2005-10-23.pdf

(209 KB) Pobierz
Untitled-1
EK OSPR INT
Symboliczne i prawdziwe źródło ukochanej rzeki
ŹRÓDŁO I SYMBOL
Płynie Wisła, płynie po polskiej krainie… Któż nie śpiewał tej piosenki! Wisła to nasza
najdłuższa rzeka i zarazem narodowy symbol. Widok jej wstęgi w Krakowie, Warszawie
czy Toruniu budzi wzruszenie.
Szczególne zainteresowanie kiero-
wało się zawsze ku źródłom Wisły. Życie
dają jej potoki spływające ze zboczy Ba-
raniej Góry w Beskidzie Śląskim. Przed
odzyskaniem przez Polskę niepodległości,
a i potem również odbycie wycieczki do
tego miejsca uważane było za patriotyczny
obowiązek młodego człowieka.
Źródła Wisły mają dla Polaków tak
wyjątkowe znaczenie, że wznieśli nawet
poświęcony im symboliczny pomnik. Zo-
baczycie go na parkowym skwerze w
Wiśle, mieście położonym niedaleko wy-
pływu rzeki. Nawet herb tego miasta (litera
V, a nad nią 3 pionowe kreski) ma sym-
bolizować źródła Królowej Rzek (łac. Vi-
stula - Wisła; 3 źródłowe potoki: Biała
i Czarna Wisełka oraz Malinka).
Na wzruszający pomnik mówi się
„Źródła Wisły” lub „Ślązaczka u źródeł
Wisły”. Przedstawia on bowiem młodą
kobietę w stroju śląskim stojącą dumnie
na kamiennym cokole. Ze szczeliny, tuż
poniżej stóp Ślązaczki, wypływa struga
wody, cieknąc po ścianie cokołu do dużej
sadzawki, w której zwracają uwagę figurki
pięciu ryb, będące zarazem minifontanna-
mi. W ten symboliczny sposób uwydatnio-
ne zostało znaczenie źródeł Wisły i samej
rzeki dla narodowej tożsamości oraz pod-
kreślona polskość Beskidów i Śląska.
Pomnik „Ślązaczki u źródeł Wisły”
wykonany został przez prof. Konstante-
go Laszczkę (1865-1965), rzeźbiarza z
krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Odsłonięto go w Wiśle w 1937 r., a uro-
czystość ta towarzyszyła „I Tygodniowi
Gór”, który odbywał się wtedy w mieście
u stóp Baraniej Góry. Niestety, brązowa
statua Ślązaczki dłuta prof. Laszczki nie
zachowała się. Pomnik został zniszczony
przez hitlerowskich bandziorów, którzy
w czasie okupacji systematycznie unice-
stwiali w Beskidach wszelkie symbole
polskości. Obecna figura Ślązaczki po-
jawiła się na cokole w 1975 r. Stworzył
ją Artur Cienciała (1914-1985), utalento-
wany wiślański rzeźbiarz, absolwent war-
szawskiej ASP.
Wzruszający jest też widok prawdzi-
wego początku rzeki. Źródła (wykapy)
Czarnej Wisełki nie są spektakularne, po-
nieważ tworzy się ona z szeregu strużek
sączących się z brunatnych bajorek. Inny
jest za to wypływ Wątrobnego, czyli głów-
nego źródłowego potoku Białej Wisełki,
zlokalizowany na północno-zachodnim
zboczu Baraniej Góry, na wysokości 1100
m n.p.m., w zagłębieniu dużej niszy osu-
wiskowej, ocienionej świerkowym lasem.
Woda wypływa tam od razu strużką ze
szczeliny pomiędzy piaskowcowymi ka-
mieniami. Miejsce to wiślańscy górale
zwą „źródłem pod Skałką”, a już w XV w.
wzmiankowane ono było przez Jana Dłu-
gosza. Blisko źródełka spoczywa spory
głaz piaskowca, na którym w 1984 r.
umieszczono pamiątkową, mosiężną ta-
bliczkę z napisem: Wantule im. L. Zejsz-
nera przy źródle Białej Wisełki.
„ŚLĄZACZKA U ŹRÓDEŁ WISŁY” -
POMNIK W WIŚLE.
ZWYCZAJE
butelki, puszki, szmaty, worki, zepsuty
sprzęt, połamane meble, także opakowa-
nia po nawozach sztucznych i różnych
środkach chemicznych. Jak ohydnie to
wygląda, unaocznia fotografia wykonana
29.06.2005.
ny ujęć wody, przy leśnej drodze, którą
spacerują osoby przyjeżdżające do lasu
w weekendy.
Absolutnie nie można tolerować dzikie-
go wysypiska w takim miejscu, powinno
ono zostać jak najszybciej zlikwidowa-
ne. Na pewno dałoby się wykryć osoby,
które leśny rezerwat traktują jak darmowy
kosz na niebezpieczne odpady i obciążyć
je kosztami wywozu śmieci, trzeba tylko
chcieć. W bliższej i dalszej okolicy, jak
zresztą na całej Jurze, o czym nieraz pi-
saliśmy, też nie jest najlepiej. Nie można
się nadziwić bezmyślności mieszkańców,
którzy uczynili z przydrożnych rowów,
rozpadlin i lasów wysypiska śmieci, szpe-
cąc region, z którego piękna powinni być
dumni.
Red. Andrzej Zalewski powiedział
kiedyś w „Eko-Radiu”, że na Zacho-
dzie podaje się na lekcjach przyrody
Polskę jako przykład niechlujnego
kraju, w którym śmieci nadal wywozi
się do lasu. A my robimy wszystko,
by tę opinię utrwalić.
Dzikie śródleśne wysypisko, które kom-
promituje mieszkańców Czernej, istniało
w ubiegłym roku, a w br. „rozwija się w
najlepsze”. Zapewne brak reakcji ze strony
władz gminy i nadleśnictwa Krzeszowi-
ce zachęcił niechlujów do dosypywania
nowych odpadków, coraz groźniejszych
dla środowiska. Dziwne, że nikogo nie
trapi, iż dzieje się tak na terenie rezerwa-
tu przyrody i parku krajobrazowego, w
miejscu położonym blisko strefy ochro-
Tekst i fot.
KRZYSZTOF
WOJTASIŃSKI
Źródło:
Dziennik Zachodni
NR 10 (147)
PAŹDZIERNIK 2005
23
130505148.001.png 130505148.002.png 130505148.003.png 130505148.004.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin