Mayo Margaret - Wakacje w Hiszpanii.pdf

(683 KB) Pobierz
184242430 UNPDF
184242430.001.png
Margaret Mayo
Wakacje
w
Hiszpanii
0
anula
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kirstie siedziała wpatrzona w aparat telefoniczny. Czekało ją
chyba najtrudniejsze zadanie w życiu. Wiedziała, że musi odbyć tę
rozmowę, że nie może jej już dłużej odkładać - jest to winna Becky.
Lecz piętnaście, a właściwie szesnaście lat to szmat czasu.
Czy on mnie jeszcze w ogóle pamięta, zastanawiała się.
Bo ona doskonale pamiętała Lucia Mastertona, czarnowłosego,
wysokiego - miał ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu -
nieprzyzwoicie przystojnego, świetnie zbudowanego,
wysportowanego, obdarzonego najbardziej szelmowskimi brązowymi
oczami, jakie kiedykolwiek widziała u mężczyzny. Wystarczyło jedno
spojrzenie owych oczu, a dziewczyny traciły dla niego głowę i gotowe
były się z nim przespać, jeśli tylko je zechce.
Ją chciał.
Wydawało jej się wtedy, że jest wybranką losu.
Ale złudzenia szybko prysły. Lucio miał w życiu jedno marzenie
i jeden cel: zostać milionerem. Kobiety były na drugim miejscu.
Każda, która traktowała związek z nim zbyt poważnie, po prostu
dostawała kopniaka.
A teraz ona musi z nim porozmawiać.
Lucio został nie tylko milionerem, ale miliarderem, czyli tysiąc
razy milionerem. Te wszystkie zera przyprawiały ją o zawrót głowy.
Lecz żeby oddać mu sprawiedliwość, musiała przyznać, że
zdobył ten astronomiczny majątek ciężką pracą. Przez wszystkie
1
anula
minione lata Kirstie bacznie śledziła karierę byłego kochanka i mimo
urazy, jaką do niego żywiła, podziwiała jego upór i konsekwencję.
Według tabloidów był partią numer jeden na europejskiej
giełdzie matrymonialnej i często widywano go w towarzystwie
pięknych kobiet. Kirstie mimowolnie zastanawiała się, czy traktował
je z taką samą pogardą, z jaką odniósł się do niej. Gazety nigdy nie
podawały przyczyny rozstania z kolejną narzeczoną. Czyżby żadna
nie była dla niego dość dobra?
Teraz albo nigdy.
Podniosła słuchawkę i wystukała numer.
- LMT - w słuchawce natychmiast odezwał się starannie
modulowany kobiecy głos, który od razu podziałał Kirstie na nerwy.
- Z panem Luciem Mastertonem proszę.
- Kto mówi?
- Kirstie Rivers.
- W jakiej sprawie?
- Prywatnej.
- Przykro mi, ale pani nazwiska nie ma na liście osób, z którymi
pan Masterton życzy sobie rozmawiać prywatnie.
Czyżby wręczył jej listę aktualnych przyjaciółek? Ciekawe.
- Rozumiem... W takim razie mówi Kirstie Rivers z Venture
Applications - wymyśliła na poczekaniu.
- Czym zajmuje się pani firma? Kirstie własnym uszom nie
wierzyła.
2
anula
- Co to? Przesłuchanie? - obruszyła się. - Lucio mnie zna. Jeśli
zależy pani na posadzie, niech mnie pani natychmiast z nim połączy -
zażądała, bo wiedziała, że drugi raz już się na podobny wyczyn nie
zdobędzie.
- Masterton. O co chodzi?
O Boże, dziewczyna połączyła mnie z szefem, nie podając
mojego nazwiska!
- Lucio?
Z wrażenia głos Kirstie przeszedł w chrapliwy szept.
- Kto mówi? - zirytował się Lucio.
Kirstie odchrząknęła i już pewnym głosem przedstawiła się:
- Kirstie Rivers.
W słuchawce zaległa cisza.
Nie pamięta mnie, przeraziła się. Czeka mnie ciężka przeprawa.
Czy podrzucić mu jakąś wskazówkę, czy czekać?
Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem...
- Kirstie!
Nie zawiódł jej. Lecz czy uśmiechnął się na jej wspomnienie,
czy przeciwnie, pionowa zmarszczka między brwiami jeszcze się
pogłębiła?
Ilekroć Kirstie natrafiała na jego zdjęcie w kolorowym
czasopiśmie lub gazecie, bacznie je studiowała. Jako
dziewiętnastolatek był jednym z najprzystojniejszych chłopców w
college'u, a obecnie, w wieku trzydziestu pięciu lat stał się
uosobieniem dojrzałej męskiej urody. A gdy pojawiał się w telewizji,
3
anula
Zgłoś jeśli naruszono regulamin