
Niech cię diabli! Wyjmę biały pejcz, jak się nie uspokoisz. On ma w
środku stalowe druty.
- Typowa amerykańska żona - powiedziałem i okrążyłem samochód, żeby jej
pomóc wysiąść. Padła mi w ramiona. Pachniała bosko. Pocałowałem ją jeszcze raz.
Mężczyzna, który zakręcał dopływ wody do zraszacza przed sąsiednim domem,
uśmiechnął się i pomachał do nas.
- To jest pan Tomlinson - wycedziła mi między zęby. - Jest maklerem.
- Maklerem czy frajerem, co mnie to obchodzi? - Dalej ją całowałem.
Byliśmy dokładnie trzy tygodnie i cztery dni po ślubie.
2
Był to bardzo piękny dom, tyle że zalatywał dekoratorem wnętrz. Ścianę
frontową wykonano z taflowego szkła z zatopionymi w nim motylami. Linda
powiedziała, że sprowadzono je z Japonii. Podłogę hallu wyłożono błękitną winylową
wykładziną dywanową w złote geometryczne wzorki. Z boku był gabinet. Stało w
nim mnóstwo mebli a także cztery ogromne mosiężne lichtarze i najpiękniej
intarsjowane biurko, jakie w życiu widziałem. W bok od gabinetu mieściła się
łazienka dla gości, którą Linda nazywała ubikacją. Półtoraroczny pobyt w Europie
sprawił, że wyrażała się z angielska. Łazienka dla gości zawierała prysznic i
gotowalnię z lustrem trzy na cztery stopy. W każdym pomieszczeniu zainstalowano
głośniki hi-fi. Augustino nastawił cichutką muzykę. Stanął w drzwiach kłaniając się i
uśmiechając. Z wyglądu był miłym chłopcem, w części Hawajczykiem a w części
Japończykiem. Linda go wytrzasnęła w czasie krótkiego wypadu na Mani zanim
pojechaliśmy do Acapulco. Zdumiewające, co można wytrzasnąć, kiedy się ma te
osiem, dziesięć milionów dolarów.
W wewnętrznym patio rosła duża palma, trochę tropikalnych drzew, a także
leżała pewna ilość głazów sprowadzonych z pustynnej wyżyny za bagatelną sumę
250 dolarów od sztuki. Łazienka, w której opisie Linda nie przesadziła, miała drzwi
na patio, a to z kolei miało drzwi wychodzące na basem kąpielowy i wewnętrzne
patio oraz patio zewnętrzne. Dywan w salonie był bladoszary, zaś organy Hammonda
wbudowano w bar po przeciwnej stronie klawiatury. To mnie mało nie zwaliło z nóg.
W salonie stały również otomany w kolorze dopasowanym do dywanu, kontrastujące
z nim fotele i ogromny kominek z okapem na półtora metra od ściany. Był też chiński
kufer wyglądający bardzo autentycznie, a na ścianie trzy wytłaczane chińskie smoki.
Jedna ze ścian była całkowicie szklana, inne z dopasowanej barwą do dywanu cegły
do wysokości około półtora metra, a wyżej ze szkła.
Łazienka miała wpuszczaną wannę i szafy z przesuwnymi drzwiami zdolne
pomieścić wszystkie wymarzone stroje dwunastu panien na wydaniu.
W hollywoodzkim łożu w głównej sypialni mogłoby spać wygodnie czworo
ludzi. Na podłodze leżał bladoniebieski dywan a lampy do czytania przed zaśnięciem
były osadzone na japońskich statuetkach.
Przeszliśmy następnie do pokoju gościnnego. Miał dwa pojedyncze, nie
podwójne, łóżka, przyległą łazienkę z takim samym olbrzymim lustrem nad
gotowalnią i tyle samo wartych czterysta czy pięćset dolarów kosmetyków i perfum
na trzech półkach z taflowego szkła.
Pozostała jeszcze kuchnia. Był w niej u wejścia bar i ścienna szafa z
dwudziestoma rodzajami szkieł do koktajli
i win, a dalej kuchenka gazowa bez piecyka czy opiekacza, dwa elektryczne
piecyki i elektryczny opiekacz przy drugiej ścianie, a także ogromna lodówka i
zamrażarka. Stół śniadaniowy miał blat z mrożonego szkła, z trzech stron wygodne
krzesła, a z czwartej wbudowaną kanapę. Włączyłem wentylator. Poruszał się
powolnymi szerokimi obrotami, niemal bezszelestnie.
To za wysokie progi na moje nogi - powiedziałem. - Rozwiedźmy się.
Ty draniu! To jeszcze nic w porównaniu z tym, co będziemy mieli, jak
wybudujemy własny dom. Może niektóre rzeczy są tu zbyt krzykliwe, ale nie możesz
powiedzieć, że jest pusto.
Gdzie będzie spał pudel, z nami czy w sypialni dla gości? I jakie lubi
piżamy?
Przestań!
Muszę teraz odkurzyć moje biuro. Nie chcę czuć się gorszy.
Nie będziesz miał żadnego biura, głuptasku. Jak sądzisz, po co za ciebie
wyszłam?
To wracajmy do sypialni.
A niech cię, musimy się rozpakować.
Na pewno Tino to już za nas robi. Wygląda na przytomnego chłopaka.
Muszę go zapytać, czy nie ma nic przeciwko temu, żebym go nazywał Tino.
- Może potrafi rozpakowywać rzeczy. Ale na pewno nie wie, gdzie ja chcę je
poukładać. Jestem drobiazgowa.
- Chodź, pokłócimy się o szafy, która będzie czyja. Potem możemy trochę się
pozmagać, a następnie...
Moglibyśmy wziąć prysznic, popływać i zjeść wczesny obiad. Umieram z
głodu.
Ty zjedz wczesny obiad. Ja pojadę do śródmieścia i wynajmę sobie biuro.
W Poodle Springs na pewno znajdzie się dla mnie praca. Tutaj jest mnóstwo
pieniędzy i może mi się uda trochę ich uszczknąć dla siebie.
Nienawidzę cię. Nie wiem, po co za ciebie wyszłam. Ale tak nalegałeś.
Porwałem ją i przytuliłem. Skubałem wargami jej brwi i rzęsy, długie i gęste.
Następnie przeszedłem na nos i policzki, a potem jej usta. Z początku były to tylko
usta, lecz zaraz i wysunięty język, a potem głębokie westchnienie i zbliżenie dwojga
ludzi do takiego stopnia, do jakiego między dwojgiem ludzi może dojść.
Przeznaczyłam dla ciebie milion dolarów, z którymi możesz robić, co tylko
chcesz - szepnęła.
Miły uprzejmy gest. Ale wiesz, że ich nie tknę.
Więc co mamy robić, Phil?
Musimy jakoś się z tym uporać. Nie zawsze pójdzie nam to łatwo. Ale ja
nie zamierzam być panem Lorin-giem.
I nigdy się nie zmienisz?
Czy naprawdę chcesz ze mnie zrobić mruczącego kotka?
Nie. Nie wyszłam za ciebie dlatego, że mam mnóstwo pieniędzy, a ty
prawie wcale. Wyszłam za ciebie, bo cię kocham, a jedną z rzeczy, dla których cię
kocham jest to, że nie dbasz o nikogo... czasem nawet o mnie. Wcale nie chcę, żebyś
czuł się nieswojo, kochanie. Ja tylko chcę, żebyś był szczęśliwy.
A ja chcę sprawić, żebyś ty była szczęśliwa. Ale nie wiem jak. Za mało kart
mam w ręku. Jestem biednym człowiekiem, który się bogato ożenił. Nie wiem, jak się
zachowywać. Jednego tylko jestem pewien... w tym moim lichym czy nie lichym
biurze stałem się, czym jestem. I właśnie tam będę, czym będę.
Rozległo się ciche chrząknięcie i w otwartych drzwiach ukazał się Augustino,
Plik z chomika:
ssaaggaa
Inne pliki z tego folderu:
Głęboki Sen.pdf
(656 KB)
Chandler Raymond & Parker Robert B - Tajemnice Poodle Springs.pdf
(608 KB)
Chandler Raymond - Zegnaj Laleczko.pdf
(932 KB)
Chandler Raymond - Wysokie okno.pdf
(663 KB)
Chandler Raymond - Strzelanina u Cyrana.pdf
(252 KB)
Inne foldery tego chomika:
Cabot Meg
Cadigan Pat
Caidin Martin(McCoy Max)
Caldwell Erskine
Callison Brian
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin