Sługa szatana - apostołem różańca.doc

(53 KB) Pobierz

Sługa szatana - apostołem różańca

Kapłaństwo w służbie szatanowi, nawrócenie... i w jego następstwie ponad 50 lat wiernej pracy na chwałę nieba. Świadectwo życia bł. Bartola Longa staje się potwierdzeniem prawdy, że dla Boga nie ma nic niemożliwego!


http://pliki.opoka.org.pl/cms/pliki/c8652/t6.jpg
Kapłaństwo w służbie szatanowi, nawrócenie... i w jego następstwie ponad 50 lat wiernej pracy na chwałę nieba. Świadectwo życia bł. Bartola Longa staje się potwierdzeniem prawdy, że dla Boga nie ma nic niemożliwego!

Polityczne zawirowania doprowadziły do zjednoczenia Włoch - nie zakończyły jednak sporów społecznych. Następstwem konfliktu z namiestnikiem Chrystusa stało się włączenie w 1870 r. Państwa Kościelnego do Królestwa Włoch. Dążono do wyrugowania z instytucji państwowych wszelkich oznak chrześcijańskiej pobożności, zaś o sekrety niematerialnej rzeczywistości wypytywano podczas spirytystycznych seansów byty z zaświatów. W trakcie jednego z nich wyróżniający się elegancją i manierami student zapytał o piekło. Duch zaprzeczył, jakoby miało ono istnieć.

Agitator antyklerykalizmu

Bartolo pochodził z religijnego domu. Jako wnuk burmistrza i syn lekarza kształcił się u pijarów. Chcąc uciec przed mierzącą perspektywą nauczycielskiego zawodu, wybrał studia w Neapolu - mieście, w którym - jak ostrzegano jego ojczyma - „diabeł tańczy swój piekielny taniec”. Początkowo aktywność studenta ukierunkowana była na poszukiwanie swojej „Beatrycze” - czystej miłości. Z czasem jednak - m.in. pod wpływem grona profesorskiego, w którym nie brakowało heretyków - zaczął żywić nienawiść przeciw wierze objawionej przez Chrystusa. Włączył się w antykościelny ruch, stając się jednym z agitatorów antyklerykalizmu.

Udział w seansach spirytystycznych był w świadomości Longa sposobnością do przenikania tajemnic ducha. Z treści uzyskanych tą drogą przekazów jasno wynikało, że gdyby pozbawić katolicyzm dogmatów i misji pozostawionej kapłanom przez Jezusa, powstałaby optymalna i nieszkodliwa religia dla mas. To Kościół miał być przyczyną wszelkiego zła, zaś jego likwidacja jawiła się drogą do rozkwitu „prawdziwego” chrześcijaństwa.

Kapłan ciemności

Nici diabelskiej pajęczyny zataczały coraz szersze kręgi. Stopniowo Bartolo wplątywał się w ezoteryzm i wolnomyślicielstwo. Inspirator antykościelnych akcji oraz badacz spirytyzmu stał się łakomym kąskiem dla grupy o pogańskim charakterze skierowanej ku wierzeniom demonicznym. Wciągnięty w jej działalność, pomyślnie przeszedł przez nowicjat. W trakcie obrzędu namaszczenia na kapłana ciemności Longo złożył przysięgę, że staje się misjonarzem nowej religii, której będzie wierny aż po grób. Następnie wpadł w trans, a przez jego usta przemawiał demon podający się m.in. za Pitagorasa.

Mimo nękających go halucynacji i nocnych koszmarów kapłan nie ustawał w wysiłkach, by do końca zgłębić sens nowej religii. Uczestniczył w czarnych nabożeństwach i wiecach - aż dziw bierze, że miał czas na naukę. W chwili zdobycia tytułu profesora prawa - wychudzony ascezą i postami - Bartolo przedstawiał cień człowieka. Zaczął przy tym zdradzać objawy opętania demonicznego. Tymczasem prawdziwi przyjaciele nie ustawali w modlitwach za niego. Ukojenie znękanej duszy Longa niosło też wspomnienie błogiego spokoju, jaki odczuwał podczas wspólnych modlitw z matką. Pragnąc przywołać te chwile, wyszeptał: „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna...”.

Tak oto życie Bartola miało stać się potwierdzeniem słów św. Pawła, że „tam, gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”.

 

Brat Różaniec

Cennym przystankiem na drodze nawrócenia młodego Włocha okazało się spotkanie z Cateriną szerzącą dzieła miłosierdzia. Kolejnym - sen o zmarłym ojcu wołającym: „wróć do Boga!”, aż wreszcie - wymuszona poniekąd przez przyjaciela - spowiedź u o. Alberta. Zakonnik, wiedząc, iż gordyjski węzeł grzechu wymaga mozolnego rozsupływania, cierpliwie uczył go rozróżniać fałszywe nauki od prawdziwej świętości. Z chwilą uzyskania rozgrzeszenia Bartolo zerwał z przeszłością i jako rozpalony wiarą neofita zapragnął głosić mieszkańcom Neapolu Dobrą Nowinę.

Utwierdzany przez przewodników duchowych w pewności, iż Bóg przygotował mu wielką misję do spełnienia, stał się uczniem o. Ludovica zaangażowanego w prace na rzecz Kościoła oraz społeczeństwa. Oddał Stwórcy swoje zdolności i podporządkował własną wolę Jego woli. A kiedy w Neapolu zainicjował działalność Trzeci Zakon Dominikański, dołączył do niego, przyjmując imię Brat Różaniec.

W akcie rozpaczy

Czy Bartolo mógł przypuszczać, że Bóg wyznaczy go w charakterze robotnika do zasiania na nieurodzajnej ziemi Pompejów ziaren różańca? Że w oczekiwaniu na plon spędzi na tej moralnej i duchowej pustyni kolejne kilkadziesiąt lat?

Przyciągające dziś miliony zwiedzających wykopaliska, które odsłoniły starożytne miasto zasypane popiołem Wezuwiusza, trudno było nazwać wówczas choćby miasteczkiem. Obszar nie cieszył się dobrą sławą, do tego okolicę rzadko patrolowało wojsko. Za przybyciem Bartola do Pompejów stała chęć pomocy zaprzyjaźnionej hrabinie, równie gorliwej katoliczce, w opiece nad jej dobrami. „Koniec zabawy w różańcowe kulki. Twoja dusza należy do mnie” - kiedy wydawało się, że prawnikowi już nic nie stoi na przeszkodzie w realizacji Bożych dzieł, zło wytoczyło przeciw niemu wszelkie działa. W akcie rozpaczy przygniatającej ostatni wysiłek dobrej woli Longo osunął się na kamień. Tylko czy strumienie modlitwy zanoszonej w jego intencji przez przyjaciół mogły okazać się bezowocne?

Morze łask

Mrok duszy mężczyzny rozświetlił wewnętrzny głos: „kto szerzy różaniec, ten będzie zbawiony!”. Odtąd jego aktywność podporządkowana była założeniu na pompejańskiej ziemi Bractwa Różańcowego. Mimo wielu przeciwności losu niebo sprzyjało poczynaniom Bartola. Zawierzenie Maryi zaowocowało zaś przyspieszeniem godziny cudów uczynionych przez Jej Syna. Co wywołało to morze łask? Pewna obietnica związana z odprawianiem nowenny, jaką z ust Królowej Różańca Świętego miała usłyszeć chora dziewczynka...

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin