Zadawanie trafnych pytań.doc

(166 KB) Pobierz

 

2

Zadawanie trafnych pytań

Witam wszystkich,

Zarówno klienci, jak i stosujący metodę zawodowo często pytają "Jak mam wiedzieć od czego zacząć? Skąd mam wiedzieć co powiedzieć?" Ta pięcioczęściowa seria na temat zadawania dobrych pytań oferuje dużo możliwości. Dzięki Mistrzowi EFT Rue Hass za podzielenie się swoją mądrością z nami. Uściski, Gary

Część 1: Skąd zacząć?

Ufam mojej intuicji. Kiedy pojawia się coś w moim umyśle, co wydaje mi się dziwne, nie na miejscu, wręcz oburzające, albo też klient mówi coś interesującego, zaskakującego, czy nieoczekiwanego, najczęściej decyduję się na stworzenie pytania właśnie na podstawie tego i obserwację, co się będzie działo dalej. Bardzo szybko staje się jasne, czy zrobienie tego miało sens czy nie.                                                                                                                                            "Shelley" weszła do pokoju mówiąc, że po prostu "potrzebuje jakiejś zmiany." Głowę miała wtuloną w ramiona i na jej twarzy widać było silne napięcie. Mówiła raczej mgliście o tym, co ją do mnie sprowadziło, więc zadałam jej pierwsze pytanie, które niemal zawsze zadaję, niezależnie od tego z czym jakaś osoba przychodzi.

"Czego chcesz?"

Jej twarz pobladła, a całe ciało zamarło. "Co?" zapytała zmieszana. "Nie wiem CZEGO chcę. Nikt mnie o to nigdy wcześniej nie zapytał. Zawsze mnie pytali „Co jest nie tak?"                                Te dwa pytania "Co jest nie tak?" i "Czego chcesz?" prowadzą w dwóch różnych kierunkach.                "Co jest nie tak?" powoduje pojawienie się długiej litanii tego, co w czyimś życiu nie wyszło. Taka utrzymywana w umyśle lista, którą pamiętają i do której każdego dnia coś dodają. Pamiętam powiedzenie: "Jeśli będziesz robić to, co zawsze dotąd robiłeś, to również otrzymasz to, co dotąd otrzymywałeś". Ludzie zawsze czują się gorzej kiedy odpowiadają na pytanie "Co jest nie tak?".    Kiedy osoba zatrzyma się na pytaniu "Czego chcesz?" musi zajrzeć w głąb siebie i zacząć myśleć o alternatywach dla przyszłości, różnych wyborach i tym, co jest dla niej ważne. Musi rozpocząć proces sortowania i ważenia wszystkiego, żeby znaleźć to, co wydaje jej się możliwością, której mogłaby chcieć.                                                                                                                                        Pytanie "czego chcesz?" angażuje całkiem inne obszary mózgu i bycia niż "co jest nie tak?". Pierwsze pytanie wskazuje kierunek dla wyobraźni, wyboru, kierownictwa, poczucia osobistej suwerenności. To jest pierwszy krok przejawienia się naszego prawdziwego "ja' i prowadzi on w kierunku stania się tym, kim naprawdę jesteśmy. Prowadzi w kierunku uzdrowienia.

Rozpoczęłyśmy opukiwanie: "Nawet jeśli nie wiem czego chcę, głęboko i całkowicie akceptuję siebie" Shelley posłusznie powtarzała słowa, ale jej oczy napełniły się łzami. "Nie mogę tego mówić"  wyszeptała. "A co mogłabyś powiedzieć w zamian?" zapytałam "Czego powiedzenie odczuwałabyś jako wygodne dla siebie?" Ustaliłyśmy, że "wewnętrznie wiem, że jestem OK " "Nawet, jeśli nie wiem czego chcę, wewnętrznie wiem, że jestem OK " "Nawet jeśli nie mogę zaakceptować tego, że nawet nie wiem czego chcę." "Nawet jeśli nikt nigdy nie zapytał mnie czego chcę. " "Nawet jeśli nie wiem, że mogłabym chcieć czegoś tylko dla siebie." (W tym momencie wysłałam jej pytające spojrzenie, żeby dowiedzieć się, czy zdania nie wzbudzają w niej sprzeciwu. Potrząsnęła głową, więc kontynuowałyśmy).                                                                 "Nawet jeśli chcę jakiejś zmiany w życiu, ale nie wiem czym ona jest, wiem że jestem wewnętrznie zupełnie OK i robię wszystko najlepiej, jak potrafię."                                                 2

Nie naucza się nas o tym, jak wiedzieć czego chcemy. Spotykamy bardzo niewielu ludzi, którzy pokazują nam, że to my decydujemy, czego chcemy. W większości przechwytujemy to, co myślimy, że POWINNIŚMY chcieć od otoczenia - rodziców, nauczycieli, środków masowego przekazu. Problem polega na tym, że oni otrzymali swoje "powinno się", którym nas później obdarowali, z takich samych źródeł. Chcę pomóc moim klientom nauczyć się, stosując EFT zainspirowane dobrymi pytaniami, jak być swoim własnym mądrym przewodnikiem.                            Uczę ich używać własnych ciał i intuicji jako źródeł informacji. Pierwszym krokiem jest znalezienie odpowiedzi na naprawdę ważne pytanie:                                                                                                                   "Skąd będziesz wiedzieć, że otrzymałeś to, czego chcesz?"                                                                             Innymi słowy za czym będziesz się rozglądać, czego będziesz oczekiwać, co pozwoli ci stwierdzić, że znajdujesz się na właściwej drodze? Jedną z pierwszych rzeczy jakich uczę klienta jest umiejętność zapytania się samego siebie o to czego chce, co jest dla niego dobre i jak następnie fizyczne sygnały, będące barometrem, odczytać. W tym celu osoba musi wiedzieć, jak odczuwa "tak" i "nie". Będzie wtedy mogła odkryć, czy pewne działania, wybory   i podjęte przez nią decyzje są dla niej właściwe. Nikt mnie tego nie nauczył kiedy dorastałam! Poprosiłam Shelley, żeby zamknęła oczy i poczuła w swoim ciele uczucie związane z "NIE".  Po chwili kazałam jej otworzyć oczy i zapytałam czego doświadczyła. Powiedziała, że oddychanie stało się trudniejsze, klatka piersiowa skurczyła się i bolały ją ramiona.  Odnotowałam te rekcje.  Następnie kazałam jej zmienić pozycję w jakiej siedziała na krześle (kiedy zmieniasz pozycję ciała, wtedy zmienia się również stan umysłu i odwrotnie).                                                                        Poprosiłam, żeby wczuła się w jakość "TAK". Kiedy Shelley otworzyła oczy stwierdziła,                                 że czuje się lżejsza, czuje przestrzeń w obszarze klatki piersiowej, coś jakby energia przesuwała się do góry i na dół, głębiej oddychała i jej ramiona opadły zrelaksowane.                                            Przeprowadziłyśmy ponownie ćwiczenie, tym razem z dwoma trochę innymi pytaniami.                   Zadałam je Shelley pojedynczo, dodając zmianę pozycji pomiędzy nimi, żeby wpłynąć na jej stan. "Jak reaguje twoje ciało kiedy wczujesz się w następujące zdanie „świat jest niebezpiecznym i nieprzyjaznym miejscem?"                                                                                                                                      A następnie:                                                                                                                                                               "Co się dzieje, kiedy wczuwasz się w zdanie „świat jest bezpiecznym i przyjaznym  miejscem?" Zachęcałam Shelley do odnotowania wszystkiego, co działo się wewnątrz niej - pojawiających się po każdym pytaniu obrazów, myśli i uczuć. Jej odpowiedzi były podobne do "tak/nie" z trochę większą ilością informacji.                                                                                                            

Czy zauważyłaś, że wszystko w życiu sprowadzamy do tego co jest dla nas dobre albo złe?

Wyjaśniłam Shelley, że teraz ma bardzo potężne i dokładne narzędzie do mierzenia, jak naprawdę się czuje odnośnie jakiejś rzeczy. Zasugerowałam, żeby następnym razem, kiedy będzie podejmować decyzję, wzięła pod uwagę każdą możliwość, utrzymała ją w swoim umyśle i odnotowała to, co dzieje się w jej ciele. Wypróbowałyśmy tego na niektórych rzeczach w jej życiu i była zadziwiona, że odpowiedzi znajdowały się na miejscu, w postaci rekcji jej ciała. Przedtem, nie wiedziała skąd ma wiedzieć czego chce, oprócz tego, że chciała zmiany w swoim życiu. Nie wiedziała, jak ma wyjść poza to, by móc podążać dalej. Teraz, kiedy miała już sposób na dowiedzenie się czego chce oraz uczucie słuszności i pewności pochodzące z wnętrza niej samej, byłyśmy gotowe do zagłębienia się w to, co było przedmiotem jej zmartwienia.

 

 

                                                                                                                                                                                    

Część 2.   Bycie konkretnym oznacza osiągnięcie lepszych rezultatów

Następne pytanie jakie zadaję klientowi może brzmieć

   "Co powstrzymuje cię przed osiągnięciem tego, czego chcesz?".

Pierwsza odpowiedź często brzmi "mój szef, mój małżonek, praca, sytuacja w której się znajduję". Zawsze przypominam w takim wypadku, że być może nie ma nic, co moglibyśmy zmienić w sytuacji, czy innej osobie, ale możemy zmienić naszą rekcję na nią. Kiedy my się zmieniamy, reakcja na określoną sytuację również się zmienia. Czasami również inni ludzie się zmieniają!                                                                                                           Kiedy zadałam to pytanie Shelley, odpowiedziała nagle " jeśli chodzi o mnie nic nie działa!"      Jej oczy ponownie wypełniły się łzami. "Zawsze czuję się tak, jakbym miała zrobić, albo jakbym już zrobiła coś złego!"                                                                                                                                       Czasami mogę rozpocząć opukiwanie z osobą w oparciu o takie ogólne stwierdzenie jak to.      "Nic dla mnie nie działa!" i obserwować gdzie nas to zaprowadzi. Podejście takie można stosować z klientem, który mówi ogólnikami("mam depresję, lub "po prostu jestem cały czas niespokojny")   i wszystko mu kojarzy się z czymś następnym co może, ale nie musi mieć związek z poprzednią sprawą. Jego umysł po prostu skacze z tematu na temat.                                                                        Możemy więc rozpocząć od opukiwania kwestii "nawet jeśli nic dla mnie nie działa" i znaleźć dalszą część zdania, która sugeruje nowy kierunek. Możemy również znaleźć takie rzeczy w których robieniu dana osoba jest dobra.                                                                                            Na przykład:                                                                                                                                           

    Nawet jeśli część mnie myśli, że nic dla mnie nie działa, jestem zdziwiony, że pamiętam, jak  wiele razy w życiu podejmowałem słuszne decyzje albo zrobiłem coś, co przyniosło pozytywne  rezultaty.   

Czasami jest to najlepsza metoda dotarcia do tego, co jest problemem klienta. Jednak bycie konkretnym jest prawie zawsze lepsze. Prośba o podanie określonych ogólnych przykładów stwierdzeń zawsze owocuje zdaniami, które mogą być podstawą stworzenia afirmacji do opukiwania. Żeby to zobrazować zamiast metafory lasu lub stołu z nogami lubię używać metafory klatki, która jest przykładem jakiegoś zdarzenia, czy ograniczającego przekonania. Pręty są aspektami takiego zdarzenia lub samym zdarzeniem, powodującym utrzymywanie się błędnego przekonania. Bycie konkretną oznacza dla mnie tutaj usunięcie po kolei każdego z tych prętów, aż  do momentu ukazania się wystarczająco dużej przestrzeni umożliwiającej wyjście na zewnątrz klatki w kierunku wolności. Mówię ludziom, że w pewnym sensie jest obojętne w którym miejscu rozpoczniemy pracę. Sugeruję czasem użycie innej metafory w której każdy aspekt określonej sprawy jest jak róg sieci. Nie ma znaczenia w którym miejscu sieci podejmiesz pracę.            Kiedy rozpoczniesz, cała reszta sieci pojawia się z tym, co się w niej znalazło. W jakiś sposób wszystko jest ze sobą powiązane. Tak więc zabranie się za jedno określone zdarzenie prowadzi do otrzymania hologramu całej klatki. Dobrym pomysłem jest wybranie określonego zdarzenia, które ilustruje uczucie, albo przekonanie klienta, ponieważ jest ono połączone z jego reakcjami emocjonalnymi, przekonaniami, symptomami psychologicznymi i określonymi zachowaniami.                                     Uzdrowienie rozpoczyna się od momentu, kiedy zajmiemy się wszystkimi poszczególnymi aspektami. Im bardziej precyzyjny jest język opisujący symptomy doświadczenia, uczucia z nim związane oraz ich lokalizację w ciele, tym bardziej prawdopodobne jest, że emocje związane ze wspomnieniem zostaną uwolnione.                                                                                                                Kilka przykładów bycia konkretnym:                                                                                                                                    

                                                                       ***                                                                                                                                           Felicja powiedziała "mój lekarz zawsze mi mówi, że jestem nazbyt wymagająca w stosunku do siebie".                                                                                                                                                            "Co konkretnie mówisz sobie?" - zapytałam. (To ujawnia niektóre konkretne przekonania, szczególnie te związane z poczuciem własnej wartości).                                                                              Następnie poprosiłam ją o przykłady, „historie "z czasu kiedy zdarzyło się coś, co sprawiło, że zaczęłaś tak myśleć o sobie."                                                                                                           Opukiwałyśmy każde z tych zdarzeń używając do tego jej własnych sformułowań.

***

Sandy przyszła do mnie chcąc schudnąć i z powodu ciągłego poczucia winy. Już w pierwszych słowach usłyszałam jak mówi "czuję presję związaną z faktem, że na mojej głowie spoczywa zapewnienie bytu rodzinie". (Jej mąż zmarł dziesięć lat temu i zostawiając ją z dwójką dzieci). Spytałam "Gdzie w swoim ciele odczuwasz to napięcie, jak je odczuwasz?".                   Poprosiłam, żeby stworzyła dla swoich uczuć metaforę". Następnie używaliśmy wszystkich stosowanych przez nią określeń podczas opukiwania. Okazało się, że jest bardzo gadatliwa i w   jej długiej historii dotyczącej terapii będzie potrafiła każdą sesję wypełnić różnymi sprawami. Odkryłam, że jeśli skieruję jej uwagę na własne ciało, na konkretne uczucia fizyczne za pomocą precyzyjnego języka, przestanie mówić i wejdzie w głąb siebie. Kiedy opukiwałyśmy fizyczne symptomy przyszło objawienie. Zaczęła słyszeć samą siebie. Innego dnia w trakcie opukiwania nagle z wielkim zdziwieniem i łzami w oczach stwierdziła "O mój Boże! Właśnie uświadomiłam sobie, że jeśli schudnę, uwolnię się od mojej matki i mogę mieć własne życie - ale co ja potem zrobię???? Ohhh, lepiej już być w więzieniu, ponieważ przynajmniej wiem, czego oczekiwać!!!" Te dwa zdania zawierały wystarczającą ilość informacji, żeby zainicjować sesję opukiwania mogącą zmienić jej całe życie!

Nawet jeśli schudnę i uwolnię się od mojej matki...                                                                     Nawet jeśli uwolniłabym się od mojej matki i mogłabym mieć własne życie...                              Nawet jeśli śmiertelnie przeraża mnie myśl o posiadaniu własnego życia...                                           Nawet jeśli nie wiedziałabym co mam robić...                                                                                      Nawet jeśli lepiej jest być w więzieniu...                                                                                                   Nawet jeśli nie wiem czego oczekiwać jeśli będę  decydować o własnym życiu...                                                                                                                Nawet jeśli mogę być uzależniona od "bycia w więzieniu" - to daje mi ono poczucie bezpieczeństwa...                                                                                                                                  Nawet jeśli koncentrowanie się na wadze powstrzymuje mnie przed zauważeniem tego, jak się    naprawdę czuję...                                                                                                                                    Nawet jeśli podtrzymywanie wewnętrznej walki z moją (zmarłą) matką oznacza, że nie muszę zwracać uwagi na to, co kieruje moim życiem...                                                                                                      Nawet jeśli pożywienie jest tym, co mnie odżywia...                                                                                     Nawet jeśli wszystko odciąga moją uwagę od bycia winną nawet z tego powodu, że żyję...                              

Wszystkie powyższe zdania były jedynie starterami!                                                                              Mając w pamięci jej pierwsze uwagi zapytałam "Kiedy w swoim życiu odczuwałaś presję, żeby być odpowiedzialną? Podaj mi pięć konkretnych przykładów i opowiedz mi o każdym z nich trochę, tak jakby to był film".                                                                                                            Skupiłyśmy się na jednym przypadku i spytałam: który moment w zdarzeniu był tym najgorszym? Co sprawiło, że był najgorszy? Czy był to ton głosu, spojrzenie, gest, smak?"  Oceniła intensywność swojej reakcji na to zdarzenie. Wtedy opukiwałyśmy używając jej określeń   "Nawet jeśli ____(tytuł)______ było w moim ciele przez wszystkie te lata, ..."                Opukiwałyśmy również wszystkie aspekty najgorszego momentu w historii.                                                                                     

April czuła smutek i przygnębienie z powodu nadchodzących wakacji. Jednak kiedy szukając historii, która mogłaby być źródłem tego uczucia, zapytałam ją o jej wspomnienia wakacji z dzieciństwa, opisywała je w superlatywach. Była w tym sprzeczność, ponieważ wiedziałam, że jako dziecko znęcano się nad nią psychicznie. Wiedząc o tym chciałam wiedzieć więcej. Długo rozmawiałyśmy i opukiwałyśmy odpowiedzi na pytanie "co straciłaś kiedy straciłaś ojca?" Stwierdziła, że straciła okazję do rozwiązania problemów, jakie z nim miała. Zapytałam: "Konkretnie jakich problemów?" Pracowałyśmy nad każdym po kolei.  Najbardziej interesującym momentem była chwila podczas przeramowania "straconego smutku" i obniżenia jego intensywności do dwóch (na skali od 1 do 10), bo wtedy April stwierdziła, że poczuła nagle ból  w pośladku. Powiedziała "poczułam jakby nagle diabeł tasmański dźgnął mnie dokładnie w lewy pośladek rozgrzanym pogrzebaczem". Odczuwała w tym miejscu chroniczny ból od wielu lat, którego pojawienie się było dla niej sygnałem, że dzieje się coś, z czym czuje się niewygodnie,  co ją przeraża."  Przeprowadziłyśmy interesującą rozmowę, która doprowadziła ją do zadania sobie pytania „Czy jestem wystarczająco silna do samodzielnego zmierzenia się ze światem bez odczuwania bólu?" Oczywiście sugerowało to, że podświadomie używała swojego bólu do unikania samodzielnej konfrontacji z rzeczywistością.                                                                                               Zaproponowałam, żeby spróbowała powiedzieć to w inny sposób: "Skąd będę wiedzieć, że jestem wystarczająco silna, żeby zmierzyć się ze światem nie odczuwając bólu?"                                     Poprosiłam, żeby sprawdziła różnicę między tymi dwoma zdaniami. Były konkretne w inny sposób.                                                                                                                                                 April stwierdziła, że pierwszy sposób sformułowania pytania "czy jestem wystarczająco silna?", wywoływał uczucie uwięzienia, przytłoczenia niepokojem i powodował, ze jej ciało reagowało uczuciem przerażenia.                                                                                                                                                   Pytanie "skąd będę wiedzieć, że jestem wystarczająco silna, żeby zmierzyć się ze światem bez doświadczania bólu?" nakierowywało jej umysł na odnalezienie konkretnego sposobu szukania odpowiedzi.                                                                                                                                               Zamiast czuć przerażenie April uświadomiła sobie, że postrzega to pytanie jako interesujące zadanie, wyzwanie.

Część 3. Jak znaleźć pytanie trafiające w sedno problemu                                  

Dobrze postawione pytanie trafia w sedno problemu, który najpewniej tkwił w nas przez większą część życia. Prawdopodobnie miał swoje źródło w jakiś traumatycznych wydarzeniach z              dzieciństwa, a ponieważ nie mieliśmy zbyt wiele doświadczenia myśleliśmy, że w jakiś sposób zdarzenie to odnosiło się do nas, określało nas. Czyjeś zimne spojrzenie, podniesiony głos, czy groźnie wyglądająca sytuacja musiała oznaczać, że coś jest z nami nie tak. Jeśli bylibyśmy wystarczająco - sprytni, silni, szybcy... czy w jakikolwiek inny sposób dostatecznie dobrzy, nie zdarzyłoby się to na pewno.

Takie przekonanie na własny temat i towarzyszące temu emocje w sposób dosłowny zostały zakodowane w neurologii części limbicznej naszego mózgu, części w sposób automatyczny reagującej na to, co dzieje się wokół nas. Można by nawet powiedzieć, że skłonność do posiadania takich doświadczeń jest cechą odziedziczoną. Coś w rodzaju emocjonalnego spadku po naszej rodzinie i przodkach.

W przypadku Shelley dziedzictwo to związane było z uczuciem lęku, że nigdy nie mogłaby niczego zrobić dobrze. Zawsze miała uczucie, że albo już popełniła błąd, albo jest właśnie bliska jego popełnienia.

Poprosiłam Shelley, żeby powiedziała coś więcej na temat uczucia, że zrobiła coś złego. Zaczęła opowiadać na temat fibromialgii i o swoich wizytach u wielu lekarzy, którzy mówili jej, że uczucie dyskomfortu tkwi w jej głowie. Czuła jakby było coś z nią nie tak. Jakby była zła.

Zapytałam, 'Gdzie w ciele odczuwasz to 'robienie czegoś źle'?. Tkwiło w jej stopach w postaci uczucia mrowienia i pieczenia. 'Nie mogę ustać w jednym miejscu przez więcej niż trzy minuty' - twierdziła.                                                                                                                                                  Zawsze interesuję się symptomami pojawiającymi się w ciele. Często bowiem okazuje się, że ta część ciała może być metaforą tego, co się dzieje w życiu danej osoby. Zadałam więc otwarte pytanie, żeby zobaczyć, czy wywoła to jakąś odpowiedź                                                                                       Co robią twoje płonące stopy?'                                                                                                        Odpowiedziała natychmiast gwałtownie "Moje stopy płoną, żeby uciec od całego tego bólu dzieciństwa!" To była mocna wskazówka! To tak jakby jej stopy prowadziły nas do źródła problemu.                                                                                                                                                  Kiedy napotykamy na symptom, który niesie w sobie emocjonalny ładunek, jest to zawsze sygnał, że coś ważnego zaczyna się dziać wewnątrz osoby. W terminologii Gary'ego jest to wskazówka pojawienia się 'drzwi' przez które należy wejść za pomocą EFT. Dobrze postawione pytanie może wpuścić słuchającego w głąb nieświadomego procesu klienta. Dobrze jest zrobić listę określonych zdarzeń, które wywołują to samo uczucie ('Powiedz mi kiedy... i kiedy jeszcze... ).                            Stwierdziłam, że w momencie, kiedy kwestia została podjęta, Shelley była w stanie skupić się, więc poprosiłam, żeby podała mi kilka przykładów z jej dzieciństwa, kiedy przyswoiła koncepcję, że "zrobiła coś złego".                                                                                                                                    Shelley opowiedziała, że zawsze była zazdrosna o swoją dorastającą siostrę. Jej siostra zawsze wszystko robiła dobrze, "a ja zawsze wykonywałam swoją pracę źle". Opowiadała o swojej matce, która miała takie same negatywne emocje na swój temat: "Moja babcia była wcielonym diabłem. Nic nigdy nie było dla niej wystarczająco dobre. A moja mama była dla mnie bardzo surowa. Krzyczała na mnie i biła mnie".                                                                                                         Ta rodzinna historia dała mi następną cenną wskazówkę. Ostatnie badania w dziedzinie neurologii sugerują, że nasze pierwotne, nieświadome reakcje emocjonalne odziedziczyliśmy po przodkach  na  poziomie komórkowym części limbicznej mózgu. Jeśli więc odkrywamy, że jesteśmy ofiarami czyjejś gwałtownej, irracjonalnej reakcji emocjonalnej, istnieje duża możliwość, że coś uruchamia pamięć komórkową tego, co zdarzyło się kiedyś w jego historii rodzinnej. Innymi słowy - to nie o nas chodzi! Opis matki jako mającej ataki gwałtownej złości, takie jak wcześniej jej babka, dał mi sygnał, że jesteśmy na dobrej drodze i jest nadzieja na uleczenie bolesnych wypaczeń w emocjonalnej historii jej rodziny. EFT jest w stanie rozpuścić takie emocjonalne połączenia neurologiczne między bolesnymi wspomnieniami i podświadomymi reakcjami emocjonalnymi. W konsekwencji zdarzenia nabierają potem innego znaczenia w historiach jakie sobie opowiadamy o tym, jak działa świat.                                                                                      

Poprosiłam Shelley, żeby znalazła cztery konkretne, bolesne okresy w swoim dzieciństwie, kiedy to odczuwała, że zrobiła coś złego i co zaowocowało później takim spotkaniem, jak to z matką. Poprosiłam, żeby nadała historiom tytuły i wybrała jedną, która stanowiła dla niej największe wyzwanie.

(Metoda filmu - opis znajdziecie tutaj)

Podejmowała kilka razy próbę, ale nie potrafiła pomyśleć o tej jednej. Poprosiłam ją więc, żeby po prostu wybrała jedną z nich. Powiedziałam, żeby sobie wyobraziła, że tam jest jakaś mała dziewczynka i opowiedziała mi historię o czymś, co mogło się zdarzyć jej lub komuś takiemu, jak ona. Shelley rozpoczęła od historii, którą zatytułowała "Mama potrząsa mną i bije mnie".

Ta "mała dziewczynka" miała 8 lat, została odłączona od swojego rodzeństwa i ukarana niesprawiedliwie przez matkę za "zrobienie czegoś źle". Emocje odczuwane przez Shelley kiedy myślała o tym obecnie to smutek, złość, lęk i odczuwała je w stopach (wcale mnie to zdziwiło!) oraz w ramionach i plecach.

Opukiwałyśmy wariacje następujących zdań:

Chociaż/nawet jeśli zostałam wskazana jako winna, a to jest nie fair...                                                          Chociaż/nawet jeśli mama nie słuchała mnie...                                                                         Chociaż/nawet jeśli potrząsa mną i bije mnie i ja jestem naprawdę przerażona...                                  Chociaż/nawet jeśli to nie była moja wina...                                                                               Chociaż/nawet jeśli jestem naprawdę wściekła, że moja siostra i brat wyglądają tak niewinnie... Chociaż/nawet jeśli czuję się tak przerażona......wściekła ....smutna                                         Chociaż/nawet jeśli moje stopy z tego powodu pieką mnie.                                                      Chociaż/nawet jeśli noszę cały ten gniew i smutek na moich ramionach...                                                       

Spytałam Shelley co było najgorszym aspektem tego doświadczenia? Co najbardziej jej przeszkadza?                                                                                                                                            Chociaż/nawet jeśli mama ma tę okropną, straszną chmurę burzową na twarzy.                             Chociaż/nawet jeśli mamy głos ma ten nieznośny ton...                                                              Chociaż/nawet jeśli zgrzyta zębami prawą stroną szczęki i zaciska ją...                                    Chociaż/nawet jeśli wytrzeszcza ze wściekłości oczy...                                                                                                    

Podczas opukiwania eksperymentowałam z różnymi zakończeniami ustawienia, używając takich, z którymi Shelley czuła się najlepiej oraz zachęcałam ją do używania własnych słów.....                                           - jestem otwarta na wniesienie uzdrowienia w to doświadczenie....                                                       - robiłam to, co najlepiej potrafiłam....                                                                                                       - wiem, że wewnątrz jestem dobrą dziewczyną....                                                                                                     - to nie była moja wina....                                                                                                                      - wybaczam sobie....                                                                                                                                            - szanuję siebie za to, ze to było tak trudne                                                                                                Shelley wyznała, że kiedy mama biła ją i krzyczała, ona sama zaczęła jej odkrzykiwać. Matka nazwała ją wtedy "bezczelną". Bezczelne odpowiedzi rozgniewały jej matkę jeszcze bardziej, a to sprawiło, że uczucia Shelley stały się bardziej intensywne.  Zapytałam Shelley "jakiego przekonania na swój temat nabyłaś dzięki temu doświadczeniu, co to doświadczenie oznacza w twoim kontekście?                                                                                                                        Smutek zabrzmiał w jej głosie 'Jestem naprawdę zła'.

Opukiwałyśmy wariacje następujących zdań:

Chociaż/nawet jeśli jestem naprawdę zła.                                                                           Chociaż/nawet jeśli odpyskowywanie wpędzało mnie w mnóstwo kłopotów i bólu. Chociaż/nawet jeśli mama sprawiała, że czułam się jakbym naprawdę była złą dziewczyną.               Chociaż/nawet jeśli mój brat i siostra pozwalali mi myśleć, że to ja byłam tą złą, a to doprowadzało mnie do wściekłości i bardzo zasmucało.                                                                                                                                                  

                                                                                                                                                                                                                                                 Kiedy poprosiłam Shelley, żeby ponownie wyświetliła film, powiedziała, że zauważyła, że"tym razem nie była tak bardzo przestraszona".                                                                    

 

Część 4.  Jak spytać ciało o to, czym należy się zająć stosując EFT?

Jako sprawdzian służący do weryfikowania w skali od 0 do 10 tego, co się dzieje, chciałabym zaproponować metodę zauważania wewnętrznych odczuć/wrażeń. "Pytanie ciała" i słuchanie odpowiedzi jest często pierwszym razem, kiedy temu co mówi ciało poświęca się jakąkolwiek uwagę. Najprawdopodobniej jest ono ignorowane, aż do momentu, kiedy emocje i symptomy przeistaczają się w problemy! Jesteśmy świetni w udawaniu twardych i udzielaniu wskazówek innym.

Moja klientka Shelley zaczęła zmieniać znaczenie niektórych bolesnych doświadczeń z jej dzieciństwa. Rozpoczęła od uczucia, że coś z nią było źle, że nic w jej wypadku nie działa, że zawsze się czuje jakby miała zrobić coś złego, albo coś właśnie złego już zrobiła. Czuła pieczenie i ból w stopach utrudniający jej, dłuższe niż trzy minuty, stanie.  Ale teraz, kiedy myślała o tym, jak matka izolowała ją za karę, a jej rodzeństwo pozwalało na to, była mniej przestraszona. Dotąd zawsze czuła się bezsilną ofiarą.                                                                                                             "Skąd wiesz, że nie jesteś przestraszona?" zapytałam. "Co zauważasz w swoim ciele, myślach, uczuciach, co pozwala ci stwierdzić, że nie jesteś wystraszona?" Po tym jak porozmawiałyśmy o tym trochę, zastanawiałam się jakby to było gdyby stanęła. Zrobiła to. "Jak się teraz sprawują twoje stopy?" - spytałam.                                                                                                                             "Hmmm. moja prawa stopa nie "kupiła" tego jeszcze całkiem, ale nie jest to już takie przerażające uczucie. (Skąd wiesz ?) Odczuwam ją dziwnie. Jest jakby była większa od drugiej stopy".

W miarę dalszego zagłębiania się, odpowiedź stała się fascynującą, twórczą wyprawą ze stopami Shelley. Przyjęły one odrębne osobowości, jakby jej tożsamość rozszczepiła się na dwie części i każda zajęła jedną stopę. Prawa stopa zdawała się mówić, że nie chce, by Shelley nabrała nadziei. Stanięcie w swojej obronie mogłoby nie być bezpieczne. Pracując z tym i podejrzewając, że mogę uzyskać interesujące i użyteczne informacje, które później mogłybyśmy użyć, poprosiłam, żeby nadała imiona obydwu stopom i zapytała jaką konkretnie pracę wykonywały dla niej. Lewa stopa nazywała się Stanowczy Eddy: "Ona wie jakie jest jej zadanie. Trzyma się raz obranego kursu. Jest silna". Prawa stopa była "wiecznie niezdecydowanym wałęsającym się wędrowcem" . Opukiwałyśmy różne uczucia każdej ze stóp.                                                                                        

Moje następne pytanie skierowane było ku temu, co uważałam, że jest kluczem do uzdrowienia. Ludzie zwykle w pierwszej chwili nie rozumieją tego pytania - nikt nie nauczył nas myśleć w tak zasadniczy sposób - ale kiedy nie przestaję nad tym pracować z klientem, następne pytanie może przynieść objawienie, które prowadzi do wzrostu i uzdrowienia.                                              Pytanie brzmi:

Jaka pozytywna intencja kryje się za tą emocją/zachowaniem /symptomem?                    Jeśli część ciebie, zachowując się w ten sposób, usiłuje uzyskać coś dla ciebie, co by to mogło być?                                                                                                                                                    

Mogę nawet drążąc, podążyć za pierwszą odpowiedzią osoby mówiąc:                                                                      

"A jeśli to otrzymasz, co ci to da, co przez to uzyskasz?"                                                                            

To pytanie może być stawiane wielokrotnie, a odpowiedź będzie coraz głębsza. Zawsze zakładam, ze jeśli coś blokuje przepływ energii uniemożliwiając jej możliwie najpełniejszą manifestację przez tę osobę, ma to jakieś pozytywne uzasadnienie. Stosując terminologię EFT nazywa się to odwróceniem psychologicznym. Symptom w postaci ograniczającego przekonania, zachowania, bólu, reakcji fizycznej ciała, jest czymś w rodzaju złego anioła. Sądzę, że jest to część  nas próbująca zawsze coś dla nas uzyskać - zwykle bezpieczeństwo i ochronę. Ma ona klapki na oczach, podobne do tych, które zakłada się koniom. Próbuje ci pomóc, ale jedyna znana jej strategia polega na wywoływaniu symptomów. Być może jest to próba odciągnięcia cię od czegoś trudnego, albo może jest to trzymanie z dala od powiedzenia, czy zrobienia czegoś, co w przeszłości było niebezpieczne albo niedozwolone.  Obecnie ta strategia nie jest już skuteczna i stoi na przeszkodzie w drodze do uzdrowienia.                                                                                         Shelley powiedziała, że jeśli bym ją widziała, jak idzie w moim kierunku zauważyłabym, że prawa stopa była wychylona na zewnątrz, zaś lewa była skierowana prosto do przodu. Stwierdziła, że teraz, po tych wszystkich opukiwaniach i uwagach, jej prawa stopa czuła się naprawdę dziwnie. Zapytałam - jeśli każda z twoich stóp miałaby wiadomość dla ciebie, jaka by to była wiadomość? Co twoja stopa chce pozytywnego dla Ciebie uzyskać? Shelley westchnęła nagle i powiedziała "Nagle pojawił się obraz mnie stojącej tam i odpyskowującej mamie, co jeszcze bardziej ją wkurza!"  Następnie pojawiło się całe mnóstwo wewnętrznych obrazów, które były, co zadziwiające, myślami o jej stopie. Cały czas opukiwałyśmy się, aż wykrzyknęła "moja lewa stopa wydaje się być taka silna, ale tak naprawdę jest zupełnie bierna! Nawet nie drgnie! Sprawia, że stoję tam i przyjmuję obelgi mamy! Zwracałam więcej uwagi na moją mamę i rodzeństwo, niż na to, jak się czuję! A teraz moja prawa stopa - stercząca, kiedy chodzę. Próbuje odejść! Wiem, że nie muszę zostawać, kiedy coś złego się dzieje! Ale moja lewa stopa mówi "Bądź cicho i przyjmij to". A myślałam, że ona była tą silną, stanowczą! Nic dziwnego, że nigdy nie wiem czego chcę!" Zapytałam Shelley, "Jeśli twoja stopa miałaby dostęp do innej, potężniejszej i skuteczniejszej strategii uzyskania tego, co próbuje dla ciebie uzyskać, czy byłaby tym zainteresowana?"  Zapytała ją! Wywiązała się mała dyskusja i wyglądało na to, że każda z nich mogłoby zrobić dobry użytek z daru drugiej, a razem byłyby o wiele silniejsze. Upewniłyśmy się, że obie stopy były chętne do podzielenia się swoimi darami na korzyść całej Shelley, tak że obie strony mogły czuć się pewne, że była bezpieczna i silna. Opukiwałyśmy dary jakie stopy mogły zaoferować sobie nawzajem, żeby móc współpracować razem i pomóc Shelley stanąć samodzielnie na nogach. Lewa stopa mogła dać swoją siłę i stałość wędrującej prawej nodze, a prawa stopa mogła dać swoją wiedzę, kiedy coś jest obelżywe i nie fair, w związku z czym lewa stopa mogła czuć się bezpiecznie i wyjść z ukrycia, a prawa mogła przystać na to rozwiązanie i wydostać je stamtąd! Shelley pracowała nad atrybutami lewej stopy opukując punkty znajdujące się po lewej stronie ciała, a atrybuty prawej stopy opukując punkty znajdujące się po prawej stronie. Po kilkukrotnym opukiwaniu dołączyłam zwrot "ten konflikt" i opukiwała go obydwoma rękami jednocześnie. Następnie opukiwaliśmy różne wersje afirmacji:                                                                                        Nawet jeśli moje stopy znajdowały się w konflikcie, kocham i akceptuję siebie (nie była w stanie powiedzieć tego wcześniej, ale teraz odkryła, że może).                                                                            Moje stopy wybierają współpracę, żeby pomóc mi stanąć na własnych nogach.                                      Nawet jeśli myślałam, że muszę stać tam i przyjmować obelgi, teraz wiem, jak wiedzieć kiedy przydarzy mi się coś złego. Mogę to odczuć w ciele. Jeśli tego potrzebuję mogę opuścić takie miejsce na własnych nogach.                                                                                                                    ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin