Zakochana księżna.pdf

(1026 KB) Pobierz
661786810 UNPDF
Zakochana
ksi na
ęż
661786810.001.png
1
Krótka
rozmowa w
sypialni
ksi nej Girton
Wiejska rezydencja lady
Troubridge East Cliff
- No więc, jak on wygląda?
Chwila milczenia.
- Ma czarne włosy, tyle pamiętam -
odparła niepewnie Bella.
Siedziała przy toaletce i bawiła się
wstążką do włosów, wiążąc ją w supełki.
Isabella, lady Girton, rzadko się denerwowała.
Księżną poznać po zachowaniu, twierdziła
jedna z jej guwernantek. Lecz Bella wpadła w
panikę, co zdarza się nawet księżnym.
ęż
mąż?
Rose Rowling wybuchnęła śmiechem.
- Nie wiesz, jak wygląda twój własny
Bella spochmurniała.
- Łatwo ci się śmiać. To nie twój mąż
wraca z kontynentu, akurat kiedy zanosi się na
skandal. Nalegałam, żeby Edward unieważnił
nasze małżeństwo, bo chcę wyjść za Michaela.
Ale jak przeczyta ten okropny artykuł w
Tatlerze , pomyśli, że jestem rozwiązłą kobietą.
- Na pewno nie, jeśli cię zna - pocieszyła
ją przyjaciółka.
- Właśnie! Przecież on wcale mnie nie zna.
A jeśli uwierzy w plotkę o panu Blacku?
- Zwolnij go, a sprawa ucichnie w ciągu
tygodnia.
- Nie mogę. Przyjechał aż z Grecji, żeby
zostać moim nauczycielem. Biedak nie ma
dokąd pójść. Poza tym nie zrobił nic złego. Ja
również, więc dlaczego mam się zachowywać,
jakbym była winna?
- Niedobrze, że dopuściłaś do tego, by
Willoughby Broke i jego żona zobaczyli cię o
drugiej nad ranem w jego towarzystwie.
-Wiesz, że obserwowaliśmy deszcz
meteorytów. - Bella okręciła się na stołku i
utkwiła wzrok w przyjaciółce.
- Ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
Co zrobię, jeśli nie rozpoznam własnego męża?
To będzie najbardziej upokarzający moment w
moim życiu!
- Na litość boską! Mówisz jak aktorka z
kiepskiego melodramatu. Przecież kamerdyner
go zapowie, więc zdążysz się opanować. „Och,
najdroższy mężu, jaka straszna była dla mnie
twoja nieobecność!" - Rose rzuciła jej
powłóczyste
spojrzenie znad wachlarza.
Lady Girton się skrzywiła.
- Chyba często wypowiadasz tę kwestię.
- Oczywiście. Royce i ja zawsze jesteśmy
uprzejmi, gdy się spotykamy. Co, na szczęście,
rzadko się zdarza.
Bella odłożyła wstążkę zawiązaną na
pięćdziesiąt supełków.
- Spójrz, jak mi się trzęsą ręce. Nie znam
nikogo, kto znalazłby się w tak niezręcznej
sytuacji.
- Przesadzasz. Pomyśl, jak się czuła biedna
Caroline Pratt, kiedy przyszło jej wyznać
mężowi, że jest przy nadziei, podczas gdy on
cały rok spędził w Niderlandach!
- To istotnie musiało być trudne.
- W rzeczywistości wyświadczyła mu
przysługę, bo co, na Boga, stałoby się z
posiadłością, gdyby nie urodziła dziedzica? Byli
małżeństwem przez ponad dziesięć lat. Pratt
powinien jej ładnie podziękować, ale nie mam
wątpliwości,
że tego nie zrobił. Mężczyźni są prostakami.
- A ja najbardziej obawiam się tego, że nie
poznam Edwarda - powiedziała Bella.
- Myślałam, że spędziliście razem
dzieciństwo.
- To nie to samo co spotkanie z dorosłym
mężczyzną.
Był chłopcem, kiedy się pobraliśmy.
- Wiele kobiet chciałoby, żeby ich
mężowie wyjechali na kontynent – zauważyła
Rose.
- Edward nie jest naprawdę moim mężem.
Do dnia ślubu uważałam go za kuzyna w
pierwszej linii.
- Nie rozumiem, co to zmienia. Bliscy
kuzynowie często się pobierają. Ale wy nawet
nie jesteście rodzeństwem ciotecznym,
zważywszy na to, że matka jedynie cię
wychowała, a nie urodziła.
- A mój mąż nie jest prawdziwym mężem -
powtórzyła z naciskiem Bella. - Wyskoczył
przez okno sypialni piętnaście minut po
złożeniu przysięgi. Aby wrócić tu
i unieważnić małżeństwo, potrzebował aż
dwunastu lat.
- Mój przynajmniej wyszedł frontowymi
drzwiami jak cywilizowany mężczyzna.
- Edward nie był jeszcze mężczyzną. Kilka
dni wcześniej skończył osiemnaście lat.
- Wyglądasz prześlicznie w tej różowej
sukni - stwierdziła Rose z uśmiechem. - Edward
rozpłacze się z żalu, że uciekł z twojej sypialni.
- Bzdura. Trudno mnie nazwać piękną.
Jestem za chuda, a moje włosy przypominają
barwą marchewkę. - Bella spojrzała na swoje
odbicie w lustrze. - Chciałabym
mieć twoje oczy. Moje są koloru błota.
- Nie są koloru błota, tylko zielone. A jeśli
chodzi o urodę, tylko spójrz na siebie!
Wyglądasz jak renesansowa Madonna, taka
wysmukła, spokojna, nieco zadumana.
Oczywiście pomijając włosy. Myślisz, że
odziedziczyłaś je po swojej francuskiej maman ?
- Skąd mam wiedzieć? Ojciec nigdy mi jej
nie opisał.
- Tak, Madonna to doskonałe określenie -
stwierdziła Rose z figlarnym błyskiem w oku. -
Kolejna zamężna dziewica. Biedactwo!
W tym momencie rozległo się pukanie do
drzwi. Do buduaru zajrzała pokojówka Annie.
- Lady Perwinkle chciałaby złożyć pani
wizytę, milady.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin