Żeromski Stefan - Przedwiośnie.txt

(723 KB) Pobierz
{\rtf1\ansi\ansicpg1250\deff0\deflang1045{\fonttbl{\f0\fnil\fcharset0 Courier New;}{\f1\froman\fcharset0 Times New Roman;}{\f2\fswiss\fcharset238{\*\fname Arial;}Arial CE;}}
{\colortbl ;\red0\green128\blue0;}
{\*\generator Msftedit 5.41.15.1515;}\viewkind4\uc1\pard\qc\cf1\lang1033\f0\fs36 Cz\u281?\u347?\u263? pierwsza\cf0\f1\fs24\par
\pard\line Czaru\u347? dosta\u322? by\u322? w\u322?a\u347?nie promocj\u281? z klasy czwartej do pi\u261?tej i sko\u324?czy\u322? czternasty rok \u380?ycia, gdy Seweryna Baryk\u281? jako oficera zapasowego powo\u322?ano do wojska. -Wojna wybuch\u322?a. Szybko, w ci\u261?gu paru dni, idylla rodzinna zosta\u322?a zdruzgotana. Cezary znalaz\u322? si\u281? sam z matk\u261? w osierocia\u322?ym mieszkaniu. Gdy odprowadza\u322? ojca na statek wojenny odchodz\u261?cy do Astrachania, nie czu\u322? \u380?adnego zgo\u322?a \u380?alu. Nowo\u347?\u263?! Zajmowa\u322?y go tysi\u261?ce szczeg\'f3\u322?\'f3w, drobiazg\'f3w, dat, nazwisk, cyfr, zwi\u261?zanych z przebraniem si\u281? ojca w mundur oficerski. Pakowa\u322? walizk\u281?, \u347?wietn\u261? walizk\u281? ojcowsk\u261? z grubej, \u380?\'f3\u322?tej sk\'f3ry, z metalowym okuciem, z wyci\u347?ni\u281?tym inicja\u322?em i mn\'f3stwem wewn\u261?trz tajemniczych przegr\'f3dek. Nie podziela\u322? i nie rozumia\u322? zupe\u322?nie p\u322?aczu i spazm\'f3w matki, desperuj\u261?cej od \u347?witu do nocy. Dopiero gdy ojciec w gronie innych oficer\'f3w zosta\u322? na pok\u322?adzie, a on sam z matk\u261? na brzegu, i k\u322?adk\u281? z ha\u322?asem odepchni\u281?to, Cezarek dozna\u322? napadu przera\u380?enia, jakiego jeszcze nigdy w \u380?yciu nie do\u347?wiadczy\u322?. Pod naciskiem tego uczucia wyci\u261?gn\u261?\u322? r\u281?ce i pocz\u261?\u322? krzycze\u263? jak istny dzieciak. Lecz znaki uspokajaj\u261?ce, kt\'f3re kre\u347?li\u322?y w powietrzu bia\u322?e r\u281?ce ojcowskie, uciszy\u322?y go tak nagle, jak nagle przysz\u322?a ta \u347?lepa bole\u347?\u263? dzieci\u281?ca. Przecie to na kr\'f3tko! Istne manewry! Wojna nie b\u281?dzie trwa\u322?a d\u322?ugo. Jakie\u347? tam par\u281? tygodni. Mo\u380?e miesi\u261?c. Najwy\u380?ej dwa. Wa\u322? rosyjski przesunie si\u281? po polach wrog\'f3w, zmia\u380?d\u380?y przeszkody jak marchew czy kukurydz\u281? i wszystko wr\'f3ci do normy. Tak m\'f3wili wszyscy i tak\u261? te\u380? opini\u281? w spadku po ojcu odje\u380?d\u380?aj\u261?cym otrzyma\u322? Cezary. \line Gdy z portu wraca\u322? do domu z matk\u261?, zaiste jak gr\'f3b milcz\u261?c\u261?, by\u322? ju\u380? weso\u322?y. Pocieszy\u322?o go to i owo, a nade wszystko perspektywa swobody. Ojciec, kt\'f3ry go nigdy a nigdy nie kara\u322?, nigdy nawet nie \u322?aja\u322?, a strofowa\u322? p\'f3\u322?\u380?artem, z lekk\u261? drwink\u261?, dowcipkuj\u261?c, posiada\u322? nad synem w\u322?adz\u281? \u380?elazn\u261?, niez\u322?omn\u261?. Wbrew \u322?agodnemu u\u347?miechowi ojca, wbrew jego grzecznym zaleceniom i pokornym radom, dobrotliwym pro\u347?bom, rzuconym w\u347?r\'f3d umizg\'f3w i zabawy - nic nie mo\u380?na by\u322?o poradzi\u263?. By\u322?y to kanony i paragrafy woli, narzucone z u\u347?miechem i w gronie pieszczotek. By\u322? to rz\u261?d samow\u322?adny i dyktatura tak niez\u322?omna, i\u380? nic, literalnie nic nie mog\u322?o jej prze\u322?ama\u263?. Teraz ta \u380?elazna obr\u281?cz rozlu\u378?ni\u322?a si\u281? i samochc\u261?c opad\u322?a. Przestrach paniczny w oczach matki: - "Co na to ojciec powie?" - znik\u322?. Ojciec usun\u261?\u322? si\u281? z mieszkania i ze \u347?wiata, a jego nieobecno\u347?\u263? powiedzia\u322?a: "R\'f3b, co chcesz!" \line Swoboda uszcz\u281?\u347?liwi\u322?a Cezarka. Przera\u380?eniem nape\u322?ni\u322?a jego matk\u281?. \line -Co teraz b\u281?dzie? - szepta\u322?a za\u322?amuj\u261?c r\u281?ce. \line Cezary nie zadawa\u322? sobie takich pyta\u324?. Przyrzeka\u322? matce, \u380?e b\u281?dzie pos\u322?uszny, zupe\u322?nie tak samo, jak gdyby ojciec by\u322? obecny w gabinecie. Postanawia\u322? by\u263? pos\u322?usznym i uspokaja\u322? matk\u281? milionem najczulszych pieszczot. Lecz w gruncie rzeczy dusz\u261? i cia\u322?em wyrywa\u322?, gdzie pieprz ro\u347?nie. Czego nie m\'f3g\u322? u matki dopi\u261?\u263? samowolnymi kaprysami, to wyprasza\u322? umizgami lub awantur\u261?. On to teraz stawia\u322? na swoim. Robi\u322?, co chcia\u322?. Nie dostrzegaj\u261?c granic tych obszar\'f3w, kt\'f3rych mu dawniej nie wolno by\u322?o przekracza\u263?, rzuca\u322? si\u281? na prawo i na lewo, w ty\u322? i naprz\'f3d - \u380?eby wszystko dawniej zakazane dok\u322?adniej obejrze\u263?. Ca\u322?e teraz dnie sp\u281?dza\u322? poza domem na \u322?obuzerii z kolegami, na grach, zabawach, eskapadach i wagusach. Gdy si\u281? sko\u324?czy\u322?y wakacje, "ucz\u281?szcza\u322?" do gimnazjum i pobiera\u322? w domu jak dawniej lekcje francuskiego i niemieckiego, angielskiego i polskiego j\u281?zyka, ale by\u322? to ju\u380? raczej szereg awantur, a nieraz i b\'f3jek. Z ka\u380?dym teraz be1frem zadziera\u322?, wszczyna\u322? k\u322?\'f3tnie i toczy\u322? niesko\u324?czone procesy, doznawa\u322? bowiem stale "niesprawiedliwo\u347?ci" i "krzywd", za kt\'f3re znowu jako cz\u322?owiek honoru musia\u322? si\u281? m\u347?ci\u263? w spos\'f3b w\u322?a\u347?ciwy i za w\u322?a\u347?ciwy uznany w sferach miarodajnych, w\u347?r\'f3d "starych" koleg\'f3w pi\u261?tej klasy. Zabawy - zreszt\u261? niewinne - \u322?az\u281?gostwo i urwisostwo, poch\u322?on\u281?\u322?y go jak jaki\u347? \u380?ywio\u322?. W gronie kilku starych koleg\'f3w dra\u322?owa\u322? z lekcyj i buja\u322? po okolicy, a nawet noc\u261? gania\u322? po ulicach, po jamach i wertepach, po zwaliskach gwebryjskich \u347?wi\u261?ty\u324? i ruinach starych meczet\'f3w. \line Wyrwawszy si\u281? z ojcowskiej u\u378?dzienicy nie m\'f3g\u322? ju\u380? znie\u347?\u263? \u380?adnego arkanu. Nieszcz\u281?sna matka traci\u322?a g\u322?ow\u281?, rozp\u322?ywa\u322?a si\u281? we \u322?zach i gas\u322?a z niepokoju. Na widok tych \u322?ez gorzkich i nudz\u261?cych go a\u380? do \u347?mierci Cezary poprawia\u322? si\u281? na dzie\u324?, z trudem - na dwa. Na trzeci ju\u380? znowu gdzie\u347? co\u347? p\u322?ata\u322?. Wybija\u322? szyby Tatarom, wdziera\u322? si\u281? na p\u322?askie dachy dom\'f3w i niewidzialny, strzela\u322? z procy do domownik\'f3w. Tam wywierci\u322? dziur\u281? w \u347?cianie domu, ty\u322?em odwr\'f3conego do ulicy, a\u380?eby przez otw\'f3r przypatrywa\u263? si\u281? "\u380?onom" milionera muzu\u322?manina, chodz\u261?cym po bezdrzewnym ogr\'f3dku bez czarczaf\'f3w, czyli jedwabnych zas\u322?on na twarzach - tu zorganizowa\u322? niezno\u347?nemu be1frowi koci\u261? muzyk\u281?. Noc\u261?, bez celu i sensu wa\u322?\u281?sa\u322? si\u281? po niesko\u324?czonym bulwarze nowego miasta albo po prostu jak bezpa\u324?ski pies gania\u322? po zau\u322?kach, po w\u261?skich \line i stromych uliczkach starego, uwija\u322? si\u281? w porcie, w brudach i czadach "czarnego miasta" lub mi\u281?dzy wulkanami, kt\'f3rych kratery wyrzucaj\u261? s\u322?one b\u322?oto. Ta konieczno\u347?\u263? w\u322?\'f3czenia si\u281?, bezcelowego cwa\u322?em wyrywania z miejsca na miejsce sta\u322?a si\u281? na\u322?ogiem i pasj\u261?. Nie m\'f3g\u322? usiedzie\u263?. Nadto - gry. Gry w pi\u322?k\u281?, w pasek, w jakie\u347? kamyki, "kiczki" w wy\u347?wiechtane gruzi\u324?skie kostki. \line Pr\'f3\u380?niacze dnie Cezarego nape\u322?nione by\u322?y jednak nie byle jakimi pracami. Uczy\u322? si\u281? roli do teatru kole\u380?e\u324?skiego o tre\u347?ci rozb\'f3jniczej, kt\'f3ry mia\u322? by\u263? odegrany sekretnie w zburzyszczach starych baki\u324?skich fortalicji. Budowa\u322? wraz z innymi skrytki w skalnych pieczarach i w labiryncie starych mur\'f3w, w celu przechowywania zakazanych ksi\u261?\u380?ek, nieprzyzwoitych wierszy Puszkina i innych pornograf\'f3w. Tam\u380?e le\u380?a\u322? w ukryciu pewien wiekowy rewolwer bez naboi i przechowywany by\u322? ozdobny gruzi\u324?ski kin\u380?a\u322?, kt\'f3rego ciosy jeszcze "na razie" dla nikogo nie by\u322?y przeznaczone. Zar\'f3wno rewolwer, jak kin\u380?a\u322? owini\u281?te w kolorowe bibu\u322?ki i cz\u281?stotliwie przewijane, czeka\u322?y cierpliwie na swoje losy. Tymczasem urz\u261?dzano napa\u347?ci na bur\u380?uj\'f3w, zar\'f3wno tatarskiego, jak ormia\u324?skiego gatunku, mniej militarnymi narz\u281?dziami. Wystarcza\u322?y do bicia szyb zwyczajne kamienie. \line Matka nie by\u322?a w stanie utrzyma\u263? syna w domu, nakaza\u263? mu zmiany wyuzdanych obyczaj\'f3w, dopilnowa\u263? go i wy\u347?ledzi\u263? miejsca jego kryj\'f3wek. Bez przerwy niemal czeka\u322?a na jego powr\'f3t. Gdy chwyta\u322? czapk\u281? i p\u281?dem wylatywa\u322? z domu, co\u347? podsuwa\u322?o si\u281? do jej gardzieli i zapiera\u322?o oddech. Nie mia\u322?a ju\u380? si\u322?y prosi\u263? urwisa, \u380?eby nie chodzi\u322?. Z pocz\u261?tku udawa\u322? pos\u322?usze\u324?stwo: czai\u322? si\u281?, przymila\u322?, wyprasza\u322? pozwolenie na bomblerk\u281?. P\'f3\u378?niej nabra\u322? zuchwa\u322?ego rezonu. Z czasem sta\u322? si\u281? impertynencki, drwi\u261?cy, uszczypliwy, k\u322?\'f3tliwy i napastliwy. A wreszcie nic sobie z matki nie robi\u322?. Zacisn\u281?\u322?a z\u281?by i milcza\u322?a prze\u380?ywaj\u261?c niesko\u324?czone godziny trwogi o jedynaka. \line To obce miasto sta\u322?o si\u281? dla niej jeszcze bardziej obce, cudze, niepoj\u281?te, gro\u378?ne, z\u322?owieszcze. Po wyje\u378?dzie m\u281?\u380?a wszystkiego si\u281? tutaj ba\u322?a. Dop\'f3ki m\u261?\u380? by\u322? w domu, on by\u322? osob\u261? - ona cichym i pokornym cieniem osoby. Teraz \'f3w cie\u324? musia\u322? sta\u263? si\u281? figur\u261? czynn\u261?. Cie\u324? musia\u322? nabra\u263? woli, w\u322?adzy, decyzji. Jak\u380?e ten mus by\u322? niezno\u347?ny, jak uci\u261?\u380?liwy! Musia\u322?a wiedzie\u263? o wszystkim, przewidywa\u263?, zapobiega\u263?, rozkazywa\u263?. Gubi\u322?a si\u281? w pl\u261?taninie swych obowi\u261?zk\'f3w. Nie wiedzia\u322?a, od czego zac...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin