Reportaże zagraniczne - Melchior Wańkowicz.pdf

(1049 KB) Pobierz
Reportaże zagraniczne - Melchior Wańkowicz.txt - Notepad
Reportaże zagraniczne - Melchior Wańkowicz.txt
Melchior Wańkowicz
Reportaże zagraniczne
TREŚĆ
O reportpżu Wańkowicza 7
Z Rypina w ślady Kortezów 17
Żegnaj, Europo! 21
Na flibustierskim szlaku 26
Xochimilco 30
Guadelupe 34
„Zabijaki" 39
„Ziemlak" 45
Milion wolt „Hospodi pomiiuj" 49
Stawka na człowieka 53
Na śmiech ~ za wcześnie 58
Corrida comica 64
Pijaństwo i mędrkowanie 69
Pod urokiem Budapesztu i jego mieszkanek
Postój w Dubrowniku 78
Pierwsza podróż „Batorego" 85
1. Kawałek Polski na błękitnym Adriatyku
2. Między Scyllą i Charybdą 90
4. Barcelona w różnych szatach 94
5. Tu mówi Afryka 101
Wieża z kości słoniowej czy skrzynka do mydła?
W Syrii 120 ,
Listy perskie... nie Monteskiusza 135
Jak mnie chciano zbisurmanić 161
Tańczę symchał Tora 168
Ostatnia krwawa ofiara (samarytanie) 172
Człowiek zmienia skórę 180 .
Ashridge 200
W ssawce zakupów 206
Motorosis 220
Georgia — od Scarlett do Betty 231
W Atlancie 241
Alabama czarno-biała 251
Kędy jeszcze colt panuje (Teksas) 264
W rybiej republice 279
W technokratycznej tysiąc i jednej nocy 296
73
85
109
m'-
m.
Odkupienia przez ciszę 304 Odkupienia przez okultyzm 311 Jak długo w siodle? 318 Stoliczku,
nakryj się! 328 Byłem na inauguracji 343 Działo się to na Atlantyku 351
O reportażu Wańkowicza
Już w roku .tysiąc dziewięćset dwudziestym siódmym jeden z krytyków pisał, że tak jak Jan
Kochanowski jest uważany za ojca poezji poiskiej, a Ignacy- Krasicki za ojca powieści polskiej, tak
zapewne kiedyś w literaturze Melchior Wańkowicz będzie określany mianem ojca polskiego
reportażu.
Można mówić o kilku nurtach twórczości Melchiora Wańkowicza: reportaż wojenny (Monfe Cassino,
Westerplatte, Hubalczycy) opowieść pamiętn.kgrsko-wspomnieniowa (Szczenięce Ipta, Ziele na
kraterze), reportaż historyczno--geograficzny (No tropach Smętka, Tworzywo, trylogia amerykańska
Page 1
Reportaże zagraniczne - Melchior Wańkowicz.txt
W ślady Kolumba) i wreszcie felieton i eseistyka (Zupa na gwoździu, Wojna i pióro. Karafka La
Fontaine'a). Główną jednak dziedzinę pisarstwa Wańkowicza stanowi wielki reportaż literacki, z
którego wywodzą się wszelkie próby prozatorskie. ,
Nowoczesny reportaż wańkowiczowski wyrósł w rozległej tradycji, z twórczej, bogatej, potocznej
prozy tak zwanych Kresów. Wspólny nurt hojnej rozrzutności słowa łączy pisarzy jednej aury
językowo-stylistycznej, jeśli tak można porównać, .aury tamtego regionu: Mackiewicza,
Wańkowicza, Prus^yńskiego. Język kolorowy, żywy, powstały na styku dwóch cywilizacji.
Kariera pisarska Wańkowicza miała przebieg oryginalny. Zadebiutował trzema książkami, z których
dwie pierwsze: Strzępy epopei i Szpital w dchiniczach były reporterskimi gawędami z czasów wojny,
natomiast W kościołach Meksyku stanowiła już typowy reportaż. Wszystkie trzy wzbudziły niemałe
uznanie dzięki sztuce właściwej i znanej czytelnikom późniejszych dzieł autora Na tropach Smętka:
barwności, błyskotliwości stylu. Pochwał nie szczędzili ludzie przeróżnych kierunków, obozów
politycznych, -grup literackich. Lecz po tym sukcesie Wańkowicz jakby ucichł, powoli zapominano o
nim jako o pisarzu, on zaś sprawował przeróżne funkcje urzędowo-prasowe, współpracował z „Ró-
jem". Dopiero w 1934 roku ukazują się dwie pozycje po-twierdzajqce dwutorowość jego literackich
pasji. Jest to śliczna gawęda Szczenięce lata i reportaż z tygodniowego pobytu w Moskwie pt.
Opierzona rewolucja. W drodze do reporterskiego rzemiosła Opierzona rewolucja była ważnym
etapem, ukazywała pisarską zdolność „wchodzenia w temat" i gotowość zobaczenia opisywanego
świata takim, jakim jest, bez uprzedzeń. Od tego czasu Wańkowicz raz po raz daje o sobie znać,
przede wszystkim jako pisarz-repor-ter. Powoli kształtuje się specyficzna forma pisarska jego
książek. Do najbardziej charakterystycznych pod tym względem należą napisane w 20-leciu
międzywojennym: Na tropach Smętka i Sztafeta, w czasie Wojny: Wrzesień żagwią-cy, Dzieje,
rodziny Korzeniewskich, Bitwa o Monte Cassino oraz wielki reportaż z Palestyny, którego tylko
część pierwsza pt. De profundis ukazała się w 1943 roku. Po wojnie wydaje Ziele na kraterze, gdzie
powraca do ulubionej formy pisarskiej — gawędy. W latach 1967—1969 ukazuje się tryptyk z
podróży po Ameryce W ślady Kolumba. W ostatniej książce pisarza Karafce La Fontaine'a mamy
podsumowanie wiedzy i doświadczeń zebranych na długiej i ciekawej drodze pisarskiej autora
Szczenięcych lat.
O trudnościach zaliczenia książek Wańkowicza do odpowiedniego gatunku, o ich odrębnych,
specyficznych, wykrot czających poza ustalone kanony cechach pisano prawie przy każdej nowo
powstałej pozycji. Chciałabym łylko przypomnieć krótko najważniejsze cechy, jakimi powinien —
zdaniem Wańkowicza — odznaczać się współczesny reportaż i według jakich zasad powinien być
budowany, by zająć w literaturze należne mu miejsce. Najlepiej prześledzić te elementy rozważając
powstawanie książki Bitwa o Monte Cassino, która otworzyła w Polsce nowy rozdział wielkiego
współczesnego reportażu wojennego. Nie jest to pamiętni-karsko-wspomnieniowy opis waik i
wrażeń odnoszących się do jednego tylko z uczestników. Pisarz wkroczył do polskiej literatury faktu
ze swoim doświadczeniem reporterskim i talentem, dając książkę zupełnie nowatorską. Tworzył ją
zbte-rając materiały „na gorąco", w czasie toczącej się* przez , dwa tygodnie bitwy. Dotarł do każdej
kompanii, każdego
plutonu, weryfikował dane, sprawdzał w dowództwach, wśród żołnierzy. Książka tchnie prawdą,
choć nie jest montażem ani relacją, ani zbiorem dokumentów, lecz przekomponywanym życiem
wielkiej bitwy. Wańkowicz zebrał ogromną dokumentację. Przystąpiwszy do pisania tak dużego
dzieła, jakim jest niewątpliwie Monfe Cassino, o tak krótkiej czasowo akcji, pisarz musiał przede
wszystkim uporać się z zagadnieniem reportażu wojennego, czyli z „rów-noczesnością",
symujtaneizmem różnych „dziań" wojennych, niezmiernie trudną kompozycją czasu. Rozpatrzywszy
materiał, zrozumiał, że jeśli ma to być interesująca książka o jednej bitwie, to trzeba pisać dokładnie
o każdym jej epizodzie z osobna i mieć jednocześnie stale przed oczyma wizję całości. Czyli że
reportaż wojenny zamienić na reportaż batalistyczny, a intuicją pisarską nadrobić to, czego nie
potrafi dojrzeć obserwator lub opowiedzieć uczestnik. Aby* osiągnąć zamierzony cel, wziął
Wańkowicz pod uwagę trzy składniki. Pierwszy — to problem gospodarowania czasem. Nadając
opisowi z punktu mordercze tempo, przerzucając się z miejsca na miejsce, osiągnął efekt
współrzędności bardzo wielu akcji, które choć opowiadane w nieuniknionej w takim wypadku
kolejności i literackim następstwie, sprawiają wrażenie równoczesnych, dziejących się faktycznie w
jednym czasie. Następnie pisarz w ten sposób buduje epizody, że stają się integralnymi częściami
gospodarnie zaplanowanej całości. Ostatnim czynnikiem sukcesu pisarza jest umiejętne
rozwiązanie problemu psychologicznego. Książka jest reportażem, w którym nie ma masy
Page 2
Reportaże zagraniczne - Melchior Wańkowicz.txt
żołnierskiej, są tylko oddzielni żołnierze, podoficerowie, dowódcy. Bohaterem jest prosty^
pojedynczy żołnierz, wymieniony nie tylko z imienia i nazwiska, ale często z obszerną relacją o jego
dotychczasowym życiu osobistym. Szeregowiec jest tak samo potraktowany jak generał dowodzący
bitwą o Piedimonte. W ten sposób honorując zasługi pojedynczego żołnierza, bez których nie byłoby
ogólnych zwycięstw, wykorzystał Wańkowicz swoje osiągnięcia reportażu zdobyte już w książce
zatytułowanej Opierzona rewolucja. Tam również z masy ogólnej wydobywał możliwie wiele
jednostek, ukazywał ich los zbiorowy, wymieniał personalnie przodowników pracy, opisywał ich
dzieje, publikował fotografie. System ten przyjął również w Sztafecie, a następnie doskonalił w
reportażu
z podróży po Ameryce W ślady Kolumba, qdz'-e ukazując rzeczywistość amerykańską kreślił
zarazem wizerunek przeciętnego Amerykanina, starając się wydobyć jego najbat-dziej
charakterystyczne cechy.
Grupę reportaży Wańkowićza, jak np. Na tropach Smętka, Sztafeta, Wrzesień żagwiący, łączy w
całość atmosfera wai-ki czy to o polskość — z germanizacją, czy o uprzemysłowienie i wzbogacanie
kraju przeciw dotychczasowemu zacofaniu przemysłowemu, czy wreszcie — walki dosłownej, na
polu bitwy. Wańkowicz jest repoMerem spraw pozytywnych, o czym świadczy nie tylko wielki —
nawet zbyt wielki, jak się okazało — optymizm w Sztafecie, ale i treść Tworzywa, gdzie po raz
pierwszy w literaturze polskiej bohatc-rowie-emigranci nie tylko nie upadają, nie marnieją, ale
odnoszą sukcesy. O ile Sienkiewicz, Konopnicka czy Wiktor zostawili w literaturze świadectwo
straszliwej nędzy emigracyjnego losu, o tyle Wańkowicz, nie zaprzeczając bynajmniej nędzy,
pokazał jej przezwyciężenie, pokazał sukces życiowy emigrantów. Oczywiście wybór emigracji
kanadyjskiej, emigracji do kraju bogatego, dziewiczego i pustego, ułatwił autorowi pokazanie
sukcesu — we Francji byłoby trudniej.
Autor W kościołach Meksyku wprowadził reportaż polski na wielkie drogi literatury faktu,
spowodował, że gatunek ten przestał niejako wystawać z pokorą i kompleksami ubogiego krewnego
w przedsionku prawdziwej literatury. Jego panowanie 'nad słowem, umiejętność tworzenia
'nastrojów ulotnych, plastyka obrazów, skrótowość — świadczą o predyspozycjach pisarza.
Natomiast dziennikarska żyłka tropiciela rzeczywistości, umiejętność znalezienia wszędzie czegoś
interesującego, godnego- opisu, owa zachłanność na konkret, wydarzenie, .wyścig z czasem — to
wszystko wskazuje na przynależność do reportażu w najlepszym tego słowa znaczeniu. Pisarz
wprowadza jednak liczne zmiany, jest mu niejako przyciasno w ustalonej konwencji. Reporta-żysta
tym się różni — zdaniem Wańkowićza — od beletry-, sty, że nie zmyśla, ale kombinuje
zaobserwowane fakty i postaci. Czyni to w imię typowości. Powieściopisarz natomiast może się bez
pierwowzorów obejść, może swobodnie zmyślać. „Powiedzmy, że taka jest między reporterem a be-
10
letrystą różnica, jak między malarzem a mozaikarzem, Pierwszy rozetrze sobie na palecie taki
syntetyczny, kolor, jaki chce, a reportażysta bierze kolory wprost z tubki. Albo ściślej — układa
mozaikę faktologiczną. Musi tak długo szukać odpowiedniego kamyczka, aż go znajdzie" (patrz
wstęp do Od Stofpców po Kair). W książkach Wańkowićza nie mamy nic wymyślonego. Rzetelnymi
studiami są i Na tropach Smętka, i Monfe Cassino, z realiów utkane są Szczenięce lata i Ziele na
kraterze. Zasada prawdziwości dokumentalnej jest właśnie tą szczególnie osobliwą i specjalną
cechą, która odróżnia reportaż od pokrewnych mu form literackich, jak na przykład opowiadanie czy
nowela. Talent pisarski Wańkowićza wrośnięty jest w konkret i od tego konkretu oderwać się nie
umie. Ileż prawdziwych wydarzeń, danych statystycznych, ludzkich historii zawiera Tworzywo, gdzie
nawet autentyczne są cytowane listy Bombika. Wszędzie prawdziwe rozmowy, fakty i ludzie.
Wańkowicz umie dostrzegać, obserwować, nie umie natomiast wymyślać. Tworzenie u niego
polega na prawie dostrzegania, syntetyzowania. „Nie jestem beletrystą — mówił pisarz. — Nie ,
próbowałem, bo mam pełną świadomość swoich możliwości. Po prostu nie umiem wymyślać. Moja
wyobraźnia bez faktów jest martwa. Dopiero gdy dostanę fakt, on obrasta, rozkwita w syntezy,
porównania, analogie. Fakt jest dla mnie katalizatorem dla wyobraźni" (K. Kąkolewski, Wańkowicz
krzepi).
Oprócz rozsianych gęsto w książkach Wańkowićza uwag o samym reportażu, autor poświęcił temu
gatunkowi, własnemu jego rozumieniu, osobne studium pt. Prosto od krowy, a także wstęp do
zbioru Od Stoipców po Kair — pt O poszerzenie konwencji reportażu oraz obszerne fragmenty
Karafki La Fontaine'a. Pisarz nazywa swoje reportaże „Literaturą faktu". Są to ogólnie biorąc utwory
często fikcyjne, w których Wańkowicz własne refleksje przeplata licznymi dygresjami. Do dziś
Page 3
Reportaże zagraniczne - Melchior Wańkowicz.txt
właściwie nie wyjaśnione są problemy funkcjonowania, istnienia fikcji w reportażu. Koncepcja
reportażowej prawdy opierała się między innymi na rozgraniczeniu Jamesa Restona między litteral
truth, bezpośrednią prawdą faktów, a esseniial truth, prawdą syinte'tycznq, zbiorczą. Ta pierwsza
nie zadowala całkowicie twórcy, ponieważ nie osiąga pełnego wyrazu, jakiego autor-reportażysta dla
11
ujęcia jakiegoś problemu, przedstawienia osoby czy rzeczywistości potrzebuje, natomiast prawda
syntetyczna jest Wy-destylowana w sposób dowolny, nie podporządkowany obowiązującym planom
odniesienia w czasie i w przestrzeni. Koncepcja essential truth pozwala dla uzyskania efektu prawdy
esencjonainej wiązać ze sobą jako równoczesne zdarzenia odległe w czasie, dopasowywać nawet
dc siebie fakty różnych przestrzeni do jednej, konkretnej. Literatura zna takie zabiegi, kreacja
pisarska bowiem nie musi oznaczać, i nie oznacza, w każdym przypadku kreacji ex nihilo. Twórca
często czerpie materiał z otoczenia, które urnie podpatrywać.- Realne przeżycia i podobieństwa,
czasem bardzo odległe od siebie w czasie i w przestrzeni, przetwarza i rozszczepia na osobowości
ludzkie, na ludzkie byty. Drobiazgowa analiza twórczości wielu pisarzy, jak na przykład
Dostojewskiego czy Conrada (Jerzy Allen, Andrzej Broun, Norman Sherry) wykazała, jak
poszczególne sylwetki bohaterów, okoliczności i zdarzenia, krajobrazy przypominają te, o które
twórca kiedyś się otarł.
System Wańkowicża, jaki stworzył po napisaniu szeregu książek, jest niejako systemem obronnym
przed atakami recenzentów zarzucających mu nietypowy sposób pisania reportaży. W teorii o
metodzie mozaiki otworzył sobie furtkę, żeby pisząc reportaż tworzyć po prostu literaturę. Na czym
owa metoda mozaiki polega?
Na przykładzie Tworzywa pisarz pokazuje, jak budował poszczególne tematy-składniki książki: 1.
Nędzę w starym kraju, 2. Walkę polityczną. 3. Decyzję emigrowania, i podróż. 4. Początki pracy. 5.
Dorobienie się. 6. Reakcję ma wojnę 1939 roku. Oczywiście każdy z tych punktów ma swoje
podpunkty (na przykład: Walka polityczna: bojówka 1905 roku, strajk dzieci we Wrześni, strajk rolny
w Łańcucie itd.). Książka obejmuje życiorysy czterech głównych postaci wywodzących się z różnych
warstw społecznych: fornala, robotnika, mieszczanina, żołnierza. Akcja toczy się w trzech
dzielnicach Polski, przez trzy kolejne układy polityczne, przez dwie części świata. „Elementów — jak
pisze Wańkowicz — więc jest 4X4X3X3X2 = 288. [...] Jak opanować ten nawał materiału? Jeślibym
pisał metodą reportażu przedwojennego, musiałbym podać, mówiąc teoretycznie, 288 oddzielnych
relacji. Tymczasem w każdym życiorysie jest jakiś
I
punkt szczytowy, a reszta szara. A więc jeden z ludzkich prototypów Tworzywa miał w zaraniu wóz
Drzymały i już potem nic. Inny nie reprezentował nic ciekawego w sensie dckumentarnym, póki nie
znalazł złota. Jeden uciekł w Polsce spod szubienicy, a potem w Kanadzie miał szare życie, ale
natomiast jego syn jako lotnik kanadyjski został zestrzelony nad powstańczą Warszawą. [...] W
pogoni za prawdą dosłowną musiałbym albo zajmować się losem każdego człowieka od początku
do końca ;— ma to trzeba całych tomów, albo też wziąć z każdego życia moment najciekawszy. Ale
wówczas byłaby to siekanina, kilkadziesiąt nie połączonych ze sobą wątków. Byłaby to »prawda
literalna", ale nie byłoby w tym »prawdy generalnej* — o losie polskiego emigranta. Wobec tego
wybieram z każdego życiorysu najbardziej odpowiadający kamyczek i szukam w następnym
życiorysie o krok dalej". (Od Stołpców po Kair)
Wańkowicz nie wprowadził, jeżeli idzie o posługiwanie się fikcją i o mozaikę, niczego nowego. Nie
każdy twórca stwarza obrazy tylko i wyłącznie z wyobraźni. Reportaże Kischa są montażem prawdy i
fikcji, reportażysta Owiecz-kin pod jednym powtarzającym się w wielu reportażach nazwiskiem
przedstawił setki zdarzeń z życia autentycznie żyjących osób. Fikcja nie jest sprzeczna z naturą
reportażu, jeśli w sposób prawdziwy wyraża autentyczne problemy. Na przykład sam autor
stwierdza, iż trasę Atlantyk-Pacyfik w rzeczywistości odbył czterokrotnie tam i z powrotem, teraz zaś
fakty zbierane w czasie podróży „wtłoczył" w opis jednego przejazdu. , . '
Jest rzeczą zrozumiałą, że reporter w dużym stopniu opiera się na relacjach uczestników i
świadków, które to relacje wiąże z własnymi obserwacjami i komentarzami. Zwykle jednak autor
bezpośrednio styka się z konkretem, dokonuje wizji lokalnej; musi zaistnieć autopsja, osobista
konfrontacja. Co jednak możemy powiedzieć o takich reportażach Wańkowicża, jak Westerplatte,
Hubalczycy, druga część Ziela na kraterze, Wrzesień żagwiący, Anin, Pod rządami Er/cfia Kocha,
Spod gilotyny, w których pisarz nie mógł posłużyć się własną obserwacją, gdyż nie był w cza-
13
Page 4
Reportaże zagraniczne - Melchior Wańkowicz.txt
sie okupacji na terenach Polski ani też w obozie jenieckim. Podziwiać należy tylko, z jak
mistrzowską precyzją, opierając się na opowiadaniach i listach, potrafił odtworzyć prawdziwy obraz
warszawskich dni w czasie okupacji i w czasie powstania warszawskiego. Autentyczność opisu
Warszawy okupowanej przez Niemców, jej nastroje i atmosfera, najbardziej nieuchwytne szczegóły
odmalowane zostały w Zielu na kraterze z największą prawdziwością, a książka uważana jest za
jedną z lepszych traktujących ten iemat i ten okres. Podobnie z Huhalczykami, książką opartą na
relacji spotkanego we Włoszech uczestnika walk oddziału majora Dobrzańskiego, Romana
Rodziewicza. W archiwum pisarza znajdujemy obszerną dokumentację listów od Hubalczyków,
którzy uważają, że właśnie ta książka oddaje najwierniej klimat tamtych miesięcy. •
Wańkowicz w swoim pisarstwie hołduje tzw. puentyli-zmowi i ten sposób pisania stosuje w
reportażach. Ta metoda pozwala mu na uniknięcie „wszystkoizmu", przed którym przestrzega, bo
dzieło "sztuki, jak mówi, to nie referat, od którego wymaga się wszechstronności. Należy celowo
raczej tematy zawężać. Utwór nie może być „jak próbka z oceanu światopoglądowego: choćby
najmniejszy kubeczek powinien zawierać wszystkie składniki".
Wielkiego reportera Kischa pasjonował szczegół, autora Na tropach Smętka porywały
psychologiczne motywacje i następstwa faktu. Obu trawiła gorączka dociekliwości, bywali zawsze
tam, gdzie działo się coś ciekawego. Powiedział kiedyś Wańkowicz, że nigdy nie napisał niczego, co
go osobiście nie interesowało. Właśnie ciekawość była motorem wszelkich jego poczynań. Bez
ciekawości w ogóle nie mógłby istnieć gatunek zwany reportażem. Wańkowicz, pilmy słuchacz
głosów swego czasu — jak siebie często określał" — wniósł do polskiego reportażu niepowtarzalne
walory: urok stylistyczny i artystyczny gawędy po nowemu ożywionej. Książki jego są kroniką dziejów
„losu polskiego", także są kroniką języka narodu i jego mentalności.
Badając twórczość wybitnego pisarza często znajdujemy jakiś wiodący motyw. Dla Wańkowicza
takim motywem zasadniczym jest kraj. Wszystkie jego książki ujawniają pr.ze-
14
I
de wszystkim niezwykłe, palące spojrzenie na Polskę. Nie szczędzi przy tym krytyki i nie zamyka
oczu na błędy, ani nie usprawiedliwia niczego pochopnie. Polska w relacji pisarza ukazana jest nie
tylko w kirach, ale i w blaskach. Przykładem Wrzesień żagwiący i Wojna i pióro. Autor umie pisać
dpbrze nie tylko o Polakach, przeciwnie, gdy tytko jest sposobność, chętnie chwali Anglików,
Amerykanów, Hindusów, Nowozelandczyków, Francuzów, a gdy trzeba — nawet i Niemców. .
Wyszukując teksty do tej książki starałam się wybierać takie, które byłyby reprezentatywne dla
reportażu zagranicznego, a więc by były to i tematy, i tereny obce. Zrezygnowałam z reportaży spod
Monte Cassino i wielu innych, bowiem chociaż dzieją się na ziemiach obcych, tropią los żołnierza
polskiego. Zważywszy to kryterium nie był to wybór prosty. Przeglądając tomy reportaży autora
Sztafety raz po raz natrafiałam na polskie porównania, analogfe, anegdoty. Na przykład w Zupie na
gwoździu przykładem tej jakby obsesji polskości Wańkowicza jest choćby felieton Thaddeus
Sobieski, ojciec amerykańskiego lotnictwa. Czy chodzi tu o Polaka? Nie. Imię to nadano Mr. Rove
na cześć „walecznej Polski". I to urzeka pisarza, który kończy tekst: „Pamiętajmy, że duchowym
ojcem superlotników robiących 2 tysiące mil na godzinę, jest wszczęte Rrzed stu laty szaleństwo
zaszczepione na polskiej tradycji". Uogólnienie na pewno zbyt ryzykowne, ale Wańkowićzowi to
jakby uchodzi.
Dygresje o Polsce znajdziemy także i w tym tomie. W sumie jednak Wańkowicz daje świadectwo
bogatej mieszanki wrażeń w skali od spraw Arneryki, Meksyku, Syrii, Hiszpanii, Anglii po
Jugosławię, Węgry i Związek Radziecki. Na kartach antologii chciałam, by przemówił Wańkowicz
fragmentami swych reportaży pisanymi już od lat dwudziestych, jak W kościoiach Meksyku, aż do
pisanych w czterdzieści lat później „relacji" z podróży po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, jak W
ślady Kolumba, by czytelnik miał możność zobaczyć doskonalenie się Wańkowiczoweąo „rzemiosła"
oraz sposób znajdowania, opracowywania tematów, by sam przekonał się, czy Autor spros'tał tezie
głoszonej przez siebie we wspomnianym już wstępie do Od Stoipców po Kair:
15
„Racją nadrzędną jest, aby io, co piszemy, było jak najbardziej wartościowe, osadzone w krajobrazie
przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, osadzone w perspektywie południków i równoleżników,
budzące refleksje, pożywne i lekko strawne".
Aleksandra Ziółkowpka
1
Page 5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin