Corso Dream One.txt

(36 KB) Pobierz
Lucas Corso

Dream One

Mocne popo�udniowe s�o�ce odbija�o si� od bia�ych fasad starych kamienic, 
przerdzewia�ych rynien, nier�wnych parapet�w i drewnianych, pokrytych �uszcz�c� 
si� farb� okiennic. Ciep�y wiatr szarpa� przyklejonym do drzwi wyblak�ym 
afiszem, na kt�rym wielki czarny byk, w�ciekle atakowa� rozmytego deszczem 
matadora. Zza rogu dobiega� blaszany stukot przeje�d�aj�cego s�siedni� ulic� 
tramwaju.
- Na pewno nie b�dziesz �a�owa�. To najlepszy burdel w tym mie�cie -  powiedzia� 
do swego towarzysza wysoki m�czyzna w szarej marynarce. -  Nie b�dziesz �a�owa� 
-  powt�rzy� pewnie kiwaj�c g�ow�.
Przeszli przez wybrukowan� kocimi �bami ulic�, przytrzymuj�c targane wiatrem 
kapelusze. Otworzyli stare, odrapane drzwi i przeszli wysokim korytarzem, o 
�cianach podchodz�cych st�ch�� wilgoci�, do przestronnej sali, o�wietlanej 
jedynie stoj�c� w k�cie lamp� gazow� i rozmieszczonymi na okr�g�ych stolikach 
�wieczkami. 
Przy  �cianie, na drewnianej �awie, siedzia� m�czyzna, t�po wpatrzony w 
ta�cz�c� przed nim kobiet�. Leniwie tr�ca� struny gitary, wydobywaj�c z 
instrumentu spokojne, t�skne d�wi�ki. Kobieta trzyma�a w d�oniach r�bek 
uniesionej do po�owy �ydek krwistoczerwonej sukni, wachluj�c ni� pokazywa�a 
koronkowe kraw�dzie kremowych halek i wzbija�a w g�r� tumany pokrywaj�cego 
nier�wn� pod�og� kurzu.
M�czy�ni przez chwil� stali w drzwiach, obserwuj�c zmys�owe ruchy tancerki. 
Usiedli przy jednym ze stolik�w, zdj�li marynarki i powiesili je na oparciach 
krzese�. Po chwili kelnerka, kruczow�osa dziewczyna w �wie�ej, mocno 
wydekoltowanej bluzce z podwini�tymi mankietami, przynios�a im dwie butelki 
ciep�ego piwa. Pili je w milczeniu, nie odrywaj�c wzroku od opalonych, 
poruszaj�cych si� w rytm gitary, �ydek kobiety.
- To piwo dzia�a na mnie usypiaj�co -  powiedzia� jeden z nich. -  Zaraz zasn�, 
je�eli nie wydarzy si� nic ciekawego.
- Za drzwiami przy barze s� schody -  drugi wskaza� butelk� otoczony p�mrokiem 
kontuar, ze s�abo widoczn� sylwetk� barmana. - Na pi�trze znajdziesz �adne, 
ch�tne kobiety. O tej porze wi�kszo�� z nich jest pewnie wolna.
- A ty? B�dziesz tu siedzia�?
- Tak -  skin�� g�ow�. -  My�l�, �e zostan� tu jeszcze przez chwil�.
Patrzy�, jak jego przyjaciel dopija piwo, jak stanowczym, przesadzonym nieco 
ruchem odk�ada butelk�, sun�c j� po blacie brudnego stolika, jak wstaje i znika 
za niewielkimi drzwiami przy barze. Zamkn�� oczy i wystukuj�c rytm paznokciami 
na ciemnej butelce po piwie ws�uchiwa� si� w brzd�k strun i uderzenia kobiecych 
st�p o deski pod�ogi. Rozpi�� koszul� i wygodniej rozsiad� si� w krze�le. Gdy 
us�ysza� pisk otwieranych drzwi, otworzy� oczy.
Kobieta, kt�ra wesz�a na sal� mia�a na sobie prost�, szar� sukienk�. Sukienka ta 
porusza�a si� spokojnym rytmem jej krok�w, klei�a potem do bioder i ud. Kilka 
pasemek w�os�w wymkn�o si� zza aksamitnej wst��ki i rozprostowa�o, przecinaj�c 
ciemnymi, cienkimi kreskami oliwkowy policzek. Usiad�a przy barze, z powodu 
upa�u podci�gaj�c sukienk� wysoko ponad kolana. Barman poda� jej ma�� 
szklaneczk� pe�n� bursztynowego p�ynu. Podnios�a j� do ust, lecz nie upi�a, a 
tylko wy�owi�a j�zykiem kostk� lodu i przez chwil� trzyma�a j� mi�dzy wargami. 
Kiedy l�d stopnia�, wydymaj�c usta str�ci�a go z powrotem do szklanki i 
odstawi�a j� na bar.
Wsta� i odpi�� kolejny guzik koszuli, podwin�� r�kawy na przedramionach.  Z 
kieszeni spodni wyj�� chustk�, kt�r� otar� twarz, szyj� i szeroki, masywny tors. 
Z r�koma w kieszeniach podszed� do siedz�cej przy barze dziewczyny.
- Cze�� -  u�miechn�� si�. -  Czy mog� tu usi��� ? -  zapyta� sadowi�c si� na 
wysokim krze�le.
- Tak -  odpowiedzia�a  - To miejsce jest wolne. Tak jak wszystkie pozosta�e na 
tej sali.
Teraz, z bliska, widzia� zlepione potem kosmyki je w�os�w, czerwon� z upa�u 
sk�r� plec�w, czu� jej ciep�y zapach. Z trudem oderwa� wzrok od smuk�ych, 
ods�oni�tych ud.
- Czy mog� postawi� ci co� do picia?
- Dzi�kuj�, ale sp�ni�e� si� o kilka chwil. Nie pijam przed kolacj� wi�cej ni� 
jedn� szklaneczk�.
Skulony w k�cie gitarzysta zmieni� tempo, mocniej szarpn�� struny, wybijaj�c 
rytm na pudle instrumentu. Tancerka natychmiast dostosowa�a swoje ruchy do nowej 
melodii. S�ysza� jej ci�ki, przy�pieszony oddech.
- Mo�e p�jdziemy na g�r� - zaproponowa� po prostu. -  To popo�udnie jest zbyt 
gor�ce, by sp�dzi� je w ubraniu.
- Nie, dzi�kuje - odpowiedzia�a grzecznie. -  My�l�, �e nie mam na to ochoty.
Zaniem�wi�. Nie cz�sto zdarza�o mu si� s�ysze� tak bezpo�redni� odmow�.
- Nie masz ochoty? Co wi�c robisz w tym miejscu?
- Sam powiedzia�e�, to popo�udnie jest takie gor�ce - wzruszy�a ramionami. -  
Postanowi�am wi�c och�odzi� je szklaneczk� ginu.
Powoli traci� cierpliwo��. Pochyli� twarz tak, �e czu� ustami s�one ciep�o jej 
szyi.
- Chod�my na g�r� - wyszepta�. - Chod�my, a sprawi�, �e twoje najskrytsze 
marzenia si� spe�ni�, zaspokoj� ka�d� twoj� fantazj�, ka�d�...
- Mam nadziej�, �e ju� sko�czy�e� -  po raz pierwszy spojrza�a mu w oczy. -  Bo 
ja tak -  odstawi�a pust� szklank�. -  Chyba ju� p�jd�.
- Nie mo�esz tak po prostu odej��! -  z�apa� j� za r�k�. -  Nie teraz! Mam ci 
wiele do zaoferowania!
- Tak s�dzisz? A co na przyk�ad?
- Zapami�tasz ten dzie� do ko�ca �ycia!
- Nie -  pokr�ci�a g�ow�, a w jej oczach zata�czy�y weso�e iskierki. -  Nie. To 
ja sprawi�, �e o naszym spotkaniu d�ugo nie b�dziesz m�g� zapomnie�.
Wsta�a i szepn�a mu do ucha kilka s��w. Wypowiedzia�a jedno, kr�tkie zdanie, 
lecz to wystarczy�o, by szeroko otworzy� oczy i z cichym westchnieniem wypu�ci� 
powietrze z p�uc.
Dziewczyna wyswobodzi�a rami� i ruszy�a do wyj�cia.
Min�a chwila, zanim doszed� do siebie. G�o�no zakl�� i wybieg� z sali. Zdyszany 
wypad� na ulic�, nieomal wchodz�c pod ko�a rozp�dzonej p�ci�ar�wki. Uskoczy� 
na chodnik, a kierowca uderzy� d�oni� o klakson. Samoch�d znikn�� za zakr�tem, a 
m�czyzna zosta� zupe�nie sam, po�rodku zalanej s�o�cem, cichej ulicy. Rozejrza� 
si� dooko�a...
...po czym uruchomi� formu�� wyj�cia. Zerwa� ze skroni zlepion� potem ta�m� 
mocuj�c� siatk� elektrod. Zsun�� z ramion i piersi zesp� przyssawek, odpi�� z 
krocza gumow� zbroj�. Biegn�ca wzd�u� stoj�cego tu� obok ekranu linia podnios�a 
si� gwa�townie, niemal wychodz�c poza skal�. Gdzie� w s�siedniej sali rozleg�o 
si� przeci�g�e, pulsuj�ce wycie alarmu.
Kr�py, �ysawy cz�owieczek zerwa� si� z ��ka ci�ko dysz�c. Wybieg� z pokoju 
niemal nagi, uderzaj�c bosymi stopami o szar� pod�og� z tworzywa. Na korytarzu 
wpad� na jedn� z piel�gniarek.
- Gdzie doktor Linius - wrzasn��. - No gdzie on jest!
- Prosz� si� uspokoi� - piel�gniarka si�gn�a d�oni� w kierunku swego 
identyfikatora. - Prosz� si� uspokoi�, bo wezw� ochron�!
- To nie b�dzie konieczne, siostro - z g��bi korytarza wyszed� szczup�y 
m�czyzna w bladoniebieskim kitlu i drucianych okularach. - Panie Wilcox, czy 
co� si� sta�o?
- Czy co� si� sta�o? - Wilcox otworzy� szeroko oczy. - Czy co� si� sta�o! Moi 
prawnicy zedr� z was ostatni� koszul�, zap�acicie takie odszkodowanie, �e 
odechce si� wam...
- Prosz� si� uspokoi�! - g�os lekarza zabrzmia� stanowczo. - Natychmiast prosz� 
si� uspokoi�!
M�czyzna otar� twarz i zrezygnowany opu�ci� ramiona. Lekarz obj�� go delikatnie 
d�o�mi wok� g�owy, kciukami rozchyli� drgaj�ce powieki. Bia�ka oczu by�y 
przekrwione, z wyra�nymi, ciemnymi obw�dkami. Nienaturalnie powi�kszone �renice 
pulsowa�y sztucznym �wiat�em jarzeni�wek.
- Siostro, co si� sta�o z tym pacjentem?
- Gwa�towne, samoczynne wyj�cie z Systemu - piel�gniarka rzuci�a okiem na 
wydruk. - W trybie awaryjnym. Nasze kontrolery nie wykry�y jednak niczego, co 
mog�o by sk�oni� pacjenta do takiego zachowania. Nie widz� tu �adnych anomalii. 
Poziom wydzielania endorfiny w normie, t�tno podniesione, cho� daleko jeszcze do 
granicy bezpiecze�stwa. W ko�cowej fazie projekcji oba czynniki zanotowa�y 
jednak wyra�ny wzrost.
- Je�eli ju� si� pan uspokoi�, prosz� opowiedzie�, co si� sta� - lekarz cofn�� 
opi�te gumowymi r�kawiczkami d�onie i wsun�� je do kieszeni fartucha.
- Kobieta - st�kn�� Wilcox. - W tym waszym burdelu spotka�em kobiet�. Nie 
fantoma, ale klientk�, na pe�nych prawach. Ja chc� wiedzie�, kim ona jest! Musz� 
zna� jej nazwisko!
Lekarz u�miechn�� si� wyrozumiale.
- Rozumie pan, �e nasz o�rodek jest stowarzyszony z korporacj� BioSec, a co za 
tym idzie, obowi�zuj� nas najwy�sze standardy bezpiecze�stwa, w tym r�wnie� w 
zakresie ochrony to�samo�ci naszych klient�w. Dane tej kobiety, podobnie jak 
wszystkich innych uczestnik�w projekcji, s� absolutnie tajne. Nie zna ich nikt w 
tej firmie. My jedynie umo�liwiamy dost�p do systemu, a sam u�ytkownik...
- G�wno prawda! - wrzasn�� Wilcox unosz�c pi�ci. - G�wno prawda! Ta kobieta 
zna�a moje nazwisko! Moje prawdziwe nazwisko!
Wielki, p�katy sterowiec opu�ci� si� powoli mi�dzy strzeliste wie�owce, 
ustabilizowa� wysoko��, po czym wykona� nawr�t, by tury�ci siedz�cy po drugiej 
stronie gondoli r�wnie� mogli si� przyjrze� monumentalnym kszta�tom Tashuioki, 
jednego z najwy�szych drapaczy chmur na �wiecie. Pod brzuchem sterowca, szybko i 
bezszelestnie, jak �awica ma�ych rybek, przemkn�o kilkana�cie smuk�ych,  
po�yskuj�cych w sztucznym �wietle miasta, helikopter�w.
Laetitia odwr�ci�a wzrok od przeszklonej �ciany restauracji i spojrza�a w oczy 
siedz�cej po drugiej stronie elegancko nakrytego stolika Lary Wilcox.
Mo�liwo�� zjedzenia kolacji w luksusowej restauracji na siedemdziesi�tym 
czwartym pi�trze najdro�szego budynku w mie�cie by�a dodatkow� korzy�ci� p�yn�c� 
z tego zlecenia. Korzy�ci�, kt�rej nie przy�mi�a nawet konieczno�� wypo�yczenia 
specjalnie na t� okazj� szarego kostiumu wizytowego, drogich szpilek i pasuj�cej 
do ca�o�ci torebki.
 Widzia�a j� po raz pierwszy w �yciu. Do dzi� by�a dla niej jedynie cyfrowo 
przetworzonym g�osem z terminala komunikacyjnego, kt�ry suchym i rzeczowym tonem 
udziela� dok�adnych instrukcji. Zawsze dok�adnie, co do minut...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin