Śpiączka światłości.doc

(31 KB) Pobierz
Śpiączka światłości

Śpiączka światłości? Świadectwo ojca Tima Deetera otrzymane wczoraj wieczorem rozraduje chrześcijan, którzy nie chcą wpaść w pułapkę kultury śmierci! Chory pogrążony w śpiączce to dusza, która przeżyła tajemnicze doświadczenia z Bogiem, a Bóg czasami pozwala, żeby tacy doszli do światłości…

Gdy ojciec Tim był wikarym w parafii św. Marii w Teksasie, był także nocnym kapelanem w wielkim szpitalu katolickim. Jako kapelan miał dużo pracy, która polegała na tym, że musiał odwiedzić wielu pacjentów w tych godzinach, gdy lekarze już skończyli badania i testy dzienne i gdy goście, rodzina i przyjaciele już wyszli. Pacjenci, z których niektórzy mieli nazajutrz zostać poddani operacji chirurgicznej, pozostawali sami. To w tej chwili bardziej niż w jakimkolwiek innym momencie dnia pacjenci prosili o obecność księdza.

Każdego wieczoru ojciec Tim odwiedzał w szczególności pewną osobę. Helen była w śpiączce od kilku tygodni. (Często osoby w śpiączce mogą jeszcze słyszeć, ponieważ słuch jest ostatnim zmysłem, który zanika). Każdego dnia odmawiał przy niej Ojcze nasz, Zdrowaś Mario i Chwała Ojcu, później przekazywał streszczenie ostatnich wiadomości z dnia, sport, pogodę, itd… Pewnego wieczoru ojciec Tim miał długą listę osób do odwiedzenia, tak więc pomyślał, żeby nie iść do Helen. Zresztą, powiedział sobie, ona nie odpowiada w normalny sposób, więc jak opuszczę jeden wieczór, to nie będzie to nic ważnego! Jednakże, po zakończeniu wszystkich innych odwiedzin, nie opuszczała go myśl, żeby mimo wszystko do niej pójść.

O trzeciej nad ranem wszedł do pokoju nie zapalając światła, ponieważ księżyc świecił wystarczająco, żeby rozświetlić pomieszczenie. Usiadłszy na krześle obok łóżka Helen, zaczął szybko odmawiać modlitwy te co zwykle, myśląc, że to wystarczy. Jednakże miał głębokie uczucie, że powinien dla tej kobiety zrobić coś więcej. Ale coś (lub Ktoś) powiedział mu, że powinien udzielić jej Sakramentu Pojednania; może ona nie miała okazji wyspowiadać się przed chorobą? Więc ojciec Tim zaproponował jej, że udzieli sakramentalnego odpuszczenia grzechów i powiedział jej, że da jej chwilę ciszy, podczas której będzie mogła w sercu wyznać swe winy Bogu. Potem odmówił Akt żalu i poprosił Helen, żeby w ciszy pomodliła się w tej samej chwili co on. Potem położył na niej ręce i udzielił jej odpuszczenia wszystkich grzechów. (Przypomnijcie sobie, że słowo „odpuszczenie” nie oznacza „przeproszenie”, lecz „uwolnienie”.)

Gdy ojciec Tim wypowiadał ostatnie słowa odpuszczenia, Helen nagle podniosła się na łóżku! Z oczami szeroko otwartymi wyciągnęła do przodu ramiona i cała uśmiechnięta zawołała: „JEZU!” Wstrząśnięty tym ojciec Tim naprawdę się przestraszył. Natychmiast zwrócił się do ściany, w której Helen intensywnie utkwiła wzrok, a był tam mały krucyfiks z drewna. Ponownie odwracając się do Helen ujrzał, że opadła na poduszkę martwa! Trzeba było kilku minut, żeby ojciec Tim zrozumiał, co się stało. Pewna rzecz w życiu tej kobiety zatrzymywała ją przy życiu, ale raz uwolniona od tej więzi mogła swobodnie odejść do Jezusa.

W dzień pogrzebu siostra Helen przyszła zobaczyć się z ojcem Timem. Słyszała od kogoś, że to on był obecny przy jej siostrze w chwili jej śmierci. Ojciec powiedział, że udzielił Helen odpuszczenia grzechów, mimo że ona był w śpiączce. Kobieta, pełna wdzięczności, powiedziała do niego: „Gdy Helen i ja byłyśmy młode, nauczono nas, żebyśmy każdego wieczoru prosiły na modlitwie o dobrą śmierć (tzn. śmierć w stanie łaski). Teraz wiem, że Bóg wysłuchał naszych modlitw i dziękuję za to, że moja siostra zmarła w pokoju.”

Czasami ojciec Tim prosił pacjentów znajdujących się w śpiączce, żeby uścisnęli mu rękę, jeśli chcą otrzymać odpuszczenie grzechów. Często, przy pomocy swych nikłych sił, ci pacjenci odpowiadali lekkim naciskiem dłoni, pokazując tym, że usłyszeli, wszystko zrozumieli i że pragną otrzymać ten sakrament. Dziś o tym trzeba głosić na dachach!

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin