Titanic - ludzie z darami proroczymi.pdf

(250 KB) Pobierz
299411288 UNPDF
Titanic nie musiał zatonąć
Statek był luksusowy, supernowoczesny i według opinii jego konstruktorów - niezatapialny.
A przecież ten cud techniki poszedł na dno już podczas dziewiczego rejsu 14 kwietnia
1912 r. Statek zderzył się z górą lodową i zatonął, pociągając za sobą w morską otchłań
1500 kobiet, dzieci i mężczyzn. Tragedia Titanica jak do tej pory jest (i, miejmy nadzieję,
pozostanie) największą morską katastrofą w czasach pokoju.
Po wypadku, kiedy dosłownie cały świat powoli otrząsał się z szoku i zgrozy, wyszło na
jaw wiele tajemniczych, nie do końca wyjaśnionych okoliczności.
Kilkadziesiąt osób niespodziewanie zrezygnowało z podróży, zwracając bilety na
kilka dni przed feralnym rejsem. Ludzie ci twierdzili potem, że jedynym powodem
ich rezygnacji były "złe przeczucia".
Zmarła 3 lata temu Betty Copfield opowiadała, że miała proroczy sen, w którym
widziała tonący statek i panikę uwięzionych na nim ludzi. Tak się przeraziła, że
odwołała swoją rezerwację i ubłagała swą przyjaciółkę Adelę, by uczyniła to samo.
Po katastrofie Adela przeżyła szok nerwowy i musiała spędzić kilka dni w szpitalu.
9 kwietnia 1912 r. do londyńskiej siedziby Lloyda zgłosiła się Mary Bredford.
Powiedziała, że jest jasnowidzącą i błagała, żeby odwołano rejs lub przynajmniej
zmieniono jego trasę. Zastępca dyrektora i urzędnicy potraktowali ją jak
nieszkodliwą wariatkę i zaraz po jej wyjściu zapomnieli o całym zdarzeniu. Kiedy
sobie przypomnieli, było już za późno...
Proroczy sen pisarza
Jednak najbardziej tajemnicza historia dotyczy Morgana Robertsona, niezbyt poczytnego
pisarza, który nigdy nie interesował się ani jasnowidztwem, ani parapsychologią. A mimo
to w 1898 r. (a więc 14 lat przed tragedią) napisał opowiadanie "Futility" (Daremność).
Opisał w nim dziewiczy rejs wielkiego liniowca o nazwie Tytan(!), który pomimo opinii, iż
jest niezatapialny, zderzył się z górą lodową i poszedł na dno wraz z tysiącem ludzi. Ale
nie tylko nazwa statku i okoliczności katastrofy były do siebie uderzająco podobne.
Robertson dokładnie podał wymiary swojego statku, liczbę kominów i turbin - okazały się
identyczne jak na Titanicu. Co więcej - w jego powieści identyczne było również miejsce
katastrofy na Atlantyku. To już naprawdę zbyt wiele zbieżności, by można było mówić o
przypadku!
Książka Robertsona nie odniosła sukcesu wydawniczego, a o jej autorze przypomniano
sobie dopiero po katastrofie Titanica. Zasypywany pytaniami dziennikarzy Robertson
opowiedział, że pomysł na opowiadanie przyszedł mu do głowy podczas choroby. "Miałem
grypę i bardzo wysoką temperaturę - powiedział. - Nie wiem, czy to był sen, czy
gorączkowe majaki, ale dokładnie zobaczyłem ten statek i wszystko, co się z nim stało.
Uznałem, że to dobry pomysł na książkę. Nigdy wcześniej nie miałem proroczych snów
czy przeczuć - w ogóle nie wierzyłem w podobne historie, ale teraz sam nie wiem, co o
tym myśleć..."
rtykułzostałpobranyzestronywwwchomikuj.pl/betel.net
Strona 1
 
Co ciekawe, książka Robertsona pozwoliła ocalić kilkadziesiąt istnień ludzkich - jednak
wiele lat po zatonięciu Titanica. W kwietniu 1935 r. frachtowiec Titanian(!) przemierzał ten
sam obszar Atlantyku, płynąc z angielskiego portu Tyneside do Kanady. Młody marynarz,
William Reeves pełnił właśnie nocną wachtę. Kilka dni wcześniej przeczytał książkę
Robertsona i nie mógł przestać o niej myśleć. Stojąc samotnie na posterunku, uświadomił
sobie nagle podobieństwo między rzeczywistością a fikcją literacką. Był kwiecień (miesiąc
katastrofy), a jego statek znajdował się w tym samym rejonie Atlantyku. Nagle zrobiło mu
się nieswojo. A kiedy skojarzył sobie, że urodził się 14 kwietnia 1912 r. (w dniu zatonięcia
Titanica), ogarnęło go przerażenie. Nie wie, dlaczego włączył wszystkie dzwonki
alarmowe, stawiając na równe nogi załogę. Kazał dać "całą wstecz", a kiedy statek się
zatrzymał, z ciemności przed dziobem wyłoniła się ogromna góra lodowa...
Jeszcze jedno niesamowite wydarzenie wiąże się z historią Titanica. W 1886 r., a więc 26
lat przed katastrofą, angielski dziennikarz E.W. Stead napisał opowiadanie o liniowcu,
który podczas pierwszego rejsu zatonął po zderzeniu z górą lodową. Kapitan literackiego
statku nazywał się E.J. Smith, dokładnie tak samo, jak kapitan Titanica. Stead interesował
się zjawiskami paranormalnymi. Należał do organizacji zajmującymi się jasnowidztwem i
okultyzmem. Głęboko wierzył, że można przewidzieć i zmienić własną przyszłość. A
jednak kupił bilet na Titanica i razem z nim znalazł śmierć na dnie oceanu.
Ewa Cieplińska
rtykułzostałpobranyzestronywwwchomikuj.pl/betel.net
Strona 2
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin