II Przecinając Więzy - Enahma.pdf

(976 KB) Pobierz
Autor: Enahma | Tłumaczenie: Mirriel
PRZECINAJĄC WIĘZY
1. POWRÓT DO ŻYCIA
Harry siedział na sofie z książką do eliksirów na kolanach, wpatrzony w widok
za oknem. Sofa została obrócona w tym kierunku od razu, gdy tylko Harry
zaczął uczyć się w salonie kilka dni temu. Oparł się wygodnie i po prostu
cieszył się życiem. Od czasu do czasu brał owoc ze stołu stojącego obok sofy,
jadł go powoli, delektując się smakiem, jakby jadł coś takiego po raz pierwszy
w życiu... Cóż, ostatnio naprawdę wszystko wydawało się nowe w jego życiu.
Jego wygląd, imię, przeszłość, jego związki rodzinne, może nawet jego
przyszłość...
Jego wygląd... Był teraz dużo wyższy niż dziesięć dni temu, tego pamiętnego
wieczora, kiedy Severus przyjął go z powrotem do rodziny Snape’ów. Nadal
miał włosy czarne jak smoła, ale nie były już takie nieposłuszne i rozczochrane,
stały się gładkie i krótkie – to była naprawdę staromodna fryzura, ale
przynajmniej zakrywała jego czoło. Zachował też zielone oczy, ale
podobieństwa pomiędzy starym a nowym tutaj się kończyły. Ciało (był chudy,
wysoki, kościsty, jego skóra była dosyć blada) odziedziczył po swoim ojcu; jak
również pewne cechy twarzy: wysokie kości policzkowe i brwi. Ale poza tym
był podobny do matki i innych krewnych, których znał tylko ze zdjęć.
Wstrząsnęło nim trochę odkrycie, że typowe cechy Snape’ów: jasna skóra,
wzrost i kości policzkowe zostały odziedziczone nie po dziadku, ale po babci, z
domu Noblestone. Najstarszej szlacheckiej czarodziejskiej rodziny czystej krwi
w Anglii. Kiedy Harry zobaczył zdjęcie swojej babci, nie mógł nie dostrzec
podobieństw pomiędzy sobą a nią. Cóż, jego babcia nie była piękną kobietą, ani
trochę! – wymienione cechy nie pasowały ani do dziewczyny, ani do kobiety.
Ani do chłopca, czy mężczyzny, pomyślał Harry. Ale piękno i uroda nie były
tak ważne dla mężczyzny jak dla kobiety... Cóż, kiedy pierwszy raz spojrzał w
lustro, omal nie zemdlał.
– Wyglądam jak ty! – poskarżył się Snape’owi, który tylko uśmiechnął się
ironicznie.
– Powiedziałbym raczej, że wyglądasz jak swoja babka.
To było po prostu straszne, że był podobny do starej, złej kobiety. Nie był stary
ani zły, nie był też kobietą, więc nienawidził swojego wyglądu.
W rzeczywistości Harry nie wyglądał ani jak jego babka, ani jak Snape.
Jego imię, przeszłość i relacje... Nazywał się teraz Quietus Snape, jak jego
ojciec, i zgodnie z historią wymyśloną przez Dumbledore’a został wychowany
przez mugolskich rodziców jego matki, ale nie wolno mu było podać więcej
szczegółów nikomu, by nie narazić ich na niebezpieczeństwo w czasach takich
jak te. Na szczęście. Harry uważał, że zapamiętanie pozostałych informacji z
nowego życiorysu było wystarczająco trudne.
A na końcu (choć niemniej ważny) był jeszcze Severus, wujek, udający teraz
ojca. Zostali zmuszeni, by zachowywać się jak ojciec i syn od momentu, w
którym opuścili Hogwart. Syriusz Black zamieszkiwał w Snape Manor, czekając
na powrót do zdrowia swojego przyjaciela.
To był drugi szok tamtego poranka (Harry nazwał go „lustrzanym porankiem”),
że Syriusz będzie przebywał w tym samym domu co on, a nie wolno mu było
powiedzieć prawdy. Cóż, Dumbledore z pewnością miał rację, kiedy wyjaśniał,
że Syriusz musi pozostać nieświadomy prawdy, ponieważ jeśli Ministerstwo
zdecyduje się zaakceptować zeznanie Severusa albo jakiekolwiek inne zeznanie
o jego niewinności, zostanie przesłuchany pod wpływem Veritaserum, a to
mogłoby być niebezpieczne dla Harry’ego...
Nie wspominając już o wstrząsie na wieść, że Snape i Black zawarli nie tylko
zawieszenie broni, ale pokój (który Snape chciał zerwać, gdy dowiedział się, że
Harry żyje, ale teraz na szczęście nie miał takiej możliwości).
Tak więc Harry miał możliwość mieszkać z jednym i drugim, za co był
wdzięczny. W rzeczywistości nie znał żadnego z nich. I chociaż zaznajomił się
trochę ze Snape’em podczas ich wspólnej niewoli, Syriusz był dla niego
zupełnie obcy. Nie spędzili ze sobą prawie w ogóle czasu od czasu incydentu we
Wrzeszczącej Chacie, a listy nie dawały możliwości bliższego zaznajomienia.
Więc kiedy Harry dowiedział się, że będzie mieszkać z Syriuszem do początku
września, był bardzo podekscytowany i już czekał na wspólne dni w Snape
Manor. Syriusz jednakże nie był rozmowny, ani przyjazny. Siadał tylko na
swoim ulubionym krześle i patrzył całymi godzinami w pustkę. Nawet mała
Ania nie mogła go wyrwać z tego stanu.
Harry także starał się wiele razy. Syriusz najwyraźniej doceniał ich starania; ale
jednak nie brał udziału w codziennym życiu w rezydencji Snape’ów. Witał
wszystkich uprzejmie, uczestniczył we wspólnych posiłkach, ale rzadko
wypowiadał jakieś słowo czy robił coś innego. To bolało Harry’ego tak bardzo,
że czasami starał się przekonać Snape’a by zdradzić tajemnicę Blackowi.
Severus zawsze odrzucał pomysł Harry’ego i miał rację; Harry o tym wiedział,
ale tak trudno mu było codziennie oglądać cierpienie Syriusza...
Poruszenie Ani zwróciło jego uwagę. Mała dziewczynka obudziła się po swojej
popołudniowej drzemce. Nie chciała spać sama w ciemnym pokoju (po tym
wszystkim, czego doświadczyła latem, podobnie jak Harry i Snape), ale Syriusz
zazwyczaj ignorował jej prośby, by został z nią, gdy będzie spała. Kiedy więc
Ania zauważyła, że Harry uczy się prawie każdego popołudnia na sofie w
salonie, szybko do niego dołączyła. Pierwszy raz, kiedy pojawiła się ze swoim
kocem i zapytała Harry’ego czy może z nim zostać, chłopiec był dość
zakłopotany. Miał piętnaście lat i nie przywykł do towarzystwa dziewczyn, a już
z pewnością nie do obecności sześcioletnich dziewczynek. Ale pozwolił jej
zostać, a kiedy Snape powiedział mu historię Ani, zmienił natychmiast o niej
zdanie i starał się robić, co tylko mógł, by jej pomóc.
– Dzień dobry, Aniu – uśmiechnął się do niej ciepło. Ziewnęła i przeciągnęła
się.
– Cześć Quiet – wymamrotała sennym głosem i też się uśmiechnęła.
Quiet(1). Severus nazwał go tak i dziewczynka szybko to przejęła. Kiedy Harry
pierwszy raz usłyszał to zdrobnienie zaprotestował głośno.
„Cicho... bądź cicho. Też coś...” wymamrotał nieszczęśliwy.
Ale szybko pojął swoją pomyłkę. Snape skrzywił się, najwyraźniej zraniony
słowami Harry’ego. Zawsze nazywałem tak mojego brata , powiedział dziwnym,
cienkim głosem i Harry natychmiast pożałował swoich słów. Następnym razem,
gdy Snape nazwał go „Quietus”, poprawił na „Quiet” i od tego czasu nazywany
był tym imieniem.
Harry nigdy nie chciał zranić Snape’a w żaden sposób, więc zaakceptował imię
Quiet i po paru dniach przyzwyczaił się do tego. Spędzali dużo czasu ze sobą i
starali się przywyknąć do swoich nowych ról. W zamian Harry nazywał Snape’a
ojcem, czasami nawet wtedy, gdy byli sami.
By się przyzwyczaić , wyjaśnił zmieszanemu Severusowi.
Cieszyli się tą grą.
– Musisz się jeszcze nauczyć tego eliksiru, Quiet? – zapytała Ania. – Wujek
Severus powiedział, że nie możesz z nim pójść, dopóki nie dokończysz swojej
pracy domowej, wiesz...
No i byli wujkowie. Severus i Syriusz byli „wujkami” dla Ani; zawsze zwracała
się do nich w sposób formalny. Nie była zbyt szczęśliwa z dwoma gorzkimi,
starymi mężczyznami. Chciała z powrotem Lupina, a dopóki on nie wróci,
wybrała sobie Harry’ego do kochania.
– Praca domowa... – wymamrotał cicho Harry. – Są wakacje Aniu. Ale już
dawno to skończyłem. Tylko nie chciałem zostawiać cię samej.
Twarz dziewczynki rozjaśniła się.
– Dzięki. – Wyciągnęła rękę i wzięła ze stołu jabłko. – Nienawidzę być sama.
Harry kiwnął głową. Ania dość dobrze sobie radziła ze śmiercią rodziców, ale
często widział jej twarz mokrą od łez i czerwone oczy. W takich momentach
pozwalał dziewczynce położyć się obok niego i nawet próbował ją pocieszyć.
Nie trwało długo, nim się przed nim całkowicie otworzyła i zaczęła opowiadać
Harry’emu o swoim życiu i wydarzeniach z tego lata.
Harry dowiedział się, że Ania była mugolką, jak cała jej rodzina; nie miała
żadnego rodzeństwa, rodzice jej ojca umarli przed jej urodzeniem. Dziadkowie
ze strony matki żyli, ale często chorowali i większość czasu spędzali w szpitalu.
Przed tymi makabrycznymi wydarzeniami jej rodzina żyła na przedmieściach
wielkiego miasta w dużym domu, gdzie miała psa, który również został zabity
TAMTEJ nocy. Powiedziała Harry’emu, że miała wielu przyjaciół w szkole
podstawowej, do której chodziła, i jej życie było po prostu... wspaniałe. Potem
to się skończyło. I teraz było już po wszystkim. Pewnej nocy grupa
zamaskowanych ludzi – teraz Ania nazywała ich prawidłowo Śmierciożercami –
włamała się do jej domu i zabrała ich do Dworu, gdzie została dwa dni później
znaleziona i uratowana przez Lupina.
Tylko dwa dni... Na początku wydawało się Harry’emu trochę za krótko. Dwa
dni... Oni spędzili prawie piętnaście w podobnym miejscu, w dużo gorszych
warunkach – Ania nie była aż tak katowana. No ale on nie stracił Severusa. Ania
– mimo wszystko – pozostała sama.
Samotność... To słowo skierowało jego myśli na nowy tor. Nadal nie mógł
zdecydować czy jest zadowolony ze swojej obecnej sytuacji, czy nie. Wciąż
tęsknił za swoimi przyjaciółmi, a przede wszystkim za towarzystwem Rona, z
którym mógłby dzielić się wrażeniami z wakacji, zarówno wesołymi jak i
smutnymi – ale to było po prostu niemożliwe. Nawet, jeśli znowu staliby się
przyjaciółmi, w co Harry szczerze wątpił, nie mógł mu nic powiedzieć,
ponieważ byłby jego przyjacielem tylko jako Quietus, nie jako Harry...
– Jak skończyłeś swoją pracę domową, to chodźmy do ogrodu! – Ania
przerwała mroczne rozmyślania Harry’ego. Westchnął i zdjął książkę z kolan.
To był kolejny etap codziennej rutyny Ani: popołudniowa drzemka z Harrym,
potem zabawy w ogrodzie aż do kolacji. Nie było z nią problemów, nie
przeszkadzało jej, że bawi się sama. Jedynym powodem, dla którego chciała, by
Harry był obok, był strach przed samotnością. Najpierw odeszli jej rodzice,
potem Lupin... bała się, że Harry też ją zostawi.
Wziął swój egzemplarz Quidditcha przez wieki z regału i poszedł za
podskakującą dziewczynką do ogrodu. Usiadł na krześle pod największym
dębem w ogrodzie, otworzył książkę i dalej zaczął rozmyślać nad zmianami w
jego życiu: nad Severusem, nad ich pokrewieństwem, nad dwoma tygodniami w
Koszmarnym Dworze. Czuł, że będzie potrzebować dużo więcej czasu by to
wszystko ogarnąć, niż myślał pierwszego dnia wolności. Oczywiście,
podejrzewał, że noce będą ciężkie i pierwsza samotna noc spełniła jego
najgorsze obawy, ale miał nadzieję, że w dzień będzie łatwiej. Mylił się. Nie
wiedział, dlaczego. Czy to dlatego, że Syriusz smucił się od pierwszego dnia
przybycia do Snape Manor? Że Snape był miły i przyjacielski, i musiał żyć w
zupełnie innym środowisku? Nie, to nie było nic złego, że Snape był
przyjacielski, wręcz odwrotnie, to było dobrze, bardzo dobrze, ale to również
przypominało Harry’emu o ich wspólnym piekle u Voldemorta. Nie
wspominając o bliznach, śladach skalpela Avery’ego, które pokrywały całe jego
ciało, wyjątkowo chude i kościste ciało... Nie mógł jeść normalnie, tylko
„skubał” jedzenie, jak zwykł mówić Severus, a czasami miał poważne kłopoty z
żołądkiem... Prawie wszystko przypominało mu tamte dni. Jego przyszłość
również go przerażała. Starał się nie myśleć o przyszłości i przeszłości, ale w
teraźniejszości nic się nie działo. Uczył się, bawił z Anią, robił eliksiry z
Severusem, milczał z Syriuszem, starał się jeść prawidłowo i czekał na noc
wolną od koszmarów... Dość nudny program wakacji. A wspomnienia
atakowały go cały czas.
Gdyby w dodatku nie było Snape’a, Harry na pewno by zwariował. Ale był
obecny, zawsze, w każdym momencie, w którym Harry go potrzebował. Zjawiał
się, jakby potrafił czytać w myślach – albo przynajmniej w myślach Harry’ego.
Może umiał. Któż to wie...?
Harry przeciągnął się. Ciepłe powietrze ogrzało go, a otaczające światło dawało
poczucie bezpieczeństwa...
Ciche kroki wyrwały go z zadumy. To był Syriusz. Usiadł na ziemi z
westchnieniem. Harry uśmiechnął się do niego lekko.
– Hej, Syriuszu...
– Cześć, Quietus – odpowiedział Black, tym razem z większą ilością życia w
swoim zazwyczaj beznamiętnym głosie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin