Rozdział 2
Serce Alexandry biło jak szalone. Powoli wyprostowała się, w ustach miała sucho ze strachu, kiedy zobaczyła jak ręce bestii dotykają jej brata.
- Przyjdziesz do mnie teraz, prawda? – miękko spytał potwór.
Alex podniosła drżący podbródek.
- w taki sposób wymuszasz moją wole? – nogi miała z waty, i jedynie co mogła to zrobić kilka kroków w stronę wampira.
- Używasz Josha żebym podeszła do ciebie...Ale to Nie jest moja wolna wola? – spytała
Usłyszała zwierzęcy ryk, po czym zobaczyła jak potwór bierze Jasha i trzyma za jedną nogę nad przepaścią.
- Jeżeli dla ciebie jest taka ważna wolna wola, to w takim razie zdejmę hipnozę z dziecka. On będzie słyszał, widział wszystko co się stanie. – jego zęby zazgrzytały, ryknął. Z trudem mógł wypowiadać słowa swoim chłodnym tonem.
Jego słowa kazały jej podejść bliżej, by dosięgnąć Josha, idąc w ich kierunki potknęła się i upadła tuż obok nóg potwora
- Proszę, zostaw go. Oddaj mi go!- w jej głosie słychać było ból i zdenerwowanie, ale to wciąż podniecało potwora.
On miękko roześmiał się, kiedy nagle Josh ocknął się, zaczął krzyczeć ze strachu. Brat krzyczał imię swojej siostry, jego oczy patrzyły na nią, tylko w niej widział pomoc. Potwor odepchnął Alex jedną ręką, a drugą kontynuował lekko przytrzymywanie Josha nad przepaścią.
Alex kazała sobie wstać i uspokoić się.
- Po prostu oddaj mi go. On tobie Nie jest potrzebny. On – jest tylko dzieckiem.
- Myślę że on jest gwarancją dla naszej współpracy. – Potwor cofnął rękę i postawił Josha w bezpieczne miejsce, machnięciem ręki spowodował że Josh przestał krzyczeć.
- Dołącz do mnie: stań się takim jaki ja jestem. Razem będziemy mieć dużą siłę, że Nawet wyobrazić sobie Nie możesz.
- Ale mi Nie jest potrzebna władza.- zaprotestowała Alex, podchodząc bliżej do brata – Dlaczego mówisz ze jestem tą którą szukasz? Przecież Nie wiedziałeś nic o moim istnieniu az do dzisiejszego wieczoru. Nawet Nie wiem jak mam na imię.
- Alex, z łatwością czytam w myślach małego Josha. Myślisz że jestem człowiekiem, ale jestem kim wiecej…
- Wiec kim jesteś? – Alex uspokoiła swój oddech, bojąc się jego odpowiedzi. Ona widziała, kim on był, tak czy inaczej był kimś wiecej niż człowiek, był silnym i bardzo potężnym zwierzęciem z legendy. Mógł czytać w myślach, manipulować ludźmi, przyciągać do siebie zdobycz Nawet na odległość. To on wyrwał serce Henriemu, on skręcił szyje kobiecie i wypił krew drugiej przed nią. Kim był on Nie był – on Nie jest człowiekiem.
- Ja – koszmar każdej osoby. Wampir, który robi co chce z życiem innych ludzi. – Będziesz moją narzeczoną, podzielę moją władze i moje Zycie z tobą .
On mówił to bardzo poważnie, Alex była rozdarta miedzy pragnieniami. Nie wiedziała jak ma zareagować na to wszystko: rozpłakać się, śmiać się? Nawet Thomas Ewen Nie mógł by napisać bardziej dziwny dialog. Ten człowiek wierzył w to co mówił i co gorsza – zaczęła w to Wierzyc
- To Nie jest mój styl życia…- powiedziała ledwie słyszalnym szeptem. Nawet Nie miała nadziei że z takim nienormalna odpowiedzią oni będą mogli wyjść żywi. Jak zatrzymać takie szaleństwo?
- Myślisz, że jeżeli wyśmiejesz mnie to będziesz mogła uciec? – Jego ręka wyciągnęła się w stronę Josha, zobaczyła jak jego palce zacisnęły się w pięści na jego koszuli.
Pokiwała głową, zagubiona w czasie.
- Nie, mowie serio. Kocham słoneczne poranki, a wampiry żyją tylko w nocy. Czasami pije wino, a tu trzeba pic tylko krew. Ale znam bar, gdzie możesz znaleźć setki dziewczyn, z takimi samymi dziwnymi upodobaniami jak i ty. Noszą czarne ciuchy i wierzą w demona, i mówią że piją krew każdy z każdym. Ale Nie ja. Jestem za bardzo konserwatywna z natury.
Jak ona mogła prowadzić rozmowę z tym zabójcą? Czy jest tutaj jakiś patrol? Czy nikt jeszcze Nie znalazł ciała Henry’ego? Gdzie jest ktokolwiek? Jak długo mogła toczyć rozmowę z tą dziwną istotą?
Jego śmiech, niski i przebiegły, znęcał się nad nią.
- Nikt Nie przyjdzie żeby uratować Cie, moja droga. Nie będą w stanie, jeden prosty środek utrzyma ich z dala od tego miejsca.
- Dlaczego akurat ja?
- Niewiele jest takich jak ty. Twój umysł jest bardzo silny, Nie można go kontrolować. Masz zdolności medium prawda? To jest to co jest mi potrzebne od mojej przyszłej małżonki.
- Nie wiedziałam o tym. Czasami widzę rzeczy, których inni jeszcze Nie zrobili – przyznała się przeczesując włosy drżącymi palcami.
Ktoś na pewno przyjdzie jej na pomoc, Thomas Ewen na pewno ją szukał.
- Wiedziałem ze jesteś tu i co za tym
- Pozwól mi zabrać Josha do domu, gdzie będzie bezpieczny. On torbie Nie jest potrzebny tylko – ja. Ja dam ci swoje słowo że jutro w nocy wrócę . Jeśli jesteś az taki silny to znajdziesz mnie. Jeśli Nie wrócę. – Była w rozpaczy ale próbowała dostać się do Josha. To było straszne patrzeć jak brat leży z oczami szklanymi, pustymi, Bez życia. Chciała podejść do niego trzymać blisko, żeby Nie pozwolić dotknąć go tej istocie. Jeżeliby tylko mogła uchronić Josha, nic innego Nie miało znaczenia.
- Nie mogę pozwolić ci okazać się, po za moim polem widzenia. Są inni którzy szukają cię. Musze zostać, żeby cie obronić.
Alex masowała sobie bolące skronie.
Istota próbowała dosięgnąć do jej umysłu, walka z nim stanowiła się Nie do wytrzymania.
- powiedz jak masz na imię , bo przecież i tak już wszystko jedno?
- A gdybyś stała sie bardziej spokojniejsza i kulturalna? – śmiał się.
- Tak myślę ze było by to lepsze. – Straciła kontrole nad sobą, wiedziała o tym.
Musi znaleźć sposób aby uratować Josha. Musi żyć, Nie mając znaczenia czy ona zostanie żywa po tym czy Nie. Wbiła się paznokciami w skore dłoni i skoncentrowała się na kontrolowaniu się.
Może bądźmy bardziej kulturalni? JA- Poul. Jestem Karpatianinem . Możliwe że zwróciłaś uwagę na mój akcent
Alex przeciągnęła ręka do brata Nie mogąc się powstrzymać.
- Oddaj mi Josha, proszę Poul. On jest tylko małym dzieckiem.
- Jeśli chcesz, żeby on przeżył to musisz pójść ze mną. Myślę ze możemy dogadać się. Co o tym sądzisz?
Alex opuściła ręce. Była wyczerpana i przestraszona, sytuacja coraz bardziej się pogarszała.
- Pojdę z tobą. Tylko zostaw tu Josha.
- Nie moja droga, Nie zrobię tego. Podejdź do mnie!
Niechętnie podeszła, Nie miła innego wyboru. Josh był dla niej wszystkim. Kochała go najbardziej na świecie. Jeżeli umrze, zostanie zupełnie sama na tym świecie. Nagle poczuła jak Poul dotknął ją, poczuła się taka rozbita. Jego palce ubrudzone krwią dotknęły jej rękę.
- Nie musisz mnie trzymać, tylko chce zobaczyć Josha – powiedziała Alex, od jego dotyku jego rąk, żołądek jej się skręcał.
- Zostaw…- pociągnął do siebie, mocna przyciskając. Jego skora była klejąca i zimna. Alex spróbowała się wyrwać, chociaż wiedziała, że nic z tego. Poul pochylił się do jej szyi, wciągając powietrze jej skory.
- Nie rób tego. Proszę. Boże zostaw mnie… – szeptała Alex, lecz jej głos zupełnie jej się Nie słuchał. Gdyby Poul ją teraz puścił, upadłaby. Jej kolana się zgięły, lecz on trzymał ją mocno, poczym schylił się niżej.
- Twój Bóg cie zostawił.- szepnął, zanurzył swoje żeby w jej gardle. Ból był tak intensywny, że wszystko stało się czarne. Objął ją, nasycając się jej krwią. Była taka mała i krucha, że omal Nie udusił ją w swoich objęciach pożywiając się. Czuła jego zęby. Jej ciało stało się osłabione; jej serce pracowało na wysokich obrotach, lecz on dalej pożywiał sie nią. Ręce bezwładnie opadły, ale Nawet wtedy mówiła sobie ze musi to przeżyć, musi walczyć dla Josha. Przed oczami zrobiło jej się czarno, była w objęciach wampira.
Poul podniósł głowę, z jego ust ciekła krew.
- Teraz ty musisz się napić. – warknął, przeciągając swój nadgarstek w którego leciała krew do jej ust.
Alex czuła się wystarczająco silnie, aby starać się unikać kontaktu z jego krwią. Próbowała obrócić głowę, by zamknąć usta, ale wampir Nie zwracał na to uwagi tylko wlewał swoją krew do jej gardła. Dał jej mniej krwi niż on wziął od niej świadomy tego że będzie słaba i bardziej spokojnie przyjmie do świadomości jego plany wobec niej.
Poul puścił swoją ofiarę razem z jej bratem, podniósł swoją twarz ku ciemnej nocy Bez księżyca. Znalazł ją. Jej krew była gorąca i słodka, a młody organizm - elastyczny. To ona będzie mogła cofnąć jemu Zycie. Znów będzie mógł czuć, kochać. Krzyczał o swoim triumfie do nieba, grożąc Bogu.
Kiedyś stracił dusze, ale czy miało to jakieś znaczenie teraz? Znalazł ta jedyną, ta która da mu drugą szanse na życie.
Jej słabe, kruche ciałko poruszyło się przyciągając przy tym jego uwagę. Alex powoli pełzła w stronę Josha próbując go obronić. Wampir zazdrośnie warknął. Wielu chciało jej, ale ona była tylko jego. Nie miał zamiaru ją z nikim dzielić. Z tego momentu jak przejdzie przemianę będzie od niego uzależniona, będzie przychodziła do niego z własnej woli, a wtedy on zrobi co tylko będzie chciał z tym chłopcem. Nachylił się, wziął chłopca i odciągnął daleko od niej.
Alex próbowała się podnieść, próba była na granicy jej możliwości, ale dała rade. Szukała Josha wzrokiem, Nigdy Nie pozwoli by ktoś rozdzielił ją z Joshem. Jeżeli ten potwor miałby uczynić ich takich jak on, śmierć byłaby lepszą alternatywą.
Popełzła do przodu wyciągając ręce do Jasha, chciała go przytulić, po czym mając resztki sił rzucając się w przepaść z nim. Wiatr uderzył nimi, słona woda napływała jej do gardła, przed oczami miała śmierć.
Poczuła jak ktoś wbija w jej skórę pazury, słyszała trzepotanie machanych skrzydeł. Krzyczała. Bestia odciągała ich od śmierci. Nie mogła się zmusić żeby puścić Josha. Prawdopodobnie byłaby możliwość, znaleźć moment w którym potwór uśpił by swoją czujność, a wtedy udałoby się uratować Josha. Zamknęła oczy ukrywając twarz w jego blond lokach, szepcząc jak bardzo jest jej przykro, że Nie była wystarczająco silna aby pozwolic mu na łaskawą śmierć, podczas gdy jeszcze żyła. Łzy paliło ją w gardle, czuła się skazona złem, złem które siedziało w niej na zawsze związawszy się z nią.
Miejsce, do którego on przyniósł ich było ciemne i zimne. Jaskinia była w głębi skały, otoczona ze wszystkich stron wodą. Nie było ucieczki. Wampir rzucił ich na mokry piach, po czym zaczął przechadzać się po jaskinie by zapanować nad swoim gniewem. Był wściekły ze podjęła taką decyzje.
- Nie waż się wiecej tego robić, inaczej dzieciak będzie tak cierpiał, że Nawet w twoim najgorszym śnie by ci się to Nie przyśniło. Jasno się wyraziłem? - domagał się odpowiedzi.
Alex próbowała wstać. Czuła się taka rozbita i słaba od utraty krwi.
- Gdzie jesteśmy?
- W mojej kryjówce. Myśliwy Nie jest w stanie mnie śledzić gdy jestem otoczony wodą. Jego myśli są zmieszane z morzem. – Poul nagle się roześmiał
- Zabił dużo takich jak ja, ale mnie Nie znajdzie.
Rozejrzała się ostrożnie dookoła. Wszędzie widziała tylko morze, fale były wysokie. Niżej skały miały kształt płaski, stromy i wysokie. To wyglądało...
asiulka1995x