Pan wezwał go do siebie-scenariusz o JPII.doc

(64 KB) Pobierz
Montaż słowno - muzyczny

„Pan wezwał Go do siebie”

Montaż słowno - muzyczny oparty na książce Kardynała Dziwisz „Świadectwo”

 

Scenografia

W centralnym miejscu zapalona duża świeca, stojąca na świeczniku, okrytym płótnem w kolorach papieskich. Za  tą dekoracją, cały czas stoi uczeń czytający słowa Kardynała Stanisława Dziwisz. Uczniowie, biorący udział w montażu stoją na uboczu tworząc chórek – do recytacji  podchodzą bliżej świecy, ale nie przesłaniają jej.

             

barka podkład muzyczny

 

Uczeń 1 - Papież Jan Paweł II, nasz kochany Ojciec Święty, Papież Polak, dzisiaj Sługa Boży, który jak wierzymy, należy już do grona Świętych w niebie. Był niezwykłym Człowiekiem w dziejach Polski i świata. Jego, pontyfikat, życie i śmierć zmieniły losy wielu ludzi, zmieniły nas.  W rocznicę śmierci, pragniemy przypomnieć ostatnie chwile Jego życia,  słowami Tego, który towarzyszył mu przez 40 lat ziemskiej posługi – Kardynała Stanisława Dziwisza.

 

Kardynał S. Dziwisz - Jego droga była nieprzerwanym męczeństwem. I nie ma w tym stwierdzeniu przesady. Jan Paweł II ogromnie cierpiał fizycznie i na duchu, kiedy w pewnych okresach zmuszony był do znacznego ograniczenia czy wręcz przerwania zajęć związanych z pełnieniem misji Pasterze Kościoła powszechnego Karol Wojtyła nauczył się pozostawiać pewną przestrzeń cierpieniu, jest ono bowiem częścią ludzkiej egzystencji. Nauczył się współżyć z bólem, chorobą. Było to możliwe przede wszystkim dzięki jego duchowości, dzięki osobistej relacji z Bogiem. Pragnąc nade wszystko iść śladami Pana zrozumiał, że życie jest darem, którym trzeba żyć w pełni, na miarę sił. Dlatego przyjmował wszystko, co Bóg dla niego zaplanował.

 

Nigdy nie odczuwał lęku przed śmiercią. Nawet wtedy, gdy w oddali majaczyły już wrota, za którymi czekało go spotkanie z Bogiem.

 

Kardynał S. Dziwisz - W środę 30 marca Ojciec Święty ukazał się w oknie. Pragnął powiedzieć kilka słów. Choćby jedno słowo. Chciał podziękować. Ale z jego ust nie wyszedł żaden dźwięk. Oddalając się od okna nie miał już na twarzy tego wyrazu bezsilności, jaki dawało się zauważyć    w Niedzielę Wielkanocną. Już wiedział, był gotów…

 

Uczeń 2 - Czy widzisz Panie?

     Twój Piotr

     Ciągle dźwiga

     Ciężar Kościoła

     Jego białe ramiona

     Uginają się

     Od wszystkich nieszczęść świata

     A czas jak zwykle przemija

    Słowa dzisiaj zmalały

     W krzykliwym natłoku reklam

     Trudno usłyszeć

     Dobrą Nowinę

     Ciągle jednak potrzebne

     PROMIENIOWANIE OJCOSTWA

     Więc Twój Namiestnik

     Jak Ty

     Spogląda z miłością

     Uczy jak dostrzegać

     OSOBĘ I CZYN

     I woła

     UT UNUM SINT

 

Kardynał S. Dziwisz - Następnego dnia, odprawił w kaplicy Mszę świętą. W pewnej chwili mieliśmy ważenie, jakby coś rozrywało jego ciało od środka. Gorączka dochodziła do 40 stopni. Lekarze postawili diagnozę. Ale tym razem, nie było mowy o hospitalizacji. Przypomniałem wyraźne życzenie Papieża, aby nie wracać już więcej do szpitala. Chciał cierpieć i umrzeć u siebie w domu, w pobliżu Grobu Świętego Piotra.

 

Uczeń 3 - Cierpienie nie jest karą za grzechy

       Ani nie jest odpowiedzią Boga na zło człowieka.

       Można je zrozumieć tylko i wyłącznie w świetle Bożej miłości,

       Która jest ostatecznym sensem wszystkiego,

       Co na tym świecie istnieje.

       Nasze cierpienia nabierają znaczenia i wartości,

       Gdy są zjednoczone z cierpieniem  - Jezusa Chrystusa.

(Jan Paweł II, Autobiografia)

 

Kardynał S. Dziwisz - Jan Paweł II znalazł się w swoim pokoju. Na ścianie naprzeciwko łóżka wisiał obraz cierpiącego Chrystusa. Obok wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej. Na stoliku zdjęcie rodziców. Na zakończenie odprawianej przeze mnie  Mszy świętej wszyscy podeszliśmy      i ucałowaliśmy jego dłoń. „Stasiu” powiedział, głaskając mnie po głowie. Czułem, że nadchodzi jego czas, Pan wzywał go do siebie… Piątek był dniem modlitwy: odprawiliśmy Mszę świętą, Drogę Krzyżową, Liturgię Godzin, Tadeusz Styczeń, bliski przyjaciel z Krakowa, przeczytał kilka fragmentów Pisma Świętego. Stan był krytyczny. Ojciec Święty wypowiadał z wielkim trudem zaledwie kilka sylab.

 

Uczeń 4 - Szczęśliwe serce tak rozmiłowane,

                 Że w Bogu wszystkie są jego pragnienia,

     Dla tej miłości ma w proch podeptane

     Wielkości świata, ułudy stworzenia,

      I tylko w Bogu znajduje swą chwałę,

     Obfitość szczęścia i rozkosze trwałe.

     Dla tej miłości umie zaprzeć siebie,

     Nie szuka tutaj ziemskiej szczęśliwości,

                   Wzrok swojej duszy utopił hen, w niebie,

     Kędy jaśnieje blask wiecznej światłości...

                   I wśród wzburzonych życia tego toni

     Dąży z otuchą, gdzie pieśń szczęścia dzwoni.

 

Kardynał S. Dziwisz - Nastała sobota, 2 kwietnia. W pokoju panowała atmosfera wielkiej pogody ducha. Ojciec Święty pobłogosławił korony przeznaczone dla wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej w Grotach Watykańskich, a kolejne dwie do wysłania na Jasną górę. Potem pożegnał się z najbliższymi współpracownikami, kardynałami, prałatami. Nadal był całkiem przytomny i choć mówił z wielkim trudem, poprosił, aby przeczytano mu Ewangelię świętego Jana. Nie była to nasza sugestia, to on wyraził takie życzenie. Również ostatniego dnia jak to czynił przez całe życie, pragnął karmić się słowem Bożym.

 

Uczeń 5 - Na początku było Słowo,

        a Słowo było u Boga,

        i Bogiem było Słowo.

       Ono było na początku u Boga.

      Wszystko przez Nie się stało,

      a bez Niego nic się nie stało,

      co się stało.

    W Nim było życie,

      a życie było światłością ludzi,

     a światłość w ciemności świeci

      i ciemność jej nie ogarnęła.

     Pojawił się człowiek posłany przez Boga

 

Uczeń 6 (wychodzi do recytacji z Pismem Świętym)

     Biblio…

    (...) Wszystko jest w Tobie,

     Cokolwiek przeżyłem.

     Wszystko jest w Tobie,

     Cokolwiek kochałem.

     Wszystko.

     Cały żywot własny

     Człowieka (…)

 

Kardynał S. Dziwisz - W tym ostatnim momencie ziemskiej wędrówki Ojciec Święty stał się ponownie tym, kim był zawsze, człowiekiem modlitwy. Człowiekiem Bożym, głęboko zjednoczonym z Panem, dla którego modlitwa stanowiła nieprzerwanie fundament egzystencji. Także i tego dnia, zanim wyruszył w swą ostatnią wielką podróż, przy wsparciu obecnych przy nim osób odmówił codzienne modlitwy…

 

Uczeń 1 (trzyma w ręku modlitewnik)

                W moim codziennym pacierzu

     Doznaję błogiego spokoju,

     Kiedy wymawiam te słowa

     Przyjdź Panie Królestwo Twoje

 

     Kiedy wymówię te słowa

     Wiara się we mnie podwoi

     Wszak nigdy w to nie wątpię

     Że przyjdzie Królestwo Twoje

 

     Nigdy w to nie wątpiłem

     Że w ludzkich serc podwoje

     Codziennie w swym majestacie

     Przychodzi królestwo Twoje

 

     Z czasem i do mnie przyjdzie

     W mozolnym dniu – w pracy znoju

     W najświętszym Boskim Ciele

     Ukryte królestwo Twoje

 

     W najświętszym Boskim Twym Ciele

     Tkwi moc, która świat przeobraża

     Wierzę, że szczęście świata

     Spływa z Twojego ołtarza

 

 

 

 

Kardynał S. Dziwisz - W pewnej chwili siostra Tobina dostrzegła jego spojrzenie. Zbliżyła ucho do jego ust, a on ledwo słyszalnym głosem wyszeptał: „Pozwólcie mi odejść do Pana”. Siostra wybiegła z pokoju, chciała podzielić się z nami tym, co powiedział, ale zanosiła się od płaczu.

Dopiero później pomyślałem: to wspaniałe, że swe ostatnie słowa skierował do kobiety.

 

Około godziny 19 Ojciec Święty zapadł w śpiączkę. Pokój oświetlał jedynie blask zapalonej gromnicy, którą on sam poświęcił 2 lutego podczas uroczystości Matki Bożej Gromnicznej.

 

Uczeń 2 - Z głębi

       Misterium cierpienia –

       Klucznik Nieba

       Z trudem ukląkł

       Jakby pod ciężarem

       Krzyża

       Upadł

       I dźwignął się z kolan

       Z niepojętą

      Mocą

      Chrystus

      Z serca do serca

      Podał mu swą

      Miłość

      Klucz

      Co Wieczność

      Otwiera

(L. Szubel Klucznik)

 

Kardynał S. Dziwisz - Zbliżała się godzina 20, gdy niespodziewanie poczułem wewnętrzną potrzebę odprawienia Mszy Świętej. Była to Msza Święta poprzedzająca niedzielną uroczystość Bożego Miłosierdzia, tak drogą Ojcu Świętemu.

 

Nadal czytaliśmy Ewangelię świętego Jana:

 

Uczeń 3 - Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku nich i rzekł: „Pokój wam!”

 

Kardynał S. Dziwisz - W chwili Komunii Świętej zdołałem jako wiatyk podać kilka kropli najświętszej Krwi Chrystusa. Nadeszła godzina 21.37.

Zorientowaliśmy się, że Ojciec Święty przestał oddychać. I wtedy zobaczyliśmy na  monitorze że jego wielkie serce po kilku jeszcze uderzeniach przestało bić.

 

uczeń,  czytający słowa ks. Dziwisz,  gasi świece,

podkład muzyczny zostaje gwałtownie zakończany, uczniowie stanowiący chór zapalają gromnice

 

Ktoś zatrzymał wskazówki zegara

A my, jednocześnie, niczym na rozkaz, zaczęliśmy śpiewać Te Deum, Nie Requiem, gdyż nie była to żałoba, ale Te Deum. W podziękowaniu dla Boga za dar, jaki nam przekazał za dar w osobie Ojca Świętego, Karola Wojtyły.

 

Uczeń 4 - Pan w Białej szacie ruszył w drogę

       W sobotni wieczór pożegnał tłum

       Szedł w stronę źródła czując na twarzy

       Powiew halnego i jego szum

 

      Po drodze mijał cichych, klaszczących

      W oknach rozniecał płomienie świec

      Kirem ozdabiał flagi płaczące

      Młodych jednoczył w rytm bicia serc

 

      I szedł powoli w niemałym trudzie

      Dłonią zaś kreślił zbawienia znak

      Jedni mówili o jakimś cudzie

      Inni, że już nadziei brak

 

      Szedł szlakiem w góry, wsparty na krzyżu,

      W ostatniej drodze był całkiem sam

      Na szczycie z kluczem Piotrowym w dłoniach

      Witał Go jego Odwieczny Pan

 

     Jak ojciec syna wziął Go w ramiona

     I razem przeszli przez niebios próg.

     Jestem zmęczony, ale już w domu

     Tak Synu…szepnął Mu Ojciec, Bóg           

(wiersz nieznanego autora - Wortal Jana Pawła II Wielkiego - Pokolenie JP2)

 

Kardynał S. Dziwisz - Płakaliśmy. Jak mieliśmy nie płakać?. Płakaliśmy łzami bólu i radości.        I wtedy zapalono światła w całym domu… Potem już nic nie pamiętam. Miałem wrażenie, że nagle zapadła ciemność. Zdawałem sobie sprawę z tego co się dokonało, ale nie potrafiłem dopuścić do siebie tej myśli.

 

Uczeń 4 - Boże….

        Nie dziwimy się,

        żeś zatęsknił
        za najlepszym ziemskim synem.
        dziękujemy, żeś lat kilkadziesiąt
        raczył dzielić się z nami Jego osobą.
        Wiemy, że teraz jest Domu Twego największą ozdobą.
        Wybacz ,że płaczemy, Ojcze Niebieski
        zamiast radować się z Tobą.
        Ale - jaki człowiek by nie szlochał,
        gdy odchodzi Ojciec,
        który tak wszystkie dzieci ukochał?
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin