prozac.txt

(10 KB) Pobierz
Paweł Więckowski
Prozac - tabletka szczęcia?

    Artykuł jest sprawozdaniem ze spotkania seminarium filozoficznego w dniu 16.03.2004, powięconego ksišżce P.D. Kramera Wsłuchujšc się w Prozac (wyd. oryginalne 1993, wyd. polskie 1995, Jacek Santorski & Co.), wraz z póniejszymi refleksjami Autora.


Prozac jest stworzonym w 1987 roku lekiem antydepresyjnym. W przeciwieństwie do wczeniejszych leków, odkrywanych często przypadkowo, ma mało skutków ubocznych. . Zawarta w nim substancja czynna  fluoksetyna  podnosi stężenie serotoniny w mózgu. Korzystało z niego (zapewne do momentu napisania ksišżki) ponad 40 milionów ludzi. Pomaga m.in. na lekkie i rednio ciężkie zaburzenia depresyjne, takie jak:


    dystymia (przewlekłe wyczerpania, znużenie),
    spowolnienie mylenia,
    choroba dwubiegunowa (następujšce po sobie okresy rozpaczy i euforii),
    niezdolnoć odczuwania przyjemnoci (anhedonia)
    natręctwa,
    zwišzki toksyczne (uzależnienie od osób),
    nadmierna wrażliwoć na krytykę i stratę, nadmierna potrzeba aprobaty, lęk przed upokorzeniem,
    stany lękowe,
    niska samoocenę,
    niemiałoć.


Rezultatem przyjmowania prozacu jest stan okrelany jako hipertymia - osoba w tym stanie szybko myli, jest pełna entuzjazmu i wiary we własne możliwoci, stanowcza, energiczna i pewna siebie. Nie upiera się przy beznadziejnych sprawach, lecz je porzuca. Ma zmniejszonš wrażliwoć, nie dowiadcza stanów melancholii. Hipertymia nie jest stanem nienaturalnym, u niektórych ludzi występuje samoistnie. Nie jest też - jak silniejsza od niej mania - stanem szkodliwym (w manii następuje upoledzenie krytycznego mylenia i nierealistyczne poczucie siły).
Problemy, które uwyraniły się wraz ze stworzeniem Prozacu

1. Pytanie, czy problemy depresyjne i lękowe sš wrodzone czy nabyte. Od dawna rywalizujš ze sobš dwie szkoły: (1) psychologiczna, wywodzšca się od Freuda, która utrzymuje, że wszyscy rodzimy się jednakowi a problemy psychiczne sš wynikiem doznanych urazów emocjonalnych, i (2) psychiatryczna, która utrzymuje, że rodzimy się różni, a niektóre zaburzenia, np. włanie depresyjne, sš wrodzone. Stopniowo powstało podejrzenie, że być może u niektórych ludzi zaburzenia sš wrodzone, a u innych nabyte. Jak się okazało, Prozac pomaga na zaburzenia depresyjne niezależnie od ich pochodzenia. Dzieje się tak dlatego, że ostatecznie wszystkie one łšczš się z obniżonym poziomem serotoniny.

Ciekawe sš wyniki niektórych badań cytowane przez Kramera. Otóż bez wštpienia częć zaburzeń powstaje w dzieciństwie (nie jest wrodzona). Badano zachowania rezusów, które po urodzeniu były izolowane od rodziców na różny okres czasu. Wykazywały one brak popędu eksploracyjnego, niezdolnoć do afiliacji, nieadekwatnš agresję. Póniej zaniedbywały własne dzieci (głównie pierworodne). Nasilenie tych objawów było wprost proporcjonalne do długoci izolacji. Wskazuje to, że bliski kontakt emocjonalny z rodzicami jest koniecznym warunkiem uformowania osobowoci prospołecznej i szczęliwej.

Rezultatem braku empatycznego kontaktu jest osobowoć neurotyczna, czyli lękliwa, pozbawiona poczucia wartoci, podatna na urazy (jej sugestywnego opisu dokonała Karen Horney). Różne zaburzenia osobowoci - anankastyczne, psychopatyczne, lękowe i histrioniczne - sš różnymi sposobami radzenia sobie z neurotycznym poczuciem słaboci. (Kramer postuluje, by zamiast rozróżniać wiele typów zaburzeń psychicznych, których istotš jest lęk i depresja, powrócić do jednej kategorii: nerwica. Zaburzenia te sš różnymi wariantami tego samego problemu - obniżonego poziomu serotoniny.)

Zaburzenia depresyjne mogš też pojawić się pod wpływem długotrwałego stresu, wywołanego przez takie czynniki jak: ból, izolacja, uwięzienie, brak możliwoci decydowania o sobie. Mogš one powodować zmiany anatomiczne mózgu, tak, że ich skutek - depresja - pojawia się potem samoistnie.

2. Drugi problem dotyczy dawkowania przyjemnoci w tabletkach. Tradycyjnie uważano, że przykroć i przyjemnoć utrwaliła się ewolucyjnie jako nagroda i kara za okrelone zachowania. Służš one wzmacnianiu zachowań ewolucyjne korzystnych. Czy dawkowanie przyjemnoci w tabletce nie rozreguluje naszych zachowań? Czy nie doprowadzi do tego, że zamiast co robić, dbać o swoje życie, ludzie będš łykać prozac? (Takš wizję krelił Huxley w Nowym wspaniałym wiecie.) Kramer odróżnia dwa rodzaje przyjemnoci: oparte na uczuciu nasycenia (np. po morfinie) i na wzmożonym apetycie (np. po kokainie czy amfetaminie). Te drugie, a takie wywołuje Prozac, nie powodujš rozleniwienia, lecz wzmagajš aktywnoć (stšd wspomniana hipertymia), dodajš energii, by walczyć o realizacje ambitnych planów. Dlatego włanie wielu ludzi uznało, że dopiero po zażyciu prozacu czujš się w pełni sobš - i zabrało się za realizację marzeń.

Pojawia się tu jednak inny istotny problem - jeli nie prozac, to zapewne wkrótce jaki inny lek umożliwi zdobycie leniwego szczęcia "na skróty". Jakie to będzie mieć konsekwencje dla kultury? Problem dostrzegali liczni filozofowie, m.in. J.S. Mill, gdy próbował uzasadnić, że pewne przyjemnoci sš wyższe niż inne, i Tatarkiewicz, który za nic by się nie zgodził, by spędzić resztę życia w łóżku w stanie ogłupiajšcej, choć intensywnej euforii.

Przyjrzyjmy się temu problemowi nieco dokładniej. Przez tysišclecia ludzie wkładali wysiłek w robienie rzeczy, które uważali za wartociowe. Dšżyli do wzbogacenia swojego charakteru, stawiali sobie ambitne cele, pisali Fausty i Dziewište Symfonie, zdobywali bieguny i szczyty Himalajów. Potem coraz modniejszy stawał się poglšd, że jedynym racjonalnym celem jest szczęcie. Jednak jeszcze przez pewien czas wierzono, że te wszystkie wysiłki sš konieczne, by je osišgnšć. Gdy zaczęto utożsamiać szczęcie ze stężeniem pewnych substancji w mózgu (SPSWM) problem zarysował się wyrazicie: po co się męczyć, skoro sš prostsze sposoby osišgania pożšdanego SPSWM? Po co malować Kaplicę Sykstyńskš? A za chwilę okaże się, że istniejš jeszcze proste sposoby - jaki prozac-bis, po którym można leżeć w noclegowni i być zarazem w siódmym niebie. Czy wtedy komukolwiek będzie się chciało dšżyć do czegokolwiek? Jeli po takim prozacu jednakowe szczęcie osišgnš i dojrzali, i infantylni, i pracowici, i leniwi - to po co wkładać wysiłek w dojrzewanie i pracę? Co się wówczas stanie, z przyjaniš, miłociš, sumieniem, twórczociš? Przez pewien czas ludzie tacy jak Tatarkiewicz czy Mill będš się bronić, w imię wartoci, w imię zasad. A po pewnym czasie... Zdaje się, że majšc to na uwadze Lou Marinoff napisał w 1999 roku ksišżkę Plato, not Prozac! (wydanš po polsku pod nijakim tytułem W poszukiwaniu szczęcia).

Przez chwilę zastanawialimy się, co by się stało, gdyby Beethoven, który podobno cierpiał na chorobę dwubiegunowš, brał leki stabilizujšce nastrój. Czy tworzyłby muzykę jak powiedzmy Johann Strauss (miał wielki talent, ale rozmienił go na drobne i - jak celnie zauważa Łętowski w swoim przewodniku płytowym - za karę jest masakrowany przez orkiestry kuracyjne całego wiata)? Gdyby Strauss miał emocje rozchwiane jak Mahler - może pisałby podobnš muzykę, albo jak jego imiennik Ryszard (obaj tak różni Straussowie zostali zestawieni w cieżce dwiękowej do Odysei kosmicznej 2001).

3. Kolejny problem - jak daleko należy poprawiać człowieka. Leczenie jest powrotem do stanu sprzed choroby, tymczasem prozac powoduje modyfikację tożsamoci osoby, często dajšc jej cechy, których nigdy wczeniej nie miała. Dlatego pod wpływem prozacu jedni czujš się sobš, inni wręcz przeciwnie. Ale kto ma ocenić, czy skutki tej modyfikacji sš korzystne? Sam zainteresowany - tyle, że jemu włanie zmieniła się osobowoć. A może otoczenie? Tu rodzi się niebezpieczeństwo, że społeczeństwa, w których hipertymia jest ceniona (np. amerykańskie), będš wywierać presję na wszystkich swoich członków, by poprawiali sobie osobowoć (przełożony może nakazać pracownikom, by zażywali prozac i stawali się bardziej przebojowi). A jakie będš skutki długofalowe tej ingerencji? Czy zaniknie wrażliwoć, czułoć, sentymentalnoć? A może tylko bogatych będzie stać na takš terapię? Powstanš dwa wiaty - panów, cenišcych siłę i pozbawionych skrupułów, i niewolników, wykluczonych, zdolnych do współczucia i przez to niezaradnych.

4. Psychologowie (w dyskusji dołšczonej do ksišżki) podnoszš także inny problem. Często depresja jest sygnałem, że le żyjemy, np. trwamy w toksycznej pracy lub toksycznym zwišzku. Rozwišzaniem powinno być zmiana czego w życiu. Zażywanie prozacu, który poprawia nastrój, można by porównać do dawania leku znieczulajšce komu, kto trzyma rozpalone żelazo w ręce. Obrońcy prozacu argumentujš, że choć takie znieczulenie może być skutkiem działania starszych leków antydepresyjnych, prozac nie odbiera jasnoci widzenia i raczej dodaje niż ujmuje sił do uporzšdkowania życia. Prozac nie powoduje, że pracownik poniżany przez szefa będzie lepiej tłumił negatywne emocje. Wręcz przeciwnie - po prozacu ma szanse wybuchnšć i przyłożyć przełożonemu prawym prostym. Prozac zmniejszajšc niemiałoć i wrażliwoć na dezaprobatę ułatwia wyrażanie agresji - do tego stopnia, że wręcz nie zaleca się stosowania go u osób nadmiernie agresywnych, bo może to jeszcze nasilić ich agresywne zachowania. Prozac ułatwia też uwiadamiane sobie bolesnych faktów, które wczeniej mogły być wypierane ze wiadomoci. Kto, kto nie chciał przyznać, że bywa w pracy poniżany, po prozacu może dojć do takiego stwierdzenia.

Skšdinšd ciekawe jest założenie, które może kryć się za metaforš z rozpalonym żelazem. Od czasów Freuda modna jest teoria "nieuwiadomionych emocji" - kto przeżywa jakie emocje, ale ich sobie nie uwiadamia. Dopiero terapia mu to umożliwia - i na tym polega leczenie. Otóż jak mi się zdaje, istnienie nieuwiadomionych emocji budzi liczne opo...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin