Medjugorie widziane z bliska.docx

(125 KB) Pobierz

Medjugorie widziane z bliska- Ks. Vittorio Guerrera

 

 

Trzeba pamiętać, że stanowczo częściej mamy do czynienia z objawieniami fałszywymi, których Kościół nie zatwierdza.

Z kolei, świeccy w Kościele Katolickim zwykle niestety akceptują przesłanie widzących nawet jeśli stoi ono w sprzeczności z nauką Kościoła. Jest to jeden ze znaków świadczących o fałszywości objawienia. Kiedy bowiem widzący wspominają o błędzie doktryny Kościoła oceniającego ich widzenia, należy zachować daleko posuniętą ostrożność.

      Kolejne poważne zastrzeżenia wynikają z sytuacji, w których grozi się wątpiącym w prawdziwość objawienia. Zwłaszcza jeśli pogróżki są kierowane pod adresem biskupa stwierdzającego ich fałszywość.

      W rozeznawaniu objawień Kościół praktykuje jeszcze inne kryteria. W przypadku osoby twierdzącej, że ma przeżycia mistyczne, nie można wykluczyć możliwości występowania choroby umysłowej, halucynacji, samo okłamywania, magii, okultyzmu, zjawisk nadprzyrodzonych, złudzenia i manifestacji demonicznej. Ta ostatnia szczególnie często jest źródłem fałszywych objawień.

      Z kolei, samo zaistnienie widzenia nie czyni z wizjonera osoby świętej. „Ludzie tacy jak Rasputin, Edgar Cayce, Helena Blawatska i Rudolf Sztajner posługiwali się darami daleko wykraczającymi poza zwyczajne ludzkie zdolności, [1] a jednak nie byli świętymi. Istnieje bowiem pewna tendencja do traktowania osoby widzącej jak świętej przez sam fakt otrzymywania przez nią objawień. Ludzie pragną być blisko takich osób. Wielkie tłumy chętnie zbierają się w salach, czy kościołach aby wysłuchać proroctw widzących. Nie zdają sobie sprawy, że owi wizjonerzy, stając się osobami  publicznymi cierpią często na brak pokory, stanowiącej niezbędny warunek prawdziwej świętości.

      Objawienia są klasyfikowane przez Kościół w kategorii mistycyzmu. Stąd prawdziwych widzących nazywa się mistykami, a ich mistycyzm powinna charakteryzować głęboka pokora. Takie osoby wolą trwać w ukryciu, niosąc w cichości misję powierzoną im przez Boga. Ludzie ci w pewnym sensie umierają dla siebie, unikając samouwielbienia, samolubstwa i własnej chwały. Tylko wtedy może przez nie działać Duch Święty czyniąc na chwałę Bożą cudy dla dusz i cierpiącej natury ludzkiej.

      Innym poważnym błędem, w który popadają fałszywi widzący jest pokusa całkowitego pochłonięcia przez objawienie i przez uwagę  jaką wzbudzają u innych. Tacy ludzie nie są w stanie zrezygnować z powszechnego podziwu i uwielbienia dla własnej osoby. Zwykle pogrążają się całym życiem w swoim posłannictwie traktowanym „misyjnie” i wyjątkowo sprawnie podtrzymują ciągłość objawień. Kiedy stwierdzają, że wokół nich gromadzą się zwolennicy, błyskawicznie zakładają organizacje promujące ich widzenia na całym świecie bądź pozwalają to czynić innym. Entuzjaści wydarzeń otaczają je modlitwą, i utwierdzają widzących w ich przekonaniu, przez wydawnictwo książek, kaset, czy broszur. Zwykle dzieje się tak na długo przed oficjalnym zatwierdzeniem wydarzeń.

      /.../ to sa przeze mnie skracane fragmenty (M.D.)

      Zazwyczaj najzacieklej objawień bronią osoby najbardziej nimi zainteresowane. Do pewnego autora entuzjastycznej opinii o Medjugorje napisała kobieta przypominając mu, iż jak dotąd odpowiednie władze nie zatwierdziły tych objawień. W odpowiedzi otrzymała opryskliwy list, w którym autor nalegał na ich aprobatę z powodu „milionów” ludzi, którzy w nie wierzą. Liczebność mas ma stanowić o ich władzy. Zapomina się jednak, że zarówno promotorzy jak i sami widzący okazali nieposłuszeństwo biskupowi, który pragnął zakończyć cały ten aspekt komercyjny.

      /.../ to sa przeze mnie skracane fragmenty (M.D.)

      Kolejnym znakiem fałszywości objawień jest nieustanny potok przekazów, zaspakajający niecierpliwe wyczekiwania na „najnowsze” wieści od „Jezusa” i „Maryi”. Zazwyczaj takie objawienia mają charakter bardzo osobisty i prowadzą do pogoni za coraz to nowymi przesłaniami. Mieliśmy już do czynienia z fałszywymi objawieniami, w których pewne przedmioty były „pobłogosławione przez Jezusa i Maryję, z przeznaczeniem dla konkretnych osób. Na prośbę fałszywych widzących miało też miejsce „błogosławieństwo” różańców. W Medjugorje „Maryja chętnie błogosławi przedmioty przynoszone przez wiernych”. [2] Błogosławienie sakramentaliów należy do obowiązków osób wyświęconych, a nic nam nie wiadomo o przyjęciu Sakramentu Święceń przez Błogosławioną Matkę.

      Gdyby wszystkie kryteria rozeznawania fałszywych objawień streścić w jednym słowie, byłoby nim nieposłuszeństwo. Widzący, którzy twierdzą, że mają objawienia i decydują się kierować własnymi odczuciami, z pominięciem opinii władz kościelnych, są niewątpliwie fałszywymi prorokami. Do tej samej kategorii należy również zaliczyć wszystkich utrzymujących, że to Kościół się myli, a oni mają rację. Podobnie jest z tymi, którzy mają siebie za wybranych, skrzętnie ukrywają swą niezwykłą „misję” przed liderami Kościoła i w rezultacie nie uzyskują oficjalnego zatwierdzenia.

      Co więcej, widzący, którzy okłamują przedstawicieli władzy kościelnej są szczególnie podejrzani. W treści książki zajmiemy się później kłamstwami przekazanymi Biskupowi Zanicowi przez widzących.

      Każde z wymienionych tu kryteriów powinno stanowić ostrzeżenie, iż widzący mają niewłaściwy stosunek do Kościoła, Boga, czy Naszej Pani.

      Niestety uczniowie fałszywych proroków zupełnie nie zwracają uwagi na owe znaki. Zaspakajając swe własne potrzeby duchowe utożsamiają się z widzącymi, przyjmując oferowane gotowe odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Ludzie głęboko zaangażowani w objawienia kierują się w ich ocenie wyłącznie własnymi „odczuciami”. Niektórzy czują się tak mocno związani emocjonalnie z objawieniem, że nie chcą „ranić uczuć Naszej Pani” przez swoją niewiarę. Jest to jednak podejście nieracjonalne. Nie można „zranić uczuć Naszej Pani” przez niewiarę w objawienie, które nie zostało zatwierdzone przez Kościół.

Jednocześnie w miejscach domniemanych objawień obserwujemy wiele nawróceń. Ludzie dają się niejako porwać „atmosferze świętości” miejsca, w którym występują rzekome objawienia. Jednak ich prywatne przekonania powstałe w wyniku duchowego przebudzenia nie są w stanie weryfikować prawdziwości zjawiska. Podobnie jeśli idzie o pogoń za różnego rodzaju „znakami”, w rodzaju tańczącego słońca. pozłoconych różańców i osobistych widzeń.

      O ile w Fatimie znak „tańczącego” słońca uwiarygodnił objawienie, to występowanie podobnego fenomenu w innych miejscach nie musi świadczyć o prawdziwości widzenia. Dlaczego ? Ponieważ ich sprawcą, jak to już często bywało, może być diabeł.

      W przypadku objawień należy też ustalić, czy nie mamy do czynienia z „naśladownictwem”. Od czasu kiedy Bernadeta ujrzała Naszą Panią w Lourdes, zaobserwowano mnóstwo młodych dziewcząt utrzymujących, że widzą Naszą Panią zarówno w Lourdes, jak i na innych miejscach. Wszystkie te widzenia były nieprawdziwe.

      Teraz, kiedy w prasie czytamy o Medjugorje, ludzie na całym świecie mają własne widzenia tzw. Madonny z Medjugorje. Nieprzypadkowo większość z nich odwiedzała to miejsce osobiście.

      Fałszywe objawienie w Bayside, (zakwestionowane przez miejscowego biskupa) miało swe prawdopodobne źródło w kwestionowanym widzeniu w Necedach.

      Trzeba na koniec wspomnieć o jeszcze jednym istotnym aspekcie łączenia się ze sobą fałszywych objawień. Dla podkreślenia ciągłości, fałszywa zjawa włoży w usta Błogosławionej Matki takie słowa: „Moje objawienie w tym miejscu jest kontynuacją mego objawienia w .....”. Często też objawienie w jednym zakątku świata będzie „potwierdzało” prawdziwość objawienia w innym miejscu dzięki słowom wypowiedzianym przez Naszą Panią lub Naszego Pana. Słyszałem i czytałem o fałszywych objawieniach sprzed wielu lat, które aktualnie „zmartwychwstały” dzięki współczesnym widzącym, dla podkreślenia prawdziwości ich „przekazów”.

      Zamierzeniem niniejszego wprowadzenia jest uwrażliwienie czytelnika na konieczność zachowania rozsądku w kwestii wyrokowania o prawdziwości objawienia. Pamiętajmy, że, najbardziej kompetentną osobą, mogącą rozwiać wszelkie wątpliwości w tym zakresie jest miejscowy biskup terenu, na którym mamy do czynienia z objawieniami

                                                                                                   L. D.

 

TŁO WYDARZEŃ

      Od początku XX wieku mieliśmy do czynienia z ekspansją rzekomych objawień Naszego Pana, Dziewicy Maryi i świętych. Prawdopodobnie żadne inne objawienie Błogosławionej Maryi nie wywołało takiej uwagi i tylu kontrowersji jak to z Medjugorje, na terenie byłej Jugosławii. Zanim dokonamy oceny rzekomych objawień, spróbujemy naświetlić kontekst historyczny.

      Od XV do XVIII wieku katolicka opieka pastoralna nad chorwackim regionem Bośni - Hercegowiny spoczywa w rękach franciszkańskich mnichów, którzy są jedynymi duchownymi w tym regionie. W 1899 r. Papież Leon XIII wprowadza tu księży diecezjalnych z sugestią, aby mnisi i o. biskup Paskal Buconjic, O.F.M. zadbali o równomierny podział parafii pomiędzy Franciszkanami i duchownymi diecezjalnymi. Ze względu na niewystarczającą liczbę kapłanów w diecezji parafia nadal skupia się wokół zakonu Franciszkanów. Taki stan trwa do roku 1923, kiedy to za zgodą Stolicy Apostolskiej Franciszkanie i miejscowy biskup dokonują podziału parafii miedzy księży diecezjalnych. Świeccy nie są taką decyzją zachwyceni, jako, że przyzwyczaili się już do obecności Franciszkanów.

      Niechęć jeszcze się wzmaga w roku 1942 z powodu powołania, kapłana diecezjalnego, o. Petara Cule na biskupa Diecezji Mostaru. Do tej pory bowiem biskupami byli Franciszkanie. Biskup Cule występuje do Stolicy Apostolskiej o anulowanie porozumienia z roku 1923, ponieważ wszyscy wierni na terenie parafii powinni podlegać miejscowemu Ordynariatowi. Stolica Apostolska wyraża zgodę. W roku 1948 komunistyczny rząd skazuje Biskupa Cule na 11,5 roku więzienia. Po upływie 8,5 roku Biskup zostaje zwolniony. W międzyczasie wzrosła jednak liczba księży diecezjalnych, a Franciszkanie nadal nie wykazują chęci do podziału parafii. Napięcie ulega eskalacji.

      W roku 1968 Stolica Apostolska wydaje dekret nakazujący Franciszkanom przekazanie części parafii pod jurysdykcję diecezji. Franciszkanie ponownie nie chcą się  podporządkować, co zmusza Rzym do wydania w 1975 r. kolejnego dekretu Romanis Pontificibus, odnośnie podziału parafii na diecezje. Raz jeszcze Franciszkanie odmawiają wykonania polecenia. W roku 1976, ze względu na nieposłuszeństwo, Prowincja Franciszkanów zostaje pozbawiona władzy. W konsekwencji od roku 1979 Franciszkanie z Hercegowiny nie mogą uczestniczyć w wyborach generała swego Zakonu.

      W roku 1980, po wielu latach sprawowanego biskupstwa, Biskup Petar Cule przedkłada Stolicy Apostolskiej swoją rezygnację z Ordynariatu w Mostarze. 14 września tego samego roku duchowym liderem diecezji zostaje Biskup Pawao Zanic. Nowy biskup postanawia zakończyć podziały w diecezji. W dniu rozpoczęcia swoich obowiązków konsekruje nowo wybudowany budynek katedry w bezpośrednim sąsiedztwie swojej siedziby, który uniezależnia go od kościoła Franciszkanów. Jednocześnie wprowadza nowy podział parafii obejmujący wielu parafian franciszkańskich. W rezultacie część świeckich lojalnych Franciszkanom czuje się dotknięta i odmawia przyjęcia kapłana diecezjalnego. W celu uspokojenia emocji powstałych wśród katolików, kilku Franciszkanów, mianowicie o. Iwica Vego i Iwan Prusina O.F.M. nadal sprawują sakramenty w swojej kaplicy, otwarcie lekceważąc decyzje biskupa. Z powodu okazanego nieposłuszeństwa, obaj mnisi zostają suspendowani w obowiązkach kapłańskich, zwolnieni ze swoich ślubów i wykluczeni z Zakonu Franciszkanów. Do ostatecznych działań dochodzi 29 stycznia 1982 r. Niektórym działania Kościoła mogą się wydawać zbyt surowe. Musimy jednak pamiętać, że treścią jednego ze składanych ślubów jest posłuszeństwo władzy Kościoła. Biorąc pod uwagę jak długo Franciszkanie jawnie lekceważyli hierarchię, można przyjąć, że Kościół wykazał niezwykłą cierpliwość w tej sprawie.

JAK ZACZĘŁY SIĘ OBJAWIENIA.

      Warto zauważyć, że w książce  Czy Dziewica Maryja Objawia się w Medjugorje? jej autor o. Rene Laurentin, zwolennik objawień pisze:

Poświęcam te książkę Św. Bernadecie z Lourdes. Niech ona udzieli braterskiej pomocy w Komunii Świętych swym braciom i siostrom w Chorwackim Medjugorje. Ich celem, podobnie jak i jej, jest pełna odpowiedź na miłość.

      W treści książki autor przywołuje wiele podobieństw między Lourdes, a Medjugorje. Podobieństwa zawarte w obu objawieniach mają świadczyć na korzyść tych w Medjugorje. Czy jest to kwestia wyłącznie przypadku ?

      Tuż przed pierwszym objawieniem Mirjana Dragicewic, jedna z widzących, przeczytała książkę o Lourdes. Tę informację można znaleźć w wywiadzie z o. Jozo Zofko, O.F.M., proboszczem kościoła Św. Jakuba w Medjugorje, nagranym na kasetę w dniu 27 czerwca 1981. Pada tam pytanie o. Zofko: „czy czytasz aktualnie jakieś książki ?” na co Mirjana odpowiada „Czytałam. To było o Lourdes” [3] Można więc przypuszczać, że jej objawienie zostało zainspirowane przeżyciami Św. Bernadety z „cudowną Panią”.

      Z wydarzeniami w Medjugorje wiąże się nieodłącznie postać kapłana, o. Tomislawa Wlasic, O.F.M. W maju 1981 r. franciszkanin uczestniczył w spotkaniu liderów odnowy charyzmatycznej w Rzymie. Otrzymał wówczas dwa proroctwa. Siostra Briege McKenna, O.S.C. miała na jego temat wizję, w której Wlasic siedział pośrodku wielkiego tłumu, a spod jego fotela wytryskiwały strumienie wody żywej. Drugie pochodziło od o. Emilien Tardif, który przekazał słowa: „Nie lękaj się. Posyłam ci moją Matkę”. [4] W następnym miesiącu o. Wlasic odwiedza regularnie Medjugorje, a 24 czerwca 1981 r. mamy już pierwsze doniesienia o objawieniach „Dziewicy Maryi” ! O. Wlasic stara się wpływać na bieg wydarzeń w Medjugorje. Niedługo po pierwszym „objawieniu” wykorzystuje instrumentalnie o. Jozo Zofko, proponując przeniesienie  „objawienia” z kamienistego wzgórza do budynku kościoła. W sierpniu 1981 r. o. Wlasic powołano na wikariusza parafii Św. Jakuba i ustanowiono kierownikiem duchowym „widzących”. Dzięki tej funkcji miał bezpośredni dostęp do dzieci i do przekazów. Swe obowiązki pełnił do września 1984, kiedy został przeniesiony do parafii Św. Paskala de Vitina.

      Ciekawym aspektem rzekomych objawień jest fakt, że „Dziewica” wyraźnie popiera franciszkańskich duchownych, którzy wypowiedzieli posłuszeństwo miejscowemu biskupowi. Czy Matka Boża mogłaby  popierać dysydentów oraz nieposłuszeństwo prawowitej władzy Kościoła ? Nie wydaje się to prawdopodobne.

Pierwsze siedem dni.

      Pierwsze rzekome objawienie miało miejsce 24 czerwca 1981 r. Kiedy Iwanka Iwankowic i Mirjana Dragicewic szły w kierunku Cilici, Iwanka zobaczyła na wzgórzu świecącą sylwetkę „Dziewicy”. Iwanka zawołała ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin