Kilka praktycznych porad i prowizorek.doc

(30 KB) Pobierz
Kilka praktycznych porad i prowizorek

Kilka praktycznych porad i prowizorek.

 

Podczas eksploatacji sprzętu typu Ogar200 dość szybko wychodzą na jaw jego zalety a w szczególności wady. Z czasem coraz bardziej zapoznajemy się ze sprzętem i wiemy czego można się po nim spodziewać. Drobne usterki podczas jazdy lokalizujemy natychmiast i usuwamy z zamkniętymi oczami. Właśnie takie spostrzeżenia z użytkowania chcę tutaj przedstawić. Oczywiście moje uwagi przedstawiam na podstawie własnych przeżyć ale na pewno przydadzą się posiadaczom motorowerów produkowanych przez byłe kraje demoludów.

 

Zawsze jeśli nie można uruchomić silnika przystępujemy do małego testu. Wykręcamy świecę (jeśli izolator i elektroda jest mokra to najprawdopodobniej "zalaliśmy" silnik), nakładamy na nią nasadkę i trzymając za nasadkę  przykładamy do żeber cylindra i uruchamiamy rozrusznik jednocześnie patrząc na świecę. Jeśli między elektrodami przeskakuje iskra to przyczyn szukamy w gaźniku, jeżeli brak iskry to wina układu zapłonowego.

Gdy po długim użyciu rozrusznika lub pchaniu (odpalamy z 2 lub3) zero reakcji to może po prostu zalaliśmy silnik. W takim przypadku zamykamy kranik i zapłon, odkręcamy maksymalnie gaz i kilkakrotnie używamy rozrusznika. 

Jeśli motorower traci na mocy, nierównomiernie pracuje, dławi się to prawie na pewno odpowiedzialny jest za to gaźnik ale dla pewności sprawdzamy iskrę. Usterki w układzie zapłonowym zdarzają się znacznie rzadziej. Najczęściej wystarczy wykręcić i przeczyścić dwie dyszę gaźnika i po kłopocie. Jednak w trasie nie jest to takie proste - czasami paproch tak się usadowi, że dmuchanie nic nie daje. W takiej sytuacji najlepiej przedmuchać sprężonym powietrzem ale gdzie takie znaleźć na jakimś odludziu? Rozwiązaniem może być pompka rowerowa pożyczona od spotkanego rowerzysty. A jeśli nikogo nie ma? Wtedy korzystamy z tego co mamy. Jeśli jest w pobliżu las to do przetkania dysz możemy użyć igły z drzewa (osobiście przetestowane) jest ona dość twarda aby przepchać zanieczyszczenie ale nie tak twarda aby rozkalibrować dyszę. Do przepychanie dysz NIGDY nie używajmy igieł, agrafek, spinaczy lub drutów - po takim czyszczeniu dysza zwiększy swoją średnicę i nadaje się tylko do wymiany.

Jednak co zrobić kiedy po przeczyszczeniu gaźnika brak poprawy? Wtedy zabieramy się do układu zapłonowego. Najczęściej jest to wina kondensatora lub cewki.

Uszkodzony kondensator naprawdę może napsuć krwi. Jadę sobie spokojnie a tu nagle silnik zaczyna przerywać. Patrzę na rurkę doprowadzającą benzynę do gaźnika wszystko w normie (jest benzyna :), a silnik przerywa coraz mocniej aż wreszcie stanął. Sprawdziłem dysze gaźnika - były czyste (z braku klucza do świec nie sprawdziłem świecy) a moto za nic nie można odpalić. Wnerwiony do granic dopchałem sprzęt do domu. Tam sprawdziłem iskrę - wszystko dobrze, więc zabrałem się do przeczyszczenia gaźnika. Po przeczyszczeniu  znowu to samo, sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy. W końcu zastanowiło mnie dlaczego zawsze stawałem mniej więcej w tym samym miejscu. Wymieniłem kondensator i wszystko w porządku. Stary kondensator kiedy się nagrzał miał przebicie dlatego kiedy sprawdzałem iskrę na zimnym silniku była dobra.

Czasami można mieć problemy z kupieniem oryginalnego kondensatora (święta, "długi weekend") a my akurat musimy gdzieś wyjechać wtedy trzeba sobie poradzić w inny sposób. Kondensator w Ogarze200 powinien mieć pojemność 0,25µF czyli taką samą jak ten z Malucha. I już jesteśmy w domu - ze znalezieniem takiego kondensatora nikt nie powinien mieć problemu: w każdym garażu się go znajdzie, u sąsiada amatora małych samochodów a w ostateczności na stacji benzynowej. Jednak nie ma tak dobrze, kondensator z Malucha ma przymocowaną blachę, która uniemożliwia zamocowanie go w odpowiednim miejscu. Można spróbować wyrwać tą blachę i wtedy pasuje bez problemu (nie polecam, jest to dość trudne i nikt nie zagwarantuje, że podczas takich zmagań nie uszkodzimy go). Innym sposobem, moim zdaniem lepszym jest lekkie rozwiercenie otworu w blasze kondensatora tak aby pasowała śruba mocująca pokrywkę przerywacza (ta trójkątna blacha przykręcana 3 śrubkami). Następnie przykręcamy kabelek kondensatora tam gdzie jego miejsce a sam kondensator przykręcamy śrubką w gwint od pokrywki przerywacza. Brzmi skomplikowanie ale jest bardzo proste, wygląda to mniej więcej tak - przepraszam za prymitywizm obrazka ale był konieczny. Po takiej przeróbce przerywacz jest narażony na bród i kurz, więc przyklejmy kawałek folii w miejsce pokrywki. Chociaż jak głosi znane przysłowie, że wszystkie prowizorki są najtrwalsze należy w miarę możliwości jak najszybciej zamontować odpowiedni kondensator.

Kiedyś przeczytałem (chyba w Motocyklu), że zepsuty kondensator można zastąpić ziemniakiem. Zdrapujemy z niego skórkę tak aby było dobre połączenie z masą a w środek wbijamy kabel bez izolacji. Nie wiem czy to w ogóle działa ale zdesperowany człowiek chwyta się wszystkiego. Jak ktoś taki patent przetestował to proszę o kontakt. 

Na koniec rada, którą wszyscy znają ale stosują się do niej dopiero po własnych błędach. Zawsze miejcie przy sobie komplet kluczy, klucz do świec, śrubokręt i jakąś szmatę do wytarcia rąk. Taki zestaw nie zajmuje zbyt dużo miejsca a niekiedy uratuje życie (czytaj: uchroni od pchania).

  

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin