Rozdział I.odt

(30 KB) Pobierz

Rozdzial 1

 

   Siedziałam przed telewizorem w salonie Cullenów. Ostatnio nie mam pomysły co robić, kiedy nie ma mojej rodziny w domu. Jest jeden plus mam dużo czasy na myślenie.

                     Kotku może pojedziemy do sklepu na zakupy, lodówka jest pusta.

                     Za pięć minut w garażu!

    Pobiegłam do pokoju Edwarda i wyjęłam z szafy bordową sukienkę do kolan i czarne szpilki. Przeczesałam włosy i zeszłam do salony. Wsiadałam do Porsche Alice i pojechałyśmy do Port Angeles. Od mojej przemiany polubiłam szybkie auta. Edward kupił mi pięknego mercedesa. Ale niestety musiał trafić do warsztatu, bo coś się w nim zepsuło. Oczywiście  tłumaczył co, ale mów do mnie o autach to na pewno cię zrozumiem.

 

Po trzydziestu minutach dojechaliśmy do marketu. Wzięłyśmy wózek i ruszyłyśmy w stronę regałów. Kupiłyśmy warzywa, owoce, słodycze, napoje, makarony, sery, płotki do mleka i wiele, wiele innych rzeczy. Od kiedy Jacob wpoił sobie Roneesme jest z nami non stop. A jak przychodzi Jacob to zawsze przychodzi ktoś ze sfory. Przynajmniej jest do czego wykorzystywać kuchnię! Kiedy przyjechałyśmy pod domu wszyscy zdążyli wrócić. Wszyscy oprócz Emmeta i Rosalie, którzy pojechali „studiować” na Yale, a w rzeczywistości pojechali na wycieczkę do Grecji. Reszta- oprócz mnie i Esme- musiała znaleźć sobie pracę dla zachowania pozorów. Edward pracuje w sklepie sportowym razem z Jasperem. Baliśmy się o Jezza, bo praca z ludźmi wystawia go na ciężką próbę. Dla tego zdecydowaliśmy że będzie musiał znaleźć sobie pracę razem z Edwardem. Natomiast Alice i Rosalie pracują nad nowym salonem kosmetycznym, który mają otworzyć w przyszły poniedziałek (za pięć dni). Nawet Jacob znalazł sobie pracę. Szpanował swoje klatą w sklepie spożywczym, który stał się najczęściej odwiedzanym sklepem przez żeńską część społeczeństwa w Forks.  Jego taty nie było stać na ciągłe utrzymywanie go.                                                                                         

    Miesiąc temu ludzie zaczęli gadać, o tym że, my nie jesteśmy na studiach tylko siedzimy w domu. Trzeba było sporządzić „oficjalną wersję”. Według tej „oficjalnej wersji” Rosalie z Emmetem studiują na Yale, a reszta rodziny przez moją wcześniejszą „chorobę” postanowiła zostać w domu na ten jeden rok a potem pójść na studia. Tak więc musieliśmy zacząć pokazywać się w sklepach, kawiarniach i innych miejscach publicznych. Oczywiście pod czujnym okiem Edwarda. Tak więc Ja nadal dochodzę do siebie po „chorobie”, a reszta pracuje.

 

 

 

  Weszłam do pokoju Alice i zobaczyłam jak Jasper i Alice bawią się z Nessi.

Wszyscy w domu chętnie się nią zajmują. Jest taka kochana. Szkoda  że tak szybko dorasta. Wygląda już na jakieś trzy może cztery latka. Czasami jak tak na nią patrzę zaczynam rozumieć co muszą czuć dziewczyny które nie mogą mieć dzieci. Nessi jest moim oczkiem w głowie. A Edward twierdzi że jesteśmy najważniejszymi kobietami w jego życiu.

                     Cześć! Przywitałam się z rodzeństwem.

                     Skarbie choć do mamy. I wzięłam małą na ręce a ona wtuliła się we mnie. Przyłożyła mi swoją małą rączkę do policzka i pokazała jak bawiła się z Jasperem lalkami Barbie. Mała umie już mówić, ale i tak woli pokazywać swoje wizje.

                     No Jasper to ja ci ją zostawiam i bawcie się dalej. Gdzie Edward?

                     Czekał na Ciebie, ale stwierdził że w tym czasie może zapolować, więc pobiegł.

                     Dzięki! Krzyknęłam wybiegając z domu. Znalazłam trop Edwarda i pobiegłam w głąb lasy. Po dwóch może trzech minutach znalazłam go. Zakopywał ciało jelenia w ziemi. Zaszłam go od tyłu i się na niego życiłam. Zaskoczyłam go, co poskutkowało w to że pobliskie drzewo załamało się od ciężaru uderzenia mojego ciała.

                     Skarbie przepraszam, nie wiedziałem że to ty. Nie rób tak więcej! Mógłbym zrobić ci krzywdę!

                     Nie jestem już człowiekiem! Wbij sobie to w końcu do głowy. A w ogóle to już nie można męża wziąć z zaskoczenia? No co on się tylko zasiał i wziął mnie na ręce. Ruszył w stronę domu.

                     Jak w pracy?

                     Nudno. Mogła byś czasem wpaść mnie odwiedzić, albo odebrać.

                     Nie ma sprawy, mój malutki. I wybuchnęłam dźwięcznym śmiechem, który rozniósł się po lesie.

                     A ty co robiłaś w domu?

                     Byłam na zakupach z Esme. Trzeba było kupić coś do jedzenia.

    Weszliśmy do domu, i poszliśmy do małej. Zapytałam się jej czy chce coś do jedzenia, no co ona pokazała Edwardowi że ma ochotę na spaghetti z sosem serowym. Wyjęłam potrzebne składniki i z pomocą Edwarda zrobiła makaron i sos. Edward poszedł po małą i przyniósł ją na rękach całą roześmianą. Zjadła obiad i poszła na kanapę włączyć bajki. Po godzinie czasu zasnęła. Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do naszego kamiennego domku. Chwilę potem dołączył do nas Edward. Przebrałam małą w piżamkę i położyłam delikatnie do łyżeczka. Zeszłam do naszego małego saloniku i usiadłam koło Edwarda. Włączyłam telewizor i zaczęłam przeskakiwać po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Po paru minutach nie znalazłszy niczego ciekawego poszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać Księgę Przeznaczanie. Kiedy byłam w połowie książki przyszedł do mnie Edward i położył się koło mnie.

                      

                     Nie przeszkadzaj sobie kochanie. Zaczął bawić się moimi włosami co mi przeszkadzało, a potem zaczął mnie całować po szyi. Niestety jego zabawę przerwał płacz Nessi.

                     Pójdziesz do niej? Nie odpowiedział bo już go nie było. Usłyszałam że kołysząc ją do snu śpiewał kołysankę. Po chwili mała zasnęła i Edward wrócił do mnie. Położył się koło  mnie, a ja przytuliłam się do niego i tak leżeliśmy aż do rana. 

 

    Rano ubrałam małą i razem pojechałyśmy odwieźć Edwarda i Jaspera do pracy. Nie wiedziałam co mam robić więc pojechałam do mojego ojca. Na podjeździe stał radiowóz, weszłam po schodach i zapukałam. Po paru sekundach otworzył mi Charlie. Uwielbiam potrzeć kiedy mój tato uśmiecha się gdy widzi mnie i małą. Uwielbia ją.

                     Bella, Nessi jak miło was widzieć!Wejdźcie.

                     Ciebie też miło widzieć tato. Posłałam mu mój najpiękniejszy z moich uśmiechów. Charlie zaprowadził nas do salonu i poszedł nastawić wodę na herbatę.

                     Co ciekawego się u was dzieje?

                     Nic szczególnego. Jak wiesz prawie cała rodzina pracuje, a ja siedzę z małą w domu.

                     To wpadajcie do mnie częściej.

                     Acha. Mam pomysł zapraszam ciebie i twoich znajomych na obiad do nas. W niedzielę, zjemy coś, porozmawiamy i się pośmiejemy. Co ty na to?

                     Zadzwonię do znajomych i się zapytam, a potem zadzwonię do ciebie i ci powiem.

                     Dobrze. Woda zaczęła gwizdać więc Charlie poszedł do kuchni żeby zalać herbatę. Wrócił z dwoma kubkami herbaty. Podał jedną mnie a drugą wziął dla siebie. Dałam kubek Nessi, a mała napiła się dwa łyki i mi go oddała. Charlie wciąż nie zna całej prawdy o mnie. Jedyne co wiem to, to że w najbliższym czasie się nie zestarzeje i że nie jestem już tą samą osobą co wsześniej. Natomiast o Nessi wie tyle że nie jest normalnym dzieckiem. Przypuszczam że mój tata ma świadomość że nie jesteśmy ludźmi. Cóż nawet jeżeli tak to nam tego nie okazuje. Mogła bym powiedzieć prawdę o mojej naturze jednak on sam zdecydował, że nie chce jej znać. W gruncie rzeczy tak jest dla  niego lepiej.

                     Wyjeżdżacie gdzieś na święta?

                     Nie wiem. Nie rozmawiałam o tym z Edwardem. Wiesza że nie wiem jak wyglądają święta u Cullenów.

                     Porozmawiaj z Edwardem.

                     Dobrze. Posiedziałyśmy u taty jeszcze trzy godziny. Przez cały czas rozmawialiśmy o rodzinie. O nas, O Roni, O Edwardzie i o Nessi. Wróciłyśmy do domu bo mała zrobiła się głodna. 

                     Jesteśmy już!

                     Cześć Nessi.

                     Esme mogła byś umyć jej rączki. Ja pójdę zrobię coś do jedzenia i jedziemy po Jaspera i Edwarda.

                     Dobrze. Choć Nessi. Esme wzięła małą na ręce i zaniosła do łazienki. Mała zaczęła się śmiać, a ja w tym czasie obrałam ziemniaki, zrobiłam surówkę i przygotowałam pierś z kurczaka. Kiedy Esme wróciła z Nessi, właśnie wkładałam pierś z kurczaka na rozgrzaną patelnię.

                     Mamo jestem głodna.

                     Zaraz dostaniesz coś do jedzenia.

                     Pomóc ci Bello?

                     Nie, nie trzeba. Esme jak wyglądają u was święta?

                     Nasze święta Bella, nie zapominaj Nasze! W zeszłym roku świąt nie było. Ale dwa lata temu byliśmy u Danelli. Czasem oni zapraszają nas, czasem mi ich, a czasem wyjeżdżamy gdzieś. A chciałaś coś?

                     Właściwie to zastanawiałam się czy moglibyśmy urządzić święta i zaprosić Charliego, Ronie, Blacków, i może Danelli.

                     Muszę porozmawiać o tym z Carlisle. Ale pomysł masz fajny.

                     No Nessi, jedzenie gotowe. Podałam jej na talerzu ziemniaki u pierś z kurczaka, oraz sałatkę warzywną. Z lodówki wyciągnęłam krew i nalałam jej do kubeczka.

                     Dziękuje

                     Jedz skarbie bo trzeba jechać po tatę i wujka.

                     Bello mogła byś podrzucić tą reklamówkę do Alice. Prosiła mnie żeby jej to przywieść.

                     Oczywiście. Wzięłam reklamówkę i zaniosłam do samochodu.

                     Nessi zjadłaś już?

                     Tak.

                     Włóż kurteczkę i wychodzimy. Nałożyła kurkę a ja jej ją zapięłam i założyłam czapeczkę. Mimo że było w połowie wampirem trzeba dbać o to aby się nie zaziębiła.

    Pojechałyśmy podać Alice reklamówkę, a potem po chłopaków. Kiedy wróciliśmy do domu na małą czekał jaż Jake. Jak Nessi go ujrzał od razu pobiegła się do niego przytulić. I zaczęli się bawić. O dziesiątej wieczorem zabrałam małą i razem z Edwardem pobiegliśmy do naszego kamiennego domku. I tak skończył się jeden z wielu dni mojego nowego życia.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin