Cussler Clive - Przygody Dirka Pitta 06 - Wir pacyfiku.pdf
(
787 KB
)
Pobierz
Cussler Clive - Przygody Dirka
Cussler Clive
Hawajski Wir
Tłumaczenie: Jarosław Kotarski
Wydanie polskie: 1992
Wydanie oryginalne: 1983
Słowo od autora
Nie jest to szczególnie ważne, ale ta książka jest pierwszą z serii przygód
Dirka Pitta. Gdy zebrałem się na odwagę, by napisać powieść z gatunku sensacyjno-
przygodowego, zacząłem szukać bohatera, który byłby inny niż ogólnie przyjęte
wzorce obowiązujące w tym gatunku. Kogoś, kto nie byłby agentem wywiadu,
policjantem czy prywatnym detektywem, kto równie dobrze czułby się na kolacji z
piękną kobietą w renomowanym lokalu, jak i popijając piwo z kumplami w barze.
Kogoś twardego, gdy trzeba i otoczonego mgiełką tajemniczości. Kogoś, czyim
naturalnym środowiskiem byłoby nie kasyno czy zaułki Nowego Jorku, ale morze.
Kogoś, kto lubiłby nieznane i przyjmował ryzykowne wyzwania.
I tak w mojej wyobraźni narodził się Dirk Pitt.
Ponieważ w tej powieści brak skomplikowanej intrygi i ponieważ była to
pierwsza napisana przeze mnie książka, nie chciałem jej publikować, jednakże
długotrwała presja przyjaciół, rodziny, wydawcy i sympatyków w końcu zwyciężyła i
oto debiut Dirka Pitta znalazł się w rękach czytelników.
Mam nadzieję, że powieść zapewni kilka godzin przyjemnej rozrywki, a być
może przez część czytelników zostanie potraktowana jako swoista ciekawostka
historyczna.
Clive Cussler
Prolog
Każdy ocean odbiera daninę statków i ludzi, ale żaden nie jest żarłoczniejszy
od Pacyfiku. Apetyt tego ogromnego zbiornika wodnego jest znany, podobnie jak i to,
że pochłania swe ofiary w niezwykły i nieoczekiwany sposób. Tutaj miał miejsce
bunt na „Bounty” i spalenie okrętu na Pitcairn Island, tu zatonął „Essex” - jedyny
statek, o którym wiadomo na pewno, że zatopił go wieloryb. Przypadek ten
zainspirował Melville’a do napisania
Moby Dicka.
Tu także pod kadłubem „Hai
Maru” eksplodował podwodny wulkan. Jednak pomimo tych wszystkich wybryków
największy ocean Ziemi zazwyczaj jest cichy i spokojny. Mimo to, a właściwie
zwłaszcza dlatego nie należy go lekceważyć. Osoby ciche i wstydliwe często
zmieniają się w bestie; ujawniają cechy charakteru, o które nikt by ich nie
podejrzewał.
Takie myśli były jednak zupełnie obce komandorowi Feliksowi Dupree, gdy
tuż przed zmrokiem wspinał się na mostek swego atomowego okrętu podwodnego
„Starbuck”. Skinął głową oficerowi wachtowemu i oparł się o reling. Z rozkoszą
wdychając morską bryzę, pełen zawodowej dumy spoglądał na obły dziób okrętu z
łatwością prujący fale.
Większość ludzi czuje przed morzem respekt, a nawet się go boi. Ale nie
Dupree. Człowiek ten żywił do morza takie uczucia jak ateista dla religii: owszem,
należy akceptować gniew burzy i spokój ciszy, lecz nigdy nie dać się zwieść ich
urokowi. Spędził dwadzieścia lat na morzu, z czego czternaście na okrętach
podwodnych, ale ciągle pragnął czegoś więcej. Był kapitanem najnowszego,
najbardziej doskonałego okrętu podwodnego na świecie, ale i to mu nie wystarczało.
„Starbuck” niedawno opuścił stocznię w San Francisco. Konstrukcja okrętu od
kilu do ostatniej śrubki była całkowicie nowatorska - każdy element i każdy system
został zaprojektowany przez komputer, dzięki czemu „Starbuck” był prekursorem
nowej generacji podwodnych miast zdolnych płynąć dwa tysiące stóp pod
powierzchnią z szybkością dwudziestu pięciu węzłów. W tym rejsie przypominał
konia wyścigowego czystej krwi na pierwszym pokazie, niespokojnego i gotowego
zademonstrować, co potrafi. Widowni jednak nie było. Był to bowiem pierwszy rejs
okrętu i Departament Obrony polecił przeprowadzić próby na pustkowiu w całkowitej
tajemnicy. Dodatkowo, by uniknąć ciekawskich, okręt podwodny popłynął sam, bez
towarzyszącej zwykle w takich przypadkach jednostki nawodnej.
Dupree został wybrany na dowódcę tego dziewiczego rejsu dzięki reputacji
osoby trzeźwo myślącej i zwracającej uwagę na szczegóły. W Annapolis uzyskał
przydomek „Bank danych”, gdyż wystarczyło podać mu fakty i czekać, aż udzieli
logicznych odpowiedzi. W US Navy znano jego talent, ale na stanowiskach
admiralskich umiejętności oceniano na równi z osobowością, znajomościami i
talentem do zjednywania sobie ludzi, a tych cech Dupree nie miał. W efekcie
pomijano go przy awansach.
Rozległ się brzęczyk wewnętrznego telefonu. Wachtowy odebrał, słuchał
przez chwilę w milczeniu, skinął głową i odwieszając słuchawkę, zameldował:
- Sonar melduje, że dno w ciągu ostatnich pięciu mil podniosło się o tysiąc
pięćset stóp, sir.
- Prawdopodobnie jakiś podwodny łańcuch górski - mruknął Dupree. - Ciągle
jeszcze mamy pod sobą milę wody. Nie ma obawy, nie utkniemy na mieliźnie.
- Zawsze lepiej mieć parę stóp w zapasie - uśmiechnął się porucznik.
Dupree odpowiedział uśmiechem i powoli odwrócił się w stronę dziobu,
unosząc lornetkę zawieszoną na szyi. Wiedział, że to niepotrzebne, gdyż system
radarowy wykryłby przeszkodę o wiele wcześniej niż oko obserwatora, ale był to
nawyk wyrobiony przez setki godzin spędzonych na starych okrętach i poświęconych
przeszukiwaniu otaczających wód w poszukiwaniu wroga lub przyjaciela. Poza tym
patrzenie na fale przez szkła było czymś naprawdę uspokajającym. W końcu z
westchnieniem opuścił lornetkę i oznajmił:
- Schodzę na kolację. Proszę przygotować mostek do zanurzenia o
dwudziestej pierwszej.
Dupree zszedł trzy poziomy niżej i znalazł się na stanowisku dowodzenia.
Nad zasłanym mapami stołem nawigacyjnym zastał pochylonych nawigatora i
pierwszego oficera.
- Mamy dziwne odczyty, sir - odezwał się Pierwszy na jego widok.
- Nie ma to jak jakaś tajemnica na zakończenie dnia - mruknął Dupree; był w
dziwnie dobrym nastroju. Podszedł do nich i spojrzał na papier rozpostarty na
podświetlonym od spodu blacie. Mapę pokrywała siatka krótkich, krzyżujących się
linii opatrzonych odręcznymi notatkami i wzorami matematycznymi. - W czym
problem? - zapytał.
- Dno podnosi się w sposób naprawdę zaskakujący - zaczął powoli nawigator.
- Jeżeli w ciągu dwudziestu pięciu mil to się nie zmieni, wylądujemy na wyspie czy
też wyspach, które według mapy po prostu nie istnieją.
- Jaką mamy pozycję?
- Jesteśmy tu, sir. - Ołówek nawigatora wskazał miejsce. - Sześćset
siedemdziesiąt mil na północ od Kahuku Point na Oahu, kurs zero-zero-siedem
stopni.
Dupree sięgnął po mikrofon zwisający obok tablicy kontrolnej.
- Radar, tu kapitan. Macie coś na ekranie?
- Nie, sir - odparł mechanicznie operator. - Ekran czysty... zaraz... poprawka,
sir. Mam słabe echo na horyzoncie, dwadzieścia trzy mile przed dziobem.
- Co to jest? Wyspa?
- Nie, sir. Raczej chmura lub dym. Nie jestem pewien, sir.
- Dobrze, proszę zameldować jak tylko zidentyfikujecie odczyt. - Dupree
odwiesił mikrofon i odwrócił się do stołu nawigacyjnego. - I co panowie na to?
- Jeżeli to dym, to musi być i ogień - zastanowił się na głos Pierwszy. - Co
może się tu palić? Wyciek ropy?
- Z czego? - spytał zniecierpliwiony kapitan. - Jesteśmy z dala od wszystkich
linii żeglugowych. Najbliższa, z San Francisco do Honolulu i dalej na wschód, leży
czterysta mil na południe. Nie, płonąca ropa nie ma sensu. Nowy, dotąd nie
rejestrowany wulkan, to już lepsze przypuszczenie, ale nadal jedynie przypuszczenie.
Tymczasem nawigator naniósł na mapę namiar radaru i obwiódł go
niewielkim kółkiem.
- Chmura nad samą wodą też nie - mruknął. - Warunki atmosferyczne
całkowicie wykluczają możliwość powstania czegoś takiego.
- Kapitanie, tu radar - rozległo się z głośnika. - Zidentyfikowaliśmy to, sir.
Odczyt taki sam jak ławica mgły w New England. Gruba powłoka o średnicy około
trzech mil.
- Jesteście tego pewni?
- Mogę się założyć o następny awans, sir.
Dupree przełączył mikrofon na mostek i poinformował wachtowego:
- Poruczniku, nowy kontakt radarowy przed dziobem. Proszę zameldować, jak
tylko pan coś dostrzeże. - Wyłączył mikrofon i spytał Pierwszego: - Jaka jest aktualna
głębokość?
- Dwa tysiące osiemset stóp i nadal szybko maleje, sir.
- Szału można dostać - mruknął nawigator, ocierając pot z karku. - Jedyne
Plik z chomika:
ssaaggaa
Inne pliki z tego folderu:
Cussler Clive - Kurt Austin 05 - Zaginione miasto.pdf
(1056 KB)
Cussler Clive - Kurt Austin 04 - Podwodny zabojca.pdf
(1031 KB)
Cussler Clive - Kurt Austin 03 - Ognisty lod.pdf
(1100 KB)
Cussler Clive - Kurt Austin 02 - Blekitne zloto.pdf
(1086 KB)
Cussler Clive - Zloty Budda.pdf
(1108 KB)
Inne foldery tego chomika:
Cabot Meg
Cadigan Pat
Caidin Martin(McCoy Max)
Caldwell Erskine
Callison Brian
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin